Loża Krytyków, dzień 3 – Festiwal Kamera Akcja 

W tym roku Loża Krytyków towarzysząca Festiwalowi Kamera Akcja gości w progach Pełnej Sali. Poniżej znajdziecie oceny filmów z programu wystawiane przez krytyczki, dziennikarzy i ludzi związanych z kinem, którzy uczestniczą w łódzkim wydarzeniu. 14. odsłona FKA trwa od 12 do 15 października i przez kolejne cztery dni na platformie Think Film.

POPRZEDNIE DNI

AFTERSUN

Ten film boli tak, jakby zamiast filmu obejrzało się fragment swojego życia, nawet jeśli nigdy nie spędziło się wakacji w tureckim kurorcie. Aua.

Piękno, dobro, prawda, Paul Mescal.

Każde słowo o „Aftersun” jest zarazem słowem o osobie mówiącej. Film – lustro. Zapraszam do odcinka podcastu.

Osobiste wołanie o pogodzenie się z przeszłością – szczere, pełne subtelnych tropów i emocjonalnych wzlotów i upadków. Ciche, a głośne.

Filmy z cykadami w tle mają specjalne miejsce w moim sercu. 7/8, cudo debiut, czekam na kolejne filmy Wells!

Piękna, kameralna historia, często rozgrywająca się w drobnych gestach i spojrzeniach, ze świetną chemią między głównymi bohaterami. Fajny, klimatyczny film, trochę snujka, ale bardzo umiejętnie prowadzona i wprawiająca w nostalgiczno-relaksujący nastrój. Ja bawiłem się świetnie. Taki promyk lata w środku jesieni.

Ciekawe ujęcie ważnych kwestii, ale mam poczucie, że światła stroboskopowe w scenach z dyskoteki zakłóciły mi poznanie i odbiór filmu.

SOLARIS MON AMOUR

Żałobny tren i esej archiwalny w jednym; Lem jako rezerwuar inspiracji ledwo napoczęty; chcę więcej.

Transowa fabuła na motywach „Solaris”, oparta na materiałach dokumentalnych, wyposażona w emocjonalne ostrze. Rzecz inna niż wszystkie.

Zabieg Formalny: The Movie, od którego totalnie się odbiłem. Po zachłyśnięciu się „Ucieczką na Srebrny Glob”, byłem mocno zaskoczony. Nie dla mnie.

MONSTER

Pełna oddechu i idealnie wręcz skonstruowana opowieść o pogłębianiu relacji między dwoma chłopcami, którzy znaleźli się w niekorzystnym dla siebie centrum uwagi. Wszystko tu działa i subtelnie prowadzi do satysfakcjonującego końca.

Buduje gigantyczne oczekiwania, które w finale całkowicie zaprzepaszcza – niezły film, ale spore rozczarowanie.

„Rashomon” z mózgiem świni. To znakomity pod względem narracyjnym film (chyba najlepsze podejście do klasycznej ramy narracyjnej, którą przetworzono w sposób nowoczesny i inteligentny). W taki sposób opowiedziano jednak o nieciekawych bohaterach. To nieszczery film, który już może nawet zakrawa o szantaż.

KIEDY STOPI SIĘ LÓD

To film z kategorii najtrudniejszych. Absolutnie traumatyczny. Kopniak prosto w brzuch.

PRZEJŚCIA

Najseksowniejsze wcielenie sloganu „I support queer rights – AND WRONGS!!!!”.

Film Roku! Melodramat z prawdziwego zdarzenia, wielokrotnie zaskakujący widza zachowaniem centralnego bohatera, którego najlepiej określa chyba hashtag #ChaoticBisexual. Franz Rogowski jest Królem!

Stylówki Franza w tym filmie zasługują na osobny zachwyt.

Najzabawniejsza i najbardziej empatyczna opowieść o związkowym psychopacie jaką zobaczycie w tym roku. To również film, który można potraktować jako lookbook, szczególnie jeśli szukacie stylóweczki na oficjalne spotkanie rodziców waszej ciężarnej +1.

W „Przejściach” Franz Rogowski portretuje skrajnie narcystyczną postać, której uczucia są tak aktualne jak obecnie panująca pogoda. Mimo że odpycha, to działa jak narkotyk, którego chcemy więcej. Szybko natomiast dochodzimy do wniosku, że zdrowie ważniejsze, więc go odstawiamy.

Spodziewałam się dramatu, a tu był nader często śmiech na sali. To głównie za sprawą irytującej, płytkiej głównej postaci.

Przejścia nie ma.

OPADAJĄCE LIŚCIE

„Świetny film. Przypominał mi „Dziennik wiejskiego proboszcza” Bressona”.

Aki Kaurismäki może i kręci przez całe życie ten sam film, ale za to jaki! Trudno się w niepodrabialnym stylu fińskiego reżysera nie zatracić; nie zapałać sympatią do lekko zgorzkniałych, ale nieskładających broni w pojedynku z życiem bohaterów.

