Stworzenia świata część pierwsza – recenzja filmu „Photon”

Nauki ścisłe w dość zabawny sposób dzielą ludzi na dwie kategorie. Jedni podchodzą do nich z ekscytacją, widząc przed sobą coś, co pozwala lepiej poznać i zrozumieć świat, być może z czasem realnie go zmienić. Inni z miejsca traktują je jak czary, coś z innej planety, czego nigdy nie będzie im dane zrozumieć. Długo nie byłem przekonany, dla którego typu ludzi powstał „Photon”. Im dłużej się zastanawiam, tym bardziej jestem zdania, że miał on w laikach zasiać ziarno fascynacji, a u ludzi z większą wiedzą wzbudzić szacunek jako bardzo pozytywna metoda popularyzacji nauki. Zastanówmy się więc, czy sprostał tak ambitnie wyznaczonym celom.

Najnowsze dzieło Normana Leto, czyli Łukasza Banacha ukrywającego się pod pseudonimem o dość zagranicznym brzmieniu, to fabularyzowany dokument, stylizowany na wywiad z fikcyjnym naukowcem, w którego wciela się Andrzej Chyra, będący również narratorem dokumentalnej części filmu. Stosunkowo młody, bardzo przebojowy i pewny siebie profesor podczas rozmowy z dziennikarką opowiada jej, a więc i nam widzom, w prostych słowach, jak działa świat. Jego rozważania można podzielić na trzy części. W pierwszej z nich rozpoczyna opowieść od najmniejszych, znanych nam cząstek – kwarków. Wchodząc na coraz to wyższe formy złożoności, przechodzimy przez tytułowe fotony, bozon Higgsa, elektrony, protony, neutrony, aż do całkiem złożonych struktur mikrobiologicznych. Pojawienie się życia, tak jak było przełomem w rozwoju wszechświata, tak jest też kamieniem milowym „Photonu”, stanowiącym płynne przejście do drugiej części filmu. Narracja zmienia się w niej w znaczący sposób. Porównania zaczynają być bliższe naszemu środowisku, ponieważ zjawiska są tłumaczone na przykładzie życia codziennego. Jednocześnie autorzy zaczynają odnosić się do naszej percepcji tego, w jaki sposób nasz organizm odbiera różnego rodzaju bodźce, jak chociażby dźwięk czy kolor. Finałowy akt filmu oddala się od prezentacji, jaka mogłaby być uzupełnieniem szkolnego podręcznika, a ucieka w kierunku kina Science Fiction. Jest w niej poruszona futurystyczna wizja świata za setki, tysiące i miliony lat. Prezentowana przez Leto predykcja przyszłości wpływa na wyobraźnie widza, a przy tym niepozbawiona jest podstaw merytorycznych.

Mimo że tematyka zdobywcy Nagrody Publiczności festiwalu Nowe Horyzonty może wydawać się nieatrakcyjna, nie można powiedzieć, żeby seans się dłużył. Wizualizacje kolejnych zjawisk są niesamowicie efektownymi prezentacjami graficznymi, wzbogaconymi muzyką, która stara się oddać dynamikę i charakter zmian oglądanych na ekranie. Każda z animacji została przygotowana niezwykle pieczołowicie, co wyjaśnia czemu prace nad „Photonem” trwały aż 7 lat. Prawdopodobnie nie mniej uwagi twórcy poświęcili konsultacjom z ekspertami. Przekazywana nam wiedza, chociaż często jest upraszczana, a narrator zastępuje trudne słowa bardziej przystępnymi, daleka jest od pseudonaukowych głupot. Nawet prezentowane przez Leto wizje przyszłości są bardziej, jak sam przyznaje, wypadkową przeczytanych przez niego pracy wybitnych naukowców, niż zwykłymi wymysłami bujającego w obłokach reżysera.

Ten dokument ociera się o ideał filmu popularnonaukowego. Zachwyca wizualnie, narracja prowadzona jest z lekkością i humorem, a prezentowanym treściom nie można nic zarzucić pod kątem merytorycznym. Jedynym problemem jest nieco na siłę wepchnięta warstwa fabularna, polegająca na nawiązaniu się relacji między profesorem a dziennikarką. Rozumiem jednak, że prawdopodobnie chodziło o możliwość startu w festiwalowych konkursach, które bez wątpienia przyczyniły się do promocji filmu. Skoro więc cel został osiągnięty, jestem w stanie wybaczyć to twórcom, jednocześnie gorąco polecając wam seans. Wybierzcie się na „Photon”, a jeśli przypadkiem jesteście rodzicami, których dzieci narzekają na monotonię szkolnych zajęć, to obowiązkowo zabierzcie je ze sobą.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Plakat Photon

Photon


Rok: 2017

Gatunek: Fabularyzowany Dokument

Twórcy: Norman Leto

Występują: Andrzej Chyra, Karolina Kominek i inni

Ocena: 4,5/5