Między ustami a brzegiem pucharu – recenzja filmu „Challengers”
Challengers na mojej osobistej mapie zachwytów Lucą Guadagnino mogłabym zaklasyfikować w zasadzie jako guilty pleasure. Josh O’Connor kolejny raz udowadnia swoją wybitność, metafora działa, trzeci akt trzyma za właściwe części ciała, napięcie rozsadza źrenice i choć wychodzimy z kina „zrobieni”, to skok endorfin przypomina ten po zjedzeniu czekoladowego batonika: puste kalorie, energia na kilkanaście minut, … Dowiedz się więcej