Wybuchowa para – recenzja filmu „Wulkan miłości” – MDAG

Na Millennium Docs Against Gravity nigdy nie brakuje uwielbianych przez publiczność dokumentów. Czasem od pierwszych dni festiwalu wiadomo, że jakiś film wejdzie do grona szlagierów danej edycji, a sale kinowe będą wypełnione po brzegi. Takim swoistym crowdpleaserem, który widzowie kochają bezwarunkowo, okazał się Wulkan miłości. Bohaterami pokazywanego wcześniej w Sundance filmu Sary Dosy są Katia i Maurice Krafftowie, para francuskich wulkanologów.

Amerykańska dokumentalistka już od napisów początkowych nie ukrywa, że opowieść o zafascynowanych magmą naukowcach będzie utrzymywała w komediowych tonach. Wynika to rzecz jasna z założenia samej twórczyni, ale również z pogodnego usposobienia portretowanego małżeństwa podróżników. Puszczając oko do widzów, Sara Dosa przedstawia jako głównych bohaterów Katię i Maurice’a, a następnie jako aktorów drugoplanowych kilka wulkanów, które wspólnie odwiedzili. Żarty zostają jednak nagle zawieszone: z ekranu dowiadujemy się, że Krafftowie zginęli podczas eksplozji wulkanu Unzen w Japonii 3 czerwca 1991. Znamy zatem cenę jaką zapłacili za swoją pasję, a przez resztę seansu śledzimy dwadzieścia jeden lat, jakie spędzili razem i kolejne kroki, które doprowadziły ich do tego tragicznego wypadku.

Poznajemy więc początki związku Krafftów w Strasburgu, gdzie w młodości mieszkali, studiowali i marzyli o dalekich podróżach. Jak dopowiada narratorka opowieści, gdy oni, wówczas o sobie nie wiedząc, żyli w jednym mieście, pod ziemią pracowały płyty tektoniczne Jury. Oboje jeszcze przed poznaniem odwiedzili włoskie wulkany: Etnę i Stromboli, co miało ogromny wpływ na ich życiowe decyzje. Katia postanowiła zostać geochemiczką, zaś Maurice — geologiem. Gdy już los zetknął ich ze sobą, pierwszą wyprawę zorganizowali właśnie na południe Italii. Kolejne eskapady stały się dla nich niemal codziennością, do Francji wracali właściwie tylko, aby złożyć w całość zebrany materiał i rzecz jasna zarobić na wojaże. Ona, wykazując inklinacje do detalu, robiła zdjęcia i pisała książki, on natomiast kręcił i montował filmy z ich wulkanicznych podróży, a także spijał śmietankę, odwiedzając telewizje (czasem z żoną) i jeżdżąc z wykładami po całym świecie.

Wulkan miłości

Polskiemu widzowi Krafftowie mogą jawić się jako francuscy krewni Elżbiety Dzikowskiej i Tony’ego Halika (NASZA RECENZJA dokumentu o słynnym podróżniku) czy państwa Gucwińskich z programu Z kamerą wśród zwierząt. Podobnie jak oni, te telewizyjne autorytety całym sercem zaangażowały się w swoją misję propagowania odpowiednio odległych kultur pozaeuropejskich i świata zwierząt. Katia i Maurice z pomocą telewizji uświadamiali społeczeństwa z różnych krajów, że warto wprowadzić system wcześniejszego ostrzegania o wstrząsach (dziś powszechnie stosowany), który zapobiegłby tragediom po wybuchach pobliskich wulkanów (m.in. tsunami). Oboje wyznawali pogląd, że aby opisać charakter danego stożka, muszą być na miejscu podczas erupcji. Z podobnego założenia, choć w tamtym przypadku tyczącego się lodowców na Grenlandii, a właściwie zjawiska  występującego w ich obrębie, tzw. młynów wodnych, wychodzą naukowcy z innego dokumentu z programu tegorocznego Millennium Docs Against Gravity, czyli W objęciach lodu Larsa Henrika Ostenfelda. Ci straceńcy także muszą zajrzeć w każdy zakamarek lodowca z narażeniem zdrowia i życia, aby potwierdzić dane zbierane przez satelity.

