Podsumowanie roku 2022: TOP 10 kino + vod

Choć w kinach nadal odczuwalne są skutki dwuletniego marazmu, to powolutku widzowie wracają. Model dystrybucji uległ drobnym zmianom, coraz bardziej liczą się światowe platformy streamingowe, które łypią na produkcje mające wcześniej szanse na normalny obieg. Pojawienie się na polskim rynku takich gigantów jak Disney+ czy HBO Max (rebranding) skraca też drogę niektórych tytułów z sal kinowych pod strzechy, zaś mniejsze filmy (m.in. festiwalowe) coraz częściej trafiają od razu na vod dzięki powołaniu do życia takich inicjatyw jak Nowe Horyzonty VOD, ​​Millennium Docs Against Gravity vod czy Mojeekino.pl. Uwzględniamy te zmiany na rynku i do naszego podsumowania roku 2022 ponownie włączamy najlepsze produkcje, które miały polską premierę od 1 stycznia do 31 grudnia w kinach lub na serwisach vod.

10. DZIEWCZYNA I PAJĄK (reż. Ramon Zürcher, Silvan Zürcher)

Dziewczyna i pająk plakat

dostępne na:

Canal+ Online, HBO Max,
Player, Play Now

Utwór braci Ramona i Silvana Zürcherów to w gruncie rzeczy obraz procesu (!) pożegnania z bliskim – niepokoju, jaki panuje tuż przed; sprzecznych emocji, jakie nawiedzają w trakcie; smutku i nostalgii na chwilę po zatrzaśnięciu drzwi i wiele lat później. Śmiało można postawić tezę, że bohaterowie zebrani w abstrakcyjnych mieszkaniach – remontowanych lub będących świadkami imprezowego chaosu – również są pozbawieni ontycznej kotwicy, którą skradła i zabrała ze sobą diegetyczna sprzątaczka okrętowych pokładów. Kobiety i mężczyźni, ale także zwierzęcy pupile, którzy przechadzają się po pokojach, są awatarami wspomnień przeszłych związków głównej bohaterki tkającej skomplikowaną sieć.

Dziewczyna i pająk jest niewątpliwie filmem skomplikowanym narracyjnie, ale przy tym równie ciepłym, bo traktującym o bliskości, uczuciach i potrzebie pogodzenia się z datą ważności niektórych związków – znów nawiązując do hongkońskiego klasyka. Zamykający się poetycką metaforą pająka-fokalizatora, utwór szwajcarskiej pary stanowi także dowód na aktualność teoretycznych rozważań dotyczących pentaludycznych schematów, które w podobnie otwartej formie prezentował Raúl Ruiz, chociażby w Wyimaginowanych zmaganiach miłosnych.

 
 
Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

9. W PĘTLI RYZYKA I FANTAZJI (reż. Ryûsuke Hamaguchi)

W pętli ryzyka i fantazji

dystrybucja:

Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

dostępne na: 

Canal+ Online, E-Kino Pod Baranami, HBO Max, Nowe Horyzonty Vod, Mojeekino.pl, Player, Play Now

Słodko-gorzka wizja relacji międzyludzkich tworzona przez Hamaguchiego może przywoływać skojarzenia z komedią romantyczną, niewątpliwie musimy jako widzowie zaakceptować należenie świata przedstawionego raczej do strefy fantastyki niż realizmu. Z drugiej strony dzieje się to niejako automatycznie, gdyż dialogi, na których całość jest oparta, są tu napisane z niebywałą lekkością i wspaniale podane przez aktorki. Nie ma tu poczucia narracyjnego bałaganu jak w Asako. Dzień i nocktóre przeplatało sceny wybitne (wizyta u babci, zniknięcie Bako) z dłużyznami i chybionymi dowcipami. Prawdopodobnie swoiste rozdrobnienie będące efektem przyjętej nowelowej formuły zaowocowało tym, że Japończyk mógł w pełni skupić się na relacji między bohaterkami i dialogach, bez konieczności wydłużania całości chociażby dodawaniem jakichkolwiek wątków poza głównym.

Nie jest to kino mające ambicje zmieniać życie i uświadamiać nieuświadomione, raczej powinniśmy traktować W pętli ryzyka i fantazji jak eskapistyczną i zabawną sesję terapeutyczną, po której tak bohaterki jak i my – widzowie najzwyczajniej w świecie czujemy się lepiej, lżej i radośniej. Ryûsuke Hamaguchi po raz kolejny pokazał się w swojej fabule jako niezwykle utalentowany i posiadający własny język twórca i autor, którego każdy fan przegadanego kina powinien uważnie śledzić.  

