Loża Krytyków, dzień 2 – Festiwal Kamera Akcja 

W tym roku Loża Krytyków towarzysząca Festiwalowi Kamera Akcja gości w progach Pełnej Sali. Poniżej znajdziecie oceny filmów z programu wystawiane przez krytyczki, dziennikarzy i ludzi związanych z kinem, którzy uczestniczą w łódzkim wydarzeniu. 14. odsłona FKA trwa od 12 do 15 października i przez kolejne cztery dni na platformie Think Film.

POPRZEDNIE DNI

AGE OF PANIC

Francja jako toksyczna, walczącą o opiekę nad dziećmi para. Niech ktoś nakręci taki film o Polsce AD 2023.

BLUE JEAN

Krąży taka opinia o tym filmie, że jest świetny, ale mało oryginalny; to bzdura. Queerowych filmów o nieseksualnych relacjach między dorosłymi a nastolatkami, filmów, które na serio wzięłyby na warsztat kwestię odpowiedzialności starszych (choćby o kilka/naście lat) osób LGBT wobec młodszych – nie ma wcale tak dużo, to nie jest jakiś wielki filmowy temat. Georgia Oakley wie, że heteroseksistowska opresja jest nudna jak flaki z olejem, i kontekst konserwatywnych harców Żelaznej Maggie robi tu jedynie za ramę. To, co interesujące, rozgrywa się tu między queerowymi kobietami i dziewczynami, które oddychają powietrzem pełnym nienawiści (nie ma w tym filmie żadnej bardziej istotnej postaci hetero lub/i męskiej). Wszystko co dobre – i wszystko co paskudne. To dorosły film o dorosłych sprawach – o tym, jak krzyżują się różne płaszczyzny opresji (dominacja dorosłych nad dziećmi uwielbia żywić się homofobią). Do tego temperatura paranoicznego thrillera i genialna obsada.

Powinien powstać w Wielkiej Brytanii lat 80., ale nie mógł. Dziś wygląda i opowiada w stylu sprzed ponad trzech dekad. Wtedy jego problematyka była zakazana, dzisiaj może wydawać się prosta i naiwna. „Blue Jean” jest jak wehikuł czasu: nostalgiczny i paradoksalny.

Oakley zalicza kilka znaczących fałszywych nut w scenariuszu, ale w reżyserii udowadnia, że doskonale zna język filmowy. Wspaniała faktura: kolory, scenografia, kostiumy głównej bohaterki jak zdjęte z księżnej Diany i niezwykle funkcjonalne, a jednocześnie piękne zdjęcia.

CHŁOPI

Po dość słabym roku w polskim kinie, „Chłopi” ożywiają nie tylko ten sezon filmowy, ale też literaturę i malarstwo sprzed wieku.

Ło Panie, co to jest za film! Przepiękny, dynamiczny (sceny tańca! 😍), zwyczajnie porywający! Wspaniała filmowa zabawa!

CICHA DZIEWCZYNA

Wszystko co można powiedzieć o tym, jak dziecko kochane potrafi rozkwitnąć opowiedziane w jednym filmie. Nic się nie dzieje, ale z seansu wychodzi się, ocierając łzy. Mistrzostwo we wzruszeniu ale też – przypomnienie, że środowisko w którym się wychowujemy, odbija się na każdym aspekcie naszego życia. Cudowny film!

Co to był za film! Najpierw jest smutno, bo nie ma miłości. Później jest smutniej, bo miłość nieplanowanie kiełkuje i zaskakuje. Ale najsmutniej jest na końcu, gdy trzeba się pożegnać. Mimo że to akurat było planowane od początku.

Subtelna opowieść o trudnym, szarym dzieciństwie, do którego wpada światło wraz z naturalnymi barwami. Uniwersalna historia o powstawaniu rodzinnych więzi lub ich niedosycie. U mnie wywołała uczucie nostalgii za najmłodszymi latami.

