Majowy repertuar kinowy to dowód na pełnię sezonu ogórkowego. Nadal czekamy na ofensywę festiwalowych hitów i letni wysyp blockbusterów. Choć ten przejściowy czas pozwolił nam dokładniej przyjrzeć się mniejszym produkcjom, obok których trudno było przejść obojętnie. Czy ulegliśmy urokowi Pikachu? Co sądzimy o ostatnich dystrybuowanych filmach z zeszłorocznego Cannes? Czy John Wick wywalczył sobie drogę do podium? Odpowiedzi znajdziecie w niniejszym zestawieniu. Przygotujcie się na kilka niespodzianek!
10. Oddech
Dziesiątkę otwiera "Oddech", australijskie kino inicjacyjne spod ręki debiutującego za kamerą Simona "Mentalisty" Bakera. Postanowił on zekranizować popularną w środowisku surferów powieść Tima Wintona. Co prawda nie ma mowy o żadnej rewolucji gatunku, ale film jest jego solidnym reprezentantem. Pozwala poczuć naiwny, lecz szczery zew młodzieńczej wolności i cieszyć się widokiem spienionych fal.
Średnia: 3/5
2 oceny
Jak letnia bryza, pierwsza miłość i łapanie fal. Naiwność wpisana w formułę. Wakacyjna aura, choć niezupełnie pozbawiona problemów i trosk.
Dokładnie to, co myślicie słysząc coming of age z surfingiem w tle. Solidne, acz wtórne.
9. Iron Sky. Inwazja
Wielu z nas przyznało, że kontynuacja Iron Sky jest bardziej wymyślna od pierwszej części. Na pierwszy rzut oka dziwaczny i lichy szkietet fabuły zaskakuje licznymi, szalonymi i sprawnie wtłoczonymi w całość żartami.
Średnia: 3/5
4 oceny
Szkielet fabuły sztampowy, ale wypełniające go pomysły i sprawna żonglerka popkulturowymi tropami to czysta przyjemność. Udo, Hitler i dinozaury - chcę jeszcze.
Takie treści podane z powagą mają duży dar przekonywania. Fajnie to się ogląda z tymi nawiązaniami, mimo totalnie trywialnego finału
Kino. Nazwijcie mnie wariatem, ale wolę to niż film z 2012: podwójny Udo Kier, dinozaury, nazi-reptalianie i sekta Apple'a. Nie gwarantuje, że polubicie.
Jedynka mnie porwała, ale tutaj pozostałem od początku do końca obojętny i znudzony
8. Cała prawda o Szekspirze
Kenneth Branagh ubrał swą długoletnią fascynację postacią Williama Szekspira w szaty filmu biograficznego o ostatnich dniach poety ze Stratford. Nie jest to udane dzieło, choć zdobyło nasze uznanie dzięki malowniczym zdjęciom i kreacji Iana McKellena.
Średnia: 3,16/5
3 oceny
Rozrachunek u schyłku życia spędzonego na wsłuchiwaniu się w siebie i własną prawdę. Nieustanne zmagania, oczekiwania, błędy, zaskoczenia. Kojący spokój.
Czym jest życie spełnione? Jest tu parę świetnych scen i wybornych dialogów. Całość znakomicie zagrana. Wizualnie bez zarzutu. Ale film jednak niezbyt udany.
Branagh mógł oddać rolę Kingsleyowi. Zbyt współczesne ujęcie pewnych spraw. Dla sceny z McKellenem i prześlicznych zdjęć było warto.
7. Wymarzony
Kiedy większość ludzi odczuwa niechęć względem płaczących niemowląt, to w tym filmie bohaterowie z troską śledzą reakcje nowonarodzonego i wyczekują krzyku dziecka, bo tak bardzo chcą nieść pomoc, gdy coś mu dolega. Doceniliśmy umiejętne umiejscowienie bezkresu troski opiekunów w "Wymarzonym" i drobiazgowe ukazanie procesu adopcyjnego.
Średnia: 3,16/5
3 oceny
Cudowny film, z cudownymi bohaterami. O ludziach, dzieciach, pełnieniu ról.
Chyba ze mną coś nie tak. Nudzi mnie takie kino, jakby było gdzieś obok. Żeby choć był pretensjonalny i tandetny, ale nie - jest delikatny, czuły i wiarygodny.
