Cannes 2023 – prognozy i oczekiwania

Już jutro rusza Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes (16-27 maja), a my przygotowaliśmy dla Was omówienie filmów z konkursu głównego. O Złotą Palmę powalczy w tym roku aż 21 obrazów, które nakręcili twórcy z Austrii, Chin, Finlandii, Francji, Japonii, Niemiec, Senegalu, Stanów Zjednoczonych, Tunezji, Turcji, Wielkiej Brytanii i Włoch. Pośród nich znaleźli się laureaci tej nagrody: Ken Loach (dwukrotnie), Nuri Bilge Ceylan, Hirokazu Koreeda, Nanni Moretti i Wim Wenders. W szranki staną też m.in. Alice Rohrwacher, Wang Bing, Wes Anderson, Todd Haynes czy Aki Kaurismäki. Na czele Jury stanął zeszłoroczny zwycięzca Ruben Östlund (The Square, W trójkącie).

W Cannes wypatrzyliśmy też polskie tropy. Jednym z najbardziej oczekiwanych filmów z konkursu jest Strefa interesów w reżyserii Jonathana Glazera, którą koprodukowała Ewa Puszczyńska (Ida, Zimna wojna, Aida). Przy adaptacji powieści Martina Amisa, wspartej przez A24, brali udział także Łukasz Żal (zdjęcia), Małgorzata Karpiuk (kostiumy) czy Waldemar Pokromski (charakteryzacja). W konkursie ACID (Association for the Distribution of Independent Cinema) wystartuje Skąd dokąd w reżyserii Maćka Hameli, ukazujący oblicze wojny w Ukrainie. W sekcji Quinzaine des Cinéastes zobaczymy za to krótki metraż I Saw the Face of the Devil (J’ai vu le visage du diable) Julii Kowalskiej wyprodukowany przez Yanna Gonzaleza (m.in. Nóż + serce, Land of My Dreams), w Semaine de la Critique (Tydzień Krytyki Filmowej) zostanie natomiast pokazany inny polski short, „neo-giallo” Krokodyl Dawida Bodzaka. Niedawno ujawniono, że w ramach sekcji Short Film Corner szansę dostanie Nowy początek stworzony przez grupę Masztamavida.

ANATOMIE D'UNE CHUTE

ANATOMIE D’UNE CHUTE / ANATOMY OF A FALL

reżyseria: Justine Triet

obsada: Sandra Hüller, Swann Arlaud, Milo Machado-Graner

kraj: Francja

Justine Triet jest przedstawicielką szerokiego grona osób, których kariera nieodzownie związana jest z canneńskim świętem kina. Swoje miejsce w panteonie ulubieńców festiwalu zdobyła stopniowo, debiutanckie La Bataille de Solférino pojawiło się w prawdopodobnie najmniej istotnej z sekcji – ACID. W pierwszym obrazie przedstawiła się publice jako osoba nie bojąca się niebanalnych projektów. Połączyła tam dramat społeczny o trudnościach bycia rozwiedzioną matką z dokumentalnym zapisem wydarzeń nocy wyborczej 6 maja 2012 roku (kiedy to François Hollande o włos pokonał Nicolasa Sarkozy’ego; później miało się okazać, że będą to ostatnie wybory starego porządku politycznego Piątej Republiki i duopolu Partii Socjalistycznej z UMP). Tytuł z kolei łączył tam nawiązanie do bitwy pod Solferino (gdzie połączone siły Napoleona III i Wiktora Emmanuela II pokonały wojska Franciszka Józefa w ostatnim wielkim starciu dowodzonym osobiście przez monarchów) z lokalizacją siedziby Partii Socjalistycznej przy Rue de Solférino. Dużo bardziej kluczowa dla rozwoju artystycznej drogi Triet była jednak Victoria z 2016 roku. Ta komedia romantyczna rozpoczęła jej współpracę z Virginie Efirą, która potem powróci także w Sybilli z 2019 roku, oraz zakończyła przyjaźń z krytykami, ci byli chłodni dla obrazu, co także (z potrójną siłą) powróci w Sybilli. Dotychczasowa twórczość Francuzki ma wyraźne wspólne punkty w warstwie tematycznej. Za każdym razem protagonistką jest samotna kobieta ze szczytów społecznej piramidy (topowa dziennikarka, prawniczka, psycholożka), która walczy z kompleksem bycia złą matką, co powoduje złamanie etycznych lub profesjonalnych reguł swojego zawodu.

Anatomie d’une chute, którym Triet powraca do canneńskiego konkursu głównego, to najdłuższy (przeszło dwie i pół godziny) oraz najpoważniejszy projekt w jej dotychczasowej karierze. Tym razem na pełnej sali sądowej będziemy świadkami sekcji zwłok martwego małżeństwa, analizy rozpadu miłości i rodzinnej więzi, a to wszystko z perspektywy niewidomego dziesięciolatka. W głównej roli, kobiety oskarżonej o zamordowanie męża, wystąpi wspaniała Sandra Hüller, perła współczesnego europejskiego aktorstwa, która już w Sybilli była prawdopodobnie jedynym udanym elementem projektu. Podobnie jak w poprzednim filmie współautorem scenariusza jest Arthur Harari, którego Onoda – 10 000 nocy w dżungli przed dwoma laty zrobiło w Cannes pozytywny ferment. 

Marcin Prymas
Marcin Prymas
ASTEROID CITY

ASTEROID CITY

reżyseria: Wes Anderson

obsada: Jason Schwartzman, Scarlett Johansson, Tom Hanks i legion


kraj: USA


dystrybucja: UIP

Filmem wyczekiwanym przez najszersze grono odbiorców spośród wszystkich propozycji konkursu głównego jest z pewnością najnowsze dzieło Wesa Andersona. Reżyser kojarzony z niezwykle plastycznymi kadrami, świadomą grą kolorem i niecodziennym podejściem do dialogów czy mimiki aktorów po raz kolejny zebrał obsadę, która z pewnością zapewni pracę fotoreporterom zgromadzonym wokół czerwonego dywanu. Nie inaczej było dwa lata temu, kiedy znakomicie obsadzony Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun wzbudził zainteresowanie mediów, ale nie otrzymał żadnej nagrody, a w zestawieniach ocen krytyków mieścił się w środku stawki. Wspomniany film nie był zresztą jedyną wcześniejszą próbą zdobycia Złotej Palmy przez amerykańskiego twórcę, jedenaście lat temu prezentował on w Cannes film Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom. Co ciekawe to właśnie impreza na południu Francji jest jedynym z trzech najważniejszych festiwali, z których autor ten zawsze wracał z pustymi rękoma, być może producenci wychodzą z założenia, że zgodnie ze znanym przysłowiem trzeci raz powinien być tym szczęśliwym.

Prezentowane w tym roku Asteroid City to historia osadzona w latach pięćdziesiątych w fikcyjnym amerykańskim miasteczku pośrodku pustyni. Podstawą istnienia tej miejscowości na mapach jest krater po asteroidzie, która spadła tam pięć tysięcy lat temu, wobec czego nastawione jest ono na wycieczki szkolne i wizyty miłośników astronomii, a także na działania wojskowych posiadających tam swoją bazę, co możemy dojrzeć w zwiastunach filmu, eksponujących urokliwe scenografie ustawione na środku pustyni. Reżyser zapowiada nam, że możemy spodziewać się komedii romantycznej z wątkami science fiction. Opublikowane fragmenty scen zdradzają chociażby wątek lądowania latającego spodka, ale przeczucie każe traktować te przecieki z przymrużeniem oka, wszak twórca Grand Budapest Hotel dał się poznać jako autor swobodnie mieszający główny wątek narracyjny z  fikcyjnymi (z perspektywy bohaterów) opowieściami. Współtwórcą scenariusza jest Roman Coppola, pracujący z Andersonem już przy Pociągu do Darjeeling czy wspomnianym Moonrise Kingdom. W obsadzie natomiast widnieją takie nazwiska jak Scarlett Johansson, Jason Schwartzman, Tom Hanks, Tilda Swinton, Edward Norton, Jeffrey Wright, Adrien Brody, Jeff Goldblum czy Willem Dafoe.

Asteroid City należy do wąskiego grona filmów konkursu głównego, dla których już dziś znamy datę polskiej premiery. UIP wprowadzi ten film do kin 16 czerwca tego roku.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
BANEL ET ADAMA

BANEL ET ADAMA

reżyseria: Ramata-Toulaye Sy

obsada: Mamadou Diallo, Khady Mane

kraj: Senegal

Najczęściej narzekamy na konkursową selekcję z powodu komercyjnych kompromisów i czołobitności dyrektorów wobec starych mistrzów, których wiosny należałoby liczyć nie tyle w latach, co w przeciętnych filmach – kupowanych przez naszych rodzimych dystrybutorów jeszcze zanim zgasną światła przed premierowym pokazem w Grand Theatre Lumière. Toteż z niekrytą radością należy przyjąć odważny ruch w postaci włączenia reżyserskiego debiutu francusko-senegalskiej autorki, absolwentki słynnej La Fémis, do grona utworów walczących o Złotą Palmę. Podobna sytuacja miała miejsce w 2019 roku, kiedy nagrody zgarnęły Nędznicy Ladj Ly oraz Atlantyk Mati Diop.

Banel i Adama opowiada o młodej parze Senegalczyków (nieprofesjonalni aktorzy Khady Mane i Mamadou Diallo), której miłość i pasja doprowadzają ostatecznie do konfliktu z konserwatywną społecznością rodzinnej wioski. Akcja ma zresztą miejsce na północy kraju, gdzie urodzili się rodzice Ramaty-Toulaye Sy, więc historia wydaje się nosić znamiona autobiograficznej refleksji. Jak sama twierdzi, mimo wychowania we Francji, zachodnioafrykańska kultura jest jej bardzo bliska. Nie wstydzi się przyznać, że decyzja o realizacji filmu właśnie tam była gestem politycznym o charakterze tożsamościowym. Jesteśmy niezmiernie ciekawi tego, jak Sy zaprezentuje się canneńskiej publiczności, tym bardziej że stale dopingujemy senegalskiej kinematografii, by jak najczęściej nawiązywała do czasów swojej świetności.

