15. festiwal AfryKamera – zapowiedź

Już w piątek zaczyna się 16. edycja festiwalu AfryKamera, największego święta afrykańskiego kina w naszym kraju. Impreza potrwa przez cały grudzień, od 10 do 19 grudnia w warszawskiej Kinotece, od 16 do 19 grudnia jako replika powróci we wrocławskim DCF-ie, a od 22 aż do Nowego Roku w formie online na platformie mojeekino.pl. Przygotowaliśmy dla was przegląd najważniejszych pozycji programowych.

Najważniejszą pozycją i perłą wśród przygotowanego w tym roku repertuaru jest Neptune Frost. To przedziwny eklektyczny techno-musical zrodzony z połączania sił artystów z USA i Rwandy. Wybrana filmem zamknięcia festiwalu produkcja miała swoją premierę na festiwalu w Cannes, gdzie bardzo podzieliła widownię. Neptune Frost opowiada o interseksualnej półsierocie, która na wysypisku śmierci technologicznych zakłada swoistą hakerską komunę. Film zdaje się być krzykiem bezsilności wobec nierówności rasowych, niszczącego biedne kraje neokolonialnego kapitalizmu oraz autorytarnych rządów nie pozwalających wielu mieszkańcom Afryki na normalne życie. 

Neptune Frost

Zawsze na jesiennych festiwalach wypatrujemy oscarowych kandydatów, w programie tegorocznej AfryKamery znalazł się jeden z nich. Padło na …. Jordanię. Najnowszy projekt Mohameda Diaba, autora porywającego Zderzenia z 2016 tym razem przenosi widzów do Palestyny. Nakręcona w Jordanii za pieniądze ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich Amira opowiada o losie dzieci spłodzonych metodą in vitro przez osadzonych w izraelskich więzieniach Palestyńczyków. Film miał premierę w konkursie Orizzonti tegorocznego festiwalu w Wenecji, a w piątek otworzy tegoroczną Afrykamerę.

Amira
Lingui
Lingui

Prawdopodobnie największym przebojem festiwalu i pozycją obowiązkową dla wszystkich jest Lingui, feministyczny manifest kobiecej solidarności stworzony przez Czadyjczyka Mahmata-Seleha Harouna. Prosta historia o ciężarnej 15-latce i poszukiwaniu nielegalnej aborcji w kraju rządzonym przez patriarchalnych religijnych ekstremistów zostaje tu wpisana w szerszy kontekst, który możnaby podpisać słowami „nigdy nie będziesz szła sama”. Lingui światową premierę miało na tegorocznym festiwalu w Cannes i stanowi kolejny dowód, że Haroun jest aktualnie najlepszym żyjącym reżyserem urodzonym w Afryce. 

Gratką dla łowców produkcji oscarowych może być Toorbos, niepokazywany wcześniej nigdzie w Polsce kandydat RPA sprzed roku. Osadzona w latach 30. historia, będąca adaptacją powieści znanej w RPA pisarki Dalene Matthee opowiada o kobiecie, która za wszelką cenę próbuje ocalić las u podnóża, którego się wychowała.

Toorbos

Do Oscara nominowany z zeszłym roku był Człowiek, który sprzedał swoją skórę – kandydat Tunezji. Wprowadzony do naszych kin przez Mayfly dramat stanowi dramatyzację prawdziwej historii człowieka, na którego plecach znany artysta wytatułował za jego zgodą dzieło sztuki, co zmusiło protagonistę do siedzenia w galeriach jako obiekt. Film Kaother Ben Hanii był słusznie porównywany do The Square, jako kolejna udana próba obśmiania oderwanego od człowieczeństwa świata bogatych kolekcjonerów. 

Człowiek, który sprzedał swoją skóręCzłowiek, który sprzedał swoją skórę
Człowiek, który sprzedał swoją skórę
Noc królów

Kończąc temat Oscarów warto też wspomnieć o możliwości powtórzenia, lub zobaczenia po raz pierwszy na wielkim ekranie jeszcze jednego kandydata do Oscara z 2020 roku. Jest nim laureat nagrody głównej podczas zeszłorocznej edycji festiwalu – Noc królów Philippe’a Lacôte. To zeszłoroczny kandydat Wybrzeża Kości Słoniowej  wspaniale łączący gatunek kina więziennego z ludowymi wierzeniami.