Pierwszy irlandzki kandydat do Oscara za najlepszy film międzynarodowy może wprowadzić niejedną kinematografię narodową w kompleksy. Czułość, uważność i empatia – niczego więcej nie potrzeba, żeby powstało małe wielkie kino.

Stary chłop uczy się okazywać miłość, zaniedbane dziecko ją przyjmować. Pod koniec wyłem.

Im dalej od seansu tym częściej pojawia się w głowie. Piękne kino.

W podobnie wzruszajacy sposób biegał w kinie tylko Antoine Doinel.

Prosta historia, mało dialogów. Czasami słowa nie są potrzebne, żeby wywołać emocje. Zabierzcie paczkę chusteczek albo kogoś komu będziecie chlipać w rękaw w czasie seansu.

Ale jednak chciałbym fast forward i jak te ciche traumy wybrzmiewają potem na terapii.

Film cichy jak bohaterka i tak samo bogaty w skrytą, rozdzierającą emocję.

W dopieszczonej formie skrywa się prościutka historia o zaniedbaniu i różnicy klasowej. Wzruszające, trafne w ocenie sytuacji, ale dla mnie zbyt czytankowe.

CZARNE SŁOŃCA

Proszę, jednak były możliwości, by zrobić w Polsce lat 90. pięknie sfotografowane kino gatunkowe. Tylko dobrych scenariuszy brakowało.

DELEGACJA

„Lody na patyku” łączą narody!

INTREGALDE

Genialna satyra na tę samą klasę średnią, którą polscy filmowcy często pokazują bezkrytycznie, marząc o lepszych wersjach samych siebie.

METRONOM

Fabuła dość przewidywalna, ale mimo to wyczuwalne jest spore napięcie. Przejmujący, pozostawia dojmujące uczucie żalu. Krzywda młodych zasmuciła mnie do łez.

NITRAM

Caleb Laundry Jones zdecydowanie jest najjaśniejszym punktem australijskiego filmu „Nitram”. Nadekspresywny, przesadzony i momentami irytujący sposób zachowania Nitrama jest w pełni uzasadniony charakterologicznie, a Landry Jones doskonale radzi sobie ze wszystkimi manieryzmami bohatera. W wielu scenach ukazuje jego działania jako odruchy silniejsze od niego samego. Momentami wydaje się, że tiki i przesadzone reakcje nie zależą od świadomej decyzji bohatera.

NOCNY KOSZMAR

Jak zwykle wspaniałe doznanie okołofilmowe! 🙂

Orville Ketchum to rzeczywiście mocny kandydat na filmowego bohatera wszechczasów. Umiejetność zmartwychwstawania opanowana na poziomie Michaela Myersa i Chrystusa.

Emancypacja kobiet walczących o przetrwanie na zdominowanym przez mężczyzn rynku wtórnym łódzkich nieruchomości. Feminizm pełną piersią i istota higieny to tylko niektóre z tematów poruszanych przez Jima Wynorskiego, autora takich klasyków jak „Piraniokonda”czy „Super rekiny kontra więźniarki”. „Nocny koszmar” każe zastanowić się nad systemem wystawiania ocen, bo to jest jednocześnie 1/10 i 10/10 – oba z serduszkiem.

PARASOLKI Z CHERBOURGA

Mistrzostwo musicalu. Ktokolwiek kojarzy musical wyłącznie z kinem amerykańskim, powinien zobaczyć, co się dzieje, kiedy o swoich emocjach opowiadają w piosenkach Francuzi. Prosta historia, która staje się arcydziełem dzięki formie. Koniecznie.

Wyśpiewany ścisk serca na pastele i blond włosów Deneuve. Zapraszam do odcinka o tym filmie!

POPRZEDNIE ŻYCIE

Krótko: film roku. Trudno uwierzyć, że to reżyserski debiut.