Tomasz Poborca
Tomasz Poborca
BLACK FLIES

BLACK FLIES

reżyseria: Jean-Stéphane Sauvaire

obsada: Sean Penn, Tye Sheridan, Katherine Waterson

kraj: USA

Cieszący się rosnącą popularnością francuski reżyser Jean-Stéphane Sauvaire zaprezentuje w Cannes swój pierwszy w pełni amerykański projekt. Poprzednim filmem tego autora była Modlitwa przed świtem – ekranizacja autobiografii Billy’ego Moora, brytyjskiego boksera, który ze względu na działalność przestępczą związaną z narkotykami odbywał karę więzienia w Tajlandii. Twórcom tego dzieła udało się doskonale oddać wyobcowanie bohatera oraz klaustrofobiczną, pełną lęku i przemocy przestrzeń zakładu, w którym przebywał. Tym razem Francuz ponownie podjął się adaptacji głośnej powieści non-fiction. Powieść Black Flies autorstwa Shannona Burke’a jest bowiem opartą na własnych doświadczeniach relacją z pracy ratownika medycznego na ulicach Nowego Jorku. Autor opowiada w niej o ofiarach strzelanin, narkomanach, policyjnej przemocy i wszystkim innym, czego można było doświadczyć w Harlemie w latach dziewięćdziesiątych. 

W adaptacji pod tym samym tytułem zobaczymy dwóch ratowników, rozpoczynającego pracę Olliego (Tye Sheridan) i uznanego weterana Gene’a (Sean Penn), stawiających czoła codziennym wyzwaniom. Z przymrużeniem oka można więc określić Black Flies jako medyczny odpowiednik kultowego Dnia próby.

Chociaż nazwisko Jean-Stéphane Sauvaire może należeć do najmniej rozpoznawalnych w konkursie głównym, nie jest to jego pierwsze pojawienie się w Cannes. W 2008 roku jego Wściekły pies opowiadający o nastoletnim przywódcy rebeliantów podczas wojny domowej w Afryce zdobył nagrodę Regard Hope. Tym razem twórca będzie konkurował z dużo bardziej uznanymi rywalami i na pewno nie należy w nim upatrywać faworyta do głównej nagrody, chociaż nie zdziwiłoby mnie, gdyby znany z wyśmiewania oderwanych od rzeczywistości bogaczy Ruben Östlund postanowił nagrodzić portret ratowników medycznych, często pracujących ponad miarę, by ocalić ludzkie życia.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Club Zero

CLUB ZERO

reżyseria: Jessica Hausner

obsada: Mia Wasikowska, Mathieu Demy, Elsa Zylberstein

kraj: Austria, Dania, Wielka Brytania

dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Jessica Hausner to niewątpliwie jedna z czołowych postaci austriackiego kina. Absolwentka wiedeńskiej Filmakademie i córka malarza Rudolfa Hausnera ma na swoim koncie 5 pełnometrażowych filmów, które gościły na czołowych festiwalach. Lovely Rita (2001), Hotel (2004) i Szalona miłość (2014) prezentowane były na Lazurowym Wybrzeżu w ramach sekcji Un Certain Regard, natomiast jej najsłynniejsze dzieło, czyli Lourdes (2009), spośród wielu przyznanych nagród może poszczycić się nagrodą FIPRESCI zdobytą na festiwalu w Wenecji. Pokazywany cztery lata temu w konkursie głównym w Cannes Kwiat szczęścia (2019) był anglojęzycznym debiutem reżyserki, a jednocześnie laureatem nagrody aktorskiej dla Brytyjki Emily Beecham.

Hausner jako swoją główną inspirację wskazuje Luisa Buñuela, a konkretnie Dyskretny urok burżuazji (1972) jako połączenie sztuki i rozrywki w idealnych proporcjach. W swoich dziełach często korzysta z tropów kina gatunkowego, a jednak istotą pozostają dla niej kwestie egzystencjalne. Jej bohaterowie to osoby poszukujące własnego miejsca i celu, a przy tym kontestujące zastaną rzeczywistość, podważające narzucone struktury myślenia. Wybory i ich ograniczenia wynikające z norm społecznych, religijnych czy naturalnych to ulubione motywy reżyserki. Gatunkowy sztafaż przeważnie uatrakcyjnia te rozważania. Hotel  i Kwiat szczęścia obficie czerpią z estetyki horroru, podczas gdy Lourdes oraz Szalona miłość zawierają wiele elementów satyry. Szczególnie ten ostatni tytuł, którego protagonistami są VIII-wieczny niemiecki poeta Heinrich von Kleist i jego żona Henriette Vogel, budzi skojarzenia z przywołanym filmem Buñuela. Wszystkie dzieła Austriaczki zostały zrealizowane we współpracy z operatorem Martinem Gschlachtem, do którego ma największe zaufanie w kwestii uwieczniania jej wizji na ekranie. Zdjęcia te charakteryzuje dbałość o detale, wycyzelowane statyczne ujęcia i kluczowa rola kolorów. Razem współpracują także przy tegorocznym Club Zero.

Startujący w konkursie głównym film to kręcona w Oxfordzie, brytyjsko-austriacka koprodukcja z Mią Wasikowską w roli głównej. Wciela się ona w nauczycielkę w międzynarodowej elitarnej szkole z internatem, zajmującą się zaburzeniami odżywiania. Kobieta przekonuje uczniów, żeby jedli coraz mniej, tłumacząc to względami zdrowotnymi. Nawiązuje z nimi osobliwą więź, która nosi znamiona sekty i skłania do buntu przeciwko przyjętym normom. Dostępne nieliczne materiały zwiastują ponownie niezwykle estetyczne dzieło, z ciekawym doborem kolorystyki, a podjęte tematy takie jak rola edukacji, manipulacja informacją, samorozwój sugerują szerokie pole do interpretacji i dyskusji. 

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny
FIREBRAND

FIREBRAND

reżyseria: Karim Aïnouz

obsada: Alicia Vikander, Jude Law, Sam Riley

kraj: Wielka Brytania

W połowie Brazylijczyk, w połowie Algierczyk – starcie odmiennych kultur wywarło wpływ na twórczość Karima Aïnouza, w której przewijają się przebłyski wspomnień i tematy bliskie jego osobistym doświadczeniom. W eksperymentalnym krótkim metrażu Seams (1993) i filmie O Céu de Suely (2006) opowiada o opuszczonych kobietach, obecnych również w jego dzieciństwie. Eseje dokumentalne Viajo Porque Preciso, Volto Porque te Amo (2009) oraz O Marinheiro das Montanhas (2021) dotykają tematów odmienności, osamotnienia i korzeni. W tym ostatnim paradokumencie w formie osobistych pamiętników z podróży do ojczyzny ojca uwidacznia się wielkie zamiłowanie do fotografii i inspiracje dziełami Chantal Akerman, milczącą poezją przyziemności. Pierwsza fabuła Aïnouza, Madame Satã (2002), dwadzieścia lat od powstania wciąż pozostaje niedoceniona i śmiało można rzec, że w momencie premiery wyprzedzała swoje czasy. Ten niespokojny i zmysłowy portret João Francisco dos Santosa (Lázaro Ramos), nieszablonowej, prawdziwej postaci z półświatka cyganerii Rio de Janeiro z lat 30., podąża za bohaterem o różnych twarzach: naciągaczem wykonującym sztuczki, tchórzem żyjącym na ulicy, namiętnym kochankiem, lojalnym przyjacielem, więźniem i legendarną drag queen w jej fantastycznych performansach. Restrykcyjne przyjęcie debiutu na rodzimym brazylijskim gruncie dało impuls do przeprowadzki twórcy do Paryża, a potem Nowego Jorku. Reżyser przyznaje w wywiadach, że gdziekolwiek pracował, długo borykał się z etykietką outsidera, choć z czasem niedopasowanie zaczęło działać na jego korzyść. Od początku kariery dla Aïnouza ważna była swoboda, co okazał przy Madame Satã, kiedy zrezygnował ze scenariusza i postawił na improwizację i współpracę z aktorem Lázaro Ramosem. Pierwszy sukces na arenie międzynarodowej ma miejsce w 2019 roku za sprawą laureata nagrody głównej w canneńskiej sekcji Un Certain Regard, filmu Niewidoczne życie sióstr Gusmão. Reżyser przyznaje w wywiadach, że zaczął lepiej czuć dwie protagonistki, kiedy umieścił w nich dusze swojej matki i ciotki. Po kilkuletniej przerwie, twórca powraca na Lazurowe Wybrzeże z pierwszym anglojęzycznym projektem. Brazylijczyk nie zgadza się na metkę specjalisty od kina kobiecego, ale żywo zainteresowała go stosunkowo mało doceniona postać „uczonej królowej” z kart historii XVI wieku i wkrótce zgodził się nakręcić ekranizację bestsellerowej powieści Queen’s Gambit pióra Elizabeth Fremantle.

Film Firebrand opowiada o szóstej żonie Henryka VIII (Jude Law), Katarzynie Parr (Alicia Vikander). Z doniesień prasowych wiadomo, że uchwycono psychologiczny horror życia z potworem i trwanie w rzeczywistości związku z monarchą-tyranem. Firebrand ma na celu zobrazowanie niezwykłej woli przetrwania i poświęcenia silnej, inteligentnej kobiety, która musi się podporządkować mężowi-szaleńcowi, aby przeżyć. Jako regentka rządzi świadomie krajem pod nieobecność władcy, jako wprawna dyplomatka unika zarzutów i utrzymuje dobre stosunki z królem. Angielska aktorka Erin Doherty (serial The Crown) wciela się w Anne Askew – poetkę i przyjaciółkę Parr, która, uznana za heretyczkę, była torturowana w twierdzy Tower i ostatecznie spalona na stosie. Za zdjęcia odpowiada Hélène Louvart (Córka, Nigdy, rzadko, czasami, zawsze, Szczęśliwy Lazzaro, Niewidoczne życie sióstr Gusmão). Warto również zwrócić uwagę na zachwycające kostiumy zaprojektowane przez Michaela O’Connora oraz fryzury i charakteryzację autorstwa Jenny Shircore. Fascynacja dynastią Tudorów nie słabnie po licznych produkcjach z ubiegłych lat (Kochanice króla, serial Dynastia Tudorów) i choć historia Katarzyny Parr wpisuje się dobrze w panujące trendy feministyczne, można liczyć też na uczciwy biopic.

