Silent love – recenzja filmu „Cicha dziewczyna” – Nowe Horyzonty 2023

Co łączy pełnometrażowy debiut dokumentalny Marka Kozakiewicza, Silent love, z pierwszą fabułą irlandzkiego reżysera, Colma Bairéada? Z pewnością rok produkcji, ale przede wszystkim to, że obydwaj twórcy, używając innych formatów, przyglądają się strukturze rodziny, dociekając jej sedna. Cicha dziewczyna, będąca adaptacją opowiadania Foster autorstwa Claire Keegan z 2010 roku, to subtelna opowieść coming of age, przypominająca o uważności i trosce jako budulcach zaufania i roli miłości w procesie rozwoju dziecka.

Kino społeczne działa na mnie zazwyczaj jak płachta na byka, a to z racji zbyt częstego nadużywania dosłowności, kontrastów i szantażu emocjonalnego jako nośników narracji. Cicha dziewczyna co prawda nie jest wolna od tych pułapek, trzyma je jednak na smyczy na tyle krótkiej, że pozwala wybrzmieć istocie opowieści. Dom rodzinny tytułowej bohaterki, Cáit (Catherine Clinch), wieje pustką tak materialną, jak i emocjonalną: brak pieniędzy, zaniedbanie, głodne i nienauczone higieny dzieci, matka (Kate Nic Chonaonaigh) będąca w kolejnej ciąży i ojciec (Michael Patric) rekompensujący deficyt egzystencjalnych bodźców albo w pobliskich pubach, albo w ramionach kolejnych kochanek. Biedzie wtóruje kompletny brak komunikacji i ciepła między opiekunami a potomstwem. Dotyk, przytulanie, a nawet rozmowa są tu materią kompletnie obcą. Nie dziwi zatem niezdolność do samodzielności i społeczna dysfunkcyjność Cáit, preferującej spędzanie czasu w samotności, na leżeniu w trawie i patrzeniu w niebo niż w towarzystwie ignorujących ją, bądź wręcz wrogo nastawionych dorosłych. 

Wszystko zmienia się podczas przymusowego, wakacyjnego zesłania młodej bohaterki do krewnych mieszkających na prowincji, mającego odbarczyć ciężarną matkę dziewczynki z nadmiaru obowiązków. Budowane od początku filmu napięcie każe spodziewać się wpadnięcia z deszczu pod rynnę – jednak nic bardziej mylnego. Eibhlín (Carrie Crowley) i Seán (Andrew Bennett) to ludzie z innym zapleczem materialnym, świadomi, a jednocześnie posiadający cały wachlarz ludzkich odruchów, potrzebujący nieco więcej czasu do pełnej prezentacji w przypadku mężczyzny – natomiast u kobiety dający się od razu poznać ogromnymi pokładami cierpliwości i dobroci. Od wdrażania prostych rzeczy, jak dbanie o czystość ciała, przez przysposabianie do domowych obowiązków, po pomoc w nauce czytania – z dnia na dzień Cáit stopniowo otwiera się na nowe doświadczenia, ale przede wszystkim na ciepło i uwagę, których doświadcza pierwszy raz w życiu. Dla tymczasowych opiekunów jej obecność jest nie mniej ważna – żyjący w cieniu osobistej tragedii, pozwalają sobie ponownie spojrzeć na świat – i na siebie – z nadzieją. Ostrożność przed zaangażowaniem ugina się pod ciężarem emocjonalnej pustki: jej wypełnienie pomaga choć na chwilę przestać krwawić ciągle żywej ranie.  

