Śmiech, sposób na zaczarowanie traumy – recenzja filmu „Asog”– WFF 2023

W sekcji Wolny Duch tegorocznej edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego pojawił się prawdziwy wolny duch, dzieło nieskrępowane absolutnie niczym, czyli Asog, drugi fabularny obraz kanadyjskiego twórcy o filipińsko-chińsko-irlandzkich korzeniach, Seána‌ Devlina. To film, który powinni zobaczyć przede wszystkim wszyscy polscy twórcy, od dekad umęczeni ciężarem narodowych traum, ubierający bez ustanku swoich bohaterów w cierpiętnicze, pełne pretensji do siebie i świata emocje.

Tłem dla akcji filmu są tragiczne wydarzenia z 2013 roku, kiedy to Filipiny nawiedził tajfun Haiyan, uznany za największy cyklon lądowy w dziejach, odbierając kilka tysięcy żyć, siejąc ogromne spustoszenie, ocalałych zaś odcinając od świata, pozbawiając wody pitnej i jedzenia. Zostawił po sobie ciężar zbiorowej traumy, niezliczone żałoby, wygenerował zrozumiałe zaburzenia lękowe. Wpłynął też bezpośrednio na losy Jayi (Rey Aclao), osoby niebinarnej ze świetnie prosperującą komediową karierą w telewizji. Dzierżąca pedagogiczny dyplom, teraz odnajduje nauczycielskie powołanie, choć daleko jej do wzoru cnót: zasypia podczas wygłaszanych przez uczniów referatów, kwitując je, że są nudne, z plastikowej butelki sączy coś, co raczej nie jest wodą i zamiast skupić uwagę na podopiecznych, ciągle wspomina gwiazdorskie czasy. Znudzona doczesnością, tęskniąca za blaskiem fleszy i sławą, postanawia wziąć udział w konkursie piękności organizowanym w innym regionie. Wyrusza zatem w podróż – jej niespodziewanym towarzyszem staje się uczeń (Arnel Lagario Pablo), po stracie matki pogrążony w depresji, szukający ojca, który przed laty porzucił rodzinę.

Indywidualna i zbiorowa tragedia zwiastują pełnokrwisty dramat. Nie bierzcie jednak na seans chusteczek, nie będą Wam potrzebne. Devlin, sam będący komikiem, nie zamierza wyciskać z widzów łez, a bawić i to miejscami w całkowicie absurdalny sposób. Takie podejście do traumy wbija w fotel, zachwyca świeżością i odwagą. Ile w końcu można znosić kicz emocji i erupcję patosu na skalę Niemożliwego (2012) J.A. Bayony, również opowiadającego o klęsce żywiołowej? Kanadyjski reżyser oczywiście nie trywializuje masowego nieszczęścia, ale stara się w nowej rzeczywistości odnaleźć radość życia. Serwowany przez niego humor nie ma na szczęście charakteru cyrkowych żartów, zbliża do bohaterów i nadaje im niezapomnianego uroku. Z fabułą w Asog bywa różnie, ale nawet mnie, fetyszystce papieru, zupełnie to nie przeszkadzało: dałam się unieść na fali miejscami chaotycznej wyprawy, w której jak możemy się domyślić, cel ma wtórne znaczenie wobec samej drogi.

Zachwyca również afirmacja z jaką Devlin ukazuje queerowość: jako coś naturalnego, niepotrzebującego wyjaśnień. Polscy twórcy potrafiący opowiadać o nieheteronormatywności w zasadzie jedynie przez pryzmat homofobii, znowu mogą się schować. Filmowa materia nie zawsze musi być „zwierciadłem przechodzącym się po gościńcu”; wyobraźnia to w końcu zasób wielce zobowiązujący. Jaya żyje w szczęśliwym związku, parze nikt nie zagląda pod kołdrę, nawet sędziwi sąsiedzi, ludzie z „innego” pokolenia. Jedyny dylemat widniejący na horyzoncie dotyczy organizatora wspomnianego już konkursu miss, odbywającego się w ekskluzywnym kurorcie, wybudowanym przez dewelopera na ziemiach zabranych ofiarom katastrofy. Jaya musi wybrać między chwilową chwałą w brokatowym pyle a wartościami wyższymi, czyli opowiedzeniem się po stronie pokrzywdzonego.

Mówienie o skrajnie trudnych tematach w sposób lekki, pozbawiony patosu, mający w nosie klisze i elementarze, a jednocześnie niosący od początku do końca, konsekwentnie pewną myśl, może tylko wzbudzić zachwyt. Zresztą na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Vancouver film zaskarbił sobie serca publiczności, która uhonorowała go swoją nagrodą. Dążenie do doskonałości, tworzenie wysublimowanych form jest oczywiście wspaniałe, ale równie ważna jest umiejętność trafiania prosto w serce oraz konstruowania opowieści i bohaterów, których nie sposób zapomnieć. Jeśli dołożymy do tego ważką obywatelską sprawę i fakt, że obsadę w całości stanowią Filipińczycy ocalali z kataklizmu, dostajemy dzieło zupełnie niezwykłe. Najwspanialsza w Asog jest jednak udzielająca się widzom frajda, jaką twórcy mieli z samego aktu tworzenia, odczarowując tym samym jego ciemną, depresyjną stronę. Pozostaje mi życzyć rodzimej – i nie tylko – kinematografii takiego pięknego, kontrolowanego szaleństwa.  

 

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

Asog
Tytuł oryginalny:
Asog

Rok: 2023

Kraj produkcji: Filipiny, Kanada

Reżyseria: Sean Devlin

Występują: Rey Aclao, Ricky Gacho Jr., Raul Ramos

Ocena: 3,5/5

3,5/5