Próby oddania emocjonalnych stanów związanych z procesem dojrzewania to niezwykle wdzięczny, choć też ryzykowny, temat dla kina. W pokazywanym podczas Tygodnia Kina Hiszpańskiego W sieci (Las gentiles) Santiego Amodeo młodzieńcza energia zostaje połączona z zapatrzeniem w technologię i czającymi się ciągotami ku destrukcji. Obraz miał premierę na festiwalu w Sewilli, a następnie był pokazany m.in. na Tallinn Black Nights Film Festival.
Hiszpański tytuł filmu (Las gentiles) oznacza „delikatne”. W rzeczy samej mieszkająca w słonecznej Andaluzji główna bohaterka, Ana (África de la Cruz), i jej najbliższa kumpela Corrales (Paula Díaz), z racji nastoletniego wieku, jak i konstrukcji psychicznej, są bardzo wrażliwe i kruche. Będąc złośliwym, rzekłbym, że dziewczęta są po prostu typowymi snowflake’ami. Jednak sam reżyser ma dla tego licealnego duetu sporo sympatii, jednak nie patrzy na te postaci zupełnie bezkrytycznie. Przyjaciółki cierpią z wielu z pozoru błahych powodów: ścierania się z rodzicami, strachu przed inicjacją seksualną, popularnością w szkole. Jednocześnie nie należą do gatunku tych prześladowanych czy przesadnie zakompleksionych. Drobne problemy wyolbrzymiane do rangi hiperdram zaleczają wspólnymi wypadami do kina i na plażę czy słuchaniem nowej płyty Die Antwoord. Na największe klęski lekiem okazuje się kolejny seans Moulin Rouge (2001) i wzdychanie do Ewana McGregora.
Niepokój, jaki odczuwają dwie wykluwające się ze skorupek kobiety, można skojarzyć z doznaniami podobnych im wiekiem protagonistek Niebiańskich istot (1994) Petera Jacksona. Postaci grane w nowozelandzkim klasyku przez Melanie Lynskey i Kate Winslet mocowały się w enigmatycznej grze: od siostrzanej czułości po lesbijskie zauroczenie. Co więcej, dzięki kinofilskim fascynacjom (choćby względem Orsona Wellesa i Jamesa Masona) szesnastolatki wyimaginowały świat, w który uciekały przed problemami dnia codziennego, a jednocześnie obmyślały zbrodnicze plany w ramach zemsty wobec starszego pokolenia. Za kanwę scenariusza posłużyła zresztą prawdziwa tragedia z lat 50. z Nowej Zelandii. Wcześniej zainspirowała kontrowersyjny i zakazany przez Kościół we Francji horror Mais ne nous délivrez pas du mal (1971). Ana i Corrales co prawda nie knują przeciw społeczeństwu, ale ich nastoletnie, z początku niewinne zabawy również zapowiadają gorzki finał.
Nieprzypadkowo hiszpański reżyser przywołuje na ekranie obraz Johna Everetta Millais’a Ofelia, a tym samym być może najsłynniejszą samobójczynię literatury. W prerafaelickiej nieszczęśnicy, inspirowanej bohaterką sztuki Szekspira, andaluzyjskie dziewczęta upatrują bowiem wzoru kobiety wolnej i odchodzącej z tego świata, co prawda w poczuciu porażki, lecz na własnych zasadach. Ta nastoletnia naiwność idzie, jak przystało na nasze podporządkowane technologii czasy, w parze z fascynacją wszelkimi rodzajami buntu wyrażanego za pomocą social mediów. Interwencyjne rolki, przekorne storiski, buńczuczne wpisy, zgrabne mashupy i ironiczne memy to chleb powszedni tych podlotków. Ana na Instagramie używająca nicka banana_ana zmienia się w odważną i zadziorną rebeliantkę. Znikają czy może raczej zostają na moment zakneblowane wszystkie lęki. W bezpiecznej sferze internetowej nie mogą jej przecież dosięgnąć czepliwi rodzice czy irytujący belfrzy.
Czy jednak na dłuższą metę można radzić sobie z plątaniną myśli i buzującymi hormonami tylko dzięki internetowym maskom? Zwłaszcza że najbliższa Ci osoba, do której wyraźnie zaczynać czuć miętę, zdaje się osuwać w stany depresyjne i ciągnąć Cię za sobą w otchłań. Na rozżarzonej słońcem andaluzyjskiej ziemi naprawdę trudno żyć tym płatkom śniegu…
W sieci
Tytuł oryginalny: Las Gentiles
Rok: 2021
Kraj produkcji: Hiszpania
Reżyseria:
Występują: África de la Cruz, Paula Díaz, Olga Navalón i inni
Ocena: 3,5/5