Susan Sontag, krytyczka

Współcześnie filmografia Susan Sontag nie spotyka się niestety z należytym rozgłosem. Osiemnaście lat po śmierci ikony amerykańskiej sceny artystycznej i intelektualnej polska publiczność wreszcie doczekała się pełnej retrospektywy jej twórczości – od debiutanckiego Duetu dla Kanibali (1969) po eseje telewizyjne przybliżające stanowiska autorki na kwestie literatury, kinematografii czy teatru. Wśród nich znalazł się również doceniony na festiwalu w Telluride dokument Nancy Kates Opowieść o Susan Sontag (2014, dostępny na HBO Max). Stanowi on zgrabne podsumowanie działalności jednej z najbardziej wpływowych myślicielek czasów zimnej wojny. Kobiety wiecznie krytykowanej i uciszanej, głównie przez męski komentariat, określonej nawet mianem The Dark Lady amerykańskiej kultury przez Erica Hombergera na łamach „Guardiana”.

Wstęp biograficzny

Sontag 26 stycznia 1933 w Nowym Jorku na świat przyszła Susan Sontag. Rodzinne więzy Amerykanki wybiegały daleko poza Stany Zjednoczone – rodzice, Mildred i Jack Rosenblatt, mieli pochodzenie litewsko-polsko-żydowskie. Nie wychowali jej jednak w wierze – nie weszła do synagogi przed ukończeniem 20. roku życia. Jej dzieciństwo naznaczyła śmierć ojca, który zmarł na gruźlicę, gdy miała siedem lat. Okresu dorastania nie wspominała dobrze, brakowało jej ciepła od wiecznie chłodnej i zdystansowanej matki; ich relacja była bliska, choć dosyć skomplikowana. Studiować zaczynała na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, aczkolwiek zmieniła uczelnię na Uniwersytet w Chicago ze względu na wykładających tam profesorów. Nad jeziorem Michigan studiowała filozofię, kulturę antyczną, literaturę oraz inne sztuki wyzwolone. Na papierze debiutowała w wieku 18 lat recenzją The Plenipotentiaries – powieści H. J. Kaplana. Wcześniej ćwiczyła warsztat pisarski, prowadząc dzienniki, pierwsze zapiski zostawiała w nich jako dziewięciolatka.

Zainteresowania artystyczne Sontag przez całą karierę były niezwykle rozległe. Tworzyła zarówno fikcję (The Benefactor, I, etcetera, Miłośnik wulkanów) oraz eseje (Przeciw interpretacji, Style radykalnej woli, Pod znakiem Saturna). Pisała sztuki teatralne, jak choćby The Way We Live Now traktujące o epidemii AIDS czy A parsifal – wyreżyserowaną przez Roberta Wilsona dekonstrukcję słynnej opery Wagnera. W latach 60. uczestniczyła w protestach przeciwko amerykańskiej wojnie w Wietnamie, w latach 90. podczas walk w państwach byłej Jugosławii odwiedziła Sarajewo. Zawsze wierna humanistycznym ideałom przelewała swój polityczny światopogląd na dorobek kulturalny. Była zatem pisarką, eseistką, myślicielką, filmowczynią, aktywistką, ale nade wszystko – krytyczką. Przez całe życie polemizowała, poddawała pod wątpliwość również twierdzenia, które sama uznawała za słuszne. 

Zachodnie nowotwory

„Nowa definicja Europy: miejsce, gdzie nie dochodzi do tragedii.  Wojny, ludobójstwa – zdarzyły się tu raz, ale nie nigdy więcej.  To dzieje się wyłącznie w Afryce.  (Lub w miejscach w Europie, które nie są „naprawdę” Europą. Oczywiście chodzi o Bałkany). Ponownie, może przesadzam.  Ale spędziłam sporą część trzech lat, od 1993 do 1996, w Sarajewie, nie wydaje mi się to przesadą w ogóle.”