Choć sceneria filmu szyta jest nieco grubymi, a przynajmniej jednoznacznymi nićmi, silnie kontrastującymi biedę ze środowiskiem dającym możliwość wzrostu, dotyka wychowawczego sedna, podkreślając przypadkowość miejsce urodzenia i możliwości rozwojowych. Jednocześnie pokazuje rzecz z jednej strony oczywistą, z drugiej wydawać by się mogło wymagającą ciągłej aktualizacji: bez wsparcia ze strony dorosłych, dziecko skazane jest na wieloobszarowe braki. Samo doświadczenie bycia zauważoną i wysłuchaną daje Cáit zupełnie inną perspektywę zarówno swojej osoby, jak i otoczenia. Już zastawiony różnorodnymi posiłkami stół i ciepłe mleko, schludny, zawsze wysprzątany dom, są innym światem, ale dopiero odkrywanie życzliwości i łagodności ze strony dorosłych, dobrego dotyku, wartości rozmowy, pomagają odnaleźć się w trudnej rzeczywistości. Cierpliwość i troska dają rzecz niezbywalną – poczucie bezpieczeństwa warunkujące zaleczenie nerwicowych, nieuświadomionych zachowań.

Cicha dziewczyna jest przede wszystkim ogromnym sukcesem kina irlandzkiego – dała bowiem swojej ojczyźnie pierwszą w historii kraju nominację do Oscara w kategorii filmu międzynarodowego. Znaczna część obrazu zrealizowana została w języku irlandzkim, angielski pojawia się okazjonalnie, stanowiąc nikły procent całości. Dostrzeżenie przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej cieszy tym bardziej, że estetyka obrazu koresponduje z jego tytułem, tworząc dzieło esencjonalne i wysmakowane, dotykające, ale nie szantażujące emocjonalnie. Dla Bairéada, podobnie jak dla Kozakiewicza w Silent love [NASZA RECENZJA], najważniejsza jest niewidzialna tkanka relacji międzyludzkich, przeżywanie, kontemplacja świata jako wartość sama w sobie. Obrazy łączy także niezwykła narracyjna poetyckość i subtelność w portretowaniu człowieka i jego środowiska. Na ciepłe przyjęcie irlandzkiej produkcji wpływ miał także bez wątpienia wybór obsady. Debiutująca w tytułowej roli Catherine Clinch idealnie uchwyciła naturę swojej bohaterki. Jej szukające dostrzeżenia i zrozumienia spojrzenie definiuje strukturę dziecięcego świata: gotowości na odkrywanie nowego przy jednoczesnej potrzebie wsparcia ze strony opiekuna. Carrie Crowley magnetyzuje matczynym ciepłem, zamrożonym wskutek decyzji losu, zaś Andrew Bennett z rozwagą i strachem dzieli się afektywnymi zasobami.

Choć Bairéad nie wyważa żadnych drzwi, a swoją opowieść zgodnie z literackim pierwowzorem sytuuje na początku lat 80., udaje mu się stworzyć dzieło uniwersalne, nie ulegające przedawnieniu. Narrację buduje niuansami i detalami, małymi krokami, które mają przynieść wszystkim wielkie zmiany. Gest zostawienia na stole ciastka, jeszcze nie opatrzony komentarzem, wybrzmiewa czułością i zapewnieniem o opiece. Finałowa scena, oddzielająca dwa czasy: zły i dobry, pozbawiony uczuć i zaopiekowany, wyraża całą prostotę, a zarazem trud tkwiący w miłości. A także przypadkowość tego zasobu, jakże okrutną w swojej naturze – szczególnie dla nieświadomego swojej niewinności dziecka.

Nie byłoby jednak Cichej dziewczyny bez warstwy wizualnej. Wydawać by się mogło, że nawet najgorszy film osadzony na tle żywo zielonych, irlandzkich wzgórz będzie przynajmniej ucztą estetyczną, ale w tym przypadku nie można nie oddać hołdu autorce zdjęć, Kate McCullough (szerszej publiczności znanej z pracy nad serialem Normalni ludzie z 2020), nadającej malarskimi, niespiesznymi kadrami ton baśni o dziewczynce z biednego domu, którą ktoś raz wziął za rękę, podarował żółtą sukienkę i zwyczajnie pokochał za samo bycie.

 

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

Cicha dziewczyna
Tytuł oryginalny:
An Cailín Ciúin

Rok: 2022

Kraj produkcji: Irlandia

Reżyseria: Colm Bairéad

Występują: Catherine Clinch, Carrie Crowley, Andrew Bennett

Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Ocena: 3,5/5

3,5/5