Ferwor – recenzja film „Apolonia, Apolonia” – Millennium Docs Against Gravity

Apolonia, Apolonia jest bez wątpienia jednym z najgorętszych tytułów konkursu głównego jubileuszowej, 20. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Życiorys głównej bohaterki reżyserka Lea Glob wykorzystuje do opowiedzenia historii w jakiejś mierze uniwersalnej: o miejscu kobiet w sztuce, przekłuwaniu patriarchalnego balona, wolności, wstydzie, relacjach, stracie i przemijaniu.

Glob i jej kamera przyglądały się Apolonii Sokół przez dekadę, tworząc pogłębione dzieło długofalowością przypominające pracę czeskiej dokumentalistki, Heleny Třeštíkovej. Czy można nie zostać artystką, kiedy już twoje poczęcie jest rejestrowane przez rodziców na taśmach beta, niczym swoiste dzieło sztuki oddające prozę życia w jej najpiękniejszych momentach i postaci? Twórczy bagaż rodzinnego domu to najwspanialsze dziedzictwo: wszystko jest sztuką jeśli tylko umiemy nadać rzeczywistości odpowiedni wymiar. Spełnienie przynosi malarstwo figuratywne, choć droga do sukcesu, jakkolwiek pojmowanego, jest długa i wyboista. Duńska reżyserka nie zamierza jednak kreślić nudnej, laurkowej biografii i stawiać przedwczesnych pomników. Swoją bohaterkę portretuje między jej upadkami a wzlotami, tak zawodowymi, jak prywatnymi.  

Apolonia studiuje siebie, swoje ciało i rodzinę, a następnie wszystko, co w zasięgu oka, próbując przełożyć to na język malarskiego pędzla. „Twoja osobowość jest ciekawsza niż twoje prace” słyszy w trakcie wystawy dyplomowej i zastanawia się, czy ktoś pozwoliłby sobie na ten komentarz, gdyby była mężczyzną. Kobiecość jest jej atutem, ale i przekleństwem. Siłowanie się z nią, przymierzanie do sztywnych społecznych ram często kończy się bezsilnym płaczem. Na upadki nie ma jednak czasu – podszepty twórczej natury nie śpią, walka o zostanie nazwiskiem, wybicie się, ciągle trwa. Ugięcie się pod kompromisami, choć kuszące świętym spokojem, niesie za sobą lawinę kolejnych – a na to nie stać artystki z krwi i kości. Podporą w trudnym czasie jest wiara w sztukę, ale także przyjaźń ukraińskiej aktywistki, Oksany Szaczko. Dla współzałożycielki Femenu Paryż jest nie tylko miejscem rozwijania malarskiego talentu, ale też ucieczką przed patriarchalną opresją, która gonić ją będzie w różnym wymiarze do końca życia. 

Podróż Apolonii między kontynentami, amerykańska ziemia obiecana, najpierw nowojorska, potem kalifornijska, to kolejny etap walki ze światem i ze sobą. Pierwsze namacalne sukcesy przerywa tragiczna wiadomość. Strata osoby bliskiej, wybranej na dzielenie przyjacielskiej relacji, redefiniuje rzeczywistość. Pędzel jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej staje się narzędziem terapeutycznym. Elementy te zresztą od zawsze wypełniały przestrzeń płótna malarki. Podobnie jak cielesność, związana przecież bezpośrednio z malarstwem figuratywnym. Ciało dla Apolonii nie jest jednak czymś „oczywistym” – to pamiętnik choroby z dzieciństwa, obrosły niechęcią, brakiem zaufania do własnej fizyczności, z którą dochodzenie do porozumienia w dorosłym życiu warunkuje wzrost i odnalezienie poszukiwanej równowagi.

Reżyserka w pewnym momencie kieruje kamerę na siebie. Osobista walka, którą toczy, dokłada cegiełkę do uniwersalności tego obrazu. Dwie siłujące się z rzeczywistością kobiety – jedna przed, druga za obiektywem. Jedna poznawana, druga poznająca. Obydwie szukające w artystycznej materii odpowiedzi na najważniejsze pytania. Obydwie postrzegające kobiecość jako warunek konieczny do zmiany społecznych paradygmatów, stawiające ją w centrum twórczych rozważań, pragnące swoimi dziełami oddać kobietom to, co przez stulecia było im zabierane. Ten swoisty dialog za pośrednictwem kamery buduje intymną tkankę siostrzeństwa, terapeutyzując jednocześnie własne traumy i dodając siły, tak uczestniczkom tego spektaklu, jak i widowni.

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

Apolonia, Apolonia
Tytuł oryginalny:
Apolonia, Apolonia

Rok: 2022

Kraj produkcji: Dania, Polska

Reżyseria: Lea Glob

Występują: Apolonia Sokol, Oksana Shachko, Lea Glob

Ocena: 3,5/5

3,5/5