Piękny ogród otaczał go – recenzja filmu „Dzienniki ewoinpreis” – Nowe Horyzonty

Są nazwiska, których każdy nowy projekt ekscytuje, które stanowią gwarancję nie tylko jakości, ale i intelektualnego poziomu. Jednym z nich jest prawdopodobnie najbardziej elektryzujący twórca współczesnego portugalskiego arthouse’u – Miguel Gomes. Chociaż do tej pory zrealizował ledwie sześć niezależnych projektów pełnometrażowych, to prawie każdy z nich był wielkim wydarzeniem. Wystarczy wspomnieć o inspirowanym kinem niemym rozliczeniu z portugalskim kolonializmem (Tabu) czy trzyczęściowej sześcioipółgodzinnej adaptacji Baśni z tysiąca i jednej nocy przenoszącej orientalistyczne opowieści w realia postkryzysowej Portugalii.

Diarios de Otsoga to projekt stworzony przez przyjaciół, wynikły z lockdownowej nudy. W kilkunastu scenach, ułożonych w odwrotnej chronologicznie kolejności i nakręconych na taśmie 16mm artyści tworzą swoisty pamiętnik pandemii. Zgodnie z bon motem Barbary Białowąs „O filmie, w filmie, w ramach filmu”, zostaje tu wykreowana opowieść metafilmowa pozbawiona tradycyjnej fabularnej narracji.

Inspirując się modernistyczną literaturą i kinem Jeana Renoira, Gomes stworzył będący pochwałą życia fałszywy dokument istniejący w wiecznym nie czasie. Portugalczyk połączył tu swoją miłość do przedwojennej kinematografii pokazaną już w Tabu, z upodobaniem do filmowania życia w jego czystej formie, jak w Aquele querido mês de agosto. Grupa postaci żyje w zaniedbanym, angielskim w duchu ogrodzie podczas upalnego sierpnia. Całość zaczyna się sceną imprezy, gdzie między dwoma bohaterami dochodzi w ukryciu do pocałunku, najbardziej tajemniczej i intymnej czynności. To finał, ale i początek, a może środek. Jest połowa lata, żar się leje z nieba, a każdy dzień wygląda podobnie, więc czy następstwo czasowe ma w ogóle jakiekolwiek znaczenie?

Dzienniki ewoinpreis

Omawiany film to w pierwszej kolejności perła audiowizualna: zapomniane piosenki (takie jak The Night Frankie’go Valli z 1972 roku) przygrywają, budując atmosferę wakacyjnego zniewolenia, a może pułapki przeszłości. Niemal jak w niesławnym debiutanckim Krecie Ildiko Enyedi nad całością wisi widmo niewypowiedzianej pętli czasowej. Miguel Gomes i Maureen Fazendeiro nie boją się odważnych rozwiązań wizualnych, na czele z często używanym jednobarwnym filtrem znanym z kina niemego.

Dominuje tu humor absurdu, niepewności. Niczym w mumblecorze pojawiają się dowcipy opierające się na efekcie second-hand embarrassment lub całkowitej niespodziance, jak na przykład kilkuminutowa pojawiająca się zupełnie znikąd scena, w której dwóch Rumunów naprawia traktor. Dzienniki ewoinpreis stanowią przykład filmu, który albo kupuje się w całości (premierze towarzyszyła jedna z najdłuższych i najbardziej żywiołowych owacji na stojąco całego festiwalu), albo odbija z hukiem (każdy wybuch śmiechu na widowni połączony był z kolejną falą skonfundowanych, wychodzących widzów).

Gdy świat się wali, a klimat lub wirus prędzej czy później zabiją nas wszystkich, wyczilujmy się – mówią Gomes i Fazandeiro. Weźmy oddech, napijmy się wina, poróbmy coś w ogrodzie. Cieszmy się życiem, rzeczywistością i sztuką. Bez wielkich ideologii, bez przesłania, edukacji czy linii fabularnej. Niech żyje forma!

Marcin Prymas
Marcin Prymas
Dzienniki ewoinpreis plakat

Dzienniki ewoinpreis

Tytuł oryginalny: Diários de Otsoga

Rok: 2021

Gatunek: mockument, komedia

Kraj produkcji: Portugalia

Reżyseria: Maureen Fazendeiro, Miguel Gomes

Występują: Crista Alfaiate, Carloto Cotta, João Nunes Monteiro i inni

Ocena: 4,5/5