Zwierzęta nocy – recenzja serialu „Ślepnąc od świateł”

„Ślepnąc od świateł” to historia warszawskiego dilera, Kuby, którego poukładane życie ulega nagłemu rozpadowi. Najpierw była mroczna i duszna powieść Jakuba Żulczyka o tym samym tytule, później przyszła pora na miniserial od HBO, które wykupiło prawa do ekranizacji jeszcze przed wydaniem książki. Stołek reżysera zajął obiecujący Krzysztof Skonieczny (twórca m.in. “Hardkor Disko”), a już pierwszy zwiastun sugerował, że zobaczymy audiowizualny spektakl na światowym poziomie. Zapowiedź rzeczywiście nie kłamała.

Kuba jest inteligentny i introwertyczny, zawsze elegancko ubrany wozi się drogim autem, w wolnym czasie kontempluje przy dźwiękach muzyki klasycznej. Kuba jest również dealerem kokainy. Stara się prowadzić uporządkowane, wręcz obsesyjnie kontrolowane, życie w świecie, gdzie porządek nie istnieje, a wszelkie zasady dyktowane są podług darwinowskiej reguły ewolucyjnej – tylko najsilniejsze osobniki sprawują kontrolę. Nocna Warszawa przedstawiona w „Ślepnąc od świateł” jest zamieszkana przez ludzi, którymi rządzą wyłącznie zwierzęce instynkty.

Najnowsza polska produkcja HBO to prawdziwa perła pod kątem technicznym. Kadry są niezwykle przemyślane, twórcy nie boją się długich i skomplikowanych ujęć, a kamera tańczy pomiędzy aktorami i precyzyjnie zaplanowaną scenografią jakby sama była bohaterką akcji. Mastershot przedstawiający pierwsze wejście Kuby do klubu Betlejem pod względem pracy operatorskiej i oświetlenia jest tak dobry, że podpisać się pod nim mógłby sam Emmanuel Lubezki. A uwierzcie, takich mistrzowskich longshotów jest w serialu kilka!

Warszawa jest ważną bohaterką serialu. Mroczna i niepokojąca, czaruje grą świateł czy to w czasie wędrówki przez przepełnione klubowe parkiety, czy to podczas nocnego przejazdu autem jedną z ulic. Gdzieś tutaj unosi się atmosfera filmów Nicolasa Winding Refna, którego obrazy z jednej strony przytłaczają duszną atmosferą, z drugiej olśniewają świetlnym przepychem. Seks, przemoc, desperackie lamenty o ostatnią kreskę kokainy, czający się w ciemnościach szemrani jegomoście i bezwzględna wyższość argumentu siłowego ponad tym intelektualnym to przywary świata wykreowanego przez Żulczyka.

Tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt w obcowaniu ze „Ślepnąc od świateł” – jednowymiarowość i tendencyjność świata przedstawionego. Jak wspomniałem wcześniej, Warszawa przepełniona jest przez ludzkie zwierzęta, które zainteresowane są wyłącznie seksem, imprezą i kolejną działką. Nawet język, jakim operują bohaterowie, przepełniony jest zbyt wieloma przekleństwami, które wspierając bardzo czerstwe dialogi, mogą doprowadzić do mdłości. Wyższe wartości w Warszawie po prostu nie istnieją, nikomu nie można zaufać (poza Paziną, jedyną przyjaciółką Kuby), a przysłowiowa kosa w plecy może przyjść z każdej strony. Nie czytałem książkowego oryginału, ale w świat Żulczyka (który popełnił również scenariusz) zwyczajnie ciężko uwierzyć. Nie pomagają doskonałe kreacje aktorskie na czele z Janem Fryczem, którego równie inteligentny co narwany Dario budzi wymieszany z lękiem szacunek.  

Na osobny akapit zasługuje rola Kuby granego przez Kamila Nożyńskiego – znany wcześniej głównie z działalności raperskiej, zaliczył raczej mało udany aktorski debiut. Jest to typowa rola „pod twarz”, albowiem wizualnie doskonale wpasowuje się w rolę i przyjętą dilerską konwencję. Poziom ekspresji głównego bohatera jest znikomy, co z początku całkiem nieźle wpisuje się w mocno introwertyczny charakter jego postaci. Niestety, dramaturgiczny rozwój scenariusza i wymagające sporego zaangażowania emocjonalnego sceny w drugiej połowie serialu tylko podkreśliły warsztatowe braki Nożyńskiego.

Choć historia potrafi zaangażować, uderza brakiem oryginalności i jednoaspektowym ujęciem nocnego życia w stolicy. Twórcy, jakby sami zdawali sobie sprawę z mielizny fabularnej ośmioodcinkowego dzieła, starają się pogłębić wartość merytoryczną stosując fantasmagoryczne wstawki, które, w mojej opinii, miały symbolizować zatracanie się Kuby w mrocznej naturze. Są klimatyczne, ale zupełnie zbędne i niepasujące do naturalistycznego tonu całości. Jednak motorem napędowym „Ślepnąc od świateł” jest bez wątpienia fascynująca, zatęchła od zepsucia moralnego atmosfera nocnej Warszawy oraz doskonała strona techniczna. Być może za kilka lat będziemy wspominać serial wyreżyserowany przez Krzysztofa Skoniecznego jako realizatorski kamień milowy dla polskich seriali. I choćby tylko (aż?) dlatego warto poświęcić osiem godzin swojego życia.

Przemek Polak
Przemek Polak

Ślepnąc od świateł

Rok: 2018

Gatunek: dramat, kryminał

Kraj produkcji: Polska

Reżyser: Krzysztof Skonieczny

Występują: Kamil Nożyński, Jan Frycz,  Marta Malikowska i inni

Dystrybucja: HBO

Ocena: 3,5/5