Marcin Prymas
Marcin Prymas

8. ODBICIE (reż. Walentyn Wasjanowicz)

dostępne na:

Canal+ Online, HBO Max, Nowe Horyzonty Vod, Player, Play Now

Walentyn Wasjanowicz dostał się do świadomości polskiego widza festiwalowego trzy lata temu za sprawą głośnej Atlantydy, która wygrała wówczas wenecką sekcję Orizzonti. W ubiegłym roku ukraiński reżyser i operator powrócił na Lido (tym razem do konkursu głównego) z nowym filmem pt. Odbicie.

Oba dzieła wiele łączy, na czele z głównym tematem – traumą związaną z rosyjską inwazją oraz zniszczeniami dokonanymi na ukraińskiej ziemi i w tamtejszej duszy. Jeśli jednak Atlantyda osadzona była w niedalekiej przyszłości i prezentowała postapokaliptyczny świat po zakończonym boju, Odbicie cofa się do roku 2014, kiedy wojna dopiero się zaczęła. Do zaprezentowania jej grozy Wasjanowicz wykorzystuje dwie perspektywy – pogrążonego w konflikcie Donbasu oraz położonego poza linią frontu Dniepropietrowska – w obie te przestrzenie wprowadzając głównego bohatera, Serhija, chirurga, który decyduje się podjąć walkę.

Odbicie to dzieło gęsto wypełnione podatnymi na interpretacje motywami; niektóre z nich układają się w paralele, np. spalenie szczątków gołębia i mobilne krematoria albo stół operacyjny w szpitalu i kamienna płyta w więzieniu. Wasjanowicz potrafi wydobyć poetycką siłę z elementów codzienności – jak choćby czyszczenia trudno dostępnego fragmentu okna czy znalezionej na śmietniku obrazkowej Biblii. W drugiej części filmu brutalna bezpośredniość partii więziennych ustępuje cichemu cierpieniu, wzbogaconemu o subtelny naddatek duchowy. Mimo wciąż solidnego poziomu słabnie wówczas siła surowego minimalizmu Odbicia, a niektóre motywy wydają się nieco zbyt oczywiste (zwłaszcza sfora wściekłych psów kodująca traumę bohatera). Obraz Wasjanowicza to jednak bez wątpienia dzieło spełnione – nie tylko formalnie znakomite, lecz również niepokojąco aktualne, odbijające lęki Ukraińców, które po eskalacji rosyjskiej agresji zajrzały także w polskie oczy. 

Jędrzej Sławnikowski
Jędrzej Sławnikowski

7. BLONDYNKA (reż. Andrew Dominik)

dostępne na:

Netflix

Jeśli chcecie poznać kilka szczegółów z życia Marilyn Monroe, które posłużą za pretekst do otwarcia paszczy przy kolejnej edycji niejadalnego „obiadu u państwa Konopków” lub pomogą wspólnie z przesadnie zaangażowaną ciotką ponarzekać na mizoginię studyjnego światka lat 50., możecie darować sobie zarówno seans produkcji Netflixa, będącej adaptacją powieści Joyce Carol Oates, jak i dalszą lekturę recenzji. Dominik mówił, że bardziej niż rzeczywistość fascynują go obrazy i sposób, w jaki podszedł do tragicznej historii, z pewnością tego dowodzi. Poćwiartowana struktura Blondynki, mimo karmienia fanów całą serią nawiązań do wielkich kinowych hitów Wildera, Hawksa czy rewelacyjnej Niagary Hathawaya (na uwagę zasługują na nowo przerobione sceny przypominające noirowy pastisz Carla Rainera, Umarli nie noszą pledu), nie pozwala chociaż przez moment uchwycić tożsamości filmowej diwy, będącej zawsze przypadkowym spotkaniem popędów i uroków rzucanych przez obrzydliwych potentatów branży.

