Choć aktywizm społeczny w ostatnich latach staje się wręcz sposobem na życie wielu młodych ludzi, trudno odnaleźć fabuły, które opowiadałyby historie współczesnych gniewnych reformatorów. Tym bardziej jest to zjawisko martwiące, gdy co roku powstają biografie, laurki mające umocnić już i tak silny kult jednostek z przeszłości. Michał Krzywicki dostrzega istotną rolę wspólnotowego fenomenu teraz oraz w niedalekiej przyszłości, w której jeszcze ważniejsza jest walka o poszanowanie człowieczeństwa sąsiadów.
Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę pomimo bycia projektem mikrobudżetowym, w efektowny jak na skromne środki finansowe, sposób odsłania przed widzem oryginalny świat przedstawiony. Jest to zasługa nie tylko skrzętnie zaprojektowanej scenografii, ale przede wszystkim oddania widzowi przestrzeni na zaznajomienie się z mentalnością obywateli Warszawy 2026 roku. Nawet otwierająca film plansza tekstowa, tłumacząca neologizmy i przyczyny panującej sytuacji nie jest niechlujnym ułatwieniem lub nachalną ekspozycją. Reżyser nie wyręcza się nią, a jedynie zawiera w niej niezbędne minimum, które pozwoli widzowi nie czuć się zagubionym (tej potrzebnej inkluzywnosci zabrakło w konkursowym krótkim metrażu Agnieszki Kot Jeszcze jeden koniec świata). Zanim Krzywicki doprowadza do spotkania głównych bohaterów, poprzedza je inną sekwencją; istotną w zrozumieniu panujących realiów strachu i nierówności,w których aktywizm zdaje się być jedyną słuszną postawą.
Protagonista-narrator (grany osobiście przez reżysera) zapowiada, że jego ostatnim publicznym protestem będzie samobójstwo w sylwestrową noc. Transmisja w Internecie ma zwrócić uwagę całego świata na problem dehumanizacji. Dodatkowo misja uratowania ściganej przez służby specjalne zbiegłej niewolnicy zwiększa stawkę gry i stawia aktywistę w sytuacji patowej. Niestety im więcej kart odsłaniają Krzywicki ze wspóscenarzystką Dagmarą Brodziak (która zagrała tu tytułową dziewczynę, a w swoim aktorskim CV ma występy m.in. w Erotice 2022), tym więcej potknięć. Podjęcie w osobnym wątku relacji ojca i syna zamiast poszerzenia perspektywy patrzenia na sytuację bohatera, spłyca ją przez to jak po macoszemu zostaje potraktowana. Także finalny wydźwięk i morał potrzeby wzięcia na siebie odpowiedzialności za inne osoby poniekąd wyklucza przekaz, że to raczej inni ludzie powinni dołączyć w sojuszu do aktywistów i piętnuje pośrednio zachowanie protagonisty.
Pomimo tych mankamentów Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę jest filmem świeżym, mającym na siebie pomysł i na tyle jakościowo zrealizowanym, że nie wymaga protekcji w postaci tłumaczenia się z mikro budżetu. Podpisujący swój drugi pełny metraż reżyser, to kolejny młody i godny zauważenia absolwent Warszawskiej Szkoły Filmowej, po twórcach mającego niedawno kinową premierę kRaju (NASZA RECENZJA).
Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę
Rok: 2021
Gatunek: dystopia, romans, polityczny
Kraj produkcji: Polska
Reżyseria: Marcin Krzywicki
Występują: Marcin Krzywicki, Dagmara Brodziak, Marek Dyjak i inni
Dystrybucja: Velvet Spoon
Ocena: 3/5