Po prostu miłość – recenzja filmu „Vortex” – Nowe Horyzonty

Co jest najbardziej przerażające dla człowieka? Przemoc seksualna (Nieodwracalne), samotność (Wkraczając w pustkę), porzucenie (Love), zatracenie (Climax)? Jeden z najwybitniejszych twórców francuskiego kina w tym stuleciu – Gaspar Noé eksploruje to pytanie przez całą swoją karierę. Teraz zbliżając się już do sześćdziesiątki, przychodzi z kolejnym pomysłem na odpowiedź. Starość.

Vortex to tytuł bardzo wyróżniający się w filmografii pochodzącego z Argentyny reżysera. Artysta do tej pory lubujący się w przepychu wizualnej formy i szokowaniu widzów przemocą czy pornografią, tym razem inspiracji szukał raczej u Fredericka Wisemana niż Sama Peckipacha. By ujawnić całą przerażającą i paraliżującą moc starości, Noé zdecydował się skorzystać z formy dokumentu bezpośredniego. Bez żadnego komentarza kamera obserwuje kilka dni z życia pary intelektualistów w mocno podeszłym wieku – reżysera (Dario Argento) i psychiatrki (Françoise Lebrun, znana z Mamy i dziwki). Gdy demencja coraz mocniej bierze kobietę w swoje straszliwe objęcia, próbują poradzić sobie z tym jej mąż i wychodzący z narkotykowego nałogu pierworodny syn (Alex Lutz – znany we Francji komik, autor nagradzanego filmu Guy).

Kusi, by porównywać trwającą niemal trzy godziny produkcję do Miłości Michaela Hanekego, jednak obraz Gaspara Noé jest czymś niewątpliwie dużo odważniejszym i głębszym. Nie ma tu teatralności, symbolicznych dialogów czy charakterystycznej dla Austriaka gry na emocjach i reakcjach widzów. Produkcja stworzona błyskawicznie – w kilka tygodni, z udziałem ledwie czwórki aktorów i w jednym mieszkaniu, wydaje się bardziej terapią dla ekipy niż prezentem dla widzów. Znaczącym jest fakt, że w poprzedzającym seans intro podany zostaje wiek najważniejszych osób zaangażowanych w Vortex. Starość wiąże się tu nie tylko z chorobą, ale przede wszystkim czymś gorszym – zanikiem dotychczasowego życia. Matka cierpi bardziej przez utratę uprawnień lekarskich niż ciągłe bóle. Ojca nie przeraża coraz bardziej niedomagające serce, tylko świadomość, że nigdy nie ukończy swojej ostatniej książki łączącej krytykę filmową z interpretacją snów.

Vortex to film bardzo kontemplacyjny, wymagający od widza wiele cierpliwości i uwagi, ale wynagradzający wszystko po wielokroć. Błędem byłoby potraktowanie tego obrazu jak kolejnego filmu Gaspara, spodziewając się krwi, fajerwerków i wszelkiego rodzaju orgii. To powolny zapis rzeczywistości dotkniętej widmem starości, śmierci, samotności, rozpadu i upadku. Osobista opowieść z łatwością dająca się ekstrapolować na całość populacji, naszego świata. Jeden z najbardziej zaskakujących i rozdzierających, bez absolutnie żadnego szantażowania czy wchodzenia na wysokie tony, filmów roku.

Marcin Prymas
Marcin Prymas
Vortex plakat

Vortex

Rok: 2021

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: Belgia, Francja, Monako

Reżyseria: Gaspar Noé

Występują: Dario Argento, Françoise Lebrun, Alex Lutz i inni


Dystrybucja:
Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Ocena: 4/5