Mogłabym o tym filmie długo rozmawiać. Uczucia są tak intensywne, że mimo że kłócą się z irytującą formą przekazu, to i tak wciąga + dobrze opracowany temat
6. Asako. Dzień i noc
Części redakcji poza formą telenoweli i wszelkimi piętrzącymi się nieporadnościami, udało się ujrzeć w "Asako. Dzień i noc" metaforę tkwiącą w kontraście między fantazją i rzeczywistością związków. Ryûsuke Hamaguchi jest niezaprzeczalnie jednym z najciekawszych odkryć pośród nowych japońskich filmowców.
Średnia: 3,25/5
4 ocen
Nie można odzyskać tego, co raz się straciło, czyli yin i yang na ostro. Drażni, niepokoi, wciąga. Hamaguchi dekonstruuje i z gracją pokonuje wiraże fabuły.
Słodkie cytryny
Przyjemna historia z głupkowatymi bohaterami. Wyżyny braku logiki i życiowej nieporadności osiąga tytułowa bohaterka. +1 za ślicznego kotka
Pełnometrażowa telenowela, jedna fajna scena, i sporo nieporadnych śmieszności. Interesujący seans, ale niespecjalnie udany.
5. Podwójne życie
Totalnie przegadane kino, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Assayas poza rozwleczonymi debatami na temat przyszłości sztuki, wydawnictw, cyfryzacji książek oferuje widzowi fantastyczne dialogi, dużą dawkę humoru i pokazuje, że jest mistrzem od pakowania złożonych treści w interesującą i zajmującą całość.
Średnia: 3,3/5
5 ocen
Wszystko się zmienia, ale pewne rzeczy pozostają te same. Bardzo lubię takie gadane francuskie kino, zwłaszcza, gdy jest tak kapitalnie napisane i zagrane.
Rohmerowski wygodny fotel. Fantastycznie dialogi - spóźniona debata o cyfryzacji książek jest tu li tylko papierkiem lakmusowym dla poglądów bohaterów.tanie
Nie przypuszczałem że te niepozorne dysputy literacko-wydawnicze okażą się tak zajmujące. Zwłaszcza, że bywają tak pięknie samoświadome we wbijaniu szpil.
Assayas dołącza do grona reżyserów, których filmografię śledzę. Rozwlekanie debaty nużyło miejscami, ale wszystko ma tu cel. Zaskakująco humorystycznie <3
O jeju jakie nudne i przegadane kino które prowadzi donikąd.
4. Tranzyt
"Tranzyt" podzielił nas. Część redakcji, którą rozdrażniła narracja z offu dostrzegła, że Petzold traci formę. Reszta poczuła się zachwycona urokiem książkowej narracji i melancholią dramatu uchodźcy. Kluczowa jest mentalna podróż w czasie, jaką odbywa widz towarzysząc głównemu bohaterowi najlepszego filmu tegorocznego Berlinale.
Średnia: 3,33/5
6 oceny
Na drodze donikąd nawet troska o innych jest egoistyczna, a na ratunek i tak za późno. Pięknie płynie, a książkowa narracja dodaje uroku i napawa melancholią.
Kiedy historia z książki przenika do życia. Tak jak bohater z papierowej wersji ponownie ożywa. Zadziałał ten zabieg. Uczucia postaci są 1. planie, reszta w tle
Petzold znów o tożsamości. Szanuję zabieg z porzuceniem kostiumu historycznego, ale narracji z offu w takich ilościach nie zdzierżę.
Ahh gdyby nie ta narracja z offu i parę irytujących rozwiązań. W sumie mój ulubiony film Petzolda so far zyskuje w głowie.
Gdyby Casablankę kręcił Jarmusch. Trochę snuj, decyzje artystyczne to zapewne też decyzje budżetowe, ale ma swój urok.
I to ma być najlepszy film Berlinale według krytyków?
3. John Wick 3
Najnowszy "John Wick" może śmiało mierzyć się w walce o tytuł najlepszego filmu sezonu, aczkolwiek nielicznych z nas nudził od początku, jeszcze innych od połowy. Większość jednak wyczekuje więcej takiego różnorodnego kina akcji z przemyślaną choreografią walk.
Średnia: 3,41/5
6 ocen
To już full frontal kamp i wyżyny finezji. Tak dobrze się na to patrzy, że nawet wybaczam, że drugi akt nie ma sensu.
