Ludzie od zarania dziejów uwielbiają kryminalne historie. Dreszczyk emocji związany z ujawnianiem grzeszków i sekretów społeczeństwa, poczucie zagrożenia, logiczne łamigłówki. Sposobów na opowiadanie o detektywach i policjantach jest bez liku. Także w kinie i telewizji wykształciły się różne drogi adaptowania tej, często pogardzanej, literatury. Od skrupulatnie budujących psychologię postaci seriali aktorskich, po te dużo popularniejsze - proceduralne. Zarówno wygrane w poważniejszym (“Kości”), jak i bardziej komediowym (“Don Matteo”) tonie. To właśnie do tego ostatniego włoskiego klasyka z początku wieku, najnowszej propozycji Aurory - “Ostatniemu prosecco hrabiego Ancillotto” - jest najbliżej.
Reżyser Antonio Padovan, wenecjanin z krwi i kości, filmowe wykształcenie zdobył w Stanach Zjednoczonych, gdzie najpierw przez rok studiował na New York Film Academy, a potem rozpoczął realizację pierwszych krótkometrażowych projektów, biorąc udział m.in. w tworzeniu zbioru nowelek „All Hallows’ Eve 2”. Kinowy debiut zdecydował się zrealizować w ojczyźnie, opierając się na powieści średnio popularnego nawet w Italii Fulvio Ervasa. Na zapewnianą przez polskiego dystrybutora bestsellerowość książki niestety nie udało mi się znaleźć żadnego dowodu, ale faktem jest, iż mój włoski jest dość marny. Powieść stanowi szóstą część cyklu literackiego o przygodach inspektora Stucky’ego, wenecjanina o perskich korzeniach. Pomysł filmowej adaptacji wyszedł od samego reżysera, który zainteresował tym przedsięwzięciem amerykańskich inwestorów. Do wystąpienia w głównej roli udało się przekonać popularnego Giuseppe Battistona, charakterystycznego i nagradzanego artystę, który stał się rozpoznawalny na całym świecie po roli w hitowym „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. W ojczyźnie film przyjęto umiarkowanie ciepło; jeszcze przed premierą zostały ogłoszone prace nad kolejną częscią cyklu, już z nowym reżyserem – Gabriele Salvatoresem („Niewidzialny chłopiec”).
Hrabia Desiderio Ancillotto jest dobry. Kocha rodzinną ziemię, kocha wino, kocha zatrudnianych przez siebie do pracy Kosowian, kocha weneckie prostytutki i banalne cytaty. Bardzo nie lubi za to bezdusznych kapitalistów, którzy krytykują Roberto Baggio. Pewnego dnia postanawia się otruć wśród malowniczej neogotyckiej architektury, popijając tabletki wykwintnym winem z własnej piwniczki. Zadanie wyjaśnienia tego niecodziennego zgonu spadło na świeżo awansowanego, wspomnianego już inspektora. Gdy wydaje się, że sprawa zostanie rozwiązana nadzwyczaj szybko i sprawnie, znalezione zostaje ciało miejscowego przedsiębiorcy, właściciela spalarni odpadów. Wszystkie poszlaki wskazują, że zbrodni mógł dokonać tylko martwy arystokrata.
Twórcy serwują nam wyjątkowo rozwleczony odcinek serialu proceduralnego i to raczej taki wybrany ze środka sezonu. Wątki i postaci związane bezpośrednio z głównym bohaterem nie są jakkolwiek wprowadzane, przez co trudno się nimi przejmować, część dialogów i dowcipów wydaje się również niezrozumiała bez przynajmniej ogólnej znajomości literackiego pierwowzoru. Intryga nie jest specjalnie ciekawa ani wyrafinowana, jedynym pomysłem scenarzysty na skomplikowanie jej było wprowadzanie kolejnych niepotrzebnych, biegnących znikąd donikąd wątków.
Mimo wszystko nie jest to film zły. Estetyczne zdjęcia sprawiają, że wzgórza Wenecji Euganejskiej są odpowiednio malownicze, a napięcie budowane jest umiejętnie. Pochwalić należy sposób, w jaki humor jest tu przeplatany z powagą, dowcipy nigdy nie wychodzą nadmiernie na pierwszy plan, ale jednocześnie wystarczają, by rozładować atmosferę i dostarczyć rozrywki oglądającym (przypomina mi się tu chociażby seria gier „Broken Sword”). Na szczególne brawa zasługują aktorzy z Battisonem na czele, który – jak sam autor powieści stwierdził – urodził się, by zagrać tę rolę i jego twarz ma posłużyć za wzór do przyszłych opisań wyglądu policjanta.
„Ostatnie prosecco hrabiego Ancillotto” to film ze wszech miar kompetentny, który raczej nie zmęczy ani nie obrazi widza, jednak zdecydowanie bardziej pasowałby na odcinek tasiemcowego serialu kryminalnego niż samodzielną produkcję. Problemem realizacyjnym mógł być też udział przy tworzeniu scenariusza Fulvia Ervasa, czyli autora książki. Jak wiemy, chociażby na przykładzie adaptacji prozy Stephena Kinga, literaci często nie rozumieją do końca języka kina i próbują budować scenariusz jako streszczenie książki co kompletnie nie zdaje egzaminu w rzeczywistości.
Ostatnie prosecco hrabiego Ancillotto
Tytuł oryginalny: „Finchè c’è Prosecco c’è Speranza”
Rok: 2017
Gatunek: kryminał
Reżyser: Antonio Padovan
Występują: Giuseppe Battiston, Roberto Citran, Silvia D’Amico i inni
Dystrybucja: Aurora Films
Ocena: 2,5/5