Spowiedź – recenzja filmu „Całe to piękno i krew” – Wenecja 2022

Wideoeseje, mimo zdobywania coraz większego uznania na arenie międzynarodowej i wśród krytyki wciąż niezwykle rzadko goszczą w głównych konkursach największych festiwali. Tym bardziej cieszy potencjalny wenecki sukces Całe to piękno i krew Laury Poitras, projektu który w tym momencie zbiera zewsząd niezwykle zasłużone pochwały.

Abbas Kiarostami powiedział swego czasu, że fotografia jest matką kina, Nan Goldin w latach 70. profetycznie odwróciła to twierdzenie przenosząc zasady X muzy do sztuki tworzenia statycznych klatek. Niczym Jonas Mekas uwieczniała siebie i swoich najbliższych, często w przypadkowych i prywatnych sytuacjach, umiejętnie sprawiając przy tym, że każde z jej dzieł wygląda jak wycinek jakiejś istniejącej i żyjącej rzeczywistości. Nie jest przypadkiem, że źródeł swojej fascynacji tą sztuką upatruje w kinematografii, zwłaszcza Antonioniego (Powiększenie), Larry’ego Clarka (Tulsa), Warhola i Felliniego. Sztandarowym dziełem amerykanki stało się The Ballad of Sexual Dependency, pierwotnie stworzona w formie zmienianego podczas każdego wystawienia pokazu slajdów z jej zdjęciami w jakiś sposób odwołującymi się do genderowego ucisku kobiet i mniejszości seksualnych oraz samego konceptu uczuć i seksu. Przełomowe było zwłaszcza uwiecznienie zdjęć, które wykonywała sama sobie m.in. podczas kuracji po poważnym pobiciu przez swojego byłego partnera oraz w trakcie seksu.

To właśnie prace Goldin, zwłaszcza te zamieszczone w Balladzie… stanowią kluczowy element Całe to piękno i krew, wbrew twierdzeniom promocji tego obrazu skupionej na ostatnim, aktywistycznym okresie jej życia. W minionej dekadzie artystka stała się twarzą walki z amerykańskim kryzysem opioidowym, nie bojąc się z nazwiska wskazać jego winowajców – potężną rodzinę Sacklerów. Wydarzenia zainicjowane przez Goldin, takie jak akcje w największych światowych muzeach, mające na celu zerwanie z farmaceutycznego rodu tarczy miana „mecenasów sztuki” oraz proces z ich firmą Purde Pherma, który zaowocował najwyższą w historii świata ugodą na kwotę ponad 6 miliardów dolarów, są niewątpliwie niezwykle widowiskowe i przyciągające uwagę. Opowieść o aktywiście walczącym z potęgą wpisuje się wszak w filmografię Poitras, która ma na koncie m.in. Citizenfour o Edwardzie Snowdanie, Ryzykoportret Juliana Assange’a, czy Przysięgę pokazującą bojowników Al-Kaidy. Dodatkowo taki temat na sztandarach gwarantuje zdobycie łatki ważnego filmu, która niezwykle ułatwia zdobywanie wszelkich nagród. Z drugiej strony celowo wywołana epidemia, która pochłonęła życie ponad pół miliona Amerykanów, jest już szeroko opisana w mediach, m.in. w serialu Disney+ Lekomania, dokumencie Alexa Gibeya Zbrodnia stulecia (HBO Max), czy licznych odcinkach Last Week Tonight Johna Olivera (m.in. TU, TU, TU i TU).

Dzieło Poitras najłatwiej można by podsumować memem „Tak, to ja. Pewnie zastanawiacie się jak znalazłem się w tej sytuacji.” wykorzystanym już w niezliczonej liczbie komedii. Oto reżyserka towarzyszy ekipie, która właśnie przeprowadza protestancyjny happaning w „Skrzydle Sacklerów” w Metropolitan Museum of Art. Na czele stoi niska kobieta, w czarnym płaszczu i burzy rudych włosów. Pada na ziemię, udając martwą, a widzowie po cięciu rozpoczynają słuchanie jej opowieści. Amerykańska reżyserka już przy Citizenfour pokazała swój wielki talent do otwierania swoich rozmówców na tematy, o których niekoniecznie chcieli wcześniej opowiadać. Teraz jednak uzupełnia swój warsztat o drugą cechę, być może jeszcze ważniejszą – umiejętność skrycia się. Przez cały czas trwania filmu niemal nie słyszymy słów reżyserki, całą narrację oferuje sama Goldin oraz nieliczni goście, ważne osoby dla opowieści o opioidach. W gatunku dokumentu takie odrzucenie reguł polskiej szkoły reportażu staje się kluczowe, by uniknąć przepełnionych samozachwytem aberracji takich jak tegoroczny Duch śniegów.