Anna Strupiechowska
Anna Strupiechowska
IL SOL DELL’AVVENIRE

IL SOL DELL’AVVENIRE / A BRIGHTER TOMORROW

reżyseria: Nanni Moretti

obsada: Nanni Moretti, Margherita Buy, Mathieu Amalric, Jerzy Stuhr

kraj: Włochy, Francja

dystrybucja: Mayfly

Nanni Moretti należy do twórców wyjątkowo wiernych festiwalowi w Cannes. Debiut na Lazurowym Wybrzeżu Włoch zaliczył w 1978 roku ze swoim drugim filmem, Oto Bombo. W latach 80. odbył wypady na inne imprezy, owocne (Nagrody Specjalne Jury w Wenecji i Berlinie za – odpowiednio – Złote sny z 1981 i Idźcie, ofiara spełniona z 1986), lecz jednorazowe. W 1994 bowiem Moretti wrócił do Cannes z Dziennikiem intymnym (1993), został nagrodzony za reżyserię i już się z francuskim festiwalem nie rozstał. Włoch od trzech dekad posyła nań każde swoje nowe dzieło, lecz konkursowe laury odebrał jeszcze tylko raz, za to najwyższe – Złotą Palmę za Pokój syna. Film z 2001 roku pokonał wówczas m.in. Pianistkę Michaela Hanekego, jednak 11 lat później Moretti zadbał, aby austriacki mistrz nie żywił doń urazy, wręczając mu jako przewodniczący Jury główną nagrodę za Miłość; wcześniej Włoch był też członkiem Jury w 1997 roku. Jego własne filmy zdobywały w XXI wieku głównie pozakonkursowe wyróżnienia, w tym Nagrodę Jury Ekumenicznego dla Mojej matki (2015).

Moretti przyjeżdża w tym roku do Cannes po ledwie dwuletniej przerwie od poprzedniego filmu – słabo przyjętych Trzech pięter. Według zapowiedzi, Il sol dell’avvenire ma być powrotem twórcy do komediowej formy, koncentrując się na zmaganiach Giovanniego, uznanego włoskiego reżysera (w tej roli sam Moretti), związanych z realizacją następnego filmu. Wśród przeszkód na drodze ku temu celowi pojawić się mają m.in. przemiany przemysłu filmowego (zwiastun zawiera scenę rozmowy z przedstawicielami Netflixa), bankrutujący producent czy małżeński kryzys bohatera – trzeba przyznać, że nie brzmi to szczególnie świeżo. Nie skreślajmy jednak projektu Włocha, choćby z uwagi na jego plakat z sylwetką reżysera na czerwonej hulajnodze, wyraźnie przetwarzający koncept z plakatu Dziennika intymnego – może zatem Moretti także w samym filmie będzie chciał nawiązać do jednego ze swoich najważniejszych dzieł? Warto też zwrócić uwagę na polski akcent – w obsadzie, obok m.in. Mathieu Amalrica, znalazł się bowiem Jerzy Stuhr, który występował już u Włocha w Kajmanie (2006) i Habemus papam (2011), w Il sol dell’avvenire zaś zagra polskiego ambasadora (miejmy nadzieję, że jeśli i on będzie w filmie jeździł na hulajnodze, to nie pod wpływem alkoholu).

Najnowsze dzieło Morettiego nie wygląda na faworyta tegorocznego konkursu – spodziewam się raczej, że wyjdzie z niego bez żadnych nagród, a już na pewno nie przyniesie swojemu autorowi drugiej w karierze Złotej Palmy. Ale kto wie, może się mylę i Włoch niebawem dołączy do grona, do którego niegdyś jego werdykt wprowadził Hanekego?…

Jędrzej Sławnikowski
Jędrzej Sławnikowski
MONSTER

KAIBUTSU (怪物) / MONSTER

reżyseria: Hirokazu Koreeda

obsada: Sakura Andō, Eita Nagayama, Yūko Tanaka

kraj: Japonia

dystrybucja: Best Film

Przybliżanie sylwetki Hirokazu Koreedy czytelnikom Pełnej Sali zdaje się być zadaniem zupełnie zbędnym, chociażby z powodu jego intensywnej ekspansji najważniejszych europejskich festiwali filmowych. Niniejsza notka jest bowiem już piątą zapowiedzią premiery filmu Japończyka opublikowaną na łamach naszego portalu. Wcześniej dwukrotnie opisywaliśmy jego dzieła prezentowane w Cannes: Złodziejaszki [NASZA RECENZJA]  i Baby Broker [NASZA RECENZJA]. Również dwa razy pochylaliśmy się nad produkcjami walczącymi o Złotego Lwa, a były to: Prawda [NASZA RECENZJA] oraz wciąż nieposiadające polskiego tytułu Sando-me no Satsujin. Z kronikarskiego obowiązku opiszę jednak w kilku zdaniach twórczość urodzonego w Tokio reżysera. Dał on się poznać widowni i międzynarodowej krytyce już dzięki swojemu debiutowi fabularnemu – Maborosi, które w 1995 roku zdobyło Złotą Osellę w Wenecji. Od czasu tego sukcesu Japończyk konsekwentnie budował swoją pozycję w panteonie największych gwiazd kina autorskiego, zdobywając ponad 20 nagród filmowych, wliczając w to Złotą Palmę za wspomniane już Złodziejaszki.

Koreeda zaskarbił sobie sympatię widzów (oraz miano twórczego spadkobiercy Yasujirō Ozu) swoim ciepłym podejściem do bohaterów i budowaniem opowieści skupionych na uczuciach i relacjach, a często także na nieoczywistych dylematach moralnych. Nie inaczej ma prezentować się najnowszy film Japończyka, w tej chwili funkcjonujący pod anglojęzycznym tytułem Monster. Jego akcja rozgrywa się w małym miasteczku nad jeziorem, gdzie pewnego dnia dochodzi do bójki między dwoma uczniami tamtejszej szkoły. Zdarzenie to sprawia wrażenie niegroźnego incydentu, lecz krótko po nim dochodzi do zaginięcia jednego z chłopców.

Co ciekawe Monster będzie pierwszym filmem fabularnym w karierze reżysera Naszej młodszej siostry opartym na cudzym scenariuszu. Autorem tekstu jest Yûji Sakamoto, w którego dorobku ciężko upatrywać dobrze znanych widzom tytułów. Do tej pory współpracował on z takimi twórcami jak Nobuhiro Doi, Isao Yukisada czy Kensaku Sawada. Oczywiście nie wiemy, czy taka decyzja spowodowana była brakiem pomysłów samego Koreedy, czy zachwytem nad dostarczonym mu skryptem, ale warto mieć nadzieję, że mamy do czynienia z wartościowym materiałem, mogącym zmienić się w arcydzieło pod wprawnym okiem tak doświadczonego artysty.

Biorąc pod uwagę doskonały poziom ostatnich filmów Japończyka, typowałbym, że Monster ma szansę znaleźć się w gronie faworytów, jednak może się okazać, że eksperyment z pracą z tekstem cudzego autorstwa będzie równie nieudany, co francuskojęzyczna Prawda, niedorównująca poziomem do japońskojęzycznych filmów Koreedy i opuszczająca Wenecję, nie zdobywszy ani jednego wyróżnienia.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
FALLEN LEAVES

KUOLLEET LEHDET / FALLEN LEAVES

reżyseria: Aki Kaurismäki

obsada: Alma Pöysti, Jussi Vatanen

kraj: Finlandia

dystrybucja: Aurora Films

Nokia, Muminki, wódka Finlandia, filmy Akiego Kaurismäkiego – zapewne takie można wyróżnić największe towary eksportowe „najszczęśliwszego kraju na świecie”. Duch fińskiego narodu, zawieszonego między światem germańskim a słowiańskim, między Zachodem a Wschodem, definiuje osobliwą filmografię tego bardziej rozpoznanego globalnie z braci Kaurismäkich. Jego debiutem była adaptacja Zbrodni i kary Dostojewskiego (1983), ponieważ, jak sam mówił, chciał spaść z wysokiego konia. Potem był też Szekspir, w którym Hamlet robi interesy (1987) za kulisami mrocznego świata branży gumowych kaczuszek, a także francuskojęzyczne Życie cyganerii (1992) na motywach słynnej powieści Henriego Murgera parafrazowanej wielokrotnie w formach operowych i musicalowych. Swoisty idiom stylistyczny fińskiego reżysera, z podpatrzonymi od Jean-Pierre’a Melville’a dominującymi odcieniami barw: błękity i szarości przełamywane czasem eksplozjami czerwieni, wykrystalizował się w tzw. „trylogii proletariackiej”, na którą składają się obrazy Cienie w raju (1986), Ariel (1988) i Dziewczyna z fabryki zapałek (1990). W nich przedstawiał losy życiowych straceńców, często o smutnym obliczu Mattiego Pellonpää, których przy życiu trzymają romantyczne złudzenia o lepszym bycie i bezwarunkowej miłości. Osobną historię stanowi saga o „najgorszym zespole świata” Leningrad Cowboys, złożona z kilku teledysków, krótkich metraży, filmu koncertowego (Total Bałałajka Show z 1994) i dwóch pełnych metraży. Dzieła te stanowią przezabawną satyrę na zmierzch potęgi ZSRR i kompleksy wobec Zachodu, ale stają się także gorzką opowieścią o niespełnionych obietnicach transformacji, trudach emigracji i asymilacji oraz tożsamościowym wykorzenieniu Finów.