Środkowoeuropejska melancholia, tak zagęszczona, że można poczuć się jak na potężnym kacu: jakby wódka parowała z ekranu. Ten dziwny chronotop, intensywność kolorów – kiedy się skończył, uciekałam przed tą ścianą emocji/nastroju, nie oglądając się za siebie.

Tez zauważyliście, że główny bohater wyglada jak Jimmy Stewart po tygodniu w Finlandii?

W zestawieniu z poprzednim filmem AK jest to krok w tył, ale jednak ten styl wciąż nie ma sobie równych. Piękna melancholia do codziennego użytku.

To jeszcze klasyczny Kaurismäki czy może już można mówić o wtórności?

Kaurismaki, czyli jak dostać kaca bez łyka alkoholu. Kupuję tę czerwono-błękitną powolność, ale całość mnie wyczerpała. +1 za przygarnięcie pieska.

CLUB ZERO

Gorzka groteska sprawdza się o wiele lepiej, niż radosne wymiociny na pewnym luksusowym jachcie. Łagodna i sztuczna estetyka tworzy świetny kontrapunkt z moralną degeneracją.

Specyficzny, celowo wycofany film, który jednak próbuje powiedzieć kilka ciekawych rzeczy o współczesnym społeczeństwie i łatwowierności pewnych jednostek. Ciekawe, acz nie w pełni satysfakcjonujące.

Po drugiej stronie „Bulionu i innych namiętności”, czyli dużo nudnego gadania o niejedzeniu. Też: gdyby Lanthimos i Anderson nie mieli nic ciekawego do powiedzenia o sekciarstwie. Też: gdyby anemia była filmem (serio, nawet operator nie ma siły się ruszyć i tylko robi zoomy).

Kompletna pomyłka intelektualna i reżyserska katastrofa w jednym. Zdarza się najlepszym.

HOW TO HAVE SEX

Kocham ten film za to, że naciskom, podszeptom i toksynom między przyjaciółkami Molly Manning Walker poświęca tyle samo uwagi co relacjom z chłopcami. Jeszcze jeden taki film i będziemy mieli Nową Falę Brytyjskich Wakacji!

Nie da się o tym filmie zapomnieć, nie da się o tym filmie nie myśleć. Bardzo ważne i poruszające kino w rytm wiksiarskich nutek.

Jersey Shore: historia prawdziwa.

Zaczyna się niczym „Spring Brakers”, a następnie robi woltę i uderza obuchem. Niemoc na przemoc jest tutaj przytłaczająca i ogłuszająca. Poruszający!

Rozpięta szeroko pomiędzy dziewczyńskim Supersamcem (Supersamicami?) i Aftersun, gorzka pocztówka z wakacji, które okazują się kursem HOW TO NOT przyśpieszonego dojrzewania. Sytuacje znane z komedii młodzieżowych umieszczone w rzeczywistym kontekście uwierają i bolą, a film trawi się jeszcze długo po seansie.

Nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. Problemy typu „spring break”, jednowymiarowe bohaterki i zachowawczą forma. Widziałem to już z tysiąc razy.

Kończy się tam, gdzie powinien się zaczynać, bo to nieprawda, że nic się nie stało.

MARS EXPRESS

Urocza opowieść o emancypacji androidów pełna cytatów z kina science-fiction i energii rodem z policyjnych akcyjniaków. Między detektywistyczną narracją a seriami eksplozji kryje się krytyka systemu, który niezależnie od poziomu technologicznego rozwinięcia wyciska tyle samo z ludzi co z maszyn.

Scenariusz zlepiony z kilku innych, pewnie lepszych science fiction – działa za sprawą genialnych, oryginalnych szczegółów.

Quest z gry Cyberpunk 2077, tyle że na Marsie.

RIMINI

Smutniejszy brat-bliźniak „Red Rocket”; sprawność seksualna jako ostatnia brzytwa tonącego w niespełnieniu życia, z rdzewiejącym plażowym syfem w tle.

Michał Milowicz po roku nad Morzem Adriatyckim.

Richie Bravo mon amour.

LUDZIE CZYNU

Dekonstrukcja kryminału po rumuńsku. Bardzo satysfakcjonujaca przemiana głównego bohatera, przypominająca o tym, że bierność wobec zła to również zło.

Kolejny film o skorumpowanym świecie, o rumuńskiej prowincji, niestety raczej nudny. Dopiero końcówka ożywiła widownię.

NIEPOKALANA

Nowe otwarcie kina rumuńskiego, dziwny więzienny realizm prześwietla nieoczywistą więzienną hierarchię, w której średniowieczna cnota czystości okazuje się cenną walutą. Dziwny, oryginalny, szokująco zabawny.

CZAS NA POGODĘ