W intymnym splocie narodzin i w brutalnym uścisku śmierci, w tym cyklicznym tańcu afektywnego nadmiaru, jaki charakteryzuje buduarowe kulisy Hollywoodu naznaczone krwią wyskrobanych płodów lub łzami opuszczonych matek, Andrew Dominik pokazał indywidualne zmagania kobiety z kolektywną (o)presją mediów, show-biznesu i „tradycyjnych” wartości społecznych. Słusznie zasłonił oskarżycielski baner nieco barokową architekturą opowiadania – perłowego naszyjnika snów jak w lustrze odbijających karmioną iluzjami rzeczywistość. Chwilami ma się wrażenie, że za kamerą stanął Terrence Malick, tkając kolejny filozoficzny esej filmowy o boskich dzieciach zagubionych w horrorze przemysłu rozrywki. Australijski reżyser zostawia widza z pytaniem prostym, aczkolwiek doniosłym: jak być kochaną? Warto doświadczyć tej makabrycznej odysei w kolorze blond na własnej skórze i spróbować odpowiedzieć samemu. I tylko szkoda, że tak wizualnie niepokorne widowisko zmuszeni jesteśmy oglądać z pozycji domowej kanapy.

 
Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

6. MEMORIA (reż. Apichatpong Weerasethakul)

dystrybucja:

Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

dostępne na:

Canal+ Online, E-Kino Pod Baranami, Nowe Horyzonty Vod, Mojeekino.pl, Player, Play Now

Apichatpong Weerasethakul udowadnia w swoim najnowszym projekcie, że jeśli chodzi o maestrię techniczną, znacznie przewyższa on większość swoich towarzyszy ze światowego nurtu. Memoria stanowi gigantyczne osiągnięcie w zakresie reżyserii dźwięku, które pod względem snucia opowieści, metaforyki i atmosfery za wykorzystaniem jedynie warstwy audio bije na głowę nawet takie produkcje jak Sound of Metal (NASZA RECENZJA), czy Roma (NASZA RECENZJA). Po raz kolejny także bardzo umiejętnie wykorzystany zostaje czas i jego ulotność, każdemu dialogowi towarzyszy długa i wszechogarniająca cisza, która wręcz odciska piętno na widzach. Chociaż film trwa zaledwie około 150 minut, to czas urasta tu na bohatera ważniejszego niż ten grany przez któregokolwiek aktorów. Co istotne zmiana lokacji nie sprawiła, że reżyser stracił swoje słynne poczucie humoru. Jeśli tylko, zamiast podchodzić do jego produkcji z nabożną czcią, wstaniemy z kolan i spojrzymy trzeźwym okiem, to można tu znaleźć jak najbardziej świadome i przezabawne nawiązania do House of Cardskina kaiju, czy Indiana Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki, a absurdalność niektórych sytuacji i wątków daje posmak najlepszych satyr społecznych.

Jeśli jesteście fanami dotychczasowej twórczości reżysera o najdłuższych i najbardziej skomplikowanych imieniu i nazwisku spośród wszystkich zdobywców Złotej Palmy, to i Memorię pokochacie. Jeśli nie zrozumieliście jego poprzednich filmów, to teraz poprzeczka została położona na znacznie niższym poziomie i powinno wam się to w końcu udać. Jeśli z kolei rozumieliście, lecz nie przepadaliście za jego dotychczasową twórczością, to teraz nie jest lepiej, ani gorzej. Pamiętajcie jednak, by oglądać ten film w kinie, z najlepszym możliwym udźwiękowieniem, bo na komputerowych czy telewizyjnych głośnikach stracicie bardzo wiele.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

5. KOLANO AHED (reż. Nadav Lapid)

Kolano Ahed

dystrybucja:

Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

dostępne na:

E-Kino Pod Baranami,
Nowe Horyzonty Vod,
Mojeekino.pl, vod.pl

Linearność fabuły jest drugorzędna wobec narracyjnego wektora skierowanego na głównego bohatera, jego relacje ze światem i kontekst polityczny. Retrospekcje z armii, znowu tyleż namacalne, co wodzące widza za nos, stanowią już znak rozpoznawczy twórcy, będąc zarazem swoistą raną, która nie chce się zagoić. Punktem wyjścia opowieści jest sprawa palestyńskiej aktywistki, Ahed Tamimi, która w 2017, po tym jak jej brat został postrzelony w trakcie zamieszek, spoliczkowała izraelskiego żołnierza, w wyniku czego spędziła osiem miesięcy w więzieniu. Tytułowe kolano dotyczy zaś wpisu na Twitterze, dokonanego przez ultrakonserwatywnego prawnika, Bezalela Smotricha: „Według mnie, ona powinna dostać kulkę, przynajmniej w kolano. To by ją zmusiło do dożywotniego aresztu domowego”. Słowa te, demaskujące nieproporcjonalne okrucieństwo syjonistycznych radykałów, posłużyły twórcy jako bodziec do krytyki całego systemu.

