Epicedium – recenzja filmu „Pewnego razu… w Hollywood”
W większości recenzji „Pewnego razu… w Hollywood” przeczytacie, że film jest listem miłosnym do kina. Te słowa, wypowiedziane zresztą przez samego Tarantino, są oczywiście zgodne z prawdą, bo w istocie można swobodnie czytać go jako odę do X muzy. Osobiście widziałem tam jednak przede wszystkim tęsknotę za beztroską lat 60., którą uosabiała zachwycona Fabryką Snów … Dowiedz się więcej