Spięty – recenzja filmu „Filip”

W polskim świecie filmowym od lat powraca pomysł adaptacji „Złego”, najsłynniejszej powieści Leopolda Tyrmanda (ostatnio przymierzał się do niej Xawery Żuławski). Jakkolwiek nic nie wskazuje na to, by miała się ona pojawić nawet w dalszej przyszłości, na nasze ekrany zawitał tymczasem „Filip” oparty na innej książce pisarza, uznawanej przez niego samego za najlepszą w dorobku. To w niej – jak to określił – udało mu się zsyntetyzować najważniejsze sprawy swojego życia.

Filipa napisał w 1959 roku, w czasie tzw. „odwilży” po 1956 roku, gdy próbowano rozliczyć się ze stalinizmem i doktryną socrealistyczną. Niemniej jednak autor był już wtedy na cenzurowanym (poprzednia powieść Siedem dalekich rejsów została objętą konfiskatą za „szerzenie pornografii i obronę inicjatywy prywatnej”) i ostatecznie ukazał się w bardzo małym nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy, który rozszedł się w trzy dni. Zachwycali się nim najwięksi: od Gombrowicza, przez Dąbrowską, po Konwickiego. Tekst został mocno okrojony przez cenzurę, a pełne wydanie ujrzało światło dzienne dopiero w 1985 roku, w Stanach Zjednoczonych, już po śmierci pisarza. Chociaż w kraju książka była wielokrotnie wznawiana po 1990 roku, dopiero w 2022 została opublikowana w oryginalnej, pozbawionej cenzorskich cięć postaci.

W przytaczanej już wcześniej wypowiedzi z 1981 roku autor nazwał Filipa swoją „spowiedzią pisarską” i chociaż bez wątpienia jest w niej sporo konfabulacji („Opowieść rzecz jasna skłamana od a do zet – dla przyjemności czytelnika i dla przyjemności autora” – pisał o niej Gombrowicz), w świetle najnowszych badań wydaje się, że zawiera więcej faktów, niż moglibyśmy przypuszczać. Tak czy inaczej, obficie czerpie ona z przeżyć wojennych Tyrmanda. Niemal od początku okupacji przebywał on w Wilnie. Po zajęciu miasta przez Niemców w czerwcu 1941, dzięki fałszywym dokumentom, podaje się za obywatela francuskiego i dobrowolnie zgłasza na roboty do III Rzeszy, mając nadzieję na to, że uda mu się przedostać do Francji. Przebywa na terenie Niemiec do 1944 roku, pracując tam m.in. jako kelner.

Taki właśnie zawód pełni tytułowy bohater książki i powstałego na jej kanwie filmu Michała Kwiecińskiego. Ten młody, zaledwie dwudziestokilkuletni człowiek, niejedno już w życiu przeżył. Uciekinier z warszawskiego getta był świadkiem śmierci narzeczonej, utracił również całą rodzinę. W obecnej sytuacji nie ma nic do stracenia oprócz życia (a ile jest wówczas warte istnienie Żyda wie aż nadto), próbuje więc z niego korzystać na ile tylko może. Jego sytuacja nie jest najgorsza: pracując w luksusowym frankfurckim hotelu ma dostęp do dobrego jedzenia, trunków, towarów, łatwych pieniędzy oraz rozrywek i przywilejów dostępnych dla niewielu. Nic dziwnego, że takiej egzystencji zazdrości mu nawet gestapowiec. Postawa Filipa daleka jest od tego, do czego przyzwyczaiły nas pełne martyrologii dzieła kultury przywołujące czasy II wojny światowej. Z podbojów mamy tylko te miłosne (a ściślej rzecz biorąc seksualne), orężem jest spryt, cynizm i seksapil, a bohater, choć zimnokrwisty, to jednak nie konspirujący młodzieniec pełen ideałów i marzeń o wolności, ale lekkoduch, który bez skrupułów i głębszego zaangażowania oddaje się różnego rodzaju uciechom cielesnym. Cały jego opór sprowadza się do plucia wraz z kolegami do kawy podawanej co rano nazistom.