Susan Sontag, Why Are We In Kosovo?, „The New York Times”, 1999 (tł. własne)

„Biała cywilizacja jest nowotworem historii ludzkości” – pisała w roku 1967 na łamach komunistycznego periodyku „Partisan Review”. Z tych słów musiała się w przyszłości tłumaczyć, części podobno się nawet wyrzekła, ale diagnozę postawiła słuszną. Wielokrotnie zresztą tę tezę rozwijała – pisząc teorię, wypominała Zachodowi wszystkie grzechy, a czyniąc sztukę, była z kamerą w miejscach, na które biały człowiek nie chciał patrzeć. Podczas pobytu w ogarniętej wojną stolicy Bośni i Hercegowiny wraz z lokalnymi artystami wystawiła Czekając na Godota Samuela Becketta. W Sarajewie odwiedziła ją zresztą francuska grupa filmowców; efektem wizyty był dokument telewizyjny Czekając na Godota w Sarajewie (1993), który również wyświetlany był podczas 19. edycji MDAG. Zwróciła w nim uwagę na zachowanie europejskich i amerykańskich intelektualistów przyjeżdżących na jeden-dwa dni do ostrzeliwanego miasta, by zorganizować konferencję prasową i wrócić bezpiecznym samolotem do domu.

Sontag atakowała na oba fronty – krytykowała nie tylko to, co inny lewicowi autorzy drugiej połowy XX wieku, ale także ich samych. Naturalnie, miała swoich Mistrzów: bardzo się denerwowała, że jej teksty nie dorównują tym tworzonym przez Waltera Benjamina, uwielbiała filmy Ingmara Bergmana i fascynowała się teatrem Piny Bausch. Jej polemiki – zawsze bezpośrednie, ale i poparte konstruktywnymi argumentami – dotyczyły wszelkich dziedzin życia. W roku 1982 na wiecu pro-solidarnościowym na Manhattanie zrugała komunizm, nazywając go najbardziej sukcesywnym rodzajem faszyzmu, „faszyzmem z ludzką twarzą”. Choć ta myśl może stawiać Sontag po stronie rewizjonistek, które porzuciły radykalne idee z młodości i wybrały starczy pragmatyzm, był to raczej wyraz buntu wobec wzniosłego terminu zdezaktualizowanego w obliczu radzieckiego autorytaryzmu.

Dorobek filmowy

„Wiele jest na świecie rzeczy nienazwanych i wiele rzeczy, które nigdy nie zostały opisane, jeżeli nawet były nazwane. Jedną z nich jest rodzaj wrażliwości występujący pod kultową nazwą «kamp» – odmiana wyrafinowania, który jednak wyrafinowaniem nie jest.”

Susan Sontag, Notatki o kampie, 1979 (tł. Wanda Wertenstein)

Twórczość filmowa Susan, niestety dziś praktycznie zapomniana, jest de facto wykładnią jej poglądów na dziesiątą muzę. Tezy zapisane w O fotografii czy Notatkach o kampie przenosiła w swoich obrazach na wielki ekran. Jej pierwszy pełny metraż, Duet dla kanibali (dostępny na Netfliksie) nie spotkał się jednak z wyłącznie pozytywnym przyjęciem. Zwracano uwagę na odwołania do stylu Roberta Bressona, przede wszystkim w kontekście budowy psychologii postaci; wbrew tytułowi jednej z prac autorki klucza interpretacyjnego doszukiwano się w klasycznych dziełach filozofii francuskiej, teatrze i psychoanalizie. Jurgen Schildt na łamach „Aftonbladet” stwierdził, że choć Sontag „umie pisać wybitne eseje i znośne powieści, to jej film jest nie do zniesienia”. Nieco przychylniej debiut postrzegano w ojczyźnie – Molly Haskell w recenzji dla „The Village Voice” komplementowała ideologiczne, narracyjne i formalne walory produkcji. Wydźwięk polityczny intrygi pomiędzy Tomasem (Gösta Ekman) a Ingrid (Agneta Ekmanner) widoczny jest nie tylko w samej treści, która traktuje wszak o sile indoktrynacji i manipulacji, ale również w montażu. Przy użyciu skokowych cięć, nawiązując nie tylko do Eisensteina czy współczesnych jej francuskich nowofalowców, autorka starała się unaocznić widzowi, że to w czym uczestniczy, stanowi wyłącznie spektakl.

