Paul Schrader to scenarzysta, który wraz z Martinem Scorsese za kamerą, podarował filmowemu światu klasyki jak „Taksówkarz” „Wściekły byk” czy „Ostatnie kuszenie Chrystusa”.„Pierwszy reformowany” został w całości wyreżyserowany i napisany przez Schradera, a do głównej roli zaangażowano Ethana Hawke’a. Pełna egzystencjalnych rozterek historia zagubionego pastora może niejednego widza przyprawić o zawrót głowy, a w skrajnych wypadkach zmotywować do opuszczenia sali. Ale po kolei!
Grany na automacie smutnej buźki Ethana Hawke’a pastor Toller to człowiek po przejściach. Śmierć syna na bliskowschodnim froncie, a w następstwie rozpad małżeństwa doprowadziły do powstania emocjonalnej rany, której zagoić nie może ani Bóg, ani alkohol. Gdzieś na północy stanu Nowy Jork pokrzywdzony przez los ksiądz otrzymuje pod swoją pieczę historyczny Pierwszy Reformowany Kościół, którego ławy świecą pustkami na każdej mszy. Pewnego dnia do Tollera zgłasza się parafianka Mary (absolutnie nijaka Amanda Seyfried), której zdołowany mąż, Michael, zagubił się w teoriach spiskowych o rychłym upadku ekonomicznym i ekologicznym świata. Spotkanie z parą zmieni postrzeganie rzeczywistości Tollera.
Początek filmu Schradera intryguje ponurą atmosferą, która utrzymuje się aż do napisów końcowych, i statycznymi ujęciami w formacie 4:3. Kadry są chłodne, a kamera niemal zawsze trzymana jest w bezruchu co sprawia wrażenie obserwowania obrazka na ścianie niźli pełnowymiarowego filmu. Byłby to jeden z tych ściennych ornamentów, które wiszą w salonie samotnego wdowca, przypominając o minionym życiu u boku dawno zmarłej żonyF. Wszystko co dobre przeminęło, teraz trzeba trwać i cierpliwie czekać na koniec. Tak jest z Tollerem, w którym już dawno zgasła wola do życia. Nocami, przy butelce whisky, zapisuje kolejne stronice swojego dziennika, użalając się nad sobą i gorzko oceniając otaczającą rzeczywistość.
„Pierwszy reformowany” zabiera widza w pełną egzystencjalnych przemyśleń podróż, której ukończenie nie przynosi satysfakcji. Czego tu nie ma! Polityczne spiski traktujące o niszczeniu środowiska przez korporacje, skazana na porażkę walka o słuszną sprawę samotnych aktywistów, zepsuta młodzież, rozważania nad sensem życia i słusznością rodzenia dzieci w brutalnym świecie… Schrader żongluje tematami niczym szalony cyrkowiec i strzela z ust Tollera filozoficznymi