Bankierka diabła – recenzja filmu „Spirit of Ecstasy” – Toronto 2023

Motyw władzy, która łamie kręgosłupy i kusi ku przełamywaniu własnych zasad moralnych i reguł życiowych, jest tak stary jak sztuka. Prawdopodobnie jego najbardziej ewidentny przykład w kinie stanowi kampowy Adwokat diabła Taylora Hackforda z kuriozalnymi i komediowymi kreacjami Keanu Reevesa i Ala Pacino. Co jednak, gdyby ten pomysł wziąć na poważnie i osadzić w bankowości późnego kapitalizmu trzeciej dekady XXI wieku? Tak właśnie pomyślała Héléna Klotz – reżyserka Spirit of Ecstasy, które światową premierę ma podczas właśnie trwającego festiwalu w Toronto.

Kluczem do sukcesu tej niezależnej francuskiej produkcji bez dwóch zdań jest ekipa, a w szczególności wspaniały młody operator Victor Seguin, który w ostatnich dwóch latach nakręcił m.in. Gagarina Fanny Liatard i Jérémy’ego Trouilha, Na pełen etat Erika Gravela i Blue Jean Georgii Oakley. To właśnie jego skupione na detalach zdjęcia połączone z hipnotyzującą muzyką fanki odważnych projektów Ulysse Klotz (m.in. Diamantino i Jessica Forever) tworzą magnetyczną mieszankę przykuwającą widzów do opowieści sporządzonej przez reżyserkę oraz Noego Debre [m.in. Kontra (NASZA RECENZJA) i Stillwater (NASZA RECENZJA)]. 

Życie Jeanne (zbieżność imion z pewną filmową Belgijką nieprzypadkowa) zdaje się nie być usłane różami. Zabójczo inteligentna dwudziestoparolatka – w tej roli przebojowo debiutująca w filmie fabularnym francuska piosenkarka indie Pomme – nosi brzemię bycia główną żywicielką swojej rodziny. Ta nie dość, że nie jest jej wdzięczna, to jeszcze idealizuje jej brata żołnierza, którego dwoje dzieci ciągle musi być pod jej opieką i umniejsza znaczeniu i ryzyku pracy w pełnym rekinów świecie korporacji. Przemądrzały ojciec – alkoholik i emerytowany policjant, zamiast nieść rodzicielską pomoc, staje się tylko kolejną gębą do wytrzymania i wykarmienia. 

Jednym z takich drapieżników jest jej szef, zabójczo przystojny (gra go wszak Sofiane Zermani) i pewny siebie. Starszy mężczyzna powoli wplątuje naiwną, utalentowaną i ambitną stażystkę w sieć intryg, a także biznesowych i towarzyskich zależności. Niczym w Pannie Nikt Tomka Tryzny, kuriozalnie źle zaadaptowanej przez Andrzeja Wajdę, zło musi dla własnej satysfakcji skalać wszystko, co czyste i niewinne. Zabawić się duszą nieprzygotowanej do takiego pojedynku jednostki. Kapitał to potęga, a czarny Rolls-Royce z tytułową figurką na masce dobitnie o nim przypomina. 

Film francuskiej reżyserki zdaje się  potężnym aktem oskarżenia wobec kapitalistycznej rzeczywistości żerującej na młodych ludziach, którzy chcą po prostu związać koniec z końcem. W czasach amerykańskiego strajku aktorów i scenarzystów tego typu produkcja europejska stająca w obronie pogardzanych i niedocenianych grup zawodowych stanowi swoisty znicz pojednania. Stażyści, praktykanci i entry-levele wszystkich krajów, łączcie się – zdaje się nawoływać Klotz. W końcu być może wystarczy na chwilę poczuć tytułowy duch ekstazy, by ruszyć na barykady z pieśnią o lepszym jutrze na ustach. 

A może nie. Może fajerwerki są tylko kolorowym prochem wystrzeliwanym w niebiosa, za którym nie idzie żadna większa treść i znaczenie. Może lepsze jutro nie istnieje, wszak za Markiem Fischerem – „łatwiej wyobrazić sobie koniec świata niż koniec kapitalizmu”. Mimo ambiwalentnej i ściśle politycznej wymowy Spirit of Ecstasy w pierwszej kolejności jest jednak porywającym thrillerem dnia codziennego, horrorem kolejnego poniedziałku, gore rodzinnego obiadu i – niczym we wchodzącym niedługo na ekrany polskich kin dokumencie Bóg i wojownicy lunaparków – pokazaniem znaczenia porozumienia wśród najbliższych.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Spirit of Ecstasy

Tytuł oryginalny:
La Vénus d’argent

Rok: 2023

Kraj produkcji: Francja

Reżyseria: Héléna Klotz

Występują: Pomme, Denis Ménochet, Grégoire Colin i inni

Dystrybucja: HBO

Ocena: 3,5/5

3,5/5