Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy! – recenzja filmu „Memoria” – Cannes 2021

Apichatpong Weerasethakul to już żywy symbol światowego slow cinema. Pierwszy laureat ważnej nagrody reprezentujący ten nurt, człowiek, który wprowadził dużo większą dawkę poezji i metaforyki przy jednoczesnym skróceniu metrażu do długości akceptowalnej dla większej liczby widzów. W 2021 roku przełamał on kolejną granicę i zrealizował film po angielsku, z wielką gwiazdą w roli głównej. Z jakim efektem?

Na początek muszę wam wyznać – twórczość Taja nigdy nie trafiała w moją wrażliwość, w filmowym neomodernizmie dużo bliżej mi do estetyki Lava Diaza, czy nawet Jamesa Benninga, niż nadmiaru metafor połączonego z niemal slapstickowym humorem. Paradoksalnie stanowi to jednak dobry przyczynek do Memorii, gdyż głównym tematem filmu jest właśnie szukanie porozumienia dusz i jego brak. To produkcja o ekspedycji poza granice temporalne i geograficzne w celu znalezienia drugiego człowieka, który nas zrozumie, z którym będziemy uzupełniać się i rezonować. Scentralizowane i stematyzowane zostają tu wszelkie sposoby ucieczki od samotności i przeżytych traum. Nie tylko bohaterowie, ale cały świat przedstawiony zdaje się błądzić w mrokach przytłumionych barw, pogrążając się w religii, nauce, mistycyzmie, hedonizmie, terapiach farmakologicznych odcinając się od rzeczywistości, uciekając w archeologię, poświęcając się obronie przyrody, jej opisywaniu lub wręcz przeciwnie – niszczeniu.

Główna bohaterka, brytyjska botaniczka Jessica (magnetyczna jak zawsze Tilda Swinton), poszukuje na placówce w kolumbijskim Medellín rzadkich gatunków orchidei. To zresztą nie pierwszy przypadek w kinie, gdy poszukiwanie nowych odmian tego kwiatu staje się symbolem alienacji bohaterki od świata – wystarczy przywołać najpiękniejszą komedię romantyczną o osobach aseksualnych, czyli Bogatą, wolną, samotną (1971) Elaine May lub szaloną Adaptację (2002) Spike’a Jonze’a z gwiazdorską obsadą. Niedawno w wypadku samochodowym zginął Juan, mężczyzna ważny dla Jessiki – mąż, przyjaciel, naukowy partner, mentor? Tego nigdy się nie dowiemy i nie ma to większego znaczenia, jednak od tego czasu cierpi ona na bezsenność i nawracające omamy, zwłaszcza objawiające się w formie bardzo specyficznego i ogłuszającego dźwięku regularnie ją (i widza) znikąd atakującego. Tak, to jest ten film slow cinema, który wprowadził w nurt jumpscare’y!  Równolegle poważne objawy neurologiczne i pamięciowe zaczynają trapić jej siostrę, która trafia do szpitala. Tam rzadkie chwile przytomności poświęca ona na szukanie (niezwykle surrealnych) powodów swojego stanu. Nie mogąc znieść powracającego dźwięku oraz wszechogarniającego uczucia pustki, Jessica wyrusza przez Kolumbię w poszukiwaniu kogoś, kto wyjaśni jej stan i udzieli wsparcia. Po drodze trafi m.in. na psychiatrkę i fanatyczkę religijną, zafascynowaną trepanacjami, archeolożkę, kochliwego inżyniera dźwięku i zamieszkującego dżunglę mistyka, który zaklina się, że pamięta wszystko, co w życiu widział.

Memoria

Memoria to prawdziwy prezent dla wszelkich aspirujących adeptów filmoznawstwa. Jestem przekonany, że w najbliższych latach powstaną niezliczone zaliczeniowe analizy tego dzieła, wyróżnionego canneńską nagrodą Jury. Stanie się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, twórczość Weerasethakula zawsze była głęboko zakorzeniona w lokalnych wierzeniach. Filmy takie jak Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia, czy Cmentarz wspaniałości lokalnemu kontekstowi zawdzięczały praktycznie całą swoją wartość. Memoria, tak samo jak jej główna bohaterka, jest jednak wyrwana ze swojego naturalnego świata. Dzieło Taja, produkowane przez Chińczyków (Jia Zhang-ke to jeden z producentów filmu), opowiadające o Brytyjce w Kolumbii, nie pozostawia miejsca na lokalne wierzenia i obyczajowość. Zamiast tego otrzymujemy prawdziwy basen wypełniony symbolami, metaforami, paralelami i odniesieniami. Jest tu nieskończenie wiele smaczków, kontekstów i przyczynków do analizy i interpretacji, a wszystkie one niezwykle sterylne, przejrzyste, zrozumiałe pod każdą szerokością geograficzną i niezależnie od kulturowego przygotowania krytyka – mamy tu nawet polski akcent: pomnik Mikołaja Kopernika, na którym w jednej z długich scen siedzą bohaterowie, staje się symbolem górującej nad nimi w tamtym momencie nauki.

Apichatpong Weerasethakul udowadnia w swoim najnowszym projekcie, że jeśli chodzi o maestrię techniczną, znacznie przewyższa on większość swoich towarzyszy ze światowego nurtu. Memoria stanowi gigantyczne osiągnięcie w zakresie reżyserii dźwięku, które pod względem snucia opowieści, metaforyki i atmosfery za wykorzystaniem jedynie warstwy audio bije na głowę nawet takie produkcje jak Sound of Metal (NASZA RECENZJA), czy Roma (NASZA RECENZJA). Po raz kolejny także bardzo umiejętnie wykorzystany zostaje czas i jego ulotność, każdemu dialogowi towarzyszy długa i wszechogarniająca cisza, która wręcz odciska piętno na widzach. Chociaż film trwa zaledwie około 150 minut, to czas urasta tu na bohatera ważniejszego niż ten grany przez któregokolwiek aktorów. Co istotne zmiana lokacji nie sprawiła, że reżyser stracił swoje słynne poczucie humoru. Jeśli tylko, zamiast podchodzić do jego produkcji z nabożną czcią, wstaniemy z kolan i spojrzymy trzeźwym okiem, to można tu znaleźć jak najbardziej świadome i przezabawne nawiązania do House of Cards, kina kaiju, czy Indiana Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki, a absurdalność niektórych sytuacji i wątków daje posmak najlepszych satyr społecznych.

Jeśli jesteście fanami dotychczasowej twórczości reżysera o najdłuższych i najbardziej skomplikowanych imieniu i nazwisku spośród wszystkich zdobywców Złotej Palmy, to i Memorię pokochacie. Jeśli nie zrozumieliście jego poprzednich filmów, to teraz poprzeczka została położona na znacznie niższym poziomie i powinno wam się to w końcu udać. Jeśli z kolei rozumieliście, lecz nie przepadaliście za jego dotychczasową twórczością, to teraz nie jest lepiej, ani gorzej. Pamiętajcie jednak, by oglądać ten film w kinie, z najlepszym możliwym udźwiękowieniem, bo na komputerowych czy telewizyjnych głośnikach stracicie bardzo wiele.

Marcin Prymas
Marcin Prymas
Memoria plakat

Memoria

Rok: 2021

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: Tajlandia, Chiny, Francja, Katar, Kolumbia, Meksyk, Niemcy, Szwajcaria, Wielka Brytania

Reżyseria: Apichatpong Weerasethakul

Występują: Tilda Swinton, Jeanne Balibar, Elkin Díaz i inni

Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Ocena: 3/5