Autobiograficzny debiut Celine Song dla każdego oznacza coś innego. Film płynie w rytmach ambientowej miłości, a my kąpiemy się w jego pięknie. Jest tu mnóstwo do odkrycia, zarówno w scenariuszu, jak i nas samych.

Film o miłości – nie tej, która jest, a tej, która mogłaby być. Bez romantyzowania toksycznego zachowania, za to z ogromem empatii wobec bohaterów. Arthur to najlepszy mąż na świecie.

Uniwersalna historia, która z prostego tematu wyciska wszystko, co możliwe, tworząc dzieło, mające szansę chodzić za nami przez kolejne miesiące. Wspaniały film!

Czysta przyjemność prostej historii i nieszkodliwej filmowej naiwności. Zakaz oglądania tego cynicznym okiem.

Nowojorsko-seulski portret cyrkularnych tarć i uroczo cheesy momentów odnajdywania siebie w narracjach o poprzednich życiach. Nie umiem się nie wzruszyć, a przy tym najważniejsza scena „łóżkowa” roku.

Antyhollywoodzki i dojrzały, mimo że na pierwszy rzut oka może wydawać się szczeniacki. Warto się przestawić, odkryć swoje „miękkie podbrzusze” i porzucić ironię.

Temat mocno ograny, ale plus za orientalne, koreańskie smaczki. Piękne miejskie pejzaże Nowego Jorku i Seulu oraz spora dawka lekkiego humoru.

Coś nie klika między mną a tym filmem, chociaż bardzo doceniam jego przewrotność. Jednocześnie czuję jakiś niedosyt – brakowało mi pogłębienia męskich postaci, albo raczej pogłębienia tego, co bohaterkę w nich pociąga i kusi. A tu nawet Korea zostawiona za plecami i w przeszłości wydaje się dziwnie płaskim miejscem (ale też nie tak płaskim aby to było właśnie o tym).

Dużo waty przed świetnym zakończeniem.

Prosi się, żeby podsumować to zdaniem „gdyby babka miała wąsy, to by była dziadkiem”, jestem nieczuły albo mnie to niestety nie rusza.

POWOLI

Jeden z najoryginalniejszych i najbardziej „cielesnych” romansów ostatnich lat. Plus za świetne zobrazowanie aseksualnego bohatera.

Jeden z najlepszych filmów roku. Nie tylko o aseksualności, ale przede wszystkim o wmawianiu samemu sobie, że akceptuje się każdą cechę tej drugiej osoby.

Nie bez wad, ale doskonale wybrzmiewa.

Jednym słowem? CUTE 😉 Urokliwe i przyjemne. Idealne na jesienne wieczory!

Litewskie „Slow” pod przewodnictwem Mariji Kavtaradze to film, który nie zachowuje jednej perspektywy i nie odpowiada na pytanie „Co poszło nie tak?”. Zamiast tego wydaje się mówić „jest jak jest”, bo słońce i tak rano wstanie.

SYBILLA

Jest coś bardzo trashowego w tym filmie, coś się w nim nie zgadza – i pięknie, filmy z Virginię Efirą i Adele Exarchopoulos (o której ten film dawno temu mi przypomniał i wydobył) powinny być lepkie i rozpadać się w interpretacji!

THE OLD OAK

Momentami ogląda się film jakby to był reportaż. Tym razem reżyser bierze się za kryzys migracyjny i związany z nim problem przyjmowania uchodźców przez niewielką społeczność brytyjską, którą dotykają rodzime problemy egzystencjonalne. Świetne realistyczne dialogi w odróżnieniu od niektórych ekranowych wątków.

Kino szlachetnego gniewu. Loach nadal potrafi podnieść ciśnienie, ale tym razem sięga po zbyt bezczelne i toporne środki.

Laverty i Loach robią od 20 lat ten sam film, tak samo zbudowany, rozegrany i pomyślany. Ich myślenie nie nadąża za wyzwaniami epoki. Old Oaks indeed.

