Migracja wewnętrzna – recenzja filmu „Zabij to i wyjedź z tego miasta”

Zdarzyć się może, że widz zmęczony kulturalnym bezruchem czasu pandemii zajrzy do otwartego nareszcie kina, a tam natknie się na polską animację „Zabij to i wyjedź z tego miasta” Mariusza Wilczyńskiego. Zobaczy charakterystyczną dla polskiej szkoły animacji pozornie niedbałą kreskę, narysowaną nieraz na zeszytowym papierze, poczuje duszną atmosferę późnego PRL, roztkliwi się być może, przypominając sobie znajome dźwięki gitary Tadeusza Nalepy. Jeśli w jakiś sposób ujmie go to wszystko i zgodzi się popłynąć dziwacznym, groteskowym, przygnębiającym nieco, ale i dającym otuchę strumieniem świadomości autora, stanie się uczestnikiem niebanalnego filmowego przeżycia – na tyle oryginalnego, by uznano je za najlepszy polski film zeszłego roku oraz pierwszą pełnometrażową animację nagrodzoną Złotymi Lwami.

Nad swoim projektem życia Wilczyński pracował czternaście lat. Od lat związany z polską szkołą animacji, dostrzegany i nagradzany w kraju i za granicą, tworzył dotąd krótkie formy filmowe oraz teledyski czy oprawę graficzną dla TVP Kultura. Samodzielnie wypracował sobie charakterystyczny i rozpoznawalny styl animacji. Jest wykładowcą akademickim, performerem, autorem scenografii. Pomysł na najnowszy obraz miał narodzić się podczas retrospektywy twórcy w Museum of Modern Art w Nowym Jorku. Początkowo myślał o kolejnej w swoim dorobku krótkiej animacji bez udziału popularnych aktorów, jednak wraz z rozwojem pracy nad filmem, pojawianiem się nowych wątków i pomysłów zrodzonych z osobistych przeżyć, animowany świat rozrastał się i wzbogacał. Zaczęły pojawiać się w nim postaci, które odegrały w życiu Wilczyńskiego istotną rolę. I nie chodzi tu jedynie o jego życie prywatne, choć to właśnie wątek urwanych relacji z rodzicami i braku ostatniego pożegnania z matką wydaje się tym najbardziej przejmującym i osobistym elementem obrazu.  Wilczyński włączył do swojego intymnego uniwersum głosy, które dla pokoleń tworzyły melodię codzienności – słyszane w radio, nagrane na płytach, wygłaszające komunikaty w pociągu, przemawiające z dużego i małego ekranu. Tak w Zabij to i wyjedź z tego miasta pojawili się najpierw darzeni przez autora szczególnym sentymentem Irena Kwiatkowska i Andrzej Wajda, a następnie Krystyna Janda, Daniel Olbrychski, Barbara Krafftówna, Anna Dymna, Krzysztof Kowalewski i inni. Dołączyli do nich popularni młodsi aktorzy, a także muzycy, sprawozdawcy sportowi, celebryci czy reżyserzy. Wśród nich wielkie nazwiska polskiej animacji: Zbigniew Rybczyński, Daniel Szczechura, Witold Giersz, Kazimierz Urbański, Marek Skrobecki.  Obok tworzącego muzykę do poprzednich prac Wilczyńskiego Tomasza Stańki pojawił się w filmie długoletni bliski przyjaciel reżysera Tadeusz Nalepa, którego utwory stanowią sporą część ścieżki dźwiękowej obrazu.

To właśnie muzyka Nalepy i Breakoutu była dla twórcy namiastką zmitologizowanej wolności i przejawem zachodniego stylu bycia konfrontowanego z szarą codziennością, łódzkością i polskością, której obrazki wypełniają Zabij to i wyjedź z tego miasta. Industrialne pejzaże „polskiego Manchesteru”, budzącego się do życia światłem neonów i ruchem tramwajów, wzbudzają nostalgię, odpychając jednocześnie surowością i brutalnością. Nacechowane są nimi nie tylko scenerie, ale również kontakty międzyludzkie, pełne wrogości i okrucieństwa. Zagubieni w tym zimnym świecie bohaterowie sennych wizji autora poszukują najmniejszych przejawów bliskości i dobroci. Jest też na nie miejsce w filmie Wilczyńskiego, choć chętniej groteskową posępność przełamuje ironią i nieoczywistym żartem. Dominuje tu czarny humor, ale scenki przywołujące ciepłe wspomnienia z wczesnego dzieciństwa, a także całkiem nieoczekiwane epizody potrafią wywołać uśmiech na twarzy.

Świat przeżyć wewnętrznych jest w Zabij to i wyjedź z tego miasta równoważny ze światem otaczającym bohatera-autora, zaciera się granica pomiędzy czasem dokonanym i niedokonanym, tym, co wyobrażone i realne, odległe i bliskie, nowe i stare, piękne i brzydkie, koszmarne i tkliwe. Bohaterom brak jednoznaczności – przenikają się wzajemnie, wchodzą ze sobą w interakcje, stanowią oddzielne osobowości, będąc jednocześnie elementami jednego, ogarniętego tęsknotą organizmu. Podróż niemożliwa, ucieczka, rejs transatlantykiem, pragnienie cofnięcia czasu, migracja stają się tematem przewodnim splatającym wątki. Małoletni bohater podróżuje pociągiem ze swym ojcem nad słoneczne morze, a zmarli rodzice reżysera znów są młodzi podczas rejsu statkiem. To wszystko obserwuje sam autor górujący nad tym światem, kreujący go prawdopodobnie podczas kąpieli w wannie bawiąc się wycieczkowcem-zabawką.

Wydawać by się mogło, że to kino szalenie hermetyczne, dotykające osobistego doświadczenia Mariusza Wilczyńskiego, a przynajmniej bardzo konkretnego pokolenia, którego młodość przypadła na czasy końca PRL. Pozytywne recenzje zagranicznych widzów i krytyków pozwalają przypuszczać, iż jest inaczej – film u odbiorcy pozbawionego kontekstu polskiej popkultury, historii czy rzeczywistości wywołuje pożądane emocje, kojarząc się czy to z kinem Davida Lyncha, czy prozą Franza Kafki. Zwłaszcza teraz, podczas pokoleniowego doświadczenia globalnej pandemii, tematy przemijania, śmierci bliskich, definiowania własnej tożsamości stały się bardziej uniwersalne niż kiedykolwiek. Dramatyczne pragnienie zerwania, które znajdujemy w tytule obrazu jest dziś jeszcze trudniejsze, bądź niemożliwe. A może wcale niepotrzebne?

Mateusz Marcin Mróz
Mateusz Marcin Mróz
Zabij to i wyjedź z tego miasta

Zabij to i wyjedź z tego miasta

Rok: 2019

Gatunek: animacja

Kraj produkcji: Polska

Reżyseria: Mariusz Wilczyński

Występują: Marek Kondrat, Irena Kwiatkowska, Krystyna Janda i inni

Dystrybucja: Gutek Film

Ocena: 4,5/5