Tropy – recenzja filmu „Odwieczna córka” – Nowe Horyzonty 2023

Migający na pustej stronie edytora tekstu kursor może współcześnie stanowić ikonograficzną synekdochę sytuacji, z którą niejednokrotnie zderza się większość osób tworzących jakiegokolwiek rodzaju teksty: kryzysu pisarskiego, kiedy to odpowiednie pomysły lub słowa nie przychodzą do głowy albo trudno złożyć je w sensowną całość. Tego typu sytuacji doświadcza Julie – główna bohaterka nowego filmu Joanny Hogg Odwieczna córka. W podobnym położeniu zdaje się jednak znajdować również sama Hogg, jak również niżej podpisany recenzent jej obrazu, z trudem wyławiający z rozrzuconych tropów spójną wizję.

Reżyserka Julie wraz ze swoją matką Rosalindą wraca do dawnego domu drugiej z nich, będącego obecnie hotelem. Córka chce stworzyć film w oparciu o biografię Rosalindy, zmaga się jednak przy tym z twórczym zastojem. Nie pomagają jej dziwne odgłosy słyszane w nocy oraz rosnący wewnętrzny niepokój. Od pierwszej minuty anturaż gotyckiej opowieści staje się aż nadto wyraźny: mgły, niemal opuszczone, szlachetne, ale skrywające pewną tajemnicę domostwo. Można by przywołać oczywiste skojarzenia w stylu Obrotu śruby Henry’ego Jamesa, tyle że mimo wyrazistego operowania tropami konwencji grozy, zdaje się ona nie zajmować Hogg na poziomie głębszym niż świadomie staroświeckiej stylizacji. Reżyserka próbuje subtelnej kreacji atmosfery lęku, jednak finalnie pozostawia widza jedynie z pytaniem: po co tutaj ten pseudo-horror? Bo film opowiada o powrocie do trudnej przeszłości? Bo ma to służyć metaforyzacji zderzenia z wspomnieniami? Sugestie wysuwane przez Hogg są na tyle wątłe, że próby złożonych interpretacji wydają się wręcz do Odwiecznej córki nie przystawać.

Najistotniejszym jednak tematem wydaje się tu motyw artysty i poszukiwanie źródeł kreacji. Samozwrotna strategia Hogg – „film o tworzeniu filmu” – na papierze może wyglądać ciekawie, zwłaszcza że splata się ona z tematem czerpania z osobistych doświadczeń oraz implikacji takiego podejścia. Tyle że na obu tych płaszczyznach – skądinąd już przecież mocno przez kino wyeksploatowanych – reżyserka ponownie zatrzymuje się niejako na powierzchni zjawisk. Odwieczna córka budzi uzasadnione skojarzenia z twórczością Bergmana: wątek relacji matka-córka przypomina o Jesiennej sonacie, zaś pasożytnicze wręcz wykorzystywanie trudnych doświadczeń osób najbliższych przywodzi na myśl postawę pisarza z Jak w zwierciadle. Dzieło Hogg blednie jednak w zestawieniu z obydwoma utworami Szweda, gdyż autorce Pamiątki brakuje pomysłu na twórcze rozwinięcie (zgranych) chwytów, którymi się posługuje. W rezultacie jej rozważania wydają się jałową w smaku „powtórką z rozrywki”, reminiscencją, odblaskiem dużo smaczniejszych filmowych potraw.

Hasło „mdły” bowiem najlepiej opisuje rezultat kuchcikowania w wydaniu Hogg. Odwieczna córka chce wyglądać na lepszy film, niż jest w rzeczywistości; ma spore ambicje, jednak czuć od niej jedynie błahostką. Nawet plusująca na tle scenariusza warstwa realizacyjna wydaje się pozbawiona realnego, wyrazistego smaku, jej stylowość jest sterylna, bez charakteru, jak gdyby stanowiła rezultat działań AI mającego wygenerować gotycką estetykę. Trudno też szukać oznak dystansu czy ironii, które pozwoliłyby uznać sztampowość sztafażu za grę z konwencją. Tilda Swinton ze swojego zadania (niestandardowego przecież i całkiem wymagającego) wywiązuje się zgrabnie, zwłaszcza jako stojąca w centrum opowieści Julie, wyciągając z nieciekawego tekstu więcej, niż tam zawarto, ale i jej przyzwoite kreacje nie są w stanie uciągnąć całości.               

Odwieczna córka wydaje się dopiskiem do dylogii Hogg – Pamiątka. Tyle że to przypis całkowicie zbędny, gdyż wszystko, o czym reżyserka próbuje opowiedzieć w swoim najnowszym filmie, dużo lepiej zawarła we wcześniejszych dziełach, zniuansowanych i wyrafinowanych, niestanowiących jedynie worka na pomysły. Odwieczna córka mogłaby być bardzo ciekawym kinem o poszukiwaniu przyszłego dzieła, o gromadzeniu śladów i pomysłów, mierzeniu się z chaosem życia. Finalnie jednak powstał utwór zagubiony i niespecjalnie składny, stanowiący co najwyżej sumę swoich niezbyt interesujących składowych. Widzowi podczas sensu pozostaje zaś jedynie śledzenie tropów: tych poszukiwanych przez Julie w życiorysie matki i jej samej, mających pomóc przezwyciężyć kryzys twórczy; porozrzucanych przez Hogg znaczeniowych i stylistycznych tropów-motywów; wreszcie – ledwie tropów-śladów dobrego kina.

Kacper Słodki
Kacper Słodki

Odwieczna córka

Tytuł oryginalny:
The Eternal Daughter

Rok: 2022

Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania

Reżyseria: Joanna Hogg

Występują: Tilda Swinton, Joseph Mydell, Carly-Sophia Davies i inni

Dystrybucja: HBO Max

Ocena: 2,5/5

2,5/5