Berlinale 2024 – prognozy i oczekiwania

Już jutro rusza 74. edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie (15-25 lutego 2024). Tegoroczną odsłonę imprezy będzie dla Was relacjonować ze stolicy Niemiec aż sześciu korespondentów: Agnieszka Pilacińska, Julia Palmowska, Michał Konarski, Marcin Prymas, Tomasz Poborca i gościnnie Maciek Hanus. Tradycyjnie przygotowaliśmy dla Was zapowiedzi filmów, które staną do walki o Złotego Niedźwiedzia. Selekcjonerzy zebrali w konkursie głównym aż dwadzieścia tytułów; wśród nich znalazły się dzieła uznanych twórców (Bruno Dumont, Olivier Assayas, Abderrahmane Sissako, Hong Sang-soo), ale też debiuty i nowe projekty młodych twórców. O nagrodach zdecyduje Jury pod przewodnictwem kenijsko-meksykańskiej aktorki Lupity Nyong'o.

A DIFFERENT MAN 🇺🇸

reżyseria: Aaron Schimberg

obsada: Sebastian Stan, Renate Reinsve, Neal Davidson

Aaron Schimberg, reżyser gatunkowego kina niezależnego, mający na koncie wizyty głównie na niszowych artystycznych festiwalach, w końcu może zabłysnąć w jupiterach mainstreamu. Filmowiec próbował już pożenić body horror z Edgarem Allanem Poe w Go Down Death, a w Uwięzionych łączył Lśnienie z Dziwolągami.  W tych fabułach rozważał on istotę aktorstwa i sztuki filmowej, wpisując się w dysputę na temat tego, jaką rolę pełni kino w zbiorowej świadomości ludzkości. Dynamika między kinem, cyrkiem a teatrem szekspirowskim stawała się w Uwięzionych metaforą różnic między odmiennymi aspektami człowieczeństwa. Tym samym para-mumblecore rósł do miana wysokiej sztuki.

W produkowanym przez A24 A Different Man Schimberg opowiada o Edwardzie, mężczyźnie, który po poważnym wypadku pragnie nowego startu. Wszystko się komplikuje, gdy zaczyna powstawać broadwayowska sztuka na podstawie życia protagonisty, a ten popada w obsesję na punkcie przystojnego aktora mogącego zdobyć wszystko, czego mężczyźnie zabrało. Ten psychologiczny thriller ma stanowić przypomnienie o inherentnej fałszywości naszych własnych fantazji. Przypomnienie, że nawet w post-instagramowej kulturze to charyzma jest największą z bogiń. W rolach głównych pojawią się Sebastian Stan i zdobywczyni Złotego Konika Renate Reinsve, a za zdjęcia odpowie Wyatt Garfield (Manodrom, Wskrzeszenie, Porto).

Marcin Prymas
Marcin Prymas

ANOTHER END 🇫🇷🇮🇹🇬🇧

reżyseria: Piero Messina

obsada: Gael García Bernal, Bérénice Bejo, Renate Reinsve

Po blisko dziesięcioletniej przerwie od weneckiej premiery wyróżnionego Złotym Lwiątkiem Oczekiwania, doczekaliśmy się kolejnego filmu Piero Messiny. Another End to kolejna próba zmierzenia się z wielokrotnie powracającym tematem samotności w dobie dynamicznego rozwoju technologii.Po tragicznej śmierci żony główny bohater filmu – Sal (Gael García Bernal) – za namową siostry zapisuje się do eksperymentalnego programu, w ramach którego ma szansę na jeszcze jedno, ostatnie spotkanie z utraconą miłością swojego życia. Mimo obaw związanych z wszczepieniem świadomości ukochanej w ciało obcej kobiety, zdesperowany mężczyzna ostatecznie decyduje się na nietypowe doświadczenie.Główny motyw wydaje się niemalże w całości zawłaszczony przez głośne, hollywoodzkie produkcje takie jak Ghost Story Davida Lowery’ego czy Ona Spike’a Jonze’a, zatem ciekawe, jak dla odmiany ugryzie go nieco mniej znany włoski twórca.Na czele obsady znaleźli się Gael García Bernal (I twoją matkę też), Renate Reinsve (Najgorszy człowiek na świecie) i Olivia Williams (Autor widmo).

Maciej Hanus
Maciej Hanus
Architecton

ARCHITECTON 🇫🇷🇩🇪

reżyseria: Victor Kosakovsky

Victor Kossakovsky to ceniony rosyjski dokumentalista, w tym roku po raz pierwszy prezentujący swój film w konkursie głównym jednego z najważniejszych światowych festiwali. Nie bez przyczyny urodzony w Petersburgu twórca okazję tę dostanie właśnie w Berlinie. To właśnie tu cztery lata temu prezentował swoją Gundę [NASZA RECENZJA] w sekcji Encounters. Tamten czarno-biały, pozbawiony narracji obraz wsi, odczytywany jako prozwierzęcy manifest, nie wrócił z Niemiec z żadną z nagród, ale spotkał się ze znakomitym przyjęciem publiczności, co powtórzyło się chociażby na Nowych Horyzontach, gdzie film prezentowano kilka miesięcy później. 

Na tegorocznym Berlinale reżyser pokaże swój najnowszy dokument Architecton. Jak łatwo się domyślić głównym jego tematem będzie architektura, a wraz ze znanym z doskonałego oka do zdjęć twórcą będziemy obserwować takie miejsca jak starożytne ruiny w Libanie czy zgliszcza po niedawnym trzęsieniu ziemi w Turcji. Co ciekawe Kossakovsky, mimo iż w większości swoich produkcji zajmował się również zdjęciami, tym razem zdecydował się oddać pełnię obowiązków operatorskich Benowi Bernhardowi, z którym współpracował już przy Aquareli – dokumencie portretującym piękno nieujarzmionego żywiołu wody.