​Podobny, choć nieco bardziej mroczny obraz wyłania się z Brata Carla (1971),  drugiej pełnometrażowej fabuły amerykańskiej twórczyni. Tak jak debiut, swoją opowieść o dwóch kobietach – Karen (Geneviève Page) i Lenie (Gunnel Lindblom) osadziła w Szwecji, gdzie oba projekty zostały wyprodukowane. Po premierze na festiwalu w Cannes krytyka zwracała uwagę na operowanie przez autorkę estetyką Ingmara Bergmana czy Michelangelo Antonioniego. Sontag czerpała wiele inspiracji zarówno ze współczesnych jej klasyków, jak i żelaznego kanonu. Widoczne są odwołania do europejskiego ekspresjonizmu, zwłaszcza Carla Theodora Dreyera. Proces produkcyjny był trudny, długo szukano producenta gotowego wyłożyć na ten projekt fundusze z racji wyborów artystycznych niedoświadczonej reżyserki. Ostatecznie film udało się zrealizować – gęsty, pełen metafor, czarno-biały dramat psychologiczny osadzony na odludnej wyspie sfinansował Göran Lindgren, który zaufał twórczyni również przy Duecie dla kanibali. Skrzętnie ukrywane w treści motywy głównych bohaterów wymykają się interpretacjom, udowadniają nie tylko geniusz, ale i paranoiczną obsesję Sontag w konstruowaniu scen.

Trzecim i chyba najbardziej kontrowersyjnym pełnym metrażem podpisanym jej nazwiskiem były Ziemie obiecane (1974). Sceny modlitw i rozpaczy przy Ścianie Płaczu, ujęcia rozbawionych przechodniów ulic Jerozolimy przeplatanych nagraniami z terenu działań wojennych uzupełnia debata pomiędzy dwoma izraelskimi intelektualistami. Z jednej strony Yuval Ne’eman, wybitny fizyk, w latach 80. minister nauki i rozwoju z ramienia skrajnie prawicowej partii Tehiya, rozłamowców Likudu. Opcję bardziej umiarkowaną reprezentował Yoram Kaniuk – pisarz, dziennikarz, malarz, weteran wojny Izraela z Palestyną 1948–49 walczący w Palmachu. Reżyserka zarejestrowała proces zmiany świadomości, jaki dokonał się w  latach 70. w umysłach nie tyle Żydów, co przede wszystkim syjonistów. Bo polityczne i wojenne trzęsienie ziemi przełomu dekad rozpoczęło w kraju żywiołową dyskusję nad przyszłością relacji nie tylko z Palestyną, ale i całym światem. Twórczyni niedługo po premierze Ziemi obiecanych stwierdziła, że „kręcenie filmu to ciągłe czepianie się, niepokój, kłótnie, klaustrofobia, zmęczenie, euforia”. Przerażające kolaże, swoiste „reminiscencje z podróży do…” nie spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem ówczesnych odbiorców. Krytyka była raczej obojętna, państwo Izrael objęło dokument cenzurą, a dziś mało kto pamięta o jednym z nielicznych powstałych na zachodzie zapisów wojny Jom Kipur.

Te trzy produkcje nie są jednak całym dorobkiem amerykańskiej teoretyczki na wielkim i małym ekranie. W latach 60. gościła m.in. na taśmach Andy’ego Warhola (Screen Test #1, Screen Test #3, Screen Test #4), w Galaxie (1966) Gregory’ego J. Markopoulosa pojawiła się u boku Jonasa Mekasa czy Shirley Clarke, a w Zeligu (1983) Woody’ego Allena gościła za pośrednictwem archiwalnych wywiadów. Sontag nieustannie interesowała się kinem – recenzowała wszystko, co uznała za warte uwagi. Poświęciła jeden z esei Stylów radykalnej woli Personie (1966) Bergmana, rozbierała na czynniki wczesne dzieła Godarda czy B-klasowe produkcje, które analizowała przez pryzmat kampowości – terminu ukutego wszak przez nią. Była w stałym kontakcie z najważniejszymi nazwiskami europejskiego kina; widziała ich projekty jeszcze przed pokazami prasowymi. Aktywnie uczestniczyła w rozwoju zarówno teorii, jak i praktyki filmowej w Europie i Stanach Zjednoczonych.

Zmarła w wyniku kolejnego nawrotu nowotworu 28 grudnia 2004 roku. Przez całe życie starała się z niego czerpać jak najwięcej. Jak wspomniała w wywiadzie dla „The Guardian”, zakochała się dziewięciokrotnie. Śmierć przerwała jej związek z Annie Leibovitz – wybitną fotografką. Wcześniej Sontag była w małżeństwie z Philipem Rieffem, amerykańskim socjologiem i krytykiem literackim. Osierociła syna Davida, który odziedziczył po rodzicach humanistyczne zainteresowania. Ciało krytyczki spoczywa na paryskim Cimetière du Montparnasse. Jej dzieła jednak żyją i nieustannie inspirują tabuny twórców po obu stronach oceanu. 

Michał Konarski
Michał Konarski