No d... do pieca. Nie pamiętam, kiedy ostatnio w kinie tak błagałem o więcej. Balans między napięciem a autoironią idealny. Najlepsza Halle Berry od lat?
Jedynka mnie porwała, ale tutaj pozostałem od początku do końca obojętny i znudzony.
Coraz bardziej zamienia się w tasiemcowy akcyjniak, ale przebaczam bo wyśmienicie wychoreografowany. A już miałam nadzieję że porzucą tę jego idiotyczną ksywkę.
Brak tu dystansu. Przygodowo-szpiegowska intryga przyćmiewa bohatera. Różnorodne, długaśne sceny akcji są super, choć męczą głośne próby budowania uniwersum.
2. Dzika grusza
Wielu z nas odnajdzie siebie w postaci młodego indywidualisty stawiającego czoło konserwatywnej rzeczywistości. Poprzez soczewkę literatury zagląda on w pustkę istnienia, mierząc się z uczuciami współczucia i pogardy względem swojego ojca, hazardzisty. Doceniliśmy tą historię o dokopywaniu się do rozwiązania, własnej tożsamości, która nosi znamiona niedoskonałości niczym owoc dzikiej gruszy.
Średnia: 3,58/5
6 ocen
Życie nabiera sensu dopiero z pewnego dystansu - trzeba popełniać błędy, by spojrzeć na świat z własnej perspektywy. Kolejny film Ceylana bogaty jak powieść.
Ceylan trochę przynudza, a pierwszy akt trwa (literally) 2,5 godziny. Epilog zbędny i psujący, środkowe 20 minut wybitne.
Ceylan jak przystało na siebie poraża wizualnie, ale drzewiej bywało celniej, a dialogi mniej znaczone i oczywiste (wykładanie morału).
Spodobały mi się fajne zabiegi montażowe (z mrówkami, czy ze studnią pod koniec). Relacja ojciec-syn od drugiej połowy jeszcze bardziej przykuwa uwagę
Ciekawie skonstruowane postaci, szkoda, że nie robią niemal nic poza gadaniem. Bywa to zajmujące. Chyba dość się podoba, bo były oklaski na sali.
1. Sauvage
Zupełnie niespodziewanie zwycięzcą maja okazał się mały francuski film, który pokonał nawet uwielbianego u nas Ceylana. Pierwszy raz usłyszeliśmy o filmie na zeszłorocznych Nowych Horyzontach, gdzie trudno było się mu przebić w natłoku hitów festiwalowych, tym bardziej cieszy, że już wtedy docenione przez nas dzieło trafiło do kin, choć w wąskiej dystrybucji. Wielu z Was zapewne nie miało możliwości zobaczyć „Sauvage” do tej pory, tym bardziej polecamy polować na niego na rynku VOD.
Średnia: 3,6/5
5 ocen
Ból, tęsknota i dzikość serca. Kino naturalistyczne, smutne i na swój sposób piękne.
Cudowny Marituad, bardzo bolesna i mocna historia.
Debiut reżysera Camille’a Vidal-Naqueta jest taki jak jego główny bohater, czyli szczery i niepokorny, a przy tym surowy w formie.
Dziki kundel szuka prawdziwej miłości. Sceny u lekarzy celnie komentują stan protagonisty, w pierwszej oszukuje sam siebie, w drugiej zupełnie się odsłania.
Baśń o nieokrzesanym romantyku w świecie gdzie wszystko można kupić. Urocze, ale również tandetne (zły sadysta w czarnym wozie, bijatyki, pomysł ze strzykawką)
Pozostałe filmy:
Tolkien– 3 oceny, średnia: 2,67/5
Podły, okrutny, zły – 5 ocen, średnia: 2,6/5
Pokémon: Detektyw Pikachu – 5 ocen, średnia 2,5/5
Słodki koniec dnia – 3 oceny. średnia 2,5/5
Aladyn – 2 oceny, średnia 2,5/5
Brightburn: Syn ciemnośc – 2 oceny, średnia 2,5/5
Dzień czekolady – 1 ocena, średnia 2,5/5
Topielisko. Klątwa La Llorony – 1 ocena, średnia 2,5/5
Gloria Bell – 4 oceny, średnia 2,38/5
Smętarz dla zwierzaków – 3 oceny, średnia 1,83/5
Hex – 1 ocena, średnia 1,5/5
Herezja – 1 ocena, średnia 0,5/5