Za pewien przełom w karierze Kaurismäkiego można uznać film Dryfujące obłoki (1996) – pierwszy, który znalazł się w konkursie głównym festiwalu w Cannes (w tym roku reżyser będzie walczył o Złotą Palmę już po raz piąty). Co prawda Aki już wcześniej regularnie zdobywał gros Jussi, najważniejszych fińskich nagród filmowych, jego filmy dwukrotnie przewinęły się przez boczne sekcje Berlinale, a autor realizował je pod szyldem własnego studia, Sputnik Oy, jednak to właśnie pod koniec lat 90. zaczęło się prawdziwe pasmo sukcesów międzynarodowych. Obraz o dążeniach pechowego małżeństwa do awansu społecznego był prawdopodobnie najbardziej spełnionym artystycznie w dotychczasowej twórczości Fina, łączącej melvillowskie inspiracje estetyczne z elementami minimalistycznej wrażliwości Roberta Bressona – szczątkowe dialogi, kamienne twarze i ekonomia środków narracyjnych. Po „obłokach” reżyser popełnił niemy eksperyment Juha (1999), a potem co kilka lat cieszył światową publiczność kolejnymi udanymi tragikomediami, na czele z nagrodzonym Grand Prix w Cannes i nominowanym do Oscara Człowiekiem bez przeszłości (2002). W dwóch filmach, które zrealizował w minionej dekadzie: Człowiek z Hawru (2011) i Po tamtej stronie (2017; Srebrny Niedźwiedź na Berlinale), skupił się natomiast na tematyce uchodźczej i cierpliwie poszukiwał możliwości braterskiego pojednania pośród nasilających się nastrojów ksenofobicznych w Europie.

Opisywany jako zaginiona czwarta część „trylogii proletariackiej” obraz Kuolleet lehdet zapowiada swoisty powrót do korzeni. Dwoje samotnych ludzi (w rolach głównych Alma Pöysti i Jussi Vatanen), zmagających się z alkoholizmem, biedą i wyczerpującą pracą, zakochuje się w sobie pewnej nocy w Helsinkach. Jej wycofanie czy też przezorność nie pozwalają nawet zdradzić swojego imienia, jego pijaństwo obliguje go do zgubienia karteczki z jej numerem telefonu. Pomimo wielu przeszkód na drodze ścieżki proletariuszy nieustannie się krzyżują. Dotychczasowe materiały promocyjne z wszechobecnymi plakatami i przestrzeniami kinowymi sugerują też silną rolę kinofilii, być może stanowiącej dla bohaterów ucieczkę od przygniatającej rzeczywistości. Kaurismäkiemu, jak wielu autorom, zarzuca się robienie ciągle tego samego filmu, jednak po tak długiej nieobecności, któż nie zdążył zatęsknić za jego beznadziejnymi romantykami? 

Dawid Smyk
Dawid Smyk
KURU OTLAR ÜSTÜNE

KURU OTLAR ÜSTÜNE / ABOUT DRY GRASSES

reżyseria: Nuri Bilge Ceylan

obsada: Deniz Celiloğlu, Merve Dizdar, Musab Ekici

kraj: Turcja

dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Nuri Bilge Ceylan to stały bywalec francuskiego festiwalu. Debiutował na nim już w 1995 ze swoim pierwszym filmem – 20-minutowym Kokonem. Dwa kolejne projekty – Miasteczko (1997) i Chmury w maju (1999) – prezentował w Berlinie (pierwszy zdobył Nagrodę Caligari, drugi startował w konkursie głównym). Przełom w festiwalowej karierze twórcy nastąpił w 2003 roku wraz z powrotem do Cannes i pierwszym startem w tamtejszym konkursie głównym. Uzak (2002), trzeci pełny metraż Turka i zamknięcie „trylogii prowincjonalnej”, zdobył Grand Prix oraz nagrodę aktorską przyznaną obu odtwórcom głównych ról – Muzafferowi Özdemirowi i Eminowi Toprakowi (kuzynowi reżysera, wyróżnionemu pośmiertnie po tragicznej śmierci w wypadku samochodowym). Od tego czasu każdy kolejny film Ceylana pojawiał się w canneńskiej stawce konkursowej, a gremia jurorskie nie szczędziły twórcy nagród – od wyróżnienia za reżyserię Trzech małp (2008), przez Grand Prix dla Pewnego razu w Anatolii (2011; ex aequo z Chłopcem na rowerze braci Dardenne), po Złotą Palmę za Zimowy sen (2014). Jeszcze przed zdobyciem najważniejszych laurów reżyser pojawił się na Lazurowym Wybrzeżu również jako członek Jury – tego, które w 2009 roku nagrodziło Białą wstążkę Hanekego.

Kuru Otlar Üstüne, dziewiąty film pełnometrażowy Ceylana i siódmy z kolei zakwalifikowany do canneńskiego konkursu głównego, nie zaprowadzi raczej rewolucji w dorobku Turka. Akcja ma być osadzona w wiejskim krajobrazie wschodniej Anatolii, gdzie obowiązkową praktykę odbywa młody nauczyciel, Samet (Deniz Celiloğlu), coraz bardziej tracący nadzieję na upragniony transfer do Stambułu. Z przygnębienia niemożnością wyrwania się z prowincji ma próbować go wydostać koleżanka po fachu, Nuray (Merve Dizdar). Scenerią i tonacją obraz będzie zatem zapewne zbliżony do wcześniejszych dzieł Ceylana. Scenariusz wspólnie stworzyli reżyser, Ebru Ceylan (jego żona) oraz Akın Aksu – zatem ten sam tercet, który napisał Dziką gruszę (2018), poprzednie dzieło Turka. Powiązań z wcześniejszą twórczością szukać można też w wykorzystaniu zachodnioeuropejskiej muzyki klasycznej – lejtmotywem Zimowego snu była fortepianowa sonata Schuberta, w Kuru Otlar Üstüne z kolei mają się pojawić kompozycje Giuseppe Verdiego. Wreszcie, najnowszy film Ceylana będzie jego najdłuższym – z metrażem 197 minut pokonuje Zimowy sen o… jedną minutę.

Dotychczasowy rozwój romansu tureckiego reżysera z francuskim festiwalem każe uznać za bardziej prawdopodobne przyznanie Kuru Otlar Üstüne jakiejś nagrody niż drugi z rzędu wyjazd Ceylana z Cannes z pustymi rękami. Gdyby zaś film powtórzył sukces Zimowego snu, jego autor dołączyłby do wąskiego, choć w ostatnich latach poszerzającego się szybciej niż kiedykolwiek, grona dwukrotnych laureatów Złotej Palmy. Wszystko w rękach najmłodszego członka tej grupy, stojącego na czele tegorocznego Jury.

Jędrzej Sławnikowski
Jędrzej Sławnikowski
L'ÉTÉ DERNIER

L’ÉTÉ DERNIER / LAST SUMMER

reżyseria: Catherine Breillat

obsada: Léa Drucker, Samuel Kircher, Olivier Rabourdin

kraj: Francja

dystrybucja: Aurora Films

Catherine Breillat jako 17-latka napisała obrazoburczą powieść L’homme facile (wydana w 1968). Niedługo potem poszła w ślady swojej starszej siostry, Marie-Hélène, grając, zresztą razem z nią, w Ostatnim tangu w Paryżu Bernardo Bertolucciego. Występ w skandalizującym obrazie włoskiego reżysera tylko utwierdził ją w przekonaniu, że chce spróbować jednak sił jako twórczyni badająca temat seksualności. Jej debiut Młoda dziewczyna (1976, według jej własnej powieści pt. Le Soupirail) opowiadał inicjacyjną historię nastoletniej Alice muszącej radzić sobie z buzującymi hormonami podczas wakacji. Dosadność tej wizji: realizm erotyki, lepkość wydzielin, feministyczne wątki, spowodowały spore poruszenie i oskarżenia o wulgarność czy szerzenie pornograficznych treści. Z uwagi na złą prasę i przez bankructwo dystrybutora film czekał na kinową premierę aż do… 1999 roku. Taki trudny początek oznaczał dla Breillat raczej chude lata, do końca lat 80. zdoła podpisać jeszcze tylko dwa filmy, Nocną wrzawę (1979) i Rozmiar 36, dziewczęcy (1988). Ten drugi pokazywała na festiwalu w Locarno, co więcej spotkał się on z pozytywnym odbiorem krytyki. Większość tego okresu Francuzka spędziła na pisaniu powieści oraz scenariuszy do dzieł innych twórców. Wśród tych projektów znalazły się m.in. A statek płynie (1983) Federico Felliniego czy oparta na jej pomyśle Policja (1985) Maurice’a Pialata, a także dzieła Marco Bellocchio, Liliany Cavani czy Mario Monicelliego.

W kolejnej dekadzie kariera reżyserska Breillat nabrała rozpędu (cztery produkcje, w tym Zbrukany anioł, wedle jej scenariusza, który odrzucił Pialat), jednocześnie nie przestawała szokować publiczności i purytańskich dziennikarzy. W Romansie (1999) wystąpił gwiazdor porno Rocco Siffredi, a akty seksulane nie były symulowane. W XXI wieku reżyserka w końcu doczekała się uznania na festiwalach. Moja siostra (2001) miała premierę w Rotterdamie, potem startowała w konkursie głównym w Berlinie, była pokazywana w Cannes i wielu innych imprezach. Na jesieni w Wenecji prezentowano już jej Krótki rejs (2001). Być może największą medialną burzę wywołała Anatomią piekła (2004), gdzie ponownie zatrudniła Siffrediego. W tym samym roku reżyserka doznała udaru mózgu, po czym była lewostronnie sparaliżowana. Wówczas stała się ofiarą niejakiego Christopha Rocancourta, literata-oszusta, którego przewiny trudno tu przytaczać (sprawdźcie jednak Wikipedię!). Od autorki Śpiącej królewny wyłudził on 850 tysięcy euro na realizację filmu Bad Love z Naomi Campbell. Breillat nie tylko wytoczyła proces krętaczowi, ale napisała o tym incydencie powieść i następnie przeniosła ją na ekran. Tak powstał jej ostatni jak dotąd film, Nadużycie słabości (2013) z Isabelle Huppert w roli głównej.