Nie spodziewam się, aby Jury głównego konkursu zdecydowało się na nagrodzenie filmu dokumentalnego, chociażby dlatego, że taką decyzję podjęli ich zeszłoroczni poprzednicy, niemniej warto ten tytuł śledzić z uwagą, chociażby przez zaufanie do warsztatu twórcy Gundy.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

BLACK TEA 🇨🇮🇲🇷🇹🇼

reżyseria: Abderrahmane Sissako

obsada: Nina Mélo, Chang Han, WuKe-Xi Wu

62-letni Abderrahmane Sissako urodził się w Mauretanii, a dorastał w sąsiednim Mali. Na studia reżyserskie udał się aż do Związku Radzieckiego, gdzie ukończył słynny moskiewski WGIK (​​Wszechrosyjski Państwowy Uniwersytet Kinematografii im. Siegieja Gierasimowa). Osiadł na stałe we Francji, choć zazwyczaj akcję swych filmów osadza na kontynencie afrykańskim. Pierwszy pełnometrażowy film, Rostov-Luanda (1997), Mauretańczyk poświęcił własnym przeżyciom. Podczas podróży pociągiem do Rostowa nad Donem poznał innego Afrykanina, Baribangę, studenta z Angoli. Obaj zaprzyjaźnili się podczas rocznego lektoratu języka rosyjskiego, a dwadzieścia lat później filmowiec postanowił odnaleźć dawnego kompana. W tym samym roku Sissako został zaproszony do projektu Documenta X – Die Filme (1997), w którym uczestniczyli też Charles Burnett, Harun Farocki, Antonia Lerch, Raoul Peck i Aleksandr Sokurow, po latach weźmie udział w innych nowelowych przedsięwzięciach, 8 (2008 / razem z takimi twórcami jak Jane Campion, Gael García Bernal, Jan Kounen, Mira Nair, Gaspar Noé, Gus Van Sant i Wim Wenders) oraz Stories on Human Rights (2008, inne epizody kręcone m.in. przez Jia Zhangke czy Apichatponga Weerasethakula).

Przez lata kariery Sissako stał się jednym z najbardziej cenionych reżyserów z Afryki. Zawierające wątki autobiograficzne Życie na Ziemi (1998) zdobyło 10 nagród (w tym Grand Prix festiwalu we Fryburgu), Czekając na szczęście (2002) otrzymało laur FIPRESCI sekcji Un Certain Regard w Cannes, wygrało festiwal w Buenos Aires i pomniejsze statuetki w Gijón, Namur i Wagadugu, a Bamako (2006) wyróżniono w Amiens i Stambule. Jego największym sukcesem okazało się jednak Timbuktu (2014), pokazywane w konkursie głównym w Cannes (nagroda Jury Ekumenicznego), a potem doceniane w Abu Dhabi, Chicago (najlepszy reżyser), Durbanie i Jerozolimie. Ukoronowaniem tej drogi było pięć Cezarów (scenariusz oryginalny, muzyka, dźwięk, zdjęcia, montaż), a następnie nominacje do BAFTA i Oscara (jako pierwsza i jedyna jak dotąd produkcja z Mauretanii).

Mauretańczyk do stolicy Niemiec przybywa z Black Tea, koprodukcją francusko-luksembursko-mauretańsko-tajwańską. Główna bohaterka Aya (Nina Mélo), kobieta po trzydziestce, która właśnie zszokowała rodzinę i znajomych, mówiąc „nie” przed ołtarzem, teraz opuszcza pośpiesznie Wybrzeże Kości Słoniowej i przenosi się do Chin. W piętnastomilionowej metropolii Kantonu (chin. Guǎngzhōu) staje się częścią afrykańskiej diaspory. Aya szybko znajduje pracę w herbaciarni 45-letniego Caia (Han Chang znany z Jasnego dnia lata Edwarda Yanga). Po godzinach właściciel wprowadza ją w tajniki chińskiej ceremonii parzenia herbaty. Relacja mistrza i uczennicy krok po kroku przeradza się w coś więcej niż relację zawodową… 

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk

LA COCINA 🇲🇽🇺🇸

reżyseria: Alonso Ruizpalacios

obsada: Raúl Briones Carmona, Rooney Mara, Anna Diaz 

Alonso Ruizpalacios pojawi się w tym roku na festiwalu w Berlinie po raz czwarty. Urodzony w Meksyku reżyser ma powody, by lubić imprezę odbywającą się w stolicy Niemiec, gdyż za każdym razem jego dzieła wracają z festiwalu z jedną ze statuetek. Równo dekadę temu jego Güeros prezentowane było w sekcji Panorama, a Ruizpalacios otrzymał nagrodę dla najlepszego debiutującego reżysera. Od czasu tego wyróżnienia Berlinale zdaje się w pewien sposób promować obiecującego twórcę, a on odwdzięcza się imprezie absolutną wiernością i wracaniem za naszą zachodnią granicę z każdym ze swoich filmowych projektów. W 2018 Meksykanin prezentował tu swój kryminał Museo, opowiadający z kilku różnych perspektyw historię kradzieży cennych muzealnych eksponatów, za który nagrodzono go Srebrnym Niedźwiedziem za najlepszy scenariusz. W 2021 prezentował zaś (w tym samym konkursie) dokumentalizowany Film o policjantach – zrobiony na zlecenie Netflixa obraz meksykańskiej policji, pokazany oczami dwójki aktorów mających wstąpić w jej szeregi. Produkcja ta również została nagrodzona Srebrnym Niedźwiedziem, tym razem za wybitny wkład artystyczny w kategoriach zdjęć, montażu, muzyki, kostiumów oraz scenografii, a statuetka z popularnym misiem trafiła w ręce montażysty: Yibrána Asuada.

Trzecim podejściem Alonso Ruizpalaciosa do zdobycia Złotego Niedźwiedzia jest La Cocina, czyli po polsku, po prostu, kuchnia. Ten oparty na sztuce Arnolda Weskera obraz pokazuje nam zaplecze jednej z obleganych nowojorskich restauracji. Każdego dnia przewijają się w niej setki, jeśli nie tysiące klientów, a kucharze pracują w pocie czoła. W trakcie jednej z piątkowych zmian z lokalu giną pieniądze, a zarzuty padają na meksykańskiego imigranta Pedro. Mocną stroną filmu ma być klaustrofobiczna atmosfera ciasnej kuchni, w której bohaterowie wymieniają się oskarżeniami i niepokojami, by rozwiązać zagadkę zaginionej gotówki. Produkcja ta jest pierwszym dziełem reżysera tworzonym w amerykańskiej koprodukcji, zdjęcia do niej powstawały w Nowym Jorku, a jedną z głównych ról zagra Rooney Mara. 

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

DAHOMEY 🇫🇷🇸🇳

reżyseria: Mati Diop

Francusko-senegalska reżyserka Mati Diop pochodzi z zasłużonej dla kina rodziny, jest bowiem bratanicą Djibrila Diopa Mambéty’ego, jednego z najważniejszych filmowców w historii kontynentu afrykańskiego. Jej ojciec, Wasis Diop, zajmuje się muzyką, debiutował zresztą soundtrackiem do filmu swojego brata pt. Hieny (1992). Mati swój pierwszy film nakręciła w 2004 roku (w wieku 22 lat) i przez ponad dekadę pracowała w krótkim lub średnim metrażu, tworząc m.in. dokument Mille soleils (2013), poświęcony farmerowi Magaye Niangowi, który 40 lat wcześniej zagrał główną rolę w przełomowym filmie jej wujka, Touki Bouki (1973). Samej reżyserce zresztą także zdarza się stawać po drugiej stronie kamery – wystąpiła m.in. w 35 kieliszkach rumu (2008) Claire Denis. 

