Drżyj przed bezmiarem nocy – recenzja filmu „Kręgosłup nocy”

Bardzo szanuję to, jak polski dystrybutor Velvet Spoon konsekwentnie konstruuje swój katalog, przez co ma szansę zbudować małą społeczność wielbicieli filmów, które w nostalgiczno-pastiszowy sposób odnoszą się do kina poprzednich dekad. Takie były chociażby Czarownica miłości i Psycho Goreman. Teraz dołącza do nich animacja Kręgosłup nocy.

To pierwszy autorski pełny metraż animatora Morgana Galen Kinga, który stworzył razem z Philipem Gelattem, bardziej doświadczonym reżyserem horrorów oraz scenarzystą dobrze przyjętej antologii Netfliksa Miłość, śmierć i roboty

Kręgosłup nocy to perwersyjnie wręcz zapatrzona w przeszłość fantastyki, niezwykle krwawa, brutalna opowieść o żądzy władzy i zepsuciu ludzkiej natury. Wśród skojarzeń i inspiracji wskazać można przede wszystkim historie obrazkowe z magazynu Heavy Metal oraz ich ekranizację z 1981 roku, twórczość Ralpha Bakshiego (szczególnie Ogień i lód z 1983) albo grafików pokroju Franka Frazetty, po takie produkcje jak kultowy w niektórych kręgach animowany serial telewizyjny z lat osiemdziesiątych He-Man i Władcy Wszechświata (ostatnio dwukrotnie wskrzeszany przez Netfliksa). Gwoli ścisłości trzeba przyznać, że animacji Morgana Galen Kinga bliżej do tej ostatniej produkcji, niż wycyzelowanych malarsko obrazów Frazetty.

Nieco chaotyczna, epizodyczna historia miesza wszelkie możliwe elementy taniej, pulpowej fantastyki. Czego tu nie znajdziemy! Wojny plemion i nieszczęśliwą miłość, bagienną wiedźmę, której za strój służy jedynie ludzka czaszka, magiczny błękitny kwiat, będący niebezpieczną bronią, opętanego żądzą władzy maga z olbrzymim okiem w klatce piersiowej, a także zombie i chodzące kościotrupy. Nie zabrakło oczywiście hektolitrów krwi, wykręcanych i łamanych kończyn oraz sporo nagości, zarówno kobiecej, jak i męskiej, aczkolwiek bez scen seksu. 

To wszystko może dawać sporo radochy, zwłaszcza że dzieje się w takich krainach, jak Bagna Bastal, Nieubłagane Morze i pustynie Ul-Imir oraz okraszone jest dialogami w stylu: „Ujrzał w nim [w kwiecie] prawdziwą ciemność poza granicami nocy”, „Już za późno, by zmienić to, co się stało, ale jeszcze nie jest za późno by zmienić to, co będzie”, „To ostatni dech jego władzy nad tym światem” oraz „Drżyj przed bezmiarem nocy”. Tego typu frazy podawane są z pełną powagą przez takich aktorów, jak Richard E. Grant, Joe Manganiello, Patton Oswalt (ostatnio jego głos usłyszeć możemy również w serialu Sandman) oraz Lucy Lawless, czyli niezapomnianą odtwórczynię tytułowej roli w serialu Xena: wojownicza księżniczka

Kręgosłup nocy nie jest do końca udanym filmem. Pretekstowość fabuły, przy mnogości wątków i postaci, nie ułatwia odbioru — zwłaszcza że z całości naprawdę nic nie wynika. Ale to nawet lepiej, że twórcy nie aspirują ponad to, by stworzyć dzieło nie będące niczym więcej jak bezwstydną nostalgiczną zabawą. Nie tyle może pastiszem, co hołdem złożonym całemu nurtowi krwawej dark fantasy lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar

Kręgosłup nocy

Tytuł oryginalny:
 The Spine of Night

Rok: 2021

Kraj produkcji: USA

Reżyseria: Philip Gelatt, Morgan Galen King

Występują: Lucy Lawless, Richard E. Grant, Patton Oswalt i inni

Dystrybucja: Velvet Spoon

Ocena: 3/5

3/5