Wszystkie nieprzespane noce – recenzja filmu “Wyśniona kraina” – Pięć Smaków

Na tegorocznym festiwalu w Locarno triumfowała “Wyśniona kraina” w reżyserii Yeo Siew Hua. Singapurska produkcja oprócz głównej nagrody Złotego Lamparta zdobyła także wyróżnienie Jury Ekumenicznego. Teraz ta niezwykła fantasmagoria, rymująca się z twórczością Davida Lyncha czy laureatem Złotego Niedźwiedzia z 2014 roku “Czarnym węglem, kruchym lodem”, trafia dzięki festiwalowi Pięć Smaków na polskie ekrany. Było na co czekać!

Singapur. Państwo-miasto, prawdziwy tygrys Azji. Od uzyskania autonomii od korony brytyjskiej w 1959 i proklamowania niepodległości w 1965, oznaczającego de facto uniezależnienie się od sąsiedniej Malezji, gospodarka rozwijała się tu w sposób niewiarygodny. Stojący przez dziesięciolecia (1959-1990) na czele rządu prawnik po Harvardzie Lee Kuan Yew, lider socjaldemokratycznej Partii Akcji Ludowej, pilnował, żeby podatki  dla firm utrzymywane były na bardzo niskim poziomie, co przyciągnęło liczne zagraniczne inwestycje. Głównie dzięki japońskiemu i amerykańskiemu kapitałowi Singapur urósł w siłę do tego stopnia, że dziś obok Nowego Jorku, Londynu, Tokio, Hongkongu i Szanghaju stanowi jedno z finansowych centrów świata. Gigantyczny port przeładunkowy ustępuje rozmiarem tylko temu w Rotterdamie. Jawi się jako utopia z nieosiągalnym dla reszty państw regionu poziomem życia i bezpieczeństwa, a zarazem turystyczna mekka przyciągająca rozsianymi po całym mieście ogrodami i hawkerami, gdzie można spróbować każdego specjału azjatyckiej kuchni. Właśnie do takiej wizji państwa idealnego nawiązuje w tytule swego filmu Yeo Siew Hua.

“Wyśniona kraina” umyka jednak z pięknego centrum z futurystycznymi drapaczami chmur, nie zagląda też do pamiętającej założyciela miasta Thomasa Stamforda Rafflesa dzielnicy kolonialnej. Akcja dzieje się na rubieżach, tam gdzie rzesze robotników rekrutowanych z imigrantów z państw ościennych wydzierają morzu kolejne hektary powierzchni. W najgęściej zaludnionym państwie Azji każda piędź ziemi jest na wagę złota, dlatego piasek sprowadza się zewsząd, z Bangladeszu, Indonezji, Kambodży, Laosu, Wietnamu. Z tych krajów pochodzi też armia pracowników, wieloetniczna i wielojęzyczna jak reszta tutejszego społeczeństwa. Istna wieża Babel. A sam proceder ekspansji Singapuru w głąb wody trwa tak naprawdę od jego zarania, już Brytyjczycy w XIX wieku poszerzali port kosztem mokradeł, a intensyfikacja rekultywacji terenów morskich nastąpiła od lat 60. ubiegłego stulecia. W wyniku pięćdziesięcioletniego trudu terytorium powiększyło się o 22%, a plan zakłada, że od 2030 dojdzie kolejne 7-8% nowej powierzchni.

Właśnie na jeden z “placów odzyskiwania lądu” trafia detektyw Lok (Peter Yu) poszukujący zaginionego imigranta. Chińczyk Wang (Liu Xiaoyi) początkowo pracował na budowie, a po złamaniu ręki wskutek wypadku został kierowcą ciężarówki przewożącej innych robotników. Policjant ma nie lada zadanie, bo znalezienie obywatela Państwa Środka w Singapurze przypomina szukanie igły w stogu siana, bowiem przeszło 75% mieszkańców z prawie sześciomilionowej populacji to Chińczycy. W końcu Lok dowiedziawszy się, gdzie poszukiwany mieszkał, zagląda do podrzędnego hotelu. Wpadając w ślepą uliczkę prowadzonego śledztwa, postanawia zatrzymać się w tym samym pokoju co kiedyś Wang.