Podczas tegorocznego Cannes 75-letnia reżyserka nie zamierza wcale być bardziej pensjonarska niż dotąd. Jej najnowszy projekt, L’été dernier, jest powrotem do kręcenia filmów po dekadzie milczenia. To opowieść o Anne, cenionej prawniczce, która wdaje się w romans z 17-letnim pasierbem. Obudzone pragnienia zaślepiają dojrzałą kobietę, dla igraszek z nastolatkiem gotowa jest zaryzykować skrzętnie budowaną karierę, nieposzlakowaną opinię oraz związek z jego ojcem Pierrem. Co gorsza tajemna relacja z Theo okazuje się dużo bardziej toksyczna niż mogła przewidywać. Jeżeli opis tej fabuły wydaje wam się dziwnie znajomy, to spokojnie, Francuzka podjęła się bowiem rimejku pokazywanej również w polskich kinach Królowej Kier (nasza recenzja) w reżyserii May el-Toukhy. Obraz z Trine Dyrholm, Gustavem Lindhem i Magnusem Krepperem doceniono na Sundance, potem prezentowano na kilku innych festiwalach (m.in. krakowskiej Off Camerze). Ukoronowaniem tej drogi było aż dziewięć Robertów, najważniejszych nagród duńskiej branży filmowej. Wersja Breillat będzie zapewne odważniejsza niż oryginał; spodziewam się, że z dramatu przesunie akcenty w kierunku thrillera erotycznego. Gwiazdą produkcji jest Léa Drucker (Jeszcze nie koniec), choć początkowo tę rolę grać miała Valeria Bruni Tedeschi. Jako jej młodocianego kochanka zobaczymy Samuela Kirchera, debiutującego syna Irène Jacob. Na drugim planie pojawią się Olivier Rabourdin i Clotilde Courau. Przy scenariuszu pomagał Pascal Bonitzer (wcześniej pisał m.in. dla Jacques’a Rivette’a, Chantal Akerman, Raúla Ruiza czy André Téchiné). Natomiast za zdjęcia odpowiadała Jeanne Lapoirie, jedna z najbardziej zapracowanych specjalistek znad Sekwany, podczas kariery współpracowała z Paulem Verhoevenem, Catherine Corsini, Kamir Aïnouz, Robinem Campillo, Ronit i Shlomim Elkabetz, François Ozonem czy wspomnianym Téchiné.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
LA CHIMERA

LA CHIMERA

reżyseria: Alice Rohrwacher

obsada: Josh O’Connor, Isabella Rossellini, Alba Rohrwacher

kraj: Włochy

dystrybucja: Aurora Films

Wychowana w umbryjskiej wiosce Alice Rohrwacher mimo ledwie trzech pełnometrażowych fabuł na koncie bez dwóch zdań stanowi jedną z najjaśniejszych gwiazd na nieco wyblakłym firmamencie współczesnego włoskiego kina. W Corpo celeste (2011) eksplorowała obcość odczuwaną przez dojrzewającą dziewczynę na południowowłoskiej prowincji i powierzchowność wiary katolickiej wśród ludzi. Rozwinięcie idei napięć między deklaratywnością a faktycznością psychiki dokonało się w Cudach (2014), które canneńskie jury nagrodziło Grand Prix. Tam także centralnym punktem opowieści reżyserka uczyniła odkrywanie dorosłości przez nastolatkę, niechybne utracenie niewinności będące immanentnym elementem każdego życiorysu. Szczęśliwy Lazzaro (2018) przeniósł twórczość Włoszki z naznaczonego symboliką realizmu w pełni w obszar baśni. Tytułowy jurodiwyj stanowił tam ponadczasowy kontrapunkt względem inherentnie zepsutej rzeczywistości władzy i postępu, niejako piotruśpanową idyllę czystości.

Trzecia wizyta Rohrwacher w canneńskim konkursie głównym stanowi kontynuację jej podróży w głąb literackich konwencji, dostojnego odrzucania wszelkich powiązań z kinem realistycznym. Tym razem akcja osadzona ma zostać w latach 80., w małej wiosce nad Morzem Tyrreńskim, gdzie protagonista Arthur wraz z grupą towarzyszy przybywa plądrować etruskie artefakty. Już lokalizacja i tytuł – La Chimera stanowią symboliczne fundamenty interpretacji obrazu. Ta część Morza Śródziemnego nazwę swą czerpie od słowa Tyrrhenoi, czyli greckiego określenia na przedstawicieli pre-łacińskiego ludu centralnej Italii. Chimera zaś w greckiej mitologii stanowiła potwora złożonego z głowy lwa, ciała kozy i ogona węża, zatem połączenia całkiem różnych, acz utożsamianych ze złem, istot.

Przedfestiwalowe opisy najnowszej produkcji Włoszki zdają się wskazywać na  rozważania artystki nad dualizmem między życiem a śmiercią, przeszłością a przyszłością. Protagonista, poza niszczeniem historii dla zbudowania swojego jutra, ma także posiadać nadnaturalną zdolność wyczuwania pustki (cokolwiek to znaczy), efekt pamięci o utraconej miłości do Beniaminy. Nie mogąc o niej zapomnieć, poszukuje on drogi do zaświatów, by niczym Orfeusz, Eneasz tudzież Dante wyciągnąć stamtąd swą ukochaną. Za kamerą ponownie staje bogini 16mm Hélène Louvart, montuje Nelly Quettier, a połączenia ze Szczęśliwym Lazzaro wieńczy znaczenie imienia Beniamin – Syn Szczęścia

Marcin Prymas
Marcin Prymas
LA PASSION DE DODIN BOUFFANT

BULION I INNE NAMIĘTNOŚCI / LA PASSION DE DODIN BOUFFANT

reżyseria: Trần Anh Hùng

obsada: Juliette Binoche, Benoît Magimel

kraj: Francja

dystrybucja: Gutek Film

Urodzony w 1962 roku Trần Anh Hùng to stały bywalec europejskich festiwali i czołowy twórca współczesnego wietnamskiego kina artystycznego. Pod koniec wojny w Wietnamie wraz z rodziną wyemigrował do Francji, gdzie później studiował filozofię. Do zostania filmowcem zainspirowała go Ucieczka skazańca (1956) Roberta Bressona, dzięki czemu zaczął studiować fotografię na uczelni ENS Louis-Lumière, będącej kolebką dla operatorów filmowych. Jest też pod silnym wpływem twórców takich jak: Ozu, Kurosawa, Tarkowski i Bergman. Jego fabularny debiut Zapach zielonej papai (1993) został nominowany do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego jako pierwszy wietnamski film w tej kategorii; zdobył także Złotą Kamerę w Cannes. Kolejne dzieło – Rykszarz (1995) zostało laureatem Złotego Lwa w Wenecji. Trần został tym samym jednym z najmłodszych zdobywców tej nagrody, otrzymał ją bowiem w wieku zaledwie 33 lat. Schyłek lata (2000) kończy pewien etap w twórczości reżysera i stanowi zwieńczenie trylogii wietnamskiej, w której wieloaspektowo przyglądał się tamtejszemu życiu codziennemu w oparciu o jego wiedzę na temat wietnamskiej kultury oraz osobistych doświadczeń zdobytych podczas późniejszych podróży do ojczyzny. Sam twierdzi, że te filmy pozwoliły mu odbudować obraz Wietnamu, który utracił po emigracji.

Po 9 latach przerwy zaczął realizować większe projekty z międzynarodową obsadą. Najpierw gęsty neo-noir Przychodzę z deszczem (2009) z Joshem Hartnettem w roli głównej, a rok później adaptację popularnej powieści Harukiego Murakamiego – Norwegian Wood, która wzięła udział w konkursie głównym na festiwalu w Wenecji. Później stworzył jeszcze tylko francuskojęzyczną Wieczność (2016) z gwiazdorską obsadą (Mélanie Laurent, Audrey Tautou, Bérénice Bejo).

Trần uważa, że jego styl wyraża się w stwierdzeniu „sztuka to prawda nosząca maskę”, bardziej niż spójna fabuła i konwencjonalna narracja interesują go emocje i połączenie lirycznej delikatności z okrucieństwem. Twierdzi, że zrywa też z zachodnim spojrzeniem na Wietnam portretowany wyłącznie z perspektywy nędzy i zacofania, choć jednak, może nawet podświadomie, mocno czuć w tym europejską, a ściślej francuską wrażliwość. Dzieła zrealizowane po trylogii wietnamskiej utwierdzają tylko w tym przekonaniu.

Wszystko wskazuje na to, że prezentowany w konkursie głównym Le Passion de Dodin Bouffant kontynuuje obrany kierunek twórczy. Jest to bowiem kolejna adaptacja powieści – La Vie et la passion de Dodin-Bouffant, gourmet (1924) autorstwa francuskiego pisarza Marcela Rouffa. Akcja filmu rozgrywa się w 1885 roku i skupia się na romantycznej relacji między słynnym smakoszem i szefem kuchni, tytułowym Dodinem (Benoît Magimel) a jego pracowniczką, niezrównaną kucharką Eugénie (Juliette Binoche). Łączy ich pasja do gotowania i wzajemna fascynacja. Eugénie mimo propozycji, ceni sobie jednak wolność i nie zamierza wychodzić za mąż za swojego partnera. Obawiam się, że mimo obiecującej obsady, dostaniemy mało zajmujący romans kulinarny. Jednak miłośnicy food porn prawdopodobnie mogą zacierać ręce, gdyż filmy Trầna zawsze cechowały wyjątkowo estetyczne kadry. 

