Bóg z nami – recenzja filmu „Kryptonim Polska”

Jedna z najintensywniej reklamowanych produkcji tego roku – Kryptonim Polska – trafiła wreszcie do kin. Gdyby za jedyne kryterium oceny traktować zgodność towaru z reklamą należałoby twórcom, a może raczej osobom odpowiedzialnym za marketing, wystawić szkolną jedynkę. Film prezentowany jako komedia odważnie wyśmiewająca wszystkie strony politycznego konfliktu w rzeczywistości jest po prostu satyrą wycelowaną w środowiska patriotyczne, w której wszelkie przywary dotyczące innych grup społecznych występują incydentalnie. Abstrahując jednak od oczekiwań rozbudzonych przez materiały promocyjne, nie można dziełu Kumika odmówić celności pewnych spostrzeżeń umieszczonych przez niego na ekranie.

Głównym bohaterem Kryptonimu Polska jest grany przez Macieja Musiałowskiego Staszek. Dwudziestolatek, który całą przyszłość wiązał z piłką nożną, lecz kontuzja uniemożliwiła mu profesjonalną karierę. Chłopak mieszka więc w jednym z białostockich bloków wraz z rodziną, dzieląc pokój z zafascynowaną K-popem siostrą. Od roku pracuje jako stróż na parkingu, a jego szef (Cezary Pazura) nie chce zapewnić mu umowy o pracę, traktując samą prośbę o takową jako przejaw roszczeniowej postawy młodego pokolenia. Od czasu porzucenia marzeń o zostaniu gwiazdą sportu chłopak robi się coraz bardziej zgorzkniały i rozczarowany życiem. Za namową brata ciotecznego Romana (Borys Szyc) wstępuje w szeregi ZMR-u, czyli Związku Młodzieży Radykalnej, której to jego krewny jest samozwańczym przywódcą. Staszek wydaje się być sceptyczny zarówno co do poglądów kolegów, jak i co do metod planowanych akcji, ale w organizacji znajduje poczucie wspólnoty, jakiego nie miał szczęścia zaznać nigdzie indziej.

Podczas wizyty w barze z kolegami ze Związku Staszek poznaje Polę (Magdalena Maścianica), lewicową aktywistkę na ostatnim roku studiów na jednej z warszawskich uczelni, która wróciła do rodzinnego Białegostoku po rozstaniu ze zdradzającym ją partnerem. O jej poglądach chłopak dowiaduje się dopiero z czasem i zaczyna mieć coraz większe wątpliwości odnośnie tego, jakie wartości są mu bliższe. Między parą bohaterów zawiązuje się dość sztampowo poprowadzony romans, ale wątek miłosny zdecydowanie nie jest w tej produkcji najważniejszy. Na pierwszy plan wychodzi bowiem w oczywisty sposób inspirowana ONR-em organizacja. Twórcy filmu uczynili z członków ZMR-u stereotypowych idiotów mających problem z językiem polskim, podstawową wiedzą historyczną, czy poprawnym powtórzeniem akronimu LGBT, co oczywiście można wytłumaczyć komediową konwencją. Z drugiej strony przy prezentacji poczynań organizacji wykorzystywane są najgłośniejsze zdarzenia z ostatnich lat, takie jak urodziny Hitlera w lesie, „bitwa pod kebabem” czy spalenie kukły Żyda, odpowiednio dopasowane pod fabułę. Przez nadmierne wykorzystanie sytuacji, jakie faktycznie miały miejsce w naszym kraju, można dojść do wniosku, że Kryptonim Polska ma mniej więcej ten sam problem, co słynny już skecz Neonówki, czyli bardziej sprawia wrażenie dość oczywistego komentarza do realnych wydarzeń niż autorskiego dzieła komediowego.