Pełnometrażowym debiutem Diop był Atlantyk (2019), fabularne rozwinięcie jej dekadę wcześniejszego dokumentu Atlantiques, nagrodzonego w konkursie filmów krótkometrażowych na festiwalu w Rotterdamie. Podejmujące problem ekonomicznych nierówności i migracji do Europy dzieło oferowało świeżą mieszankę społecznego zaangażowania z elementami magicznego realizmu czy estetyki grozy. Atlantyk był pierwszym w historii filmem wyreżyserowanym przez czarnoskórą kobietę zakwalifikowanym do konkursu głównego festiwalu w Cannes i został doceniony przez Jury pod przewodnictwem Alejandro Gonzáleza Iñárritu, które przyznało mu Grand Prix. Po tym sukcesie Diop zrealizowała jeszcze pandemiczny dokument In My Room (2020), a pokazywany na tegorocznym Berlinale Dahomey jest jej drugim filmem pełnometrażowym.

Tytuł odnosi się do państwa, które istniało od XVII do końca XIX wieku w południowej części dzisiejszego Beninu. Królestwo Dahomeju, słynne m.in. z unikatowej na skalę kontynentu sztuki, aktywnie uczestniczyło w handlu niewolnikami, dzięki czemu relatywnie dobrze znali je ówcześni Europejczycy. W XVIII i XIX wieku było regionalną potęgą – ten okres historii królestwa znalazł w kinie odbicie m.in. w Cobra Verde (1987) Herzoga, a niedawno także w kiepsko przyjętej Królowej wojownik (2022) z Violą Davis. Pod koniec wieku XIX Dahomej stoczył kilka wojen z Francją, ostatecznie stając się częścią Francuskiej Afryki Zachodniej. Pełną niepodległość odzyskał w 1960 roku, a 15 lat później został przemianowany na Benin.

Film Mati Diop, w bazach internetowych kwalifikowany jako dokument, ale mający podobno mieszać tę konwencję z elementami fikcji, dotyka problemu zwrotu eksponatów zagrabionych z tytułowego państwa w 1892 przez francuskich kolonizatorów. 26 królewskich artefaktów, w tym tron władców Dahomeju i statuy dwóch z nich, wyrusza w listopadzie 2021 z paryskiego muzeum w podróż powrotną do Beninu. Obraz Diop ma mieć też wymiar polityczny i przedstawiać debatę studencką na jednym z benińskich uniwersytetów dotyczącą stosunku młodego pokolenia do przeszłości kraju i przemian, które w nim zaszły. Zdaje się, że temat relacji międzykontynentalnych ujęty z perspektywy afrykańskiej będzie punktem wspólnym Dahomeyu z Atlantykiem. Film wyróżnia na tle konkursowej stawki nie tylko tradycyjnie pozostająca w zdecydowanej mniejszości konwencja dokumentalna, lecz również niecodzienny w dobie pęczniejących metraży czas trwania (67 minut), sytuujący Dahomey bez wątpienia w czołówce najkrótszych dzieł, które walczyły o Złotego Niedźwiedzia w historii tej nagrody.

Jędrzej Sławnikowski
Jędrzej Sławnikowski

L’EMPIRE / THE EMPIRE 🇫🇷

reżyseria: Bruno Dumont

obsada: Lyna Khoudri, Anamaria Vartolomei, Fabrice Luchini

Nagrodzony Grand Prix Festiwalu w Cannes 1999 za Ludzkość i niewątpliwy mistrz kina francuskiego – Bruno Dumont – powraca do konkursu głównego z najnowszym filmem zatytułowanym L’Empire. Tym razem łącząc gatunek science fiction z komedią, opowiada o inwazji kosmitów, atakujących spokojną prowincję na północy Francji. Narodziny tajemniczego wybrańca wśród mieszkańców wybrzeża Opal wywołuje do walki szaleńczego imperatora Belzebuba (Fabrice Luchini), który za wszelką cenę chce zgładzić ludzkość i przyłączyć Ziemię do swojego międzyplanetarnego supermocarstwa. Dumont zatem ponownie korzysta z groteskowo-kosmicznego humoru, który zaprezentował kilka lat temu w swoim miniserialu Coincoin i Nieludzie. Reżyser do współpracy zaprosił operatora swoich dwóch poprzednich filmów – Davida Chambille’a oraz skompletował doborową obsadę złożoną z zespołu międzynarodowych gwiazd – Fabrice Luchini (Noce pełni księżyca), Camille Cottin (Sprzymierzeni) Anamaria Vartolomei (Zdarzyło się) i Lyna Khoudri (Kurier francuski z Liberty, Kansas Evening Sun).

Maciej Hanus
Maciej Hanus

GLORIA! 🇨🇭🇮🇹 

reżyseria: Margherita Vicario

obsada: Galatéa Bellugi, Carlotta Gamba, Veronica Lucchesi

Obecność filmu Margherity Vicario w konkursie może wydawać się zaskakującą decyzją selekcjonerów. Włoska artystka w ojczyźnie kojarzona jest przede wszystkim z dokonaniami na polu muzycznym, jako popowa piosenkarka i autorka tekstów. Choć niewiele można napisać o dorobku trzydziestopięciolatki, to świat filmowy nie jest dla niej zupełnie obcy, a kino ma właściwie we krwi. Jej ojciec Francesco Vicario jest bowiem reżyserem, a dziadkowie to para aktorów, Marco Vicario i Rosanna Podestá. Margherita aktorsko zadebiutowała epizodyczną rolą w filmie Woody’ego Allena Zakochani w Rzymie (2012), później wystąpiła jeszcze m.in. w komediach Pazze di me (2013) i L’Universale (2016) oraz kilku włoskich serialach telewizyjnych. Jako współreżyserka i współscenarzystka próbowała swoich sił jedynie w musicalowym shorcie Se riesco parto (2011) realizowanym wspólnie z Michelem Bertini Malgarinim. Konkursowa produkcja stanowi jej debiut.

Gloria! to muzyczny film kostiumowy rozgrywający się u schyłku XVIII wieku w okolicach Wenecji. Wydarzenia obserwujemy z perspektywy Teresy, niemej pokojówki, mieszkającej w starym instytucie muzycznym dla dziewcząt, wyjątkowo wyczulonej na piękno muzyki. W szkole zapowiedziana jest wizyta niedawno intronizowanego papieża, co wiąże się z przygotowaniem dla niego specjalnej kompozycji. Teresa znajduje w magazynie fortepian, instrument mający zrewolucjonizować podejście do tworzenia muzyki. Film ponoć opowiada poniekąd o genezie muzyki pop jako przeciwwagi dla sztywnej klasyki. Festiwalowy opis mówi o „wyczuwaniu harmonii wszechświata i przekształcaniu rzeczywistości poprzez muzykę”, co zapala w głowie lampkę ostrzegawczą w kwestii (nomen omen) tonacji dzieła.