Kolano Ahed, zdobywca nagrody Jury na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes, jest filmem przede wszystkim silnie bodźcującym, niemal klaustrofobicznie chwytającym widza za gardło. Ucieczka z kinowej sali nie jest możliwa, podobnie jak spokojny seans. Raz za razem jesteśmy wytrącani z przysłowiowej strefy komfortu. Dla złapania oddechu i zachowania równowagi, reżyser co jakiś czas poetycko kołysze nas muzyką, wrażeniami, drobnymi przemyceniami o miłości i kobietach, a także typowym dla siebie, błyskotliwym, acz szorstkim poczuciem humoru. Rozedrgany obraz i znamienne ujęcia nieba, potęgują uczucie zasysania przez inną czasoprzestrzeń – pełną bólu, niezabliźnionych ran, żalu, ale przede wszystkim złości. Potrzeba dużej samoświadomości artystycznej, żeby korzystać z takich narzędzi ekspresji i pozwalać sobie na tak duże obnażenie, jednocześnie unikając popadnięcia w przesadę czy karykaturę. W końcu nawet w momentach największej bezpośredniości Lapidowi udaje się uciec od banału dosłowności. Osiąga to w dużej mierze dzięki konstrukcji scenariusza, ale także dzięki charakterystycznemu dla siebie, filmowemu językowi. Emocjonalny i polityczny drenaż, który funduje tak samo nam, jak i sobie, pozbawiony jest maniery czy uzurpacji, a płynąca z niego autentyczność kolejny raz karmi świeżością, witalnością i oddechem, zapewniając przeżycie graniczne, pozostaje w trzewiach na długo po seansie.

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

4. TRAGEDIA MAKBETA (reż. Joel Coen)

dystrybucja:

Apple TV+

Chociaż Tragedia Makbeta jest niewątpliwie oryginalną wizją Coena, niemałą zasługę w jej spełnieniu mają scenograf Stefan Dechant i operator Bruno Delbonnel. Ogromny nacisk położono na grę światła i cienia, która manifestuje się w zniuansowany sposób na wielu estetycznych płaszczyznach, niejako przyjmując za artystyczne credo fragment dramatu: „Życie jest tylko przechodnim cieniem”. Począwszy od plastycznego operowania całą skalą szarości, której nasycenie i kontrast co rusz wzmagają się lub ustępują rozpraszającemu blaskowi w zależności od natury danej sceny, a kończąc na projekcji zarysów sylwetek na mlecznej bieli okien, tworzących widma zaplątane w ten apodyktyczny koszmar niczym fantastyczne cienie w Bérénice Raúla Ruiza – adaptacji innego kanonicznego poematu, tym razem autorstwa Jeana Racine’a.

Jako że za sterem okrętu stoi Coen, słynący przecież z postmodernistycznego sznytu, intertekstualnych nawiązań w jego opowieści o Makbecie jest więcej: od chaty na rozdrożu wyjętej wprost z Dziecka wojny Tarkowskiego i wyłaniających się z odmętów mroku wież z Langowskich
Nibelungów, przez czarownicę odbijającą się w tafli stawu jako synteza Bergmanowskiej Persony i Siódmej pieczęci, aż po przerażające wprowadzenie postaci Lady Makbet (w tej roli Frances McDormand), która budzi grozę nie mniejszą niż Pani Danvers w Hitchcockowskiej Rebece. Nie jest w błędzie również ten, kto odnajdzie w filmie wizualne paralele z dziełami Carla Theodora Dreyera.

Tragedia Makbeta
 to dzieło drobiazgowo przemyślane. Sporo peanów jeszcze można wygłosić na temat symboliki kostiumów i rekwizytów lub sensotwórczego montażu dźwięku, który brutalność i rozlew krwi ukrywa w pojedynczych brzdąknięciach strun lub uderzeniach bębna. Coen wiernie oddaje charakter tekstu Szekspira, a jednak potrafi otulić go świeżym spojrzeniem; garściami czerpie z wcześniejszych adaptacji i największych osiągnięć autorskiego kina, lecz stoi pewnie na własnych nogach.

