Loża Krytyków, dzień 4 i 5 – Festiwal Kamera Akcja

W tym roku Loża Krytyków towarzysząca Festiwalowi Kamera Akcja gości w progach Pełnej Sali. Poniżej znajdziecie oceny filmów z programu wystawiane przez krytyczki, dziennikarzy i ludzi związanych z kinem, którzy uczestniczą w łódzkim wydarzeniu. 14. odsłona FKA trwa od 12 do 15 października i przez kolejne cztery dni na platformie Think Film.

POPRZEDNIE DNI

20 000 GATUNKÓW PSZCZÓŁ

Kolejne wcielenie nurtu, który moja kumpela nazywa „kinem o dziewczynkach na skraju lata”; zmysłowy, zagrany, dobrze pomyślany film, ale byłby lepszy, gdyby reżyserka oparła się pokusie publicystyki na ostatniej prostej (jakby przestraszyła się grupy rodziców wśród publiczności…).

BŁAZNY

Bardzo ciekawy wgląd w styl pracy w Szkole Aktorskiej z wyrazistym aktorstwem (o co najbardziej przecież chodziło), choć szkoda, że trochę nie domyka wątków.

Młodzi aktorzy dają radę – poszatkowany scenariusz niekoniecznie.

CZŁOWIEK I PIES

Bajtowy (nomen omen 😉) tytuł.

LEPSZE JUTRO

Poczciwie boomerska wariacja na temat „Osiem i pół” oraz „Nocy amerykańskiej” – czasem śmieszy, czasem żenuje, momentami rozczula. Miło zobaczyć na ekranie starego Stuhra.

PANIENKI Z ROCHEFORT

ŚWIĘTO OGNIA

Może jest to lukier z ciastkiem i są niepotrzebne rzeczy, jak narracja z offu, ale trudno odmówić filmowi Dębskiej siły. Tym bardziej, że „Święto ognia” ma świetnie poprowadzonych aktorów i jest parę poziomów wyżej od obyczajówki do obiadu – to feel-good movie ważny dla widzów w trudnym czasie.

Film Kingi Dębskiej sprawia, że poziom cukru we krwi wzrasta, a do mózgu zaczyna docierać upragniona dopamina. Nie ma niczego złego w „przesłodzonych filmowych żelkach” – wypada się tylko pilnować i nie spożywać ich w zbyt dużych ilościach. W innym wypadku: cukrzyca gwarantowana.

Feel good podany jako ciepłe kluchy, czyli „Święto ognia”, który ani ziębi, ani grzeje.

VICTORIA

Ma trochę problemów, ale ogląda się tę dramę o okropnych ludziach z wypiekami na twarzy.

WŚRÓD WYSCHNIĘTYCH TRAW

Bądź spokojny, Ceylan nie wychodzi z formy.

Ceylan wciąż snuje swą czechowowską elegię dla melancholijnego dziadersa, jednocześnie dystansując się od niego i identyfikując się z nim. Wizualnie cudo, ale u NBC to standard.

W ponad trzygodzinnym dziele Ceylan prześwietla lokalne hierarchie społeczne, demontuje związki damsko-męskie i wchodzi w filozoficzne dysputy ze swoimi bohaterami. Kolejny raz to dialogi grają tu pierwsze skrzypce. Rozmowa zaczyna się zawsze przy filiżance słabej czarnej herbaty… Szukajcie recenzji na Filmwebie!

Ceylan wciąż snuje swą czechowowską elegię dla melancholijnego dziadersa, jednocześnie dystansując się od niego i identyfikując się z nim. Wizualnie cudo, ale u NBC to standard.

GRANICE MIŁOŚCI