Krafftowie, będąc zresztą ewenementem na skalę światową (bo jak sami twierdzili — byli jedyną parą wulkanologów), zdołali dotrzeć wspólnie na ponad 150 erupcji (Katia w związku z wykładami Maurice’a widziała ich zresztą o dwadzieścia więcej). W filmie Wulkan miłości widzimy wiele momentów, gdy podchodzą do krateru, spacerują obok rozgrzanej do czerwoności magmy czy z dezynwolturą rozbijają namiot blisko obiektów swych obserwacji. Sara Dosa ukazuje też zdarzenie, kiedy Maurice z kolegą przepłynęli się pontonem po wulkanicznym jeziorze pełnym żrącej siarki i to wbrew zakazom Katii, która jako geochemiczka doskonale zdawała sobie sprawę z zagrożenia. Innym, niezrealizowanym marzeniem Maurice’a była próba pokonania odpowiednio wzmocnionym kajakiem potoku magmy. Z tymi przygodami oboje nadawaliby się na bohaterów filmów Wernera Herzoga. Swoją drogą największy obieżyświat pośród filmowców stworzył dokument Inferno (2016 / dostępny na Netfliksie), który współreżyserował inny wulkanolog, Brytyjczyk ​​Clive Oppenheimer.

Wulkan miłości

Wulkan miłości urzeka obrazami, jakich raczej sami nigdy nie doświadczymy – nawet na pewno nie, bo jak podkreślali Krafftowie każda erupcja jest inna. Choć byli przeciwnikami wszelkich kategoryzacji, w końcu podzielili wulkany na dwa rodzaje: czerwone, te mniej groźne, wystrzeliwujące lawę, i szare, te śmiertelnie niebezpieczne. W przypadku tych drugich: ze stożków wydobywa się ciemny dym, często też występują lawiny piroklastyczne (inaczej chmura gorejąca), czyli fale gazów i popiołów o temperaturze do 1000°C poruszające się z prędkością do 150 km/h, których zasięg to nawet kilka kilometrów. Unzen zaskoczył francuskich badaczy właśnie taką potężną erupcją; oprócz nich zginęło 41 innych osób. Groza tego wydarzenia zostaje odpowiednio nakreślona przez autorkę dokumentu, praca na archiwach pochodzących m.in. z ogromnej kolekcji Krafftów, pozwala zbudować jej odpowiedni kontekst dla tej tragedii. Zawsze mieli oni świadomość obcowania z bardzo niebezpiecznymi zjawiskami (niektóre odłamki podczas wybuchu wulkanu mogą ważyć kilka ton!), ale pasja i naukowa ciekawość ciągnęły ich w samo centrum wydarzeń. Maurice mawiał nawet, że lepiej żyć krótko, ale intensywnie.

Sara Dosa prowadzi narrację ze swadą, wspomagając ją komentarzem czytanym przez Mirandę July, która jako autorka Ty i ja i wszyscy, których znamy, doskonale wpisuje się w sen wariata, jaki śnili na jawie Krafftowie. Dużo czasu oddaje także samym wypowiedzom wulkanologów i odgłosom badanych przez nich obiektów, a czasem uatrakcyjnia przekaz wstawkami muzycznymi (Brian Eno, Dalida, Ennio Morricone). Powstał w ten sposób szalenie uczciwy dokument o życiu w ciągłej podróży, niosącej ze sobą wieczne zagrożenie, ale zgodnie ze swoimi przekonaniami.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
Wulkan miłości plakat

Wulkan miłości

Tytuł oryginalny:
Fire of Love

Rok: 2022

Kraj produkcji: Kanada, USA

Reżyseria: Sara Dosa

Ocena: 4/5