Główną bohaterką jest Stephanie (Anna Kendrick), zaangażowana w życie szkolne rodzicielka, prowadząca vlog dla matek i zapisująca się za cztery osoby na listę rzeczy do zrobienia podczas festynu. Pilnuje, żeby jej syn odżywiał się zdrowo, codziennie punktualnie odbiera go ze szkoły i nawet ma słoik z monetami za przekleństwa. Pomimo iż pozostali rodzice nie pałają do niej wielką sympatią, kobieta pozostaje niczym niezrażona, a samotność umila jej przygotowywanie filmików o bransoletkach przyjaźni lub niskokalorycznych ciasteczkach. Wszystko zmienia się kiedy jej syn Miles zaprzyjaźnia się z Nickym. Dzięki nowemu koledze Stephanie ma okazję poznać bliżej tajemniczą matkę chłopca Emily (Blake Lively), o której wiadomo na pewno tylko tyle, że zawsze wygląda jakby przyjechała po syna prosto z okładki żurnala.
Humoru w filmie nie brakuje, choć najbardziej skoncentrowany jest on w pierwszej godzinie. Jeżeli chodzi o jego jakość to z pewnością można się pośmiać, chociaż trafiają się też mniej strawne kawałki. Akcja rozwija się bardzo powoli, a kiedy w końcu się rozkręca, to pędzi z wręcz absurdalną szybkością, czego kulminacją jest finał w niezwykle kiepskim stylu. Wątek kryminalny nie trzyma za bardzo w napięciu i jest dość rozczarowujący, a wszystkie zwroty akcji zawarte w ostatnich dwudziestu minutach filmu spokojnie wystarczyłyby do rozpisania serialu.
Na szczęście w porównaniu z fabułą aktorzy prezentują się naprawdę nieźle. Anna Kendrick tworzy wiarygodny portret samotnej matki, niedocenionej i na pozór naiwnej. Co prawda jej maniera zbuntowanej nastolatki jest mocno zauważalna, ale uchodzi jej to płazem, jako że Stephanie z powodzeniem można uznać za nieco niedojrzałą emocjonalnie. Dzięki tej szarej postaci, Blake Lively lśni dwa razy mocniej. Emily jest centrum zainteresowania wszystkich i oglądając film nie trudno zrozumieć dlaczego. Wspomnieć należy też o Henrym Goldingu, który wcielił się w jej męża, Seana. Aktor na wielkim ekranie debiutował niedawno w „Bajecznie bogatych Azjatach”, a choć jak na razie obie role nie przyniosły zbyt dużego pola do popisu, jako przystojny kochanek sprawdza się dobrze.
„Zwyczajna przysługa” nie jest ani wystarczająco śmieszna, ani wystarczająco intrygująca, w wyniku czego pozostawia uczucie niedosytu. Nada się jednak na wolny wieczór, kiedy to po ciężkim dniu w pracy będziemy marzyć tylko by usiąść na kanapie z kieliszkiem martini w ręku i obejrzeć jakiś niezobowiązujący film.
Zwyczajna przysługa
Tytuł oryginalny: „A Simple Favor”
Rok: 2018
Gatunek: komedia kryminalna
Kraj produkcji: USA
Reżyser: Paul Feig
Występują: Anna Kendrick, Blake Lively, Henry Golding i inni
Dystrybucja: Monolith Films
Ocena: 2,5/5