Czuły przewodnik po światach niepołączonych – recenzja filmu „Perfect Days” – Cannes 2023

Przyglądając się fabularnym wybrykom Wima Wendersa z ostatniej dekady, zarówno sceptycy, jak i zwolennicy niemieckiego prominenta kina mogliby podejrzewać, że jego powrót na ten grunt nie skończy się niczym dobrym. Ku zaskoczeniu obu tych grup nowy film Wendersa to triumf subtelności, minimalizmu i humanizmu, przywołujący na myśl jego najbardziej pamiętne dzieła, takie jak Paryż, Teksas (1984) czy Niebo nad Berlinem (1987). Perfect Days to mały wielki film, skupiona na jednej postaci, nieśpiesznie snująca się historia poczciwego Hirayamy – samotnego sprzątacza publicznych toalet w Tokio (doskonały w tej roli Kōi Yakusho, w pełni zasłużenie nagrodzony statuetką dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes).

Życie głównego bohatera wytycza ciąg repetytywnych czynności, w którym każdy dzień przypomina poprzedni. Przywodzi to na myśl inny film, ostatnio szczególnie często obecny w filmowym dyskursie – Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela (1975, NASZA ANALIZA) w reżyserii Chantal Akerman. Historia Hirayamy zdaje się jednak jego dokładną antytezą. Tam, gdzie belgijska reżyserka upatruje marazmu i bezcelowości, tam Wenders odnajduje piękno i poezję. Czynności, które Jeanne wykonuje z przeszywającym smutkiem, Hirayama podejmuje z szerokim uśmiechem. Motywem doskonale egzemplifikującym filozofię głównego bohatera filmu Wendersa wydaje się gra w kółko i krzyżyk. Prowadzi ją z nieznajomym, zostawiając kartkę w jednej z czyszczonych przez niego toalet. Po zaledwie paru dniach uzupełniania kartki wiadomo już, że gra zakończy się remisem. Mimo to bohater, z tym samym uśmiechem na twarzy i zaangażowaniem, decyduje się kontynuować grę.

Hirayama, podobnie jak Thomas z Powiększenia (1966) Michelangelo Antonioniego, wolne chwile spędza na fotografowaniu otaczającej go rzeczywistości, w szczególności natury. Wątek ten jest doskonałym pretekstem dla formalnego wzbogacenia opowieści, bowiem fotografie Hirayamy wizualnie stanowią oniryczny przerywnik, portal do „innych światów”, o których istnieniu główny bohater opowiada swojej siostrzenicy.

W obliczu samotności i monotonii w życiu Hirayamy przewrotnym zdaje się tytuł. Jego znaczenie poznamy w momencie, gdy z odtwarzacza kaset magnetofonowych wybrzmi utwór „Perfect Day” Lou Reeda. Słodkie brzmienie i gorzka treść piosenki w niebywały sposób rezonują z filozofią życia głównego bohatera i nakreślają fuzję tragizmu z optymizmem w jego charakterystyce.

W nowym filmie Wendersa wszechobecny wydaje się być wpływ jednego z najważniejszych japońskich twórców – Yasujirô Ozu, do którego zamiłowanie zresztą Wim wyraził 38 lat wcześniej w Tokyo-Ga (1985). Oszczędność w środkach filmowych, minimalizm opowiadanych historii czy subtelność emocji kina Ozu, posłużyły za pewnego rodzaju szkic dla Wendersa do namalowania własnego obrazu.

Niemiecki reżyser przyjmuje rolę narratora nie tylko czułego, ale i uważnego. Perfect Days wypełnione jest scenariuszowymi niuansami ugruntowującymi poetycką tezę wysnutą przez Hirayamę: „świat jest złożony z wielu światów, niektóre z nich są połączone, niektóre nie” (wątek postaci lokalnego dziwaka, którego główny bohater wielokrotnie zauważa, z którym jednak nigdy nie odbywa bezpośredniej interakcji). Scenariusz wyzuty jest z lenistwa i skrótowości, wszechobecnych we współczesnym kinie niezależnym. Wenders trafnie odnajduje unikalność w małych momentach, opowiada o człowieku z niebywałą dozą zrozumienia, nadziei, empatii i ciekawości, swoją pozornie prostą historię zasiewa na metafizyczno-ontologicznym gruncie.

Ogromną rolę w tej opowieści odgrywają zdjęcia Franza Lustiga, które stanowią kolejną antynomię w opowiadanej historii – są wykonane w wąskim, wręcz klaustrofobicznym formacie 4:3 korespondującym z ciasnymi łazienkami, w których Hirayama spędza znaczną część swojego życia, dają jednak ujście jego wolności ducha i ciekawości poznawczej za sprawą obiektywu szerokokątnego, zapewniającego oddech widzowi w mikroświecie bohatera. Ciekawym zdaje się fakt, że cały film został nakręcony z ręki, czego na pierwszy rzut oka nie widać i co sam Wenders żartobliwie skomentował podczas aplauzu w canneńskim Grand Théâtre Lumière, stwierdzając, że nie potrzebował innego rozwiązania, wiedząc, że jego operator to „żyjący statyw”.

Perfect Days jest dowodem na nieskończoną wszechstronność niemieckiego reżysera, doskonale zdającego się rozumieć poetykę japońskiego kina. Wenders nie przemyca do niego niepotrzebnych amerykanizmów, którymi posługiwał się przy swoich ostatnich próbach fabularnych. To film pozbawiony reżyserskiego ego, skupiony w pełni na opowiadanej historii, pełen konsekwencji formalnej i lekkości narracyjnej, opatrzony niebywałą dozą humanizmu i jakże potrzebnego w dzisiejszych czasach optymizmu. Pozostanie na sali do końca napisów silnie wskazane!

Jędrek Lisowski
Jędrek Lisowski
Perfect Days plakat

Perfect Days

Rok:
2023

Kraj produkcji: Japonia, Niemcy

Reżyseria: Wim Wenders

Występują: Kōji Yakusho, Min Tanaka, Yumi Asô i inni

Dystrybucja: Gutek Film

Ocena: 5/5

5/5