 

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny
LE RETOUR

LE RETOUR / HOMECOMING

reżyseria: Catherine Corsini

obsada: Aïssatou Diallo Sagna, Virginie Ledoyen, Denis Podalydès

kraj: Francja

Niespodziewanie film francuskiej reżyserki Catherine Corsini jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu stał się najbardziej kontrowersyjnym tytułem w konkursie. Stało się tak za sprawą skandalu, który wybuchł po oskarżeniach o wykorzystanie nieletnich. Okazało się bowiem, że w trakcie kręcenia filmu na Korsyce twórczyni dodała scenę intymną między niepełnoletnimi debiutującymi aktorkami. Scena nie była zawarta w scenariuszu i została ponoć nakręcona bez zgody rodziców i bez zachowania obecnych standardów bezpieczeństwa. W pewnym momencie filmowi groziło wykluczenie z konkursu, jednak po zbadaniu sprawy władze festiwalu postanowiły tego nie robić.

Corsini będzie gościła na Lazurowym Wybrzeżu po raz czwarty. Jej Próba generalna brała udział w konkursie głównym w 2001 roku, a Trzy światy w sekcji Un Certain Regard w 2012. Ponadto reżyserka była przewodniczącą jury nagrody Caméra d’Or w 2016 (zdobyła ją wtedy Houda Benyamina za Divines).

Głównym tematem interesującym reżyserkę są miłosne związki damsko-damskie oraz kwestie klasowe i społeczne. Nie inaczej jest w Le Retour (pol. Powrót), opowiadającym historię kobiety imieniem Kheìdidja (w tej roli Aïssatou Diallo Sagna, która zagrała we wcześniejszym filmie Corsini Podziały z 2021). Bohaterka wraz z nastoletnimi córkami powraca na rodzinną Korsykę, którą przed laty opuściły w tragicznych okolicznościach. Jedzie tam ze swoimi bogatymi paryskimi pracodawcami, aby opiekować się ich dziećmi w czasie wakacji. Podczas gdy matka zmaga się z własną przeszłością, córki przeżywają lato pełne przyjemności i odkrywania swoich korzeni. Za zdjęcia do filmu odpowiedzialna jest Jeanne Lapoirie (Benedetta, 120 uderzeń serca, 8 kobiet), która wcześniej wielokrotnie współpracowała z François Ozonem i samą Catherine Corsini.

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar
LES FILLES D’OLFA

CZTERY SIOSTRY / LES FILLES D’OLFA

reżyseria: Kaouther Ben Hania

obsada: Hind Sabri, Kal Naga, Majd Mas

kraj: Tunezja

dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Kaouther Ben Hania zagości na canneńskim festiwalu już drugi raz. Pierwszą wizytę na Lazurowym Wybrzeżu zaliczyła wraz z pełnometrażowym debiutem fabularnym – Piękną i bestiami z 2017 roku, który swoją premierę miał w sekcji Un Certain Regard. Trzy lata później jej kolejny projekt, Człowiek, który sprzedał swoją skórę, stał się jedynym jak dotąd tunezyjskim kandydatem do Oscara, którego zgłoszenie w kategorii najlepszy film międzynarodowy poskutkowało nominacją. Jej najnowsze dzieło, Les Filles d’Olfa (funkcjonujące również pod angielskim tytułem, Four Daughters), znalazło się w selekcji canneńskiego konkursu głównego.

Po dwóch fabułach inspirowanych prawdziwymi historiami Ben Hania wybiera jako podstawę formę pełnometrażowego dokumentu, uzupełniając go jednak elementem fikcji, jak gdyby dokładając puzzle tam, gdzie kawałków brakuje. Po obojętności i biurokracji, z jaką stykają się ofiary gwałtu, oraz granicy autonomii, którą jest w stanie przekroczyć jednostka w krytycznym momencie życia, tym razem reżyserka rozważa kwestię nieobecności i przemocy oraz nadziei i społecznego znaczenia kobiecej wspólnotowości. W centrum obsadza Olfę, tunezyjską matkę. Pewnego dnia jej dwie najstarsze dwie córki znikają, ale kobieta wciąż musi utrzymać domostwo w ryzach dla dwóch młodszych latorośli. Z pomocą przychodzi Kaouther Ben Hania, która zaprasza do życia rodziny Olfy profesjonalnych aktorów, próbując zapełnić nimi pustkę, jaką pozostawiły po sobie zaginione dzieci.

Julia Palmowska
Julia Palmowska
May December / Obsesja

MAY DECEMBER

reżyseria: Todd Haynes

obsada: Natalie Portman, Julianne Moore, Charles Melton

kraj: USA

dystrybucja: Netflix (USA)

Od przeszło 30 lat Todd Haynes zgłębia w swej twórczości motywy bliskie społeczności LGBT, jak wyobcowanie i inność w kultowym krótkim metrażu Superstar: The Karen Carpenter Story czy izolacja w filmie Schronienie (1995). W tym drugim zamożna gospodyni, Carol, szuka antidotum dla wyimaginowanej, nieuleczalnej alergii. W 1991 roku kariera filmowca rozkwita, po tym, jak kontrowersyjny debiut twórcy triumfuje w Sundance. Poison (1991) zawiera trzy, odmienne formalnie opowieści, ale powiązane wspólnym tematem – ostracyzmem i obojętnością społeczeństwa heteronormatywnego wobec outsiderów. W jednym z segmentów zatytułowanym Homo więzień John Broom nie jest ani bohaterem, ani złoczyńcą. Reżyser nie kryje się z tym, że uwielbia melodramaty, w których winowajcą jest społeczeństwo. Ofiarami stają się jednostki niespełniające oczekiwań względem panującego porządku i prawa. W filmie Daleko od nieba (2002) trzy postacie decydują się na ukrywanie orientacji czy międzyrasowego romansu w strachu przed stygmatyzacją. Natomiast w zdobywcy nagrody Queer Palm w Cannes, Carol (2015), bliską relację utrzymuje w tajemnicy para kobiet.

W najnowszej fabule, May December, Haynes ponownie wiąże ze sobą losy trzech osób. Zgodne pożycie Gracie Atherton-Yu (Julianne Moore) i jej młodszego o 23 lata męża Joe (Charles Melton), przerywa pojawienie się aktorki Elizabeth Berry (Natalie Portman), zajmującej się przygotowaniami do nowej roli. Hollywoodzka gwiazda ma zagrać Gracie, dlatego bez skrupułów będzie rozkładać na czynniki pierwsze długoletni związek osławiony skandalem sprzed lat. Rozpoczął się wtedy romans 13-letniego Joe z jego nauczycielką, szeroko poruszany w mediach. Sama idea nie brzmi satysfakcjonująco – temat wydaje się zwietrzały. Na podobnym koncepcie bazował brytyjski dramat psychologiczny Notatki ze skandalu (2006). Największą zaletą scenariusza (dostępnego w internecie) jest podobno trójka bohaterów, z których każdy ma w sobie coś interesującego i wypada wiarygodnie. Reżyser zdradza: „To, co tak bardzo spodobało mi się w wyjątkowym scenariuszu Samy’ego Burcha, to sposób wyrażania się w potencjalnie niestabilnych tematach z pewnego rodzaju cierpliwością obserwacyjną, która pozwoliła badać postacie z niezwykłą subtelnością”. Fanom nie pozostaje nic innego jak zaufać przeczuciom i warsztatowi wielkiego pioniera New Queer Cinema i mistrza transgresji.

Anna Strupiechowska
Anna Strupiechowska
PERFECT DAYS

PERFECT DAYS

reżyseria: Wim Wenders

obsada: Kōji Yakusho, Min Tanaka, Arisa Nakano, Yumi Asô

kraj: Niemcy, Japonia

dystrybucja: Gutek Film

Przybliżanie tak długiej i owocnej kariery, jaką pochwalić może się Wim Wenders, w tak krótkim tekście wydaje się niemożliwe. W ciągu prawie sześciu dekad (od 1967 roku) Niemiec stworzył 85 dzieł, z czego dwa najnowsze zaprezentuje na tegorocznym Cannes. Urodzony w Düsseldorfie w katolickiej i inteligenckiej rodzinie od najmłodszych lat wykazywał ciągoty ku sztuce (ponoć jako nastolatek pojechał na rowerze do oddalonego o 100 km Amsterdamu do Rijksmuseum). Po początkowych niepowodzeniach (przerwana medycyna i filozofia, próby zostania malarzem) tułał się po Paryżu i pracował jako rytownik ​​w studio Johnny’ego Friedlaendera, aż w końcu złapał kinofilskiego bakcyla, chadzając na pięć filmów dziennie do tamtejszych kin. Gdy nie dostał się na prestiżowy IDHEC (obecnie La Fémis), powrócił do ojczyzny, zahaczył się w filii amerykańskiej wytwórni ​​United Artists, a niedługo potem zaczął naukę na dopiero co powstałej Hochschule für Fernsehen und Film w Monachium. W studenckich latach parał się także krytyką filmową. Od drugiego pełnometrażowego obrazu rozpoczął długoletnią współpracę z austriackim pisarzem (a dziś też laureatem Nagrody Nobla) Peterem Handke. Panowie nakręcili razem Strach bramkarza przed jedenastką (1972 / mój tekst o nim), Fałszywy ruch (1975) i Niebo nad Berlinem (1987), a w 2019 roku sztuka noblisty posłużyła za kanwę scenariusza do Pięknych dni (2016). Jeszcze ważniejszym jego kompanem okazał się pochodzący z Antyli Holenderskich (dziś Curaçao) Robby Müller. Wybitny niderlandzki operator pracował z nim od debiutu przez Wendersowskie arcydzieła: Alicję w miastach (1974), Amerykańskiego przyjaciela (1977) i Paryż, Teksas (1984, Złota Palma), aż do nakręconego z Michelangelem Antonionim Po tamtej stronie chmur (1995, nagroda FIPRESCI w Wenecji).