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny

HORS DU TEMPS / SUSPENDED
TIME
🇫🇷

reżyseria: Olivier Assayas

obsada: Vincent Macaigne, Micha Lescot, Nine D’Urso

Olivier Assayas nie boi się próbować nowych rzeczy. W ostatnich kilku latach współpracował m.in. ze streamingowym gigantem HBO, odgrzewając w formie serialowej kultową Irmę Vep z 1996 roku. W roli głównej Alicia Vikander, która po przydługim okresie lat chudych została ponownie zauważona i doceniona przez międzynarodową publikę. Nie pierwszy raz reżyser pomógł odczarować jakiejś aktorce jej emploi, bowiem wcześniej uczynił to już z Kristen Stewart w chwalonych Sils Marii (2014) i Stylistce (2016). Gwiazda pewnej serii o wampirach otrzymała zresztą za pierwszy z filmów Cezara za drugi plan, a po premierze drugiego na MFF w Cannes sam reżyser wyjechał z tego festiwalu z własną nagrodą.

Dla Assayasa, dotąd wiernego ojczystej imprezie, Hors du temps wyznacza debiut na Berlinale. Choć miejsce premiery dziewicze, to za kamerę powraca tu jego niegdyś stały współpracownik Éric Gautier, z którym zrobili sobie aż dwunastoletnią przerwę – w Berlinie zobaczymy efekt ich pierwszej wspólnej pracy od czasu Po maju z 2012 roku. Tytuł filmu, w polskim tłumaczeniu: „Poza czasem”, jak i jego fabuła – powrót dwóch braci do ich rodzinnego domu, sugeruje temporalny charakter przeżyć bohaterów: wspomnienia o minionym, już nieobecnym. Być może mamy tu również do czynienia z historią autobiograficzną, gdyż Etienne, połówka rodzeństwa, także jest reżyserem. Prawdopodobnie zawarty został i wątek pandemiczny; w końcu akcję filmu Assayas osadził w kwietniu 2020 roku. W rolach głównych zobaczymy Vincenta Macaigne [Dyskretny urok niebezpiecznych myśli (2020)], Michę Lescota [Forever Young (2022)], Norę Hamzawi [Podwójne życie (2018)] i Nine D’Urso [Raj (2014)]. 

Julia Palmowska
Julia Palmowska

IN LIEBE, EURE HILDE / FROM HILDE, WITH LOVE 🇩🇪

reżyseria: Andreas Dresen

obsada: Liv Lisa Fries, Johannes Hegemann, Lisa Wagner

Andreas Dresen jest twórcą, którego filmy regularnie pojawiają się na różnych europejskich festiwalach filmowych: oprócz Berlinale gościły m.in. w Karlowych Warach, San Sebastián i Cannes, w każdym zdobywając jakąś nagrodę. Jego najbardziej znanym w Polsce filmem jest W pół drogi (2011) czyli całkiem dobrze przyjęte przez krytyków i publiczność studium choroby z Milanem Peschelem w roli głównej (nagroda Un Certain Regard w Cannes). Obecnie serwisy streamingowe w naszym kraju (HBO Max, Player) oferują jego ostatni film, Rabiye Kurnaz kontra George W. Bush (2021), opowiadający o sądowej walce tureckiej gospodyni domowej o syna zamkniętego w Guantanamo. Reżysera interesuje głównie tematyka społeczno-polityczna, którą stara się ukazać przez losy pojedynczych postaci. Już w debiucie pełnometrażowym Ciche państwo (1992) niemal na gorąco próbował uchwycić transformację Niemiec po upadku muru berlińskiego. W konkursie głównym Berlinale po raz pierwszy Dresen gościł w 1999 roku, gdy jego Kształt nocy otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszą rolę męską dla Michaela Gwisdeka. Nad Sprewę powraca regularnie. Trzy lata później obyczajowe Na półpiętrze mogło się już pochwalić Nagrodą Grand Prix Jury. Willenbrock (2005) otrzymał w Berlinie nagrodę Femina dla Sabine Greuning za kostiumy, a W rytmie marzeń (2015) to kolejny udział w konkursie głównym. 

Tym razem przywiezie do Berlina swój pierwszy film o II wojnie światowej In Liebe, Eure Hilde (ang. From Hilde, with Love). Tytułowa bohaterka (w tej roli Liv Lisa Fries znana z seriali Babilon Berlin i Odpowiednik) jest niepozorną, nieco nieśmiałą dziewczyną, która w 1942 roku w Berlinie dołącza do ruchu oporu o nazwie „Czerwona orkiestra”. Przeżywa pełną radości i szczęścia wakacyjną miłość z Hansem (Johannes Hegemann), jednak jesienią wraz z innymi członkami grupy zostaje aresztowana przez Gestapo. Ciężarna już wówczas kobieta „w więzieniu nabiera nieoczekiwanej siły, rodzi syna i podtrzymuje pamięć o ukochanym mężu” – jak podaje opis festiwalowy. Film zapowiada się jak standardowa niemiecka produkcja historyczna, ale być może zostanie zauważona przez Jury, podobnie jak poprzednie filmy szanowanego tu reżysera.

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar (Snoopy)

AKEYKE MAHBOOBE MAN /
MY FAVOURITE CAKE 🇮🇷

reżyseria: Maryam Moghaddam, Behtash Sanaeeha

obsada: Lily Farhadpour, Esmail Mehrabi

Duet reżyserski składający się z Behtasha Sanaeehy i Maryam Moqadam gości w konkursie głównym Berlinale już po raz drugi. Przed dwoma laty w stolicy Niemiec prezentowali swoją Balladę o białej krowie, którą do polskich kin wprowadziła Aurora Films. Kameralna opowieść o szukaniu sprawiedliwości w obliczu kary śmierci objechała festiwale na całym świecie, przynosząc twórcom m.in. nagrodę za reżyserię na MFF w Valladolid czy wyróżnienie specjalne w Zurychu. Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej zablokował premierę w kraju. Moqadam już od przełomu wieków pojawiała się w obsadzie perskojęzycznych filmów i seriali; Sanaeeha karierę zaczął od krótkometrażowego Risk of Acid Rain, w którym wystąpiła zresztą jego dotychczasowa współpracowniczka (odpowiadała także za scenariusz i produkcję). 