Chcącym odpocząć czy próbującym wpaść w objęcia Morfeusza raczej nie pomaga niewygodne łóżko w obskurnym, wieloosobowym dormitorium, z materacem, spod którego wyłażą pluskwy, i bijąca zza okna tęczowa poświata neonu zlokalizowanej naprzeciwko kafejki internetowej. Detektyw, węsząc wokół ostatniego miejsca, gdzie widziano Wanga, a także chorując na bezsenność, kieruje kroki właśnie do tego przybytku. E-Lover 24 h wita glinę anturażem wyrwanym z dzieł Refna, klatka schodowa skrzy się różowym światłem niczym mieniący się pastelowymi barwami labirynt korytarzy i pokoi w “Tylko Bóg wybacza”. Na górze czeka rząd komputerów, na których można obejrzeć film, pograć w strzelankę, ulżyć potrzebie bliskości z drugim człowiekiem na czacie społecznościowym czy szwendając się po stronach z pornografią. Być może to pilnująca interesu piękna, wyzwolona Mindy posiada klucz do rozwikłania tajemniczego zniknięcia chińskiego kierowcy?

“Wyśniona kraina” prowadzona jest na dwóch płaszczyznach czasowych, raz poświęcając się retrospekcjom z egzystencji Wanga i jego przyjaciela, pochodzącego z Bangladeszu Ajita, innym razem śledztwu Loka. Yeo Siew Hua pod płaszczykiem neo-noiru przemyca konstatację nad samotnością w wielkim mieście (Tsai Ming-liang się teraz uśmiecha). W Mieście Lwa (singa – lew, pura – miasto), wielomilionowej metropolii wybiegającej zawsze w przód – ku przyszłości, nikt nie ogląda się na jednostki, a restrykcyjne prawo wyklucza inny światopogląd niż ten prowadzący do społecznego konsensusu i harmonii. Zagubiony Wang rozpływa się w morzu bezimiennych, wyzyskiwanych imigrantów, trybików potrzebnych, by skończyć ten czy inny municypalny projekt.

Kryminalny wątek nie interesuje zbytnio singapurskiego reżysera, więc staje się jedynie ilustracją dla poszukiwania sensu w wiecznym biegu za spełnieniem i akceptacją otoczenia. Zmęczony policjant, jedyny któremu zależy na losie zaginionego, podąża krok w krok za jego przyzwyczajeniami. Leżąc w tym samym łóżku, badając komputer użytkowany przez Chińczyka, zadając się z tymi samymi ludźmi i sytuacjami, na swój sposób redefiniuje samego siebie. Senność narracji, magnetyczne zdjęcia Japończyka Hideho Uraty (nagroda w Valladolid) i nieoczywista linia fabularna prowadzą nawet do pytań o naturę relacji między detektywem a zgubą. Czy Wang rzeczywiście zniknął bez śladu? A może się jednak przyśnił glinie i jego nocne wędrówki to seria marzeń sennych?

Idealnym podsumowaniem problematyki poruszanej przez Yeo Siewa Hua staje się scena, podczas której zainstalowana w kafejce internetowej gra Counter Strike” 1.6 (jej gościnny występ jasno określa, że akcja filmu dzieje się po roku 1999) odmawia posłuszeństwa. Następuje charakterystyczna seria bugów, objawiająca się w nałożeniu na siebie tekstur map i niosąca za sobą brak szansy na kontynuowanie rozgrywki. Trudno o bardziej dosadny komentarz – imigranci stojący w rozkroku między pracą zarobkową a pozostawionymi w swoich krajach rodzinami w podobny sposób zostają zawieszeni między prawdziwym życiem a toczącą się nad ich głowami wielką polityką. Są w wielonarodowym Singapurze intruzami, a zarazem nieodzownym elementem społecznej układanki.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
Wyśniona kraina plakat

Wyśniona kraina

Tytuł oryginalny: „A Land Imagined”

Rok: 2018

Gatunek: Kryminał

Kraj produkcji: Singapur, Francja, Holandia

Reżyser: Yeo Siew Hua

Występują: Peter Yu, Liu Xiaoyi, Luna Kwok i inni

Ocena: 4/5