Im dłużej jednak towarzyszymy Filipowi w jego perypetiach, tym lepiej wyczuwamy jakieś nieustanne, podskórne napięcie, które go charakteryzuje. W tej skorupie cynizmu, młodzieńczej buty i bezczelności co rusz pojawiają się spękania zdradzające jakiś wewnętrzny niepokój, a może nawet straceńczy pęd ku katastrofie. Filip nieustannie balansuje jak na cienkiej linie rozwieszonej nad przepaścią. Często ryzykuje demaskację, i to z zupełnie błahych powodów. Podrywa stateczne niemieckie kobiety tęskniące za mężami oraz młode dziewczyny rozczarowane okaleczonymi i odmienionymi chłopcami wracającymi z frontu. Notabene film ukazuje niezwykle ciekawy obraz społeczeństwa III Rzeszy, odczuwającego na wielu różnych poziomach ograniczenia wynikające z hitlerowskiego prawa i toczącej się wojny.

Filip to w gruncie rzeczy bohater niezwykle samotny, który próbuje się odnaleźć w nieprzyjaznej rzeczywistości i chyba sam nie do końca rozumie swoją postawę. Czeka na jakieś doniosłe wydarzenie, być może chce się jakoś zaangażować w toczącą się wojnę, ale dane mu jest właśnie takie, a nie inne życie. Jest pełen energii, ale i chyba pozbawiony jakichkolwiek złudzeń, być może głębszych wartości i ideałów. To wewnętrzne napięcie i niejednoznaczność postaci udało się twórcom celnie uchwycić, nawet jeśli niekiedy ukazują ją w sposób zbyt dosłowny (sceny dramatycznego miotania się w nocnych samotnych sesjach akrobatycznych na pustej sali balowej hotelu). Eryk Kulm grający tytułową rolę chyba po raz pierwszy ma możliwość zaprezentowania całej skali swojego talentu. Imponuje swobodą, młodzieńczą świeżością, fizycznym zaangażowaniem oraz… swobodnym używaniem różnych języków (większość filmu mówiona jest po niemiecku, ale pojawia się i francuski, i jidysz, i włoski i oczywiście polski).

Nie mniej imponująca jest brawurowa i pełna rozmachu realizacja całości. Na oklaski zasługuje zwłaszcza autor zdjęć Michał Sobociński (Drogówka, Sztuka kochania, indyjski Uczeń). Jego ruchliwa, płynnie poruszająca się kamera nadaje filmowi dynamizmu godnego postaci Filipa. Nie opuszcza ona bohatera niemal na krok, wydobywając jednocześnie każdy detal pieczołowicie stworzonej scenografii i świetnie dobranych lokacji (produkcja odbyła się w całości w Polsce). Ze zdjęciami idealnie zgrywa się łącząca w sobie brzmienia jazzowe i elektroniczne nowoczesna muzyka autorstwa żyjącego w USA niemieckiego kompozytora Roberta Kocha (serial My, dzieci z dworca Zoo). Nad wszystkim solidnie panuje reżyserska ręka Michała Kwiecińskiego (Statyści, Jutro idziemy do kina, Bodo) czyniąc z seansu bardzo satysfakcjonujące doświadczenie.

Można się zastanawiać czy da się czytać tę historię jako opowieść inicjacyjną, ukazującą w nieszablonowy sposób młodzieńczy okres burzy i naporu. Jest to bez wątpienia niezwykle interesujące studium przypadku, próbujące ukazać niejednoznaczność postaw w czasie marnym. Wreszcie można interpretować Filipa również w kategoriach demitologizacji przeżyć wojennych, co jest tym bardziej wiarygodne, że oparte na doświadczeniach jednego z naszych najlepszych pisarzy.

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar

Filip
 

Rok: 2022

Kraj produkcji: Polska

Reżyseria: Michał Kwieciński

Występują: Eryk Kulm Jr, Caroline Hartig, Sandra Drzymalska i inni

Dystrybucja: TVP

Ocena: 3,5/5

3,5/5