Kinoscalanie – recenzja filmu „Mademoiselle Kenopsia” – Locarno 2023

„Byłem bardzo aktywny przez całą moją karierę, ponieważ kino to całe moje życie. Mam pewne problemy ze zdrowiem, więc być może trochę walczę z czasem” – niepokoił nas Denis Côté w zeszłorocznym wywiadzie udzielonym Pełnej Sali. Choć według najświeższych doniesień jego stan się poprawia, to przez ostatnie miesiące musiał ograniczyć aktywność. Wiecznie płodny quebecki twórca nie zmarnował jednak powtarzalności, nędzy i bólu towarzyszących chorobowemu zamknięciu. W najnowszym projekcie kontynuuje zainteresowanie przestrzenią i jej relacją z człowiekiem, rozwijane wcześniej przez praktycznie całą filmografię – od Ona chce chaosu przez Radość ludzkiego pragnienia po Takie lato.

Pustka i przeładowanie: o obu tych stanach jednocześnie opowiada Côté w Mademoiselle Kenopsia. Jeśli liminalność rozumieć jako stan zawieszenia, w którym jednostka znajduje się w momencie porzucenia dotychczasowej roli społecznej, to właśnie tak można by określić sytuację protagonistki – oderwanej od czasu i przestrzeni, codzienności oraz społeczeństwa. Tytułowa bohaterka (Larissa Corriveau) szwęda się po opuszczonych wnętrzach, konceptualizując sobie własną trójwymiarowość, zgłębiając wszystkie cienie, głębie i detale, każde echo, dźwięk czy przebłysk na ścianie. Ten wciąż nieposiadający w polskich słownikach definicji termin w ostatnim czasie zaczął być używany również w odniesieniu do miejsc. Przestrzeń liminalna to teren opuszczony, najczęściej budynki niegdyś służące za użytek publiczny, np. supermarkety, wesołe miasteczka, magazyny, hotele czy kościoły. Przymglone korytarzyki, najlepiej obite lynchowską z ducha tkaniną – typowe „backroomsy” eksplorowane ostatnio chociażby w Skinamarink. Właśnie w takich niedookreślonych otoczeniach, pełnych intruzywnych widm audialnych i błyszczących ściennych duchów Kenopsia, niczym Jessica Holland z Memorii Apichatponga Weerasethakula, mierzy się z powracającą reminiscencją dźwiękową zaburzającą ascetyczną równowagę.

Kanadyjczyk niejednokrotnie badał już kwestię zmiany otoczenia, czy konkretniej – terapeutycznego wymiaru eskapizmu. Tutaj, z właściwym sobie wojerystycznym zacięciem, niespiesznie prowadząc fabułę, szuka źródeł napięcia w życiu rzekomo odizolowanej od bodźców innych niż wewnętrzne bohaterki. Bo choć pozornie cieszy się ona samotnością, kontempluje wnęki, gdy chce, rozmawia przez telefon, grywa na pianinie, to stale słyszy ten dźwięk. Takich zakłócaczy Côté znajduje znacznie więcej – a to w formie natchnionego monologu neurotycznej dziwaczki szukającej zapalniczki, innym razem za sprawą montera kamery wprowadzającego więcej zamieszania niż samo znajdowanie się pod obserwacją. Wszystkie czynniki naruszające święte poczucie komfortu z jednej strony wybudzają Kenopsię z liminalnych snów, sprowadzają ją na ziemię; z drugiej zaś jeszcze bardziej potęgują uczucie wyobcowania i zagubienia.

Wszystkie wątki podejmowane w Mademoiselle Kenopsia zdają się brzmieć znajomo każdemu, kto choć raz zetknął się z bardziej eksperymentalnymi dziełami quebeckiego artysty, a jednak stanowią pewne odświeżenie dotychczasowych formuł. Być może to dzięki urozmaiceniu obrazu, ponownej współpracy z operatorem Vincentem Bironem, który świetnie sprawdził się już przy Bestiariuszu, antropocentrycznej walce na podglądactwo pomiędzy ludźmi a zwierzętami. Może to kwestia tego, że wreszcie mógł zostać na dłużej sam na sam z Larissą Corriveau, swoją aktualną muzą, każdym kolejnym występem udowadniającą, że rozumie politykę twórczą Côté jak mało kto. A może to też fakt, że po premierze Takiego lata kostucha powoli kładła mu rękę na ramieniu i lęk przed śmiercią okazał się wyzwalający, a nie ograniczający? Najnowszy obraz głównego prowokatora kanadyjskiego kina udowadnia w każdym razie, że słabszy stan fizyczny nie wpłynął negatywnie na jego dociekliwość oraz zainteresowanie materią – zarówno tą filmową, jak i stanowiącą ogół wszechrzeczy.

Michał Konarski
Michał Konarski

Mademoiselle Kenopsia

Rok: 2023

Kraj produkcji: Kanada

Reżyseria: Denis Côté

Występują: Larissa Corriveau, Evelyne de la Chenelière i inni.

Dystrybucja: brak

Ocena: 3,5/5

3,5/5