Ciężko też ustalić, jaki jest realny wpływ ZMR-u na życie polityczne Białegostoku. Organizacja z jednej strony ma zrzeszać jedynie kilku chłopaków spędzających dni na strychu plebanii, z drugiej, kiedy dochodzi do zamieszek pod kebabem, ramię w ramię staje z nimi kilkadziesiąt osób, a na neonazistowskiej imprezie wyprawionej w lesie zjawia się profesjonalna ekipa antyterrorystyczna, co sugeruje obserwację organizatorów od dłuższego czasu. Podobne nieścisłości mają się organizacji lewicowych, zjawiających się często znikąd tam, gdzie może dojść do konfrontacji. Pieczołowicie infiltrujący środowisko lokalnych neonazistów, a jednocześnie niepotrafiący rozpoznać ich przedstawiciela, gdy ten incognito stara się wejść w środowisko lokalnej delegacji na warszawskiej Paradzie Równości.

Chociaż humor prezentowany w pełnometrażowym debiucie Piotra Kumika momentami szura po dnie, a większość prezentowanej fabuły to po prostu opakowane w ramy komedii wydarzenia z ostatnich lat w Polsce, to nie można mu odmówić celności niektórych spostrzeżeń. Neonaziści w Kryptonimie Polska działają legalnie i rosną w siłę pod cichym przyzwoleniem władzy i kościoła, czasem wręcz otrzymując od nich wsparcie materialne, a używając wzniosłych i okrągłych słów o chrześcijańskich wartościach i patriotyzmie, udaje im się bez konsekwencji łamać artykuły kodeksu karnego. Jednocześnie dla wielu młodych chłopców, rozczarowanych propozycjami liberałów (których reprezentuje tu szef Staszka) i czujących się atakowanych przez moralizującą lewicę, właśnie te radykalne organizacje wydają się najbardziej otwartą na takich jak oni opcją, w której szukają wzorców, czego owocem może być radykalizacja poglądów bardzo umiarkowanej w swoich przekonaniach młodzieży.

Trzeba zresztą przyznać, że Musiałowski idealnie odnajduje się w roli zagubionego młodzieńca za wszelką cenę szukającego akceptacji i walczącego ze swoimi rozterkami moralnymi. Zwłaszcza na tle przerysowanych narodowców – wiecznie nabuzowanego i naćpanego Romana, bezdennie głupiego Brajana (Mateusz Król), stereotypowego homofoba-kryptogeja Mariusza (Karol Bernacki) i wytatuowanego karka Mieszka (Karol Kadłubiec) Staszek jawi się jako wyjątkowo zbalansowana i nieoczywista postać. Szkoda, że będący dobrym aktorem [o czym potrafił ostatnio przypominać, chociażby w Zimnej wojnie (NASZA RECENZJA) czy Piłsudskim (NASZA RECENZJA)] Borys Szyc po raz kolejny wciskany jest w fatalnie napisaną, przerysowaną rolę, z której nie da się stworzyć nic wartościowego. Z drugiej strony mogło być gorzej, gdyż inny aktor o znanym nazwisku, śmiało wykorzystywany w kampanii promocyjnej filmu – Antoni Królikowski – został obsadzony w epizodycznej roli o marginalnym wpływie na fabułę, co patrząc na formę tego aktora może być traktowane jako atut, ale z pewnością stanowi nieczyste marketingowo zagranie względem fanów artysty (jeśli w ogóle tacy istnieją).

Temat rosnącego wpływu środowisk narodowych na życie publiczne bez wątpienia jest gorący i dość zręcznie można wykorzystać go w filmie. Swego czasu robili to Amerykanie w Więźniu nienawiści czy Australijczycy w Romper Stomper. Nie ulega wątpliwości, że Kryptonim Polska to produkcja zupełnie innego kalibru. Bardziej niż w rzeczywistą próbę pokazania problemu, celująca w wyśmianie go przy użyciu najbardziej szablonowych żartów, ale jestem też w stanie zrozumieć, że film ten stanowił pewnego rodzaju próbę przekazania widzom odrobiny refleksji nad stanem państwa w postaci prostej i lekkiej komedii.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Kryptonim Polska plakat

Kryptonim Polska
Rok:
2022

Kraj produkcji: Polska

Reżyseria: Piotr Kumik

Występują: Borys Szyc, Maciej Musiałowski, Magdalena Maścianica i inni

Dystrybucja: Kino Świat

Ocena: 2/5

2/5