Obecną jeszcze w swoim ostatnim filmie rewolucyjną niezgodę na status quo, Loach zamienił tutaj w moralizatorskiego snuja. Nie do zniesienia nawet dla najwierniejszych laburzystów. Dziadku, trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.

Loach zapętlił się już bez reszty; z poczciwej i ważnej historii nagle wpada jakby we własną pułapkę i na jeden pstryczek jest w stanie anulować wszystko, co wypracował. Łatwe konflikty i oczywistości, które wwiercają się w poczucie, że jednak chciałbym obejrzeć coś mniej nachalnego.

Old Man Loach dorzuca od niechcenia swoją wypowiedź do aktualnego dyskursu, tyle że nie jest ona ani odkrywcza, ani filmowo ciekawa.

ZIELONA GRANICA

Nie wiem, jakim cudem ten film się udał; jeszcze pół roku temu, czytając wywiad z Agnieszką Holland, łapałam się za głowę, tak niemożliwe do zrealizowania wydawały mi się jej ambicje. A jednak. Wiele już powiedziano na temat tego filmu z perspektywy etycznej, politycznej (z tekstów jakoś krytycznych polecam recenzję Pauliny Siegień!), a mnie wciąż w tym filmie zachwyca, tak najprościej ujmując, skala, odwaga nakreślenia opowieści epickiej, pełnej dygresji, pomimo tematu o dużej rozpiętości tonalnej; wielowątkowość bardzo ciekawie rozegrana, poszarpana, niesymetryczna (w bardzo niehollywoodzki sposób). Plus fantastyczny międzynarodowy zespół aktorski!

Odważne, szczere i sprawiedliwie przetworzenie ludzkiego dramatu. Bo czasami palenie świeczek pod sądami to trochę zbyt mało.

A przed wyborami chodziliśmy na „Zieloną granicę” na Kamerze Akcji. Do rozdziału „Julia” jest to film wybitny, chyba najlepszy w karierze Agnieszki Holland. To wrażenie trochę zmienia wątpliwy casting polskiej obsady i 2-3 wprawiające w konfuzję sceny (szczególnie osławiony freestyle). Uświadomiłem sobie, jak bardzo brakowało kina, które jest ważne i ma swoją wagę. Znakomicie, że ten film powstał. Czekam na film pokazujący perspektywę mieszkańców Podlasia.

Dogłębnie wzruszająca opowieść, której elementy wbijają w fotel, tak jak powinny. Nie można przejść obojętnie, nie można też zdecydować, za co mocniej się trzymać – siedzenia czy głowy? Ważna przypominajka, że gramy do tej samej bramki, bo ostateczny wynik świadczy o kolektywie, nie jednostce.

To wzruszające, głęboko ludzkie i ważne kino, nie „antypolskie”.

Absolutnie angażujące sprawozdanie ze stanu polskiego mentalu. Dobrze, że polifoniczne i powściągliwie w newralgicznych momentach.

W Holland siedzą dwa wilczyce: uważna obserwatorka rzeczywistości i publicystka.

Agnieszka Holland nakręciła być może najważniejszy humanistyczny film w polskim kinie ostatnich lat. Co jednak czyni produkcję ważną społecznie i politycznie, niekoniecznie czyni z niej doskonałe dzieło filmowe. Wciąż – jako przykład kina zaangażowanego i nieobojętnego to pozycja dla polskiej kinematografii ważna.

Przejmujący obraz uchodźców, na których beznadziejną sytuację nie ma prostej odpowiedzi. Jednocześnie okropny film o libkach, którzy starają się być jeszcze lepszymi ludźmi (bo dobrzy są na co dzień).

Dojmująco smutne. Niestety, dużo tutaj wątpliwych decyzji, a moralna wyższości liberalnej W-wy i nieobecność podlaskich aktywistów to tylko niektóre z nich.