Całe to piękno i krew

Największą treścią i wartością Całe to piękno i krew staje się dzięki temu niezwykle intymną opowieścią samej Goldin o własnym życiu. Kobieta, która całe swoje życie osnuła wokół walki z mnogimi tabu, niezwykle konserwatywnego wszak, społeczeństwa USA, na planie postanowiła opowiedzieć całą nagą prawdę. Widzowie zabrani zostają na ponad dwugodzinną podróż przez cienie i traumy Ameryki, zarówno te ukryte w półcieniach zamkniętych przed sąsiadami mieszkań, jak i te widowiskowe jak systemowe prześladowanie kultury queer, czy epidemia AIDS. Przyjęcie soczewki intymnej niemalże spowiedzi i bardzo osobistej perspektywy zmienia jednocześnie wydźwięk całości. Światło skupione zostaje na jednostce, jej uczuciach, wątpliwościach, sztuce i przemianach, jakie w Goldin zachodziły w reakcji na zastaną rzeczywistość. Z drugiej strony, zapewne dzięki charyzmie i emocjonalnej szczerości protagonistki, całość ani na chwilę nie wchodzi w (tak częste dla biograficznego dokumentu) ruchome piaski wiernopoddańczej laurki.

Mnogość archiwaliów, nie tylko prac artystki, ale i filmów, tak tych prywatnych jak i fragmentów awangardowych projektów z nurtu No wave realizowanych przez Vivienne Dick (m.in. Liberty’s Booty), nadaje projektowi posmak kroniki sztuki. Przerażająca, ale i uwodząca energia fotografii Goldin, które miejsca na ekranie ustępują bardzo rzadko i na krótkie chwile działa dzięki starannie zmienianemu tempu montażu wręcz hipnotyzująco. Gdy zamiast kolejnej pracy widz musi oglądać coś związanego z Sacklerami, to sam zaczyna czuć się oszukany i okradziony przez miliarderów. Interesujący jest także kontekst kontrkultury, w kinie najczęściej odwiedzanym środowiskiem bohemy artystycznej lat 70 i 80. jest niewątpliwie Hotel Chelsea i The Company Andy’ego Warhola – od twórczości Jonasa Mekasa po współczesne dokumenty jak świetne The Velvet Underground. Jednak downtownowe środowisko dzielnicy Bowery i East Vilage, z Cookie Mueller, Dawidem Wojnarowiczem, czy wspomnianą Vivienne Dick nim niemal całe zostało zabite przez AIDS, także miało swoje barwne istnienie, wielkie charaktery i kulturalny wpływ – to na tamtejszej komunie Jonathan Larson oprze Rent.

Laurze Poitras udała się trudna sztuka stworzenia dokumentu niezwykle uniwersalnego. Tak jak w tytule zmieszane zostaje tu piękno (sztuki, młodości, ludzi, nadziei) z krwawą łaźnią kolejnych epidemii, prześladowań, przemocy i zwyczajnej nieudolności. Dokonane tu scalenie w jedno czterech różnych filmów (aktywistycznego dokumentu obserwacyjnego, eseistycznej autobiografii, galeriowej prezentacji zdjęć i portretu artystów wokół Cookie) owocuje opowieścią, która niczym pozytywistyczna powieść ujmuje w sobie wyimek świata. Zmienność formy i poruszanych tematów przy jednoczesnym spleceniu ich w sposób absolutnie nierozerwalny daje Całe to piękno i krew możliwość dotarcia i zafascynowania wzajemnie się wykluczających grup widzów, propagandowe narzędzie do otwierania na awangardową fotografię i kino mieszczuchów chcących posłuchać o opioidach. Niemal dekadę po Rzymskiej aureoli nadchodzi czas na kolejnego Złotego Lwa dla non-fiction.

Marcin Prymas
Marcin Prymas
Całe to piękno i krew

Całe to piękno i krew

Tytuł oryginalny: All the Beauty and the Bloodshed

Rok: 2022
Kraj produkcji
: USA

Reżyseria: Laura Poitras

Dystrybucja: Against Gravity

Ocena:
4,5/5

4,5/5