Historie małżeńskie – recenzja filmu „Kobieta, która uciekła” – Berlinale 2020

Hong Sang-soo jest jednym z najbardziej płodnych i wiernych własnemu stylowi reżyserów w obiegu festiwalowym. Przez 24 lata od swojego debiutu zrealizował już dwadzieścia cztery filmy, w tym aż cztery miały festiwalowe premiery w 2017 roku – odpowiednio na festiwalach w Berlinie, Cannes (dwa) i San Sebastian. Po depresyjnym Hotelu nad rzeką na kolejny film mistrza musieliśmy czekać prawie dwa lata, lecz oto jest – Kobieta która uciekła. Czy warto było?

Bez dwóch zdań. Śpieszę donieść radosną nowinę, że Hong znów jest wielkiej formie i tym razem dostarczył nam swój najlepszy film od czasu Samotnie na plaży pod wieczór, które miało wszak premierę również na Berlinale – w 2017 roku. Wtedy skończyło się Srebrnym Niedźwiedziem dla Kim Min-hee, którą teraz ponownie widzimy w głównej roli. Wciela się ona w Gam-hee, znudzoną kobietę po trzydziestce, żonę zaborczego tłumacza. Pewnego dnia mężczyzna wyjeżdża w podróż służbową i para po raz pierwszy od pięciu lat rozstaje się na dłużej niż kilka godzin. Nieprzyzwyczajona do takiej sytuacji Gam-hee zdecyduje się spotkać z dawno niewidzianymi przyjaciółkami z młodości.

Jak zwykle u tego reżysera, cała potęga produkcji tkwi nie w skomplikowanej fabule, a emocjach i uczuciach wyrażanych w rozmowach. Ponownie bierze on na warsztat związki i różne modele relacji międzyludzkich. Podczas swojej wędrówki Gam-hee w milczeniu i niedopowiedzeniach rozważa swoje życie i małżeństwo, słuchając o cieniach i blaskach cudzych wyborów życiowych. Przy tym wszystkim jest to chyba najzabawniejszy film Honga. Nie brak tu na przykład nawiązań do klasyki kina, jak Okno na podwórze, a także słodkich kotków, które paczą. Zwłaszcza w pierwszej połowie sala regularnie wybuchała śmiechem w reakcji na wydarzenia ekranowe. Kilka scen zostało nawet nagrodzonymi spontanicznymi i głośnymi oklaskami prasy zgromadzonej w wypełnionym po brzegi berlińskim Pałacu Festiwalowym, rzadko takie rzeczy się widuje na zamkniętych projekcjach.

Tym, co chyba najbardziej imponuje w  Kobieta która uciekła, jest to jak optymalnie została napisana i wyreżyserowana. Film pomimo tego, że trwa ledwie 70 minut i jest przepełniony treścią i znaczeniami, to absolutnie nie mamy wrażenia, by gdzieś się śpieszył lub stosował skróty. Ma idealne tempo, które pozwala wybrzmieć zarówno dowcipom, jak i momentom melancholii. Pokazuje to wielką klasę i samokontrolę Honga, który nie ulega pokusie dodawania zbędnych scen. Jednocześnie są tu obecne oczywiście znaki rozpoznawcze tego reżysera, na czele z kultowymi już zbliżeniami.

Hong kontynuuje swoje poszukiwania formy i ewolucję w treści. Po serii czarno-białych filmów, tym razem wraca do koloru. Odbywa się to jednak kosztem alkoholu i papierosów, czyli atrybutów twórczości Koreańczyka, których tu jest znacznie mniej niż zazwyczaj. Ciekawym zabiegiem jest też całkowite skupienie na kobietach. Nie mamy tu żadnej istotnej postaci męskiej, pojawiają się one ledwie epizodycznie, a w dialogach są przywoływane tylko w odniesieniu do ich relacji z kobietami. Ciekawie się to rymuje z opowiadającym o odchodzeniu mężczyzny Hotelem nad rzeką i może wskazywać na jakąś przemianę w myśleniu twórcy o relacjach międzyludzkich. A może po prostu inną perspektywę ich analizy. Pamiętajmy wszak, że romans z wcielającą się tu w główną rolę Min-hee zakończył małżeństwo Honga i stał się głównym tematem bardzo wielu jego filmów, zwłaszcza Dnia po czy Aparatu Claire.

Mam nadzieję, że ten film przyniesie Hongowi dawno zasłużonego Złotego Niedźwiedzia. Czy jednak przez bycie zabawnym nie okaże się zbyt „błahy” dla Jury? O tym przekonamy się już w najbliższą sobotę. Ale ja zapewniam: jeśli na jakiś film, który miał już premierę w konkursie głównym tegorocznego Berlinale warto czekać z utęsknieniem – to na ten.

Marcin Prymas
Marcin Prymas
The Woman Who Ran plakat

Kobieta która uciekła

Tytuł oryginalny: Do-mang-chan yeo-ja / 도망친 여자

Rok: 2020

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: Korea Południowa

Reżyseria: Hong Sang-soo

Występują: Kim Min-hee, Seo Young-hwa, Song Seon-mi i inni

Ocena: 4/5