Za pracę nad najnowszym projektem przyszło im zapłacić wysoką polityczną cenę. Fundamentalistyczny rząd w Teheranie zablokował bowiem możliwość wyjazdu reżyserów do Francji, gdzie planowano post-produkcję. Służby specjalne miały nawet wkroczyć do mieszkania jednego z montażystów i zarekwirować znalezione tam materiały związane z filmem. Sanaeeha i Moqadam otrzymali zakaz opuszczania kraju, czekają na proces. Dla aktorki nie jest to pierwszy raz, gdy musi mierzyć się z opresją ze strony władz – wcześniej zakazano jej pracy po angażu w Pardé Jafara Panahiego, a w 2019 roku decyzją ministra kultury została zwolniona z planu jednej z produkcji w trakcie zdjęć. Keyke mahboobe man udało się jednak dokończyć, a filmowców w obronę wziął, znany z wspierania irańskich twórców, festiwal w Berlinie. W roli głównej zobaczymy Lily Farhadpour.

Najnowszy projekt autorów Ballady o białej krowie jest międzynarodową koprodukcją rozwijaną dzięki sukcesowi na Berlinale Co-Production Market przed dwoma laty. Projekt perskiego duetu wygrał wówczas główny grant – Eurimages Co-production Development Award – w wysokości 20 000 euro. Wśród producentów znaleźli się m.in. Simon Ofenloch finansujący wcześniej choćby W gorsecie czy późne dzieła Agnieszki Holland, współpracujący z Karimem Aïnouzem Christopher Zitterbart, a także odpowiedzialny za Biały, biały dzień oraz Pisklę Peter Krupenin. Wedle informacji prasowych Sanaeeha i Moqadam w Keyke mahboobe man opowiedzą historię 70-letniej mieszkanki Teheranu, osamotnionej po śmierci męża oraz wyjeździe córki do Europy. Krótka zajawka fabuły wskazuje, że będziemy mieli do czynienia z eksploracją tabu miłości na stare lata: „Pewnego popołudnia herbata z przyjaciółmi pozwala jej przełamać rutynę i poznać na nowo życie miłosne. Ale gdy Mahin otwiera się na nowy romans, to, co zaczyna się jako nieoczekiwane spotkanie, szybko przeradza się w nieprzewidywalny, niezapomniany wieczór” – piszą selekcjonerzy Berlinale.

Michał Konarski
Michał Konarski

LANGUE ÉTRANGÈRE 🇧🇪🇫🇷🇩🇪

reżyseria: Claire Burger

obsada: Lilith Grasmug, Josefa Heinsius, Nina Hoss, Chiara Mastroianni

Wraz z Langue étrangère, swoją trzecią pełnometrażową fabułą, Claire Burger zaliczy istny hat-trick europejskich festiwali. Debiutancka Party Girl (2014), współreżyserowana z Marie Amachoukeli i Samuelem Theisem, pokazywana w canneńskim Un Certain Regard została doceniona nagrodą dla obsady i Złotą Kamerą dla twórców za najlepszy pierwszy film. Druga produkcja – Kochać naprawdę (2018), premierowała za to na Lido, gdzie wyróżniono ją podczas Giornate degli Autori. Teraz zobaczymy jej pracę w niemieckiej stolicy. Absolwentka montażu na słynnej La Fermis, już tworząc filmy krótkometrażowe, okazała się lubianą bywalczynią festiwalowych salonów – Forbach (2008) zwyciężyło w Clermont-Ferrand, a rok później Burger otrzymała Cezara za C’est gratuit pour les filles (2009).

Kino Claire Burger zawieszone jest gdzieś pomiędzy drapiącymi społeczne podniebienia tematami a zmysłem autobiograficznym. Ile tego drugiego znajduje się w Langue étrangère – jeszcze nie wiadomo. Pierwsze natomiast ujawnia już krótki opis fabuły. Nieśmiała nastoletnia Fanny wyrusza z rodzinnego Strasburga na obóz językowy w Saksonii. Tam poznaje zaangażowaną politycznie Lenę. Żeby zaimponować nowej koleżance, do której zaczyna czuć coś więcej, zmyśla swój życiorys. Jak się kończą takie sytuacje, widzieliśmy w kinie już wiele razy. W końcu sama Fanny gubi się w swoich kłamstwach. Oprócz reżyserki za scenariusz Langue étrangère odpowiada również jedna z kluczowych postaci francuskiego kina ostatnich lat, Léa Mysius. Na koncie ma ona już dwa docenione przez krytykę filmy własnego autorstwa: Avę z 2017 i Pięć diabłów z 2022 roku [NASZA RECENZJA]. Oprócz tego współpracowała z Arnaud Desplechinem nad scenariuszem jego Kobiet mojego życia (2017) i Miłosiernego (2019), z Claire Denis nad jej Gwiazdami w południe (2022) i z Céline Sciammą i Jacques’em Audiardem przy Paryżu, 13. dzielnicy [2021, NASZA RECENZJA] w reżyserii tego drugiego.

Julia Palmowska
Julia Palmowska

MÉ EL AÏN / WHO DO I
BELONG TO 🇹🇳

reżyseria: Meryam Joobeur

obsada: Salha Nasraoui, Mohamed Hassine Grayaa, Malek Mechergui

Berlinale lubuje się w dawaniu szans debiutantom. Jednym z obiecujących pierwszych pełnych metraży tegorocznego konkursu jest Who Do I Belong To / Mé el Aïn, czyli rozwinięta wersja nominowanej do Oscara w 2020 roku krótkometrażówki Braterstwo Meryam Joobeur. Mieszkająca w Montrealu Tunezyjka do tego przełomu w karierze szykowała się długo, już podczas Berlinale Talents w 2016 roku pitchowała dwa inne pełnometrażowe developmenty, które rozpierzchły się w wichrach czasów. Pierwszy z nich – poświęcone losom Tunezyjczyków w szeregach kurdyjskiej Peshmergi Roman Ruins wzbudzało zresztą spore zainteresowanie komisji grantowych i koproducenckich, zdobywając dofinansowania m.in. od Królewskiej Komisji Filmowej Jordanii i programu Share Her Journey TIFF.

