Blaknąca magia – recenzja filmu „Alma Viva” – Tofifest

Odchodzenie światów, utrata znanej rzeczywistości na rzecz postępu to jeden z najstarszych toposów w sztuce. Można by wręcz rzec, że zawsze kończy się jakaś epoka. W zeszłym roku za swoją elegię dla europejskiego rolnictwa przesłodzone, paraobserwacyjne Alcarràs Carla Simón otrzymała Złotego Niedźwiedzia. Pokazywana w sekcji MUST SEE MUST BE toruńskiego Tofifestu Alma Viva pod wieloma względami stanowi duchowe odbicie tamtej produkcji.

Opowieść o dziewięcioletniej Salomé, która spędza lato na górzystej portugalskiej prowincji, skąd pochodzi jej matka, staje się przepełnioną magicznym realizmem historią blaknięcia magii w świecie. Biblijnie nazwana dziewczynka, niczym tytułowa Tonia z niedawnego udanego obrazu Marcina Bortkiewicza, dorasta pod wpływem swojej babci w rzeczywistości przepełnionej duchową warstwą żałobnych obyczajów. Śmierć, nieodzowny element każdego żywota, jak magiczny pył z Mrocznych materii Philippe’a Pullmana wypełnia swoimi cząsteczkami wszystkie zakamarki starych budynków i młodej duszy Salomé.

Kluczową sceną w kontekście odczytania produkcji jest prawdopodobnie moment, gdy monolog babci do dziewczynki na temat wyjątkowej podatności latorośli na łączenie się z zagubionymi duszami musi ustąpić miejsca parareggaetonowemu utworowi z telewizora i następującemu później międzypokoleniowemu konkursowi twerkowania. Sacrum ustępuje profanum, jednocześnie tworząc perfekcyjną symbiozę życiowego balansu. W takie koło czasów dostaje się jednak piach ludzkich przywar charakteru. Ponadczasowe zawiść, mściwość i chciwość sklejone zostają lepką mazią kapitalizmu uniemożliwiającą samooczyszczanie mechanizmów i w efekcie skutecznie wyniszczającą świat sacrum.

Wspominane w nagłówku Alcarràs [NASZA RECENZJA] prezentowało bardzo liberalne spojrzenie na rzeczywistość. Odchodzenie starego rolnictwa i sielankowych rodzinnych sadów spowodowane było przez korporacjonizm świata. Dla Carli Simón wyłączna dominacja profanum i kluczowe znaczenie gotówki są niedyskutowanymi dogmatami. Zgodnie z Markiem Fischerem i jego pojęciem realizmu kapitalistycznego, łatwiej w świecie wykreowanym przez Katalonkę dostrzec widmo końca świata, niż nawet teoretyczną możliwość końca kapitalizmu.

Ta dychotomia dwóch wydawałoby się paralelnych obrazów stanowi przy tym piękną metaforę różnic między kinematografiami obu iberyjskich narodów. Gdy Hiszpanie często grubo ciosanymi metaforami podlanymi humorem tudzież przemocą próbują iście socjaldemokratycznie wskazywać wady rzeczywistości po to, by odbiorcy zechcieli je naprawić, to mieszkający nad Atlantykiem sąsiedzi uciekają od tego, co fizyczne, w strefę ponad cielesnego pragnienia rewolucji poprzez sztukę. Debiutująca w pełnym metrażu Cristèle Alves Meira staje zatem w dumnym szeregu artystycznych kreatorów i dzieci Rewolucji Goździków, by kontynuować misję Manoela de Oliveiry, João Césara Monteiro, Rity Azevedo Gomes, by wspólnie z takimi twórczyniami nowego pokolenia jak Susana Nobre nieść ten portugalski płomień dalej.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Alma Viva

Rok: 2022

Kraj produkcji: Portugalia, Francja, Belgia

Reżyseria: Cristèle Alves Meira

Występują: Lua Michel, Ana Padrão, Jacqueline Corado, Catherine Salée i inni 

Ocena: 3,5/5

3,5/5