 
Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

3. HAZARDZISTA (reż. Paul Schrader)

dystrybucja:

M2 Films

dostępne na:

Canal+ Online, HBO Max,
Polsat Box Go, Player,
Play Now, vod.pl

Dla Schradera kolejny raz konstrukcja fabuły jest wtórna wobec portretów postaci i samego ładunku kontemplacyjnego, dzięki któremu możemy przyjrzeć się kondycji współczesnego człowieka, nierozerwalnie zrośniętego z otaczającą rzeczywistością i własną przeszłością. Ten podwójny wymiar udaje mu się uzyskać między innymi dzięki zdjęciom Alexandra Dynana, z którym współpracował już przy Ostatnim reformowanym. W zbliżeniach tworzy intymny obraz samotności, niedopasowania i anonimowości kogoś uciekającego przed samym sobą. W dalszych planach zaś osadza go w tkance społecznej, obserwując interakcje i próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości. I tylko powracające duszne, klaustrofobiczne, zażółcone koszmary, ujęte zniekształcającymi perspektywę soczewkami, będące resztkami wspomnień wypieranymi ze świadomości, przypominają o niewidzialnych kajdanach. Między tą operatorską grą kadrów prześlizgują się transowe, sensualne takty utworów Roberta Levona Beena, potęgujące nastrój melancholii i niepokoju, ale też dające wrażenie lewitacji między kolejnymi, fizycznymi krokami podróży, niezmniejszające jednak jej psychicznego ładunku.

Schrader, bez względu na to ile ciężarów dokłada swoim bohaterom, czy to na poziomie samego scenariusza, czy także reżyserii, zawsze stara się ich ocalić. To chyba najbardziej charakterystyczny, ale też najsilniejszy motyw jego twórczości: walka z „brzemieniem moralnym, zrodzonym z dawnych czynów – brzemieniem, którego nie sposób się pozbyć.” Ale w człowieku jest coś, co każe mu podejmować ciągłą próbę. Czy odkupienie o które pyta William jest w ogóle możliwe? Czy możliwy jest spokojny sen i życie bez wyrzutów sumienia? Czy można sobie pozwolić na miłość, wiedząc ile zła się wyrządziło? I czy uratowanie jednego człowieka zmywa nasze dotychczasowe winy? Być może w świecie przemocy znowu jedynym sposobem na zaznanie spokoju, będzie przebaczenie i akceptacja własnej bezsilności. W końcu „uczucie, że ktoś ci przebacza i że ty przebaczasz sobie, są tak podobne, że nie ma sensu ich rozdzielać.”

 
Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

2. IO (reż. Jerzy Skolimowski)

IO

dystrybucja:

Gutek Film

dostępne na:

E-Kino Pod Baranami,
Nowe Horyzonty Vod,
Mojeekino.pl, Player,
Premiery Canal+, vod.pl

Polski reżyser z pewnością antycypował zakorzenioną w głębokiej empatii recepcję tej baśniowej panoramy, lecz należy zadać pytanie – czy taka postawa jest czymkolwiek uzasadniona? Niezależnie od tego, czy widz identyfikuje się z osiołkiem w katarktycznej wędrówce z beskidzkich gospodarstw do alpejskich posiadłości (ucieczka pod osłoną gwiazd i nocnego koncertu ropuch musi być hołdem w kierunku Nocy myśliwego) lub pogardza afektywnym szantażem, z hukiem wpada w pułapkę osobistej projekcji na światłoczułą powierzchnię animalistycznego istnienia. Skolimowski zdaje się nie ulegać tej pokusie i problematyzuje konsekwencje bardzo nowoczesnego stanowiska etycznego. Robi to w duchu efekciarskiego formalizmu, ale odżegnuje się od prostackiego dydaktyzmu.

Poczciwy kłapouch, kochanek akrobatycznej faworyty, wywrotowy obrońca uciemiężonych, trochę nieporadny kibol i poszukiwany morderca – tytułowy Io – pełni oczywiście rolę fabularnej kanwy dla socjologicznego przeglądu „zabaw dziecięcych”. Nie ma sensu powtarzać tych uwag. Estetyczne szaleństwo psychodelicznego dekadrażu jest jednak w dużej mierze przejawem nieantropocentrycznej, nieco pesymistycznej wizji świata oraz próbą zerwania szwów z wciąż niezagojonej rany po walce na noże z kartezjańskim bandytą – szwów rozumianych także na sposób filmowego suture. Banałem wydaje się zachwyt nad operatorską subiektywizacją, co w niezwykle ciekawy sposób włączyła Josephine Decker do Łagodnie i czule. Polak idzie o krok dalej, rozbijając esencjalistyczne spojrzenie na nieidentyfikowalne punkty widzenia – przynajmniej w granicach przedmiotów organicznych. Wynosząc z domów arystokracji stare zegary, włącza wolę natury w Czas niefizykalny, pozwalając wszelkiej materii na marzenia.
Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