Wim Wenders wraz z szeregiem twórców (m.in. Rainerem Wernerem Fassbinderem, Wernerem Herzogiem, Alexandrem Kluge, Margarethe von Trottą, Hansem-Jürgenem Syberbergiem, Volkerem Schlöndorffem) wpisał się w odnowę rodzimej kinematografii (Nowe Kino Niemieckie), zapowiadanąej w słynnym Manifeście z Oberhausen. Intelektualną zadumę nad bolączkami współczesnego świata łączył z żywym zainteresowaniem kinem amerykańskim i dużą swadą w odtwarzaniu na gruncie europejskim gatunków podpatrzonych w Hollywood. Z Fabryką Snów zderzył się, kręcąc Opowieści Hammetta (1982) dla Zoetrope, wytwórni Francisa Forda Coppoli. Czkawkę po wycieczce za ocean odreagował, realizując Stan rzeczy (1982), za który został nagrodzony Złotym Lwem w Wenecji. Spośród jego późniejszych obrazów warto wspomnieć o Lisbon Story (1994) czy ​​Million Dollar Hotel (2000, Srebrny Niedźwiedź). Od roku 1996 szefował Europejskiej Akademii Filmowej, na tym stanowisku zastąpił jej twórcę Ingmara Bergmana, a ustąpił dopiero w 2021 roku, przekazując obowiązki Agnieszce Holland. Kariera Wendersa w XXI wieku wyraźnie zmieniła charakter. Fabularne próby nie spotykały się raczej z pozytywnym odbiorem, zaś Niemiec odnalazł nową drogę do widzów poprzez dokumenty. Buena Vista Social Club (1999), zrealizowana w technice 3D Pina (2011) oraz Sól ziemi (2014) nie tylko zyskały miłość publiczności, ale i zdobyły nominacje do Oscara. W 2015 roku autor Tak daleko, tak blisko otrzymał Złotego Niedźwiedzia za całokształt twórczości, ale wciąż pozostaje aktywny zawodowo.

Do Cannes oprócz dokumentu Anselm – Das Rauschen der Zeit, o cenionym niemieckim malarzu i rzeźbiarzu, Wenders przyjedzie także z fabułą, którą zakwalifikowano do konkursu głównego. Perfect Days, bo o nim mowa, opowiada o Hirayamie, dojrzałym Japończyku, trudniącym się sprzątaniem toalet. Zawód, jaki wykonuje, nie jest dla niego hańbą, po prostu stanowi część jego nieskomplikowanej egzystencji. W wolnym czasie realizuje swoje pasje związane z muzyką, literaturą oraz fotografowaniem drzew. Wskutek kolejnych spotkań z postaciami z przeszłości, krok po kroku, mamy dowiadywać się, co doprowadziło bohatera do obecnego stadium. Czy jego uporządkowane dni mijają w ten sposób, bo tak założył, czy może rutyna jest ucieczką przed czymś? W roli głównej wystąpił japoński gwiazdor Kōji Yakusho (Eureka, Węgorz, Kuracja), a partnerują mu m.in. Min Tanaka, Arisa Nakano, Yumi Asô. Do stałego zespołu Wendersa należą operator Franz Lustig czy montażysta Toni Froschhammer. Perfect Days jest projektem wynikającym z wieloletniej fascynacji niemieckiego reżysera Japonią. W latach 80. zaowocowała ona dwoma dokumentami: Tokyo-Ga (1985), o Yasujirō Ozu, oraz Notatki o strojach i miastach (1989), w którym Niemiec deliberuje ze słynnym projektantem mody ​​Yōjim Yamamoto.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
YOUTH (SPRING)

QĪNGCHŪN (青春) / YOUTH (SPRING)

reżyseria: Wang Bing

kraj: Chińska Republika Ludowa

Tak jak niespieszna, oniryczna, malarska poetyka Lava Diaza kojarzy się współcześnie jako synonim fabularnego slow cinema pochodzącego z Azji, tak filmy Wang Binga stanowią idealne podsumowanie wyobrażeń o kontemplacyjnych dokumentach. Rozpadające się chińskie rudery, fabryczny harmider i torowiska prowadzące do postindustrialnego piekła albo spalony słońcem obóz pracy przymusowej na pustyni, polityczne tabu odcięte od świata – 55-letni dokumentalista idealnie odzwierciedla memiczne stereotypy, eksplorując swoją kamerą najodleglejsze zakątki Państwa Środka. Zawsze skupiony jest jednak na podobnych tematach: kolektywnej pamięci, zwłaszcza tej niewypowiedzianej i zatajanej, często niewygodnej dla Pekinu. Jak pisała Małgorzata Sadowska, kuratorka retrospektywy artysty na festiwalu Nowe Horyzonty, Wanga „interesuje to, co peryferyjne i marginalne: życie spoza geograficznego, społecznego i wizualnego mainstreamu, definiowane jednak przez polityczne, ekonomiczne i kulturowe ambicje i aspiracje centrum”. 

Najnowszy projekt autora Tiexi qu (2002) to jego pierwsza w karierze szansa na zdobycie Złotej Palmy, ale nie pierwsza obecność na Lazurowym Wybrzeżu. Najpierw w 2007 roku poza konkursem pokazywał He Fengming – reminiscencje  tytułowej bohaterki z początków porewolucyjnych Chinw formie trzygodzinnego wywiadu. Równolegle, w sekcji Quinzaine des Réalisateurs prezentowana wówczas była stworzona wespół m.in. z Chantal Akerman, Apichatpongiem Weerasethakulem czy Pedro Costą antologia Stan świata. W 2018 o Złote Oko w konkursie dokumentalnym bez powodzenia walczyły jego Dead Souls opowiadające o obozach pracy przymusowej na pustyni Gobi. Tegoroczne Youth (Spring) to trwający ponad trzy i pół godziny portret młodych ludzi z prowincji Junnan pracujących na bogactwo Szanghaju, zatrudnionych w nisko płatnych, słabo szanowanych zawodach. Materiały prasowe są dosyć skąpe, choć po Wangu można się spodziewać, że cały pion techniczny wziął na siebie. Fundusze na to przedsięwzięcie położyli m.in. Vincent Wang, producent chociażby Goodbye, Dragon Inn czy Bezpańskich psów Tsai Ming-lianga, oraz Denis Vasilin wspierający realizację takich filmów jak Arnold jest wzorowym uczeniem – zwycięzcy festiwalu Pięć Smaków 2022 czy nominowanego do Oscara dokumentu Śledztwo w domu spokojnej starości.

Film Chińczyka jest jednym z dwóch dokumentów biorących udział w konkursie głównym. Od czasu Fahrenheit 9/11 Michaela Moore’a żadnemu non-fiction nie udało się sięgnąć po Złotą Palmę. Warto zaznaczyć, że dokumentaliści mają ostatnio dobrą passę na dużych festiwalach – Laura Poitras za Całe to piękno i krew, według naszego korespondenta całkowicie zasłużenie, odebrała Złotego Lwa, a Adamant Nicolasa Philiberta nieco sensacyjnie zdobył Złotego Niedźwiedzia. Obok Youth (Spring) Wang zaprezentuje na Croisette także drugi projekt ukończony w tym roku – Man In Black, zgodnie z doniesieniami prasowymi stanowiący przełom w jego dotychczasowym dorobku. Efektem współpracy z Caroline Champetier, autorką zdjęć m.in. do Holy Motors Leosa Caraxa, ma być 60-minutowa sylwetka Wang Xilina, wiekowego chińskiego kompozytora żyjącego na wygnaniu w Niemczech. Pozostaje liczyć, że oba te tytuły będziemy mogli zobaczyć w trakcie retrospektywy twórczości organizowanej w ramach festiwalu mBank Nowe Horyzonty we Wrocławiu.

Michał Konarski
Michał Konarski
RAPITO

RAPITO / KIDNAPPED

reżyseria: Marco Bellocchio

obsada: Paolo Pierobon, Fausto Russo Alesi, Barbara Ronchi

kraj: Włochy

dystrybucja: Best Film

Marco Bellocchio będzie gościł w konkursie głównym Cannes już po raz ósmy. W swojej długiej karierze ten ponad 80-letni nestor włoskiej kinematografii praktycznie zawsze podejmował odważne i kontrowersyjne tematy, zwłaszcza takie, które poruszały zagadnienie nadużyć władzy i religii oraz hipokryzji społeczeństwa. Świeżo mamy w pamięci jego Zdrajcę sprzed czterech lat o zorganizowanej przestępczości we Włoszech. Kilkukrotnie piętnował nadużycia religii i Kościoła, najmocniej w filmach W imię ojca z 1971 oraz Czas religii z 2002. Pierwszy opowiadał o buncie w katolickiej szkole dla chłopców w końcu lat 50., a drugi wziął na tapet kościelne procedury procesu beatyfikacyjnego.

W Rapito (pol. Porwany) przenosi na ekran jedną z czarnych kart dziejów Kościoła katolickiego, opowiadając historię tak nieprawdopodobną, że aż trudno uwierzyć, że została oparta na faktach. Otóż w 1858 roku, w żydowskiej dzielnicy Bolonii, która należała wówczas do państwa papieskiego, do domu rodziny Mortara wdzierają się żołnierze papieża. Przybyli, by z rozkazu kardynała odebrać rodzicom (w tych rolach Barbara Ronchi i Fausto Russo Alesi) ich sześcioletniego syna Edgardo (Enea Sala), który zostaje przekazany na dwór Piusa IX (Paolo Pierobon). Jak doszło do tego, że papież w XIX wieku zajął się porwaniami? Stało się tak, ponieważ młoda chrześcijanka powiedziała przyjaciołom, że w żydowskim domu, w którym była służącą, potajemnie ochrzciła chore jednoroczne dziecko, Edgardo Mortarę. Inkwizycja w Bolonii zbadała tę sprawę i wysłała policjantów (będących urzędnikami papieskimi), którzy bez podania powodów odebrali sześcioletnie już dziecko rodzicom. Ci musieli podjąć własne śledztwo, by dowiedzieć się o tym, gdzie ich syn przebywa i dlaczego. Wychowaniem chłopca zajął się osobiście sam papież, słynący ze swojej walki z herezją i modernizmem, a był na tyle skuteczny, że Edgardo został w końcu księdzem katolickim. Sprawa wywołała skandal w całym świecie, poróżniła katolików i wywołała sprzeciw, który ostatecznie przyczynił się do zlikwidowania Państwa Kościelnego.

