Made in China – recenzja filmu „Młodość” – Nowe Horyzonty 2023

Ubrania z metką oznaczoną trzema słowami „Made in China” znajdziemy prawdopodobnie pod każdą szerokością geograficzną, a być może nawet w każdej galerii handlowej na świecie. Status potentata branży tekstylnej, jakim Państwo Środka może poszczycić się od dziesięcioleci, okupiony jest niemal niewolniczą pracą, często wykonywaną przez mieszkańców ubogich prowincji, przyjeżdżających do miast takich jak Zhili – portretowane przez Wang Binga w Młodości, jego najnowszym dziele, mającym premierę podczas tegorocznego festiwalu w Cannes, a obecnie dostępnego w Polsce w ramach Nowych Horyzontów.

Tytuł wybrany przez chińskiego reżysera nie jest przypadkowy, bohaterami Młodości są bowiem niemal wyłącznie pracownicy między szesnastym, a dwudziestym piątym rokiem życia. Tak jak ich rówieśnicy na całym świecie mają swój świat i swoje problemy. Zakochują się, przeżywają pierwsze rozczarowania, przygody z używkami czy niechciane ciąże. Jednak w przeciwieństwie do równolatków z dobrze sytuowanych rodzin, zamiast swój czas poświęcać nauce czy zdobywaniu doświadczenia w korporacjach, od rana do nocy ślęczą nad maszynami do szycia. Oczywiście mają oni swój temperament, który nadaje ton każdej z pracowni. W niektórych z nich chlebem powszednim są wyzwania i zakłady skupiające się na szybkości szycia, w innych stukotom igieł towarzyszy głośna muzyka techno czy nieustające żarty i końskie zaloty.

W trakcie ponad trzygodzinnego dokumentu Wang Binga odwiedzamy kilka szwalni znajdujących się w tej samej aglomeracji, poznając dziesiątki krawców. Ich historie jednak są do siebie łudząco podobne, tak jak niemal identyczne są zakłady pracy, składające się ze stanowisk z maszynami oraz zbiorowych dormitoriów, niewiele bardziej urokliwych od więziennej celi. Stawki naliczane pracownikom również nie różnią się znacząco między pracodawcami, zawsze bazując na tym samym modelu – zapłaty od sztuki ukończonej odzieży. Układ jest więc prosty: jeśli nie tyrasz w pocie czoła, do domu wrócisz praktycznie z niczym, rozczarowując swoich bliskich, często fundujących wyjazd za chlebem.

Wang Bing w swoim obrazie unika jakiegokolwiek komentarza. Pokazuje jedynie to, co może złapać okiem kamery w każdym z zakładów. Być może stanowi to pewien ukłon w stronę życzliwych przedsiębiorców wpuszczających go na swój teren lub wybieg chroniący obraz przed nadmierną cenzurą, wydźwięk jednak nie różni się wiele od nagrodzonego Oscarem dokumentu Amerykańska fabryka, wprost omawiającego różnicę między warunkami pracy w Chinach i USA.

Najnowszy pełen metraż bohatera tegorocznej retrospektywy Nowych Horyzontów naświetla ważny problem konsekwencji rozbuchanego konsumpcjonizmu, motywując widzów do zastanowienia się nad obecnym porządkiem świata, w którym godzina pracy może być wyceniana zupełnie inaczej w dwóch różnych punktach kuli ziemskiej. Jednak można mieć pretensje do tego, jak twórca Gorzkiego pieniądza potraktował nakręcony przez siebie materiał. W tym przesadnie długim metrażu wielokrotnie mamy wrażenie, że znów widzimy to samo, a kolejna zwiedzona przez nas szwalnia nie wniesie niczego do pozostawianego przez film wrażenia, w efekcie tworząc nużący obraz, skazany na to, by odbić się od postronnego widza. Nie wiem, czy za reżyserem stała potrzeba, by tak jak Steve McQueen w Occupied City [NASZA RECENZJA] poświęcić należytą uwagę każdemu z bohaterów, czy chęć zadrwienia z widza, spędzającego w kinie czas, w którym zdolny krawiec uszyje 200 sztuk spodni, zarabiając na tym 1400 juanów, ale końcowy efekt pozostawia nas z wartościowym obrazem, zbyt hermetycznym, by wpłynąć na masową świadomość.

 
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

Młodość

Tytuł oryginalny:
 Qing chun (Chun)

Rok: 2023

Kraj produkcji: Chiny, Francja, Luksemburg, Holandia

Reżyseria: Wang Bing

Ocena: 2,5/5

2,5/5