1. DRIVE MY CAR (reż. Ryûsuke Hamaguchi)

Drive My Car

dystrybucja:

Gutek Film

dostępne na:

Canal+ Online, E-Kino Pod Baranami, HBO Max, Nowe Horyzonty Vod, Mojeekino.pl, Player,
Premiery Canal+, vod.pl

Ryûsuke Hamaguchi w swojej twórczości nigdy nie przywiązywał dużej uwagi do widza. Chociaż teoretycznie tworzy filmy ciepłe i tematycznie przystępne, to zarówno pięcioipółgodzinna opowieść o przyjaźni i życiu trzydziestolatek w Kobe (Happy Hours) jak i konfundująca widza ciągłymi pytaniami i niejasnościami Asako. Dzień i noc (NASZA RECENZJA) wymagały bardzo wiele uwagi i cierpliwości, lecz za to znakomicie je wynagradzały. Nie inaczej jest w Drive My Car. Przeszło połowę całości zajmują tu próby czytane Wujaszka Wanii, potraktowane zresztą także w bardzo bezkompromisowy sposób – dość powiedzieć że finałowy monolog sztuki wygłaszany jest … w języku migowym. Reszta to zaś przepięknie filmowane pod różnymi kątami przejażdżki Saabem po Hiroszimie i okolicach, połączone z wzajemnym poznawaniem się bohaterów, naznaczonych traumą bycia ludźmi. Bo niezależnie od różnicy pochodzenia, pokolenia i wykształcenia, gdy się zejdą raz i drugi kobieta z przeszłością z mężczyzną po przejściach, powstanie przynajmniej przyjaźń.

Po nagrodzonym Srebrnym Niedźwiedziem Wheel of Fortune and Fantasy (NASZA RECENZJA)czyli nowelowej przypowiastce o roli przypadku w ludzkim życiu, Ryûsuke Hamaguchi kontynuuje swoją podróż z francuskimi nowofalowcami w poszukiwaniu sensu życia i istoty człowieczeństwa. Głównym tematem Drive My Car staje się komunikacja. Co przemilczeć, a co musi wybrzmieć w relacjach? Czy samodzielne tworzenie sekretów w życiu innych ludzi jest uczciwe? Co to znaczy kogoś zabić i czy można to sobie wybaczyć? Weźcie ze sobą dużo kawy i wsiadajcie do mojego Saaba.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Do pierwszej dziesiątki nie załapały się niestety tak ciekawe produkcje jak:

11. WIKING (reż. Robert Eggers) – NASZA RECENZJA 

dystrybucja: UIP
dostępne na: Chili, iTunes, Rakuten, Canal+

12. FILM BALKONOWY (reż. Paweł Łoziński) – NASZA RECENZJA

dystrybucja: Against Gravity
dostępne na: HBO MAX

13. PARYŻ, 13. DZIELNICA (reż. Jacques Audiard) NASZA RECENZJA

dystrybucja: Gutek Film
dostępne na: HBO MAX, NH VOD, mojeekino, eKinoPodBaranami, Canal+, vod.pl, Rakuten

14. BENEDETTA (reż. Paul Verhoeven) – NASZA RECENZJA

dystrybucja: Aurora Films
dostępne na: HBO MAX, NH VOD, mojeekino, eKinoPodBaranami, Canal+, vod.pl, Rakuten

15. RED ROCKET (reż. Sean Baker) – NASZA RECENZJA

dystrybucja: UIP
dostępne na: Rakuten, itunes

16. TITANE (reż. Julia Ducournau) – NASZA RECENZJA

dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
dostępne na: NH VOD, mojeekino, eKinoPodBaranami, Canal+

17. X (reż. Ti West)

dystrybucja: M2 Films
dostępne na: HBO MAX, PolsatBox Go, TVP VOD, Play Now, mojeekino,  Canal+, Rakuten

18. BATMAN (reż. Matt Reeves) – NASZA RECENZJA

dystrybucja: Warner
dostępne na: HBO MAX, Chili, itunes, Player,  Canal+, Rakuten

19. WULKAN MIŁOŚCI (reż. Sara Dosa) – NASZA RECENZJA

dystrybucja: Against Gravity
dostępne na: Disney+

20. PIĘĆ DIABŁÓW (reż. Léa Mysius) – NASZA RECENZJA

dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
dostępne na: NH VOD