Pochopność oceny, jeden z grzechów głównych świata, tym razem na tapet wziął niemiecki reżyser Ilker Çatak. W swoim najnowszym filmie niczym Asghar Farhadi czy Cristian Mungiu dokonuje wiwisekcji polaryzującej sytuacji, diagnozując ją bez szukania winnych. Zagląda w źrenice oskarżonych i oskarżających, przypominając że każdy jest częścią systemu.
Mająca polskie korzenie Carla Nowak (Leonie Benesch) od niedawna pracuje jako nauczycielka wczesnoszkolna w jednej z niemieckich szkół. Swój zawód traktuje jak misję, wierząc – całkiem słusznie – w wagę najdrobniejszych działań. Tymczasem w placówce rośnie napięcie wobec zdarzających się coraz częściej kradzieży. Procedury działania dyrekcji w stosunku do niepokojącej sytuacji przybierają pokraczne kształty rzucanych od niechcenia pomówień. Winni mogą być wszyscy, począwszy od nowej ekipy sprzątającej, przez ucznia o śniadym kolorze cery, noszącego w portfelu podejrzanie wysoką kwotę pieniędzy, po pracującą od 15 lat w sekretariacie panią Friederike (Eva Löbau). Carla postanawia złapać złodzieja – mając oczywiście tylko dobre chęci, ale przecież wiemy, że to właśnie nimi wybrukowane jest piekło. W swoim prowizorycznym śledczym eksperymencie znajduje winowajcę (a tak przynajmniej jej się wydaje), dokonuje konfrontacji i zanim zdąży się obejrzeć, koło samozwańczego trybunału rozpędzi się do niekontrolowanej prędkości.
Bardzo szybko kwestia tego, kto kradnie pieniądze, schodzi na drugi plan. Reżyser woli przyglądać się dynamice relacji międzyludzkich w obliczu dążenia do poczucia sprawiedliwości niż przyklejać etykiety. Diagnozuje także postronne ofiary zamieszania, z racji wieku nieświadome złożoności sytuacji, stające się przypadkową walutą przetargową w sporze. Oglądając Pokój nauczycielski trudno oprzeć się wrażeniu, że dzieciaki mają lepiej ułożony system wartości oraz rozwinięte kompetencje społeczne, niż dorośli. Tych ostatnich wyraźnie przerasta wzięciem odpowiedzialności za swoje czyny i słowa. Kiepsko też u nich z rozumieniem grupowej solidarności. Poczucie nieporadności samej Carli wzmaga nie tylko jej krótki staż w nowej placówce, ale także ciężar polskich, a zatem „obcych” korzeni, do których nie lubi się za bardzo przyznawać – w końcu to kolejna zmienna odcinającą ją od otoczenia, a kobieta doskonale wie, że „inni” osądzani są w pierwszej kolejności, bez czekania na dowody. Lepiej założyć zbroję Zosi-samosi, niedopuszczającej do siebie pomocy innych, trzymającej rękę na pulsie tak długo, aż zacznie boleć. Podkopane w stosunku do wychowawczego autorytetu zaufanie podopiecznych będzie kolejnym orzechem do zgryzienia. Leonie Benesch wspaniale kondensuje w swojej postaci całe spektrum przeżyć: kompleksów i niepewności, ale też ich wypierania tak przed uczniami, jak przez kolegami z pracy.
Çatak wprawnie operuje kinem społecznym, ściśle kontrolując jego warstwę emocjonalną i pilnując, żeby nie wybrzmiała karykaturą. Zręczne dawkowanie napięcia trzyma uwagę, czyniąc obserwację konfliktu między bohaterami widowiskiem z pogranicza thrillera. Miotanie się między tym co słuszne, społecznie pożądane, a własnym sumieniem i świadomością wieloaspektowości sytuacji, tworzy iście wybuchową mieszankę. Reżyser obdziela racjami wszystkich po równo, nie dając widzowi możliwości choćby chwilowego adwokatowania którejkolwiek ze stron. Branie konsekwencji za czyny i słowa stanowi clou całej sprawy. Mleko się rozlało – nic już nie będzie takie jak kiedyś, nikt nie dostanie też złotego medalu za postępowanie zgodne z elementarzem. Nie ma tu wygranych, są tylko przegrani – ze względu na swoje pochodzenie, status, ideały, zacietrzewienie. Całość wybrzmiewa mało pocieszającą refleksją, odnajdującą się wyśmienicie we współczesnym, teoretycznie lepiej ustrukturyzowanym świecie – proceduralna nieporadność, nawet w inteligenckich środowiskach, ciągle ma się dobrze.
Pokój nauczycielski
Tytuł oryginalny: Das Lehrerzimmer
Rok: 2023
Kraj produkcji: Niemcy
Reżyseria: Ilker Çatak
Występują: Leonie Benesch, Leonard Stettnisch, Eva Löbau, Michael Klammer
Materiał sponsorowany