Najbardziej szczere jest kłamstwo – recenzja filmu „Paryż, 13 dzielnica” – Cannes 2021

„To co się dzieje, naprawdę nie istnieje”, śpiewały Elektryczne Gitary i to zdanie, otwierające piosenkę do filmu Kiler najlepiej obrazuje paradoksalność jednego z najlepszych filmów tegorocznego canneńskiego konkursu głównego – Paryża, 13 dzielnicy Jacques’a Audiarda.

Zbliżający się już do siedemdziesiątki Audiard wciąż pozostaje jednym z najlepszych i najbardziej uniwersalnych francuskich reżyserów. Pomimo podeszłego wieku, do światowej świadomości przebił się dopiero zrealizowaną w 2001 roku trzecią swoją fabułą – odwróconym neo-noir Na moich ustach. Z biegiem XXI wieku zrealizował świetnie oceniane kino gangsterskie (Prorok), społeczne (nagrodzony Złotą Palmą Imigranci), melodramatyczne (Rust and Bone), czy westernowe (Bracia SistersNASZA RECENZJA). Kontynuując swoją podróż po gatunkach tym razem ląduje w komedii romantycznej, lecz mającej bliżej do Jean-Luca Godarda niż Mitji Okorna. Audiard, podobnie jak w swoim anglojęzycznym debiucie sprzed 3 lat, scenariusz oparł na „klasyku literatury współczesnej”. Tym razem w miejsce prozy Patricka deWitta wybór padł na komiks Killing and Dying autorstwa pracującego m.in. dla New Yorkera Adriana Tomine’a (wydanego w Polsce w zeszłym roku przez Kulturę Gniewu jako Śmiech i śmierć). Francuz, wspólnie z Céline Sciammą i Leą Mysius (reżyserka Avy, scenarzystka ostatnich filmów Desplechina) przeniósł akcję wydanego w 2015 roku komiksu do Paryża, wybierając część według siebie najciekawszych wątków z laureata nagrody Eisnera.

Przenosimy się do tytułowej 13. dzielnicy Paryża, gigantycznego blokowiska na południu miasta, kojarzonego głównie z dużą mniejszością azjatycką (zwłaszcza chińską) a także ze znajdującą się tam Biblioteką Narodową. To właśnie dalekowschodnie i edukacyjne skojarzenia tego miejsca postanawia wykorzystać Audiard w swojej opowieści o trzech zagubionych w wielkim mieście duszach szukających stabilizacji, spokoju, uznania, czy w końcu bliskości, której wszak nie ma w domach z betonu. Emile (Lucie Zhang) pracuje w call centre i żyje w mieszkaniu mającej coraz mniejszy kontakt z rzeczywistością babci, uciekając od problemów dnia codziennego w przygodny seks. By nie umrzeć z głodu szuka współlokatora, którym okazuje się być nauczyciel literatury Camille (Makita Samba), leczący swoje naukowe kompleksy flirtem z uczennicami. W tym samym czasie trzydziestokilkuletnia agentka nieruchomości z Bordeaux, Nora (Noemi Merlant), przyjeżdża do Paryża by rozpocząć studia prawnicze na Sorbonie. Losy tej trójki wielokrotnie się przetną w szeregu chwilami śmiesznych, a chwilami strasznych przeżyć.

Paryż, 13 dzielnica chociaż z opisu przypomina kino Rohmera, czy jego alternatywnych pogrobowców, to w duszy i ciele przywołuje na myśl bardziej twórczość Jean-Luca Godarda. W warstwie fabularnej objawia się to po pierwsze dużym nastawieniem na społeczno-ekonomiczny kontekst przedstawionej historii. Większość ważnych życiowych decyzji bohaterów, tudzież ich dylematów, dyktowana jest raczej egoistyczną potrzebą przeżycia, niż wielkimi uczuciami i emocjami. Jednocześnie całość ujęta zostaje w dość bezpretensjonalny i niezwykle komediowy ton, dzięki czemu nigdy nie wchodzi w niebezpieczne rejony kina społecznego. Posiadającą własne mieszkanie bohaterkę eks i tak opieprzy za to, że jako najemczyni, więc społeczny pasożyt, nie ma prawa narzekać na jego zachowanie, a Nora bezskutecznie do swojego wynajmującego będzie próbowała się dodzwonić w sprawie dziury w ścianie. Mamy tu również absurdy i paradoksy seksualnej emancypacji, jak z  Kobieta jest kobietą, czy 2 lub 3 rzeczy, które o niej wiem…, łącznie z pochyleniem się nad losem pracownic seksualnych.

Paryż, 13 dzielnica

Audiard rusza wbrew popularnemu ostatnio i wyrażonemu chociażby w Najgorszym człowieku na świecie Joachima Triera (NASZA RECENZJA) trendowi tworzenia kina bliskiego życiu i emocjom, takiego z którym widz powinien się utożsamiać. Brechtiańsko odrzuca widza od ekranu i przypomina mu, że to tylko film, głównie za pomocą operatorskich i montażowych zabiegów. Po pierwsze, prawie całość Paryża, 13 dzielnicy opatrzona została obrzydliwie brzydkim czarno-białym filtrem, przywodzącym na myśl kinowe nieporozumienia wizualne, takie jak Malcolm i Marie (NASZA RECENZJA), czy Z perspektywy Paryża (wyjątkiem jest tylko jedna jedyna scena przedstawiająca … nagranie sekskamerski). Dzięki temu zabiegowi w warstwie wizualnej, coś co jest oczywistą grą z nieszczerością – występ internetowej pracownicy seksualnej – zostaje wyróżnione jako prawdziwsze niż cała reszta filmu, w efekcie widz zostaje emocjonalnie zdystansowany od romansów, spotkań i rozstań protagonistów. Efekt ten podkreśla dodatkowo eklektyczny montaż, z nagłymi niespodziewanymi cięciami, zbliżeniami na detale i dynamicznie zmieniającym się klatkarzem. Ciągłe podkreślanie sztuczności tego, co przedstawione na ekranie, z jednej strony wybije fanów utożsamiania się z bohaterami, którzy przyszli na seans skuszeni zaangażowaniem Céline Sciammy w pisanie scenariusza, z drugiej pozwala skupić się Audiardowi i jego ekipie na tym co ich interesuje – błyskotliwych dialogach, portrecie współczesnego Paryża i dobrej zabawie.

To kilkanaście męsko-żeńskich scen z życia, ludzkie elektrony błądzące po wielkim blokowisku, kierowane podnieceniem, frustracją, żałobą i ekonomiczną desperacją. W wielkim, szarym i pięknym mieście, uciekając w orgazm, pragnąc choć na chwilę odpocząć od paniki. Stęsknione za ojczyzną, pozbawione tożsamości ofiary wiecznej tułaczki dyskutujące o seksie przy oglądaniu transmisji z protestów w Hongkongu. Lewicowi intelektualiści pozbawiani nadziei i zmuszeni do sprzedaży mieszkania burżujom. Kobieta, której ukradziono młodość, a teraz nie wie jak ją odzyskać. A jeśli nie lubicie post-nowofalowego kina, to przynajmniej może przekona was rewelacyjna muzyka współczesna, która nadaje rytm i energię całości.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Paryż, 13 dzielnica

Tytuł oryginalny: „Les Olympiades”

Rok: 2021

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: Francja

Reżyseria: Jacques Audiard

Występują: Noémie Merlant, Makita Samba, Lucie Zhang i inni

Dystrybucja: Gutek Film

Ocena: 4/5