Przełom XX i XXI stulecia w historii Rosji upłynął pod znakiem wojny w Czeczenii, umacniania władzy przez Władimira Władimirowicza i powiązanych z oboma tymi projektami ciągłych zamachów terrorystycznych. O pamięci jednego z najbardziej krwawych ataków, na moskiewski teatr na Dubrowce, opowiada film „Konferencja” Iwana I. Twierdowskiego, pokazywany w konkursie tegorocznego festiwalu Sputnik.
Putinowski Kreml i służby specjalne nigdy wyjątkowo nie przejmowały się cywilnymi kosztami propagandowej wojny z Czeczenami. Udział FSB w zamachach na budynki mieszkalne we wrześniu 1999 roku, które stały się bezpośrednim pretekstem do militarnej interwencji wciąż jest obiektem licznych teorii i zmowy milczenia. W Biesłanie w 2004 roku (polecam odcinek podcastu No nie gadaj… poświęcony temu wydarzeniu TUTAJ) i na Dubrowce w 2002 nie ma wątpliwości, że do zamachu doszło z rąk Czeczenów, lecz to nie oni okazali się siewcami śmierci. W obu najkrwawszych aktach terroru we współczesnej historii Rosji krew na rękach mają po pierwsze agenci Specnazu, którzy nieudolnie próbowali uwolnić zakładników. W teatrze na Dubrowce między 23 a 26 października 2002 roku zginęło 133 zakładników, z czego z rąk terrorystów… cztery (!) osoby. Pozostałe 129 niewinnych ofiar to efekt działań „ratunkowych”, a dokładnie faktu, że antyterroryści nie przewidzieli, że wygłodzona i odwodniona publika teatru, pełna dzieci i starców, będzie reagowała na rozpylone gazy usypiające gorzej niż testowani poborowi.
Kilkanaście lat po tej traumie wielu z uratowanych ponad 550 zakładników wciąż żyje, a powstałe wtedy rany w ich sercach, duszach i ciałach nigdy się nie zagoiły. Jedną z takich sierot Dubrowki jest Natalia, w tej roli Natalia Pawlienkowa, która wystąpiła w roli głównej w Zoologii, najbardziej znanym filmie Twierdowskiego. Jej syn nie przeżył odsieczy, a trauma wywołana tymi wydarzeniami pchnęła ją do porzucenia dotychczasowego życia, i całej Moskwy. Udała się na prowincję, gdzie wstąpiła do klauzulowego klasztoru i przez lata nie kontaktowała się ze światem. Teraz jednak powraca, by wspólnie z przyjaciółką, również weteranką Dubrowki, zorganizować spotkanie ocalonych, swoisty seans pamięci, w rocznice wydarzeń z 2002 roku.
Twierdowski, podobnie jak w Zoologii i Podrzutkach (NASZA RECENZJA) znów korzysta z opowieści bardzo kameralnej i używa jej jako metafory kondycji współczesnej Rosji, a nawet w szerszym znaczeniu – ludzkości. Tym razem tematem staje się specyfika relacji oprawca-ofiara, to jak bardzo różnica między jednym a drugim jest tak naprawdę płynna, zależna bardziej od punktu widzenia, niż obiektywnych faktów. Bo czy przedstawiciele napadniętego narodu stają się oprawcami, tylko i wyłącznie poprzez desperacką próbę przykucia uwagi? Czy wyzwoliciele są wciąż wyzwolicielami, gdy urządzają egzekucję bez procesu terrorystów i dopuszczają do śmierci zakładników? Czy matka, która ratuje własne życie, nie bacząc na dzieci, też staje się oprawcą? Te i wiele innych pytań zadaje nam reżyser, nie szukając na żadne z nich prostych ani jednoznacznych odpowiedzi. Pojawia się nawet scena, gdy zgromadzeni na seansie pamięci sami barykadują wejścia na publikę tak jak przed laty robili to napastnicy.
Już Jezus Chrystus, którego przywołanie jest tym odpowiedniejsze, że publikujemy ten tekst w święto jego narodzenia, miał powiedzieć – „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Gdy tworzysz w autorytarnym państwie, jakim niewątpliwie jest współczesna Rosja, musisz pogodzić się z poważnym ograniczeniem swojej artystycznej wolności. Rząd nie da przecież dotacji, a cenzura nie wpuści do kin produkcji, która w jakikolwiek sposób naruszałaby obowiązującą propagandę wokół historii. Dlatego niestety poważną łychą dziegciu w Konferencji, o której muszę tu wspomnieć, są umizgi i przemilczenia wobec władz rosyjskich. Produkcja kończy się dedykacją dla „ofiar aktu terroru”, przez cały czas unikany jest temat wojskowej odpowiedzialności za śmierć niewinnych, a Czeczeni są przedstawiani jako dużo brutalniejsi i bardziej bezwzględni niż wskazują na to relacje ocalałych i fakty. Film nie informuje choćby o tym, że już pierwszej nocy terroryści wypuścili wszystkich: muzułmanów, Gruzinów, cudzoziemców, a także najciężej chorych i ciężarne.
Dzięki niespiesznemu tempu, cichym dialogom i dominacji raczej kontemplacyjnego nastroju Konferencja sprawia wrażenie wręcz obcowania z filozoficzną rozprawą, lecz także czymś odbieranym tak rozumem, jak i wprawiającym widza w pewien specyficzny stan. Na myśl przychodzą tu niektóre pozycje konkursu tegorocznego festiwalu Nowe Horyzonty, takie jak Eden (NASZA RECENZJA) i wyróżnione O niedogodności narodzin. Konferencja ma jednak w sobie coś więcej, gdyż zaciera granicę między sztuką i fikcją a prawdą, wszak sam atak wydarzył się, a w realizacji filmu wzięły udział prawdziwe ofiary aktu terroru. Dodaje to pewnej dokumentalnej wartości dziełu Twierdowskiego i znacząco rozszerza filmowy paratekst.