Dla śledzących doniesienia z zagranicznych festiwali anonimowym tytułem nie może być malijski dokument Ostatnie schronienie, który odebrał nagrodę główną na tegorocznym CPHDOX w Kopenhadze. Rzecz opowiada o ostatnim przed Saharą ośrodku dla migrantów przemierzających kontynent w poszukiwaniu lepszej przyszłości na Północy. Przeprawa przez legendarną pustynię nie jest prosta, na ludzi czyhają wojsko, handlarze i Al-Kaida, ale być może najgroźniejszym przeciwnikiem są warunki pogodowe – upalne dni, lodowate noce i rzecz jasna brak wody. Reżyser opowiada o osobach, które powróciły do obozu pokonane przez przeszkody.

Ostatnie schronienie
To nie pogrzeb, to zmartwychwstanie
To nie pogrzeb, to zmartwychwstanie

Bardzo ciekawą możliwością, którą przygotował dla widzów festiwal jest podwójny pokaz filmów perły lesothańskiego kina Lemohanga Jeremiaha Mosese. Wykrztałcony filmowo  w Niemczech twórca w ubiegłym roku zachwycił świat swoim To nie pogrzeb, to zmartwychwstanie. Film odnosił się do uniwersalnego konfliktu postęp kontra tradycja, który jednak zostaje wpisany w nurt slow cinema, tym samym nabierając… nowej dynamiki. Więcej przeczytacie w recenzji Maćka Kowalczyka.

Rok wcześniej Mosese zrealizował eksperymentalny wideoesej Mamo, duszę się, to mój ostatni film o tobie… Obraz ten nie był wcześniej pokazywany w Polsce, chociaż zalizył spore turne po europejskich festiwalach. To osobiste rozlicznie reżysera z jego ojczyzną, jej sytuacją i świadomością samego siebie jako emigranta. Mamę można tu zatem traktować dwojako, zarówno jako prawdziwą rodzicielkę, jak i Lesotho.

Mamo, duszę się, to mój ostatni film o tobie...

Dużą gratką tegorocznej edycji festiwalu jest sekcja poświęcona mało znanemu w Polsce kinu madagaskarskiemu. Co prawda niestety zabrałow niej wybitnego Zaho Zay, ale selekcja i tak jest godna uwagi. Składają się na nią trzy dokumenty i fabuła, wszystkie docenione na światowych festiwalach.

Gwiazda polarna

Fabularna Haingosoa przybliża widzom taneczną kulturę  Malagasów, narodowości zamieszkującej Madagaskar, ale także m.in. Komory, Reunion i Majotę. Film opowiada o kobiecie z prowincji, który w pogoni za chlebem wyrusza do stolicy by znalrźć tam zatrudnienie w grupie tanecznej.

Nofinofy

Dokumenty przeprowadzają nas przez cały kontynent. W  Gwieździe polarnej reżyser Nantenaina Lova przybliża żyjącą na północnym zachodzie wyspy rybacką społeczność Vezo. Ich kultura i życie zostały zaburzone przez przybycie zagranicznych korporacji, które w pogoni za zyskiem nei cofną się przed zniszczeniem niczego. Do Toamasiny na zachodzie wyspy zabiera nas  w Nofinofy Michaël Andrianaly . W tym mieście mieszka fryzjer Romeo, który wykonuje swoją pracę z wielką pasją i miłością, ale ciągle musi walczyć o przetrwanie. Film przedstawia w obserwacyjny sposób jego codzienne życie i problemy. Na koniec możemy cofnąć sięw przeszłość z obrazem Wróg. Magadaskar 1947 który skupia się na losie prześladowanych działaczy niepodległościowych.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o produkcji, która miała być przebojem już poprzedniej edycji festiwalu, ale pandemia pokrzyżowała te plany. Moffie to najnowszy projekt Olivera Hermanusa, czołowego południowafrykańskiego twórcy laureata canneńskiej Palmy Queer za Piękno w 2011 roku. Film opowiada o młodym chłopaku wcielonym do armii poborowej na początku lat 80. Musi tam przetrwać w rasistowskim i brutalnym środowisku i za wszelką cenę ukrywać orientację seksualną. 

Moffie