Jedno o drugim nic nie wie… – recenzja filmu „Bliscy” – Karlowe Wary 2021

Pokazywany właśnie na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach w konkursie East of the West najnowszy film Grzegorza Jaroszuka Bliscy jest już drugim filmem pełnometrażowym twórcy. Reżyser wyraźnie lepiej czuje się w krótkich formach, bowiem najlepiej przyjętym przez krytykę oraz publiczność jego obrazem pozostają Opowieści z chłodni dostrzeżone mi.in. w Locarno oraz przez Europejską Akademię Filmową. W nieprzekraczających pięciu kwadransów fabułach Jaroszuk stara się odtworzyć w polskich warunkach model skandynawskiej czy brytyjskiej komedii opartej na absurdzie rzeczywistości i podszytej głębokim dramatem bohaterów a nie klasycznie rozumianych gagach. Komizm wynikać powinien tu z realizmu życiowych sytuacji i postaw, które widzowi wydają się znajome i dotąd nie oswojone.

W Bliskich trafiamy zatem na typowe polskie blokowisko do mieszkania z meblościanką i boazerią w przedpokoju. Mieszka w nim samotny ojciec, który pewnego dnia alarmuje swoje dzieci o nagłym zniknięciu matki. Te zjawiają się i wspólnie podejmują śledztwo. Okazuje się, że o matce nie widzieli nic – o sobie zresztą również. Nie widzieli się od ostatniej rodzinnej uroczystości zajęci własnymi sprawami, pogrążeni w samotności. Rozmawiają ze sobą za pomocą bardzo formalnego, sztucznego języka i niemal do końca nie potrafią być ze sobą szczerzy ponieważ pomimo więzów krwi pozostają dla siebie obcymi ludźmi.

Obcymi pozostają również w dużej mierze dla widza, gdyż Jaroszuk pozostaje wierny swojemu oszczędnemu stylowi. Zarówno dość absurdalna intryga jak i bohaterowie są tu jedynie naszkicowani. Każe nam się wierzyć w ich autentyczność na podstawie tego co mówią o sobie sami oraz co mówią o nich inne postaci, które mnożą się w obrębie prowadzonego przez bohaterów śledztwa. Podobnie jak w poprzednich filmach Jaroszuka często nie posiadają nawet imienia, znamy tylko etykiety jakimi obdarzył ich autor. Nie pozwala to na pełne zaangażowanie, przejęcie się autentycznym dramatem bohaterów skonfrontowanych ze sobą nawzajem i z odkrywanym wizerunkiem matki uzależnionej od hazardu, udzielającej hojnych pożyczek mieszkańcom osiedla i utrzymującej nad nimi w ten sposób kontrolę. Przeszkadza tu także ścieżka dźwiękowa, która pasowałaby raczej do wesołej komedii niż zdecydowanie minorowej tonacji filmu. Podobnie wypadają kreacje aktorskie wśród których wyróżnia się jednak Olaf Lubaszenko, który zdołał unieść koncept „depresyjnej komedii” i obdarzył swojego bohatera charakterem w który widz jest w stanie uwierzyć i uruchomić współczucie.  

Odwołujących się do nostalgicznych tonów rozliczeń z tradycyjnym modelem rodziny mieliśmy w polskim kinie już sporo. Takie obrazy jak Ostatnia rodzina, Cicha noc czy Fuga odważnie podejmowały ten temat nie szczędząc widzowi gorzkich puent i wniosków. Grzegorz Jaroszuk stara się w swojej twórczości zabarwić tę gorycz komizmem a nawet poklepać widza po plecach. Pomimo iż Bliscy nie są komediodramatem spełnionym, wydają się kolejnym ciekawym dziełem niezależnego twórcy i oryginalnym głosem na tle współczesnej polskiej kinematografii. 

Mateusz Marcin Mróz
Mateusz Marcin Mróz

Bliscy

Rok: 2020

Gatunek: komedia obyczajowa

Kraj produkcji: Polska

Reżyseria: Grzegorz Jaroszuk

Występują: Olaf Lubaszenko, Adam Bobik, Izabela Gwizdak i inni

Dystrybucja: Kino Świat

Ocena: 3/5

3/5