Nic dziwnego, że historia zwróciła uwagę Bellocchio, jako że skupia w sobie wszystkie interesujące go zagadnienia, dorzucając do nadużyć władzy, skandali kościelnych i politycznych oraz rodzinnego dramatu kwestię antyjudaizmu i antysemityzmu. Czekając na ten zrealizowany podobno rzetelnie i z pietyzmem film, warto przeczytać wydaną również w Polsce książkę Davida I. Kertzera Porwanie Edgarda Mortary. Skandal, który pogrążył Państwo Kościelne (wyd. Czarne, Wołowiec 2018).

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar
THE OLD OAK

THE OLD OAK

reżyseria: Ken Loach

obsada: Dave Turner, Ebla Mari, Debbie Honeywood

kraj: Wielka Brytania

dystrybucja: Aurora Films

Spośród reżyserów wszystkich z tegorocznych pozycji konkursu głównego MFF w Cannes, Ken Loach jest jedynym, który dwukrotnie sięgnął już po Złotą Palmę. Jeśli dodać do tego wyróżnienia zebrane przez niego na przestrzeni lat oraz nagrody dla poszczególnych pionów – brytyjski filmowiec uchodzi za najbardziej utytułowanego twórcę w historii festiwalu. Świętujący w zeszłym roku sześćdziesięciolecie twórczości Loach nie zamyka zakładu, a La Croisette wciąż chyba nie czuje przesytu dramatami społecznymi bękarta laburzystów. 

Pierwsze triumfy święcił tam w roku 1979, gdy jury FIPRESCI wyróżniło Srebrnego Jacka, łotrzykowską komedię o francuskim kryminaliście. Debiut w konkursie głównym przypieczętował dwa lata później – jego Spojrzenia i uśmiechy (1981), przekrój nastrojów społecznych thatcherowskiej Anglii, przegrały oczywiście z pomnikowym dziełem Wajdy, ale opuściły Lazurowe Wybrzeże z dwiema nagrodami. Dziewiczą Złotą Palmę Loach odebrał dopiero w 2006, kiedy jury pod przewodnictwem Wong Kar Waia zachwyciło się Wiatrem buszującym w jęczmieniu. Choć z pewnością osadzony w realiach irlandzkiej walki o niepodległość obraz nie stanowi opus magnum reżysera, to zapewnił mu największy komercyjny sukces w karierze. Drugie zwycięstwo odniósł dzięki Ja, Daniel Blake (2016) i tu historia znów jest podobna: przystępny, uniwersalny dramat o bohaterze walczącym z przeciwnościami losu wkupił się nie tylko w gusta jury kierowanego przez Naomi Kawase, ale także szerokiej publiczności.

Ostatni projekt, również prezentowany na Lazurowym Wybrzeżu – Nie ma nas w domu [NASZA RECENZJA] – stanowi jednak całkiem mocny dowód za tezą, że 86-letni sygnalista nie stracił jeszcze zapału, pasji i umiejętności wyrażania politycznego sprzeciwu za pomocą kamery. Humor również zdaje się mu dopisywać: w rozmowie z Thierrym Frémaux, gdy ten zapraszał go do konkursu, jak to ma w zwyczaju, podał propozycję dyrektora w wątpliwość uszczypliwym „Are you sure?”. Z wypowiedzi Frémaux trudno wyrokować, czy o dołączeniu The Old Oak zadecydowała jego wartość artystyczna, czy raczej lęk towarzyszący wszystkim premierom dzieł wiekowych twórców, że to te ostatnie; czas pokaże.

The Old Oak opowiadać będzie o tytułowym pubie, ostatnim miejscu biesiad i popijaw, które ostało się w niewielkiej wsi w Northeast England (to trzeci z rzędu film Loacha osadzony na tych terenach). To tu, zamknięta, konserwatywna wspólnota zderza się z wielokulturowym Zachodem, spersonifikowanym w postaciach imigrantów z Syrii; problemy mieszkaniowe kontrastują z tymi natury społecznej i środowiskowej, a system nie radzi sobie jeszcze bardziej niż w innych częściach kraju. Film ten stanowi kontynuację trwającej od 1996 roku współpracy z Paulem Lavertym, który pełni rolę nie tyle scenarzysty, co intelektualnego zaplecza Loacha, pozwalającego odpowiednio wybrzmieć jego niezgodzie na system polityczno-ekonomiczny Zjednoczonego Królestwa. 16. wspólny projekt ma być ostatnią fabułą wyreżyserowaną przez 86-letniego Anglika. Laverty w rozmowie z „The Hollywood Reporter” zapewnił jednak: „Byłbym zdziwiony, jeśli by jeszcze czegoś nie zrobił. To płynie w jego krwi. I wciąż ma wiele do powiedzenia”.

Michał Konarski
Michał Konarski
THE ZONE OF INTEREST

STREFA INTERESÓW / THE ZONE OF INTEREST

reżyseria: Jonathan Glazer

obsada: Sandra Hüller, Christian Friedel, Daniel Holzberg

kraj: Wielka Brytania, Polska

dystrybucja: Gutek Film

Pomimo jego niewielkiego dorobku reżyserskiego, nazwisko pięćdziesięcioośmioletniego Jonathana Glazera z pewnością słyszała każda osoba interesująca się poszukującym i eksperymentującym kinem współczesnym. Brytyjczyk swoją karierę rozpoczął w latach 90. od kręcenia reklam oraz teledysków – te drugie tworzył dla takich zespołów jak Blur, Massive Attack, Radiohead czy Nick Cave and the Bad Seeds. W materii pełnometrażowej fabuły zadebiutował w 2000 kryminałem Sexy Beast, zdobywając za niego m.in. pierwszą nominację do nagrody BAFTA. Rok 2004 przyniósł dzielące publiczność Narodziny z Nicole Kidman w roli głównej; obraz znalazł się w konkursie głównym festiwalu w Wenecji. Od tej pory Glazer zaczął trenować cierpliwość widzów oczekujących na jego kolejne pełne metraże (w tzw. międzyczasie Brytyjczyk stworzył m.in. kolejny teledysk dla Massive Attack). Warto było jednak czekać: rok 2013 to moment premiery jak dotychczas najbardziej utytułowanego filmu reżysera – Pod skórą, mrocznej, metaforycznej, neo-noirowej opowieści o polującej na mężczyzn Laurze (Scarlett Johansson). Film, poza udziałem w konkursie weneckim oraz nominacją do BAFTA, przyniósł Glazerowi wiele innych wyróżnień, z czasem stając się pozycją (nawet biorąc poprawkę na relatywnie niedawny czas premiery) niemal kultową i niejednokrotnie znajdując swoje miejsce w zestawieniach najlepszych dzieł dekady, a nawet XXI wieku. Po premierze Pod skórą reżyser ponownie zamilkł. W ostatnich latach nakręcił trzy utwory krótkometrażowe, w tym niepokojący Upadek (2019). Tegoroczny canneński konkurs główny (to debiut Brytyjczyka na tej imprezie) gościł będzie najnowszą, czwartą fabułę Jonathana Glazera – The Zone of Interest.

Współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej utwór ma stanowić luźną adaptację głośnej powieści Martina Amisa pod tym samym tytułem. To historia trójkąta miłosnego pomiędzy komendantem obozu Auschwitz Rudolfem Hössem (Christian Friedel), jego żoną Hedwig (Sandra Hüller) a nazistowskim oficerem. Różnicę z książką stanowi dookreślenie miejsca akcji oraz zmiana nazwisk głównej pary z fikcyjnych na autentyczne, jednak narracja ma wyglądać podobnie do literackiego oryginału: fabuła opowiadana będzie z trzech różnych perspektyw. Glazer zapowiedział, że The Zone of Interest będzie inne tonalnie od takich filmów o Holocauście jak Lista Schindlera czy Syn Szawła. Przyznawał, że w swoich ostatnich projektach (wspomniany już Upadek) eksplorował on temat strachu determinującego nieracjonalne zachowania społeczne; w kontekście Holocaustu zaś mówił o uderzającej go bezczynności świadków. Dodatkowe sygnały sugerujące, że Glazer ma zamiar podjąć ambitną i złożoną refleksję moralną to fakt, że film ma skupić się na „zwyczajnym” życiu Hössów oraz jedyny dostępny na ten moment kadr, pokazujący odpoczywających na łonie natury w słoneczny dzień nazistów. Współproducentką filmu jest Ewa Puszczyńska (pracująca m.in. przy Idzie, Zimnej wojnie i Silent Twins), zaś za kamerą stanął Łukasz Żal, również znany przede wszystkim z ostatnich dwóch dzieł Pawła Pawlikowskiego. Muzykę skomponowało Mica Levi, odpowiadające za niesamowite soundtracki do Pod skórą czy Monosa

Po Jonathanie Glazerze możemy spodziewać się intrygującego kina, po szefie jury zaś, Rubenie Östlundzie, niekonwencjonalnego wyboru zwycięzcy Złotej Palmy. Czy i tym razem warto było czekać dekadę na nowy utwór Brytyjczyka i czy, gdyby The Zone of Interest okazało się dziełem równie eksperymentującym co Pod skórą, autor W trójkącie faktycznie podejmie tak nieklasyczną decyzję, przekonamy się już niebawem.

Kacper Słodki
Kacper Słodki