W Mé el Aïn powracają zaangażowani w oryginał aktorzy, operator czy kompozytor. To stanowi pewien wyznacznik jakości, ponieważ przy dość marnym scenariuszu i montażu Braterstwa to właśnie te trzy aspekty produkcji, w sukurs z przyjętym tematem pchnęły film do miana „najważniejszego krótkiego metrażu roku”. Tym razem ciężar ma zostać przerzucony na matkę chłopaka, który rychło po swojej pełnoletności zdecydował się na wyprawę do Syrii w roli bojownika ISIS, a teraz powraca jako mąż milczącej kobiety w nikabie. Podobnie jak w Braterstwie uwaga ma się koncentrować na efektach powrotu dla rodziny i sąsiadów. Kluczowe nie będą tu powody (na które uwagę zwracały Cztery córki Kaouther Ben Hanii), a wątpliwości i niepewności oczekiwań i niepokojów związanych z nagłym pojawieniem się na wsi islamisty. Opis festiwalowy zapowiada dużą wagę dla historii profetycznych snów protagonistki, które nie były obecne w oryginale, przywodzi to na myśl Atlantyk Mati Diop.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

PEPE 🇩🇴🇳🇦

reżyseria: Nelson Carlo De Los Santos Arias

obsada: Jhon Narváez, Sor María Ríos, Fareed Matjila

Nelson Carlo de Los Santos Arias urodził się w 1985 w Santo Domingo. Zdobywał wykształcenie, często się przemieszczając. Studia rozpoczął w Meksyku na Universidad Iberoamericana (pobierając nauki z zakresu kreatywnego pisania i sztuki mediów). W 2006 przeprowadził się do Buenos Aires, zaczynając tam studia filmowe. Następny przystanek jego wędrówki stanowił Edynburg i tamtejszy College of Art, gdzie zaczął tworzyć pierwsze, eksperymentalne projekty. Zadebiutował w 2009 krótkim metrażem SheSaid HeWalks, HeSaid SheWalks, który został wyróżniony nagrodą BAFTA Scotland. Tytuł magisterski uzyskał na California Institute of the Arts, w międzyczasie tworząc dokument Pareces una carreta de esas que no la paran ni los bueyes (2013; ang.: You Look Like a Carriage that Not Even the Oxen Can Stop) – utwór ten stał się częścią dużego przeglądu sztuki Ameryki Łacińskiej w Muzeum Guggenheima. Jego filmem dyplomowym, a zarazem pełnometrażowym debiutem fabularnym, było Santa Teresa y otras historias (2015; ang.: Santa Teresa & Other Stories), adaptacja opus magnum Roberta Bolaño 2666. Dwa lata później swoją premierę miało Cocote, nagrodzone na festiwalu w Locarno. Jego filmy, zanurzone w tematach postkolonialnych tożsamości, odznaczają się eksperymentalnym podejściem do narracji oraz wizualiów. Tak również zapowiada się najnowsze dzieło reżysera – Pepe.

Istniejący zarys „fabuły” przedstawia dzieło co najmniej frapujące. Opowieść otworzyć ma głos należący do hipopotama (tak przynajmniej twierdzi istota mówiąca). Głos nie pojmuje, czym jest czas, jak gdyby w transie opowiadając o historycznych zdarzeniach, jednocześnie będąc pewnym, że nie żyje – pierwszy i ostatni hipopotam zabity w Amerykach, przez prasę nazwany Pepe. Film ma otwierać przed odbiorcą świat mnóstwa opowieści pełnych jeszcze głębszych pokładów historii. W tonacji zarówno poważnej, jak i humorystycznej, faktyczne i iluzoryczne obrazy i dźwięki będą opowiadać o miejscach zaludnionych istotami, które, podobnie jak Pepe, zmarły bez wiedzy, gdzie tak naprawdę się znajdują. Opis ten nasuwa różne skojarzenia: z jednej strony przywołuje w pamięci niedawną Samsarę, IO czy kino Apichatponga Weerasethakula, z drugiej – obiecuje eksplorację obszarów, które, inspirując się myślą Gilles’a Deleuze’a, można by nazwać świadomością totalną czy pamięcią-światem. Pozostaje (niecierpliwie) oczekiwać, czy Pepe okaże się tak ciekawe i wielowymiarowe, jak jego opis.

Kacper Słodki
Kacper Słodki

SHAMBHALA 🇳🇵

reżyseria: Min Bahadur Bham

obsada: Shinley Lhamo, Sonam Topden, Tenzin Dalha

Pochodzący z Nepalu Min Bahadur Bham, zanim zajął się kinem, odebrał gruntowne wykształcenie (magisterka z filozofii buddyjskiej i nauk politycznych, obecnie kończy doktorat z antropologii). Jego krótkometrażowe Bansulli (2012) przetarło szlaki filmom z jego ojczyzny na festiwalu w Wenecji. Na Lido powrócił w 2015 roku z pełnometrażowym debiutem, Kalo Pothi (dosłownie Czarna kura), pokrzepiającą opowieścią o solidarności i przyjaźni. Kumple Prakasha po tym, jak ojciec sprzedaje tytułowego ptaka, aby wykarmić rodzinę, postanawiają zebrać fundusze i odzyskać jego pierzastego kompana. Film na włoskiej imprezie zdobył nagrodę FEDEORA dla najlepszego filmu Tygodnia Krytyki, a potem został wystawiony w wyścigu oscarowym. Obraz Bhama pokazywano na festiwalach we Fryburgu, Kerali, Singapurze, Tajpej czy Tokio, a także na Asian World Film Festival (laur za ścieżkę dźwiękową dla Jasona Kunwara). W kraju Kalo Pothi stało się hitem frekwencyjnym. Jednocześnie Nepalczyk działa jako uznany producent, stojąc na czele firmy Shooney Films  (m.in. Jaalgedi, Year of the Bird), która pokazywała swoje dzieła w Berlinie, Busan, Locarno czy San Sebastián. Obecnie kieruje Independent Film Society of Nepal i programuje lokalny festiwal krótkich metraży w Ekadeshmie.

Jego najnowsze dzieło pt. Shambhala jest pierwszym filmem z Nepalu w konkursie głównym Berlinale. Według zapewnień twórców produkcja powstawała w najwyżej położonej wsi świata (ponad 4200 m n.p.m.), a na ekranie zobaczymy niemal wyłącznie naturszczyków z regionu. W himalajskiej osadzie w regionie Dolpa, gdzie obowiązuje poliandria, ciężarna kobieta Pema (Thinley Lhamo) pozostaje w związku z trzema braćmi. Pewnego dnia zostaje wystawiona na ciężką próbę wobec tajemniczego zniknięcia jednego z mężów. Rusza w podróż wraz ze swym szwagrem-małżonkiem. Podczas wyprawy oboje poznają prawdę o sobie. Oprócz historii silnej kobiecej bohaterki odsłaniającej przed resztą świata unikalną kulturę Nepalu w Shambhali za pewnik trzeba brać piękne wysokogórskie zdjęcia. Samo miejsce kręcenia zapewnia zapierające dech w piersiach krajobrazy, a Bham zaangażował jako operatora Kazacha Aziza Zhambakiewa, który wcześniej odpowiadał choćby za Lekcje harmonii (2013), błyskotliwy debiut swego rodaka Emira Baigazina. Reżyser w wywiadzie dla This Week in Asia orzekł, że „Film jest zwieńczeniem moich refleksji i zainteresowań tematem duchowości, reinkarnacji i poliandrii, czyli kultury, którą widziałem, dorastając w Mugu w północno-zachodnim Nepal”.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk

 SMALL THINGS LIKE THESE / KLEINE DINGE WIE DIESE 🇧🇪🇮🇪

reżyseria: Tim Mielants

obsada: Cillian Murphy, Eileen Walsh, Michelle Fairley, Emily Watson

Organizatorzy zdecydowali się na nieoczywisty ruch, wybierając na film otwarcia obraz obiecującego belgijskiego reżysera Tima Mielantsa, po raz pierwszy startującego w głównym konkursie tak ważnego festiwalu. Twórca ten debiutował swoim pierwszym pełnometrażowym filmem fabularnym dopiero w 2019, kiedy wyreżyserował komediodramat Patrick, opowiadający historię pracownika kempingu dla nudystów, wyświetlany w Polsce podczas festiwalu Nowe Horyzonty w 2020 roku. Do tego czasu reżyser przez dekadę zbierał szlify, pracując nad serialami, stając za kamerą takich produkcji jak Peaky Blinders, Policjant czy Legion. W swoich kolejnych filmach, zarówno współreżyserowanym z Boulim Lannersem Nikt nie musi wiedzieć, jak i swoim autorskim Willu [NASZA RECENZJA] Mielants stara się pokazać swoich bohaterów w sytuacjach niejednoznacznych moralnie i uwypuklić ich wewnętrzne rozterki. Wiele wskazuje na to, że nie inaczej będzie w przypadku Small Things Like These

Film ten jest ekranizacją uhonorowanej Nagrodą Orwella i nominowanej do Nagrody Bookera  książki Drobiazgi takie jak te autorstwa Claire Keegan, wydanej w Polsce nakładem wydawnictwa Czarne. Książka ta opowiada fikcyjną historię Billa Furlonga, skromnego handlarza węglem, mieszkającego wraz z żoną i pięciorgiem dzieci w niewielkim miasteczku w Irlandii. Podczas jednego z grudniowych zleceń odkrywa on, jakie okrucieństwa dzieją się za murami klasztoru sióstr magdalenek, i biorąc pod uwagę spokój zarówno swój, jak i rodziny, musi zdecydować, czy zdemaskować ich tajemnicę, narażając się na ostracyzm ze strony niezwykle bogobojnych i konserwatywnych sąsiadów.

Wiele wskazuje na to, że pozycja Mielantsa będzie jednym z głośniejszych tytułów tegorocznego festiwalu. Stoi wszak za nim nie tylko nośny temat, ale i ciekawa obsada, z będącym w doskonałym momencie swojej kariery Cillianem Murphym w roli głównej oraz Emily Watson, Michelle Fairley czy Eileen Walsh. Jeśli więc amerykańsko-irlandzko-belgijska produkcja nie okaże się faworytem do Złotego Niedźwiedzia, może powalczyć w kategoriach aktorskich.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

STERBEN / DYING 🇩🇪

reżyseria: Matthias Glasner

obsada: Lars Eidinger, Corinna Harfouch, Lilith Stangenberg

Matthias Glasner rozpoczął karierę reżyserską w połowie lat dziewięćdziesiątych od seriali telewizyjnych oraz komedii. Przełomowym filmem była Wolna wola (2006), brutalny, mroczny dramat podejmujący cięższą tematykę (m.in. molestowanie i choroby psychiczne), który zakwalifikował się do konkursu głównego Berlinale, zdobywając aż dwie nagrody: za najlepszy występ aktorski dla Jürgena Vogela oraz Nagrodę Specjalną Gildii Niemieckich Kin Arthousowych. Do Berlina Glasner powrócił w 2012 roku z dramatem obyczajowym Litość.

Wydaje się, że tegoroczne Sterben (ang. Dying) będzie miało zabójczą dawkę nieszczęść, tragedii i komplikacji, z których śmierć wcale nie wydaje się najgorsza. W rodzinie Lunies pojawi się bowiem starcza demencja, cukrzyca, rak, niewydolność nerek i początki ślepoty. A to tylko rodzice: Lissy (Corinna Harfouch) i Gerd (Jens Weisser). Ich syn, Tom (w tej roli jeden z najbardziej znanych współczesnych aktorów niemieckich Lars Eidinger) jest dyrygentem orkiestry i zmaga się nie tylko z utworem Sterben, ale i z depresją przyjaciela Bernarda (Robert Gwisdek), byłą dziewczyną Liv (Anna Bederke), która chce, by ją zapłodnił, oraz z siostrą Ellen (Lilith Stangenberg) romansującą z żonatym dentystą, z którym dzieli pasję do środków odurzających. Śmierć sprawia, że wszyscy członkowie rodziny muszą się spotkać i skonfrontować ze sobą nawzajem. Mają na to sporo czasu, gdyż film trwa ponad trzy godziny. Warto wspomnieć, że za zdjęcia odpowiada stały współpracownik reżysera, pochodzący z Polski i pracujący w Niemczech Jakub Bejnarowicz (Wilgotne miejsca, My, dzieci z dworca Zoo).

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar (Snoopy)

 DES TEUFELS BAD / THE DEVIL’S BATH 🇦🇹🇩🇪

reżyseria: Severin Fiala, Veronika Franz

obsada: Anja Plaschg, David Scheid, Maria Hofstätter

Veronika Franz i Severin Fiala to dwoje austriackich specjalistów od horroru tworzących pod błogosławieństwem Ulricha Seidla. Franz zresztą regularnie pomaga Seidlowi przy scenariuszach, a prywatnie jest jego żoną, natomiast Fiala to bratanek bądź siostrzeniec (kwestia nierozstrzygnięta, bo trudno o wiarygodne informacje nawet o jego roku urodzenia) tegoż kontrowersyjnego reżysera i producenta. Severina i jego ciotkę połączyła miłość do kina grozy i arthouse’owego, a ich pierwszym wspólnym projektem była dokumentalna sylwetka Petera Kerna, skądinąd znanego w Austrii lat 70. reżysera-aktora. Postać ta przykuła uwagę twórców charyzmą oraz błyskotliwością skrywaną pod fasadą chorobliwej otyłości i antypatycznego usposobienia.

Głośny debiut fabularny Widzę, widzę z 2014 roku, którego inspiracją miał być reality show koncentrujący się na reakcjach dzieci na metaformozy ich matek wskutek kompleksowych zabiegów plastycznych, eksplorował kwestie tożsamości, traumy i degradacji więzi międzyludzkich. Wybrany na austriackiego kandydata do Oscara horror osadzony w sterylnych wnętrzach szokował widownię obrazowością, jego emocjonalny chłód porównywano z kinem Michaela Hanekego, a ponadto twórcy zaczęli cieszyć się dużym zainteresowaniem ze strony reprezentantów zagranicznych studiów. Po kilku latach i jednej cegiełce dorzuconej do średnio udanej antologii grozy (Atlas zła z 2019 roku) duet skusił się na realizację scenariusza sprzedanego legendarnej wytwórni Hammer (który mocno przepisali). Kręcony w Montrealu anglojęzyczny Domek w górach (2019) powielił motyw zderzenia nieufnych dzieci z „nową mamą” znany z poprzedniego samodzielnego projektu twórców, jednak nadal skutecznie ogrywał dyskomfort zamiast konwencjonalnych straszaków i trafnie odświeżał gotyckie tradycje.

Franz i Fiala odwiedzą Berlin z Des Teufels Bad – tytuł oznacza „Kąpielisko diabła”, czyli ponoć archaiczne określenie na melancholię. Twórcy postanowili sięgnąć po akta sądowe z XVIII wieku i opowiedzieć historię pewnej chłopki (w tej roli dark wave’owa artystka muzyczna Anja Plaschg, alias Soap&Skin, która skomponowała również ścieżkę do filmu) dopuszczającej się brutalnego aktu przemocy w geście niezgody na tłamszenie w pozbawionym uczuć małżeństwie i arbitralnej roli społecznej. Zwiastun zapowiada obiecującą próbę naturalistycznej odpowiedzi na folkową grozę spod znaku Czarownicy Eggersa, pełnej psychologicznej udręki zagubienia we mgle i mroku przestrzeni oświetlonych jedynie blaskiem świec, pochodni i księżyca.

 

Dawid Smyk
Dawid Smyk

VOGTER / SONS 🇩🇰🇸🇪

reżyseria: Gustav Möller

obsada: Sidse Babett Knudsen, Sebastian Bull, Dar Salim

Gustav Möller, szwedzki reżyser wykształcony w Danii i tam też głównie tworzący, specjalizuje się w szeroko rozumianej tematyce psychologicznej. Jego film dyplomowy I mørke („W ciemności”) eksplorował klaustrofobię oddziału zamkniętego szpitala psychiatrycznego z perspektywy opierającej się restrykcyjnemu systemowi pacjentki. Z kolei debiut pełnometrażowy Winni (2018) ograniczył ekranową akcję niemal całkowicie do jednego pomieszczenia, skupiając kamerę na twarzy operatora numeru alarmowego podczas wyjątkowo stresującej, nawet jak na tę pracę, nocnej zmiany. Twórca obrazu skutecznie podtrzymywał napięcie, odmalowując makabryczne sceny wyłącznie poprzez dialog „na słuchawce”, i manipulował sympatiami odbiorców, ponownie sięgając po wątek choroby psychicznej w ramach zwrotu akcji. Mający swoją premierę w Sundance film zdobył kilka lokalnych i międzynarodowych nagród, był duńskim kandydatem do Oscara i doczekał się bardziej efekciarskiego, ale wiernego duchem remake’u z Jakiem Gyllenhaalem w roli głównej.

W kolejnych latach reżyser angażował się w produkcje telewizyjne, zarówno w Danii, jak i ojczyźnie – był współautorem miniserialu true crime Serce w mroku (2022) który można znaleźć także w ofercie polskich serwisów VoD. Z kolei do Berlina Szwed zawita w tym roku ze swoim drugim pełnym metrażem, Vogter („Synowie”). Strażniczka więzienna Eva (Sidse Babett Knudsen) składa do pracodawcy wniosek o przeniesienie na oddział, do którego właśnie trafił morderca jej syna (Sebastian Bull). Konfrontacja idealistycznej bohaterki z mężczyzną osadzonym pośród najbrutalniejszych przestępców będzie nie tylko trudna emocjonalnie, ale postawi pytania na temat natury moralności czy sprawiedliwości. Ponownie zapowiada się więc na thriller psychologiczny zainscenizowany w ograniczonej przestrzeni, który niewątpliwie zainteresuje szerszą publiczność.

Dawid Smyk
Dawid Smyk

YEOHAENGJAUI PILYO (여행자의 필요) / A TRAVELER’S NEEDS 🇰🇷

reżyseria: Hong Sang-soo

obsada: Isabelle Huppert, Lee Hye-yeong, Kwon Hae-hyo

To wierutna bzdura, że w życiu pewne są tylko śmierć i podatki. Od kilku lat można być także pewnym nowego filmu Honga Sang-soo w programie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie. Od 2017, z tylko jedną przerwą, Koreańczyk pokazywał w stolicy Niemiec swoje najnowsze dzieło, trzykrotnie przy tym wyjeżdżając z nagrodą. Biegnącą kobietę (2020) doceniono Srebrnym Niedźwiedziem za reżyserię, Wstęp (2021) zdobył statuetkę za scenariusz, a Film powieściowy (2022) otrzymał Grand Prix Jury. W tym czasie Hong zdążył zrealizować jeszcze kilka kolejnych projektów, trzy razy zjeść własny ogon i pięciokrotnie wymyślić się na nowo. Eksperymentował z własnym autotematyzmem – zwiększał lub zmniejszał liczbę butelek soju w kadrze, zamiennie używał koloru z czernią i bielą, swatał, rozchodził się, przeżywał, łapał zdrowy dystans. Kiedyś przyznanie się do braku umiejętności odróżnienia od siebie dzieł Koreańczyka trąciło cynizmem i złośliwością; dziś należy się medal temu, kto z łatwością odróżnia wątki, postaci, przestrzenie oraz motywy w jego barwnym i zawiłym imaginarium.

Po jednej edycji przerwy (zeszłoroczne Patrząc w wodę wyświetlano w sekcji Encounters) Hong Sang-soo ponownie melduje się w konkursie głównym berlińskiej imprezy. Koreański reżyser po raz trzeci podejmuje współpracę z Isabelle Huppert – wcześniej wystąpiła w jego W innym kraju i Aparacie Claire. Żywa legenda aktorstwa znowu wcieli się w zagadkową białą kobietę. Wedle opisu ma być miłośniczką lokalnego ryżowego specyfiku alkoholowego makgeolli, chodzenia boso po kamieniach i kontemplacji przyrody. „Nie mając środków na utrzymanie, za poradą postanawia zacząć uczyć języka francuskiego. W ten sposób jej uczennicami stają się dwie Koreanki” – piszą selekcjonerzy Berlinale. Hong we właściwy sobie sposób wziął na siebie cały pion techniczny, poza reżyserią i scenariuszem zajmując się także zdjęciami, montażem, muzyką oraz produkcją. Oprócz Huppert, na pierwszym planie zobaczymy Kwona Hae-hyo znanego z wielu koreańskich seriali i filmów, m.in. obu części Zombie Express czy wcześniejszych projektów autora Teraz dobrze, wtedy źle.

Michał Konarski
Michał Konarski