Siostry w akcji – recenzja filmu „Bracia Sisters”

Zachodnie Wybrzeże USA, XIX wiek, gorączka złota, miasta powstają dosłownie z niczego w kilka miesięcy. Czas prężnego rozwoju zachodniej cywilizacji, ale również mitotwórczy początek amerykańskiego snu. Gdzieś tam grasują niebezpieczni bracia Sisters, faceci od brudnej roboty działający na zlecenie złoczyńcy o ksywce "Kontradmirał". Francuski twórca, Jacques Audiard, który przyniósł światu m.in. świetnego „Proroka”, w mariażu lekkiego kina przygodowego z westernem, przedstawia rodzeństwo Sisters stojące przed wykonaniem kolejnego, być może ostatniego, zlecenia.

Charlie (Joaquin Phoenix) i Eli (John C. Reilly) Sisters są braćmi, bandytami na zlecenie, na tyle dobrymi w swoim fachu, że sława jaka wokół nich obrosła potrafi niekiedy wyprzedzić i przysporzyć rodzeństwu niespodziewane zwady. Bohaterów poznajemy w czasie wykonywania kolejnej misji, kiedy ogień z rewolwerów rozświetla nieprzeniknioną noc, ciemną i gęstą, że można nożem ciąć. W początkowej sekwencji trup ściele się gęsto, a bracia wychodzą bez szwanku. Jak myślisz, ilu zabiłeś? – pyta Eli. Pięciu, może siedmiu – odpowiada od niechcenia Charlie. Tak, zabijanie mają we krwi.

Sisters szybko dostają nowe zlecenie – z pomocą detektywa Morrisa (Jake Gyllenhaal) mają wytropić chemika Hermanna Kermita Warma (Riz Ahmed), którego specjalny odczyn może znacznie zwiększyć efektywność szukania złota w wodach amerykańskich rzek. Sprawa się komplikuje, gdy Morris i Warm postanawiają działać razem, zostawiając daleko w tyle Charliego i Eli.

„Bracia Sisters” to film oparty na niepewnym styku kina przygodowego i westernu, w którym nie brakuje humorystycznych akcentów. Pościg Sisters za Warmem i Morrisem wcale nie angażuje, bynajmniej nie czuć również niebezpiecznego i surowego klimatu Dzikiego Zachodu, ponieważ Jacques Audiard średnio raz na 10 minut musi rozładować atmosferę niezbyt wybrednym, choć jednak zabawnym, żartem. Osią napędową dla zaangażowania widza jest relacja rodzeństwa Sisters, którzy choć mają wspólny mianownik w postaci smykałki do zabijania, diametralnie się od siebie różnią. Charlie to kochający alkohol hedonistyczny zawadiaka, a Eli to wrażliwy facet o dobrym sercu. Phoenix i Reilly wpasowali się w swoje role idealnie, a obserwowanie ich zmieniającej się relacji na przestrzeni całej historii to prawdziwa przyjemność. Przeciwwagę stanowią Warm i Morris, którzy są… nijacy. Warm to jednowymiarowy idealista, który za cel obrał sobie stworzenie równego i demokratycznego świata w Dallas, zaś o Morrisie można powiedzieć, iż po prostu jest. Wielka szkoda, że Jake Gyllenhaal, aktor który potrafi rozjaśnić nawet najsłabszy film, dostał tak płytką rolę do odegrania.

Bezbarwność duetu Gyllenhaal – Ahmed sprawia, że wspomniany wcześniej pościg zupełnie nie angażuje. Niemniej w ostatnim akcie „Braci Sisters” dochodzi element dramatyczny, który dość mocno (na pewien czas) zmienia wydźwięk całego filmu. Nawet mdła dotąd muzyka autorstwa skądnikąd fantastycznego Alexandre’a Desplata przyjmuje wówczas z pomocą smyczków przejmujący i wyrazisty ton. Wspomniałem na pewien czas nie bez powodu. Jacques Audiard zamiast spotęgować refleksyjną powagę wydarzeń na ekranie, ostatecznie spuszcza z tonu i wraca na sam koniec do lżejszej konwencji, dyskredytując znaczenie tragicznego w skutkach wcześniejszego zajścia. Odbija się to na postrzeganiu protagonistów, którzy niby przechodzą przemianę, ale ostatecznie nie czuć wagi ani reperkusji ich transformacji wewnętrznej. Przez ciągłe rzucanie gagami i lekki ton historii otrzymujemy bardziej oparty na ciekawym kontraście postaci bromance niźli opowieść o prawdziwych mężczyznach jaką widzieliśmy nie raz w filmach Sama Peckinpaha czy Sergio Leone.

„Bracia Sisters” to po prostu przyjemne kino przygodowe na Dzikim Zachodzie. W ostatnich latach dostaliśmy dużo ciekawsze i odważniejsze pozycje westernowe. Ot, choćby zeszłoroczny doskonały dramat Scotta Coopera traktujący o odkupieniu „Hostiles” czy imponujący mix horroru gore z pełnoprawnym westernem, którym zadebiutował trzy lata temu S. Craig Zahler w „Bone Tomahawk”.  Zahler i Cooper bezkompromisowo obrali konkretny kierunek i ton dla swoich historii, natomiast Audiard niepewnie balansuje na styku dramatu, westernu, przygody i humoru, osiągając równie niepewne efekty.

Przemek Polak
Przemek Polak

Bracia Sisters

Tytuł oryginalny: „The Sisters Brothers”

Rok: 2018

Gatunek: western, komedia, kryminał

Kraj produkcji: USA

Reżyser: Jacques Audiard

Występują: John C. Reilly, Joaquin Phoenix, Jake Gyllenhaal i inni

Dystrybucja: UIP

Ocena: 3/5