Wieża Babel – recenzja filmu „Black Box” – Tydzień Filmu Niemieckiego 2024

W programie Tygodnia Film Niemieckiego znalazł się Black Box w reżyserii Aslı Özge, opowieść o tym jak łatwo rozsadzić zbiorowy konsensus. Autorka Mężczyzn na moście portretuje społeczność lokatorską w berlińskiej kamienicy, której spokój zostaje zmącony przez ingerencję chciwego dewelopera. Obraz wyświetlany wcześniej ramach Konkursu Międzynarodowego Warszawskiego Festiwalu Filmowego traktuje zarówno o gentryfikacji, jak i napięciach klasowo-rasowych, czyli zjawiskach występujących także na naszym gruncie.

49-letnia turecka reżyserka Aslı Özge od lat dzieli swoje życie między Stambuł i Berlin. Choć z pewnością obecność na obu rynkach sprzyja realizacji jej kolejnych projektów to jednocześnie stawała się niejednokrotnie świadkinią ksenofobii, a czasem obiektem wykluczenia z uwagi na pochodzenie i rasę. Choć diaspora tworzona przez jej rodaków, w większości potomków gastarbeiterów sprowadzonych do Niemiec w latach 60., liczy już ponad 3 miliony ludzi, a w rządzie zasiada nawet ich przedstawiciel (Cem Özdemir, minister rolnictwa), to nadal „prawdziwi Niemcy” nie traktują ich jak swoich. Podobne doświadczenia mają zresztą też inni przybysze: Polacy, Syryjczycy, Ukraińcy, Afgańczycy czy Somalijczycy. Pośród 84,4 mln mieszkańców ponad 14% (12,5 mln) posiada inne obywatelstwo niż niemieckie, a według najnowszych sondaży społeczeństwo coraz mniej opowiada się za przyjmowaniem nowych uchodźców. Wzajemne animozje wzmaga również ponad dwukrotny wzrost liczby nielegalnej migracji oraz zmniejszenie przez gabinet Olofa Scholtza zasiłków dla azylantów, a także tak idiotyczne pomysły jak deportacja cudzoziemców… do Rwandy. Przy takich nastrojach poparcie zyskuje m.in. skrajnie prawicowa i antyimigrancka Alternative für Deutschland. W tym klimacie politycznym obraz pokroju Black Box wydaje się powstawać wręcz na społeczne zamówienie.

Akcja filmu rozgrywa się w całości we wnętrzu starej berlińskiej kamienicy, którą zamieszkuje wielokulturowa społeczność. Obok Niemców (jak emerytowany nauczyciel dr Behr) w budynku swoje gniazdka uwili choćby pochodzący z Dagestanu artysta czy pracownica korporacji z Jordanii. Na placyku działa słodka kawiarnia, a nieopodal niewielka piekarnia, obie chętnie odwiedzane przez lokatorów. Miejscowe, zapewne z trudem wypracowany status quo legnie w gruzach, gdy na dziedzińcu staje tytułowa czarna skrzynka, czyli szklany kontener, będący biurem nowego administratora nieruchomości. Johannes Horn (znany z serialu Dark Felix Kramer) z miejsca bierze się za zaprowadzenie swoich porządków. Według planu jego szefów z Eastwest Investment przestrzenie wspólne i mieszkania mają być poddane renowacji, a potem najpewniej z zyskiem sprzedane. Aż za dobrze znamy te bandyckie metody z naszego podwórka (afera reprywatyzacyjna, czyściciele kamienic), ale też z innych miejsc na świecie, gdzie następują procesy gentryfikacyjne. W samym Berlinie owe zjawisko zmieniło oblicze takich dzielnic jak Kreuzberg, Neukölln, Friedrichshain czy Prenzlauer Berg, niegdyś zaludnione przez imigrantów, robotników, artystów, dziś są mekkami dla nowobogackich Bawarczyków czy przedstawicieli wysokoopłacanych i szanowanych zawodów (prawnicy, lekarze, naukowcy).

W Black Box zaniepokojenie mieszkańców na skutek pogłosek wokół nadchodzącego remontu i powiązanymi z nim wyprowadzkami wzmaga pojawienie się oddziału zamaskowanych policjantów wezwanego przez zarządcę. Pod pozorem źle zaparkowanego samochodu i poszukiwań jego właściciela służby porządkowe zamykają całą ulice, a mieszańcom zakazują opuszczania kamienicy. Funkcjonariusze przeczesują kolejne mieszkania, mając coraz absurdalniejsze podejrzenia względem przybywających tam imigrantów, co udziela się także ich sąsiadom. Jak twierdziła Suzanne Collins (Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia): „Każda rewolucja zaczyna się od iskry”. Berlińczycy, czy ci urodzeni tu czy ci napływowi, słyną ze swojej buntowniczej natury, więc każdy na swój sposób podejmuje kroki przeciw lockdownowym rozporządzeniom. Podejrzliwy i zrzędliwy Behr (Christian Berkel) od samego początku atakuje Horna, ale pozostaje nieufny wobec wszystkich, którzy nie pamiętają jak Andreas Brehme strzelał karnego w finale MŚ. Innej drogi szuka Henrike Koch (Luise Heyer)  – znajduje sojuszników i po cichu węszy co knuje nowy administrator. Większość lokatorów pozostaje jednak w stuporze wobec zaistniałego układu, czeka na przewodnictwo lub panikuje w bezradnej rozpaczy.

Kino nieraz zajmowało się już tematyką mieszkaniową czy wręcz deweloperską, nierzadko ubierając ją w gatunkowy sztafaż. By tylko przypomnieć utrzymaną w horrorowych nutach trylogię apartamentową Romana Polańskiego, zaangażowane społecznie filmy Klebera Mendonçi Filho (Sąsiedzkie dźwięki, Aquarius), nieudolną próbę uhonorowania Jolanty Brzeskiej w Lokatorce Michała Otłowskiego, czeską satyrę Właściciele Jiříego Havelki czy koreańską superprodukcję Betonowa utopia Eom Tae-hwa (NASZA RECENZJA). Aslı Özge w Black Box dokłada swoja cegiełkę, celnie ukazując niepokój i niesnaski w obliczu utraty bezpieczeństwa, podstawowego prawa do własnej przestrzeni i społecznego konsensusu, którym nie przejmują się cwani biznesmeni i reprezentujący bezduszny system policjanci. 

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
Black Box plakat

Czarna skrzynka

Tytuł oryginalny:
Black Box

Rok: 2023

Kraj produkcji: Belgia, Niemcy

Reżyseria: Asli Özge

Występują: Luise Heyer, Christian Berkel, Felix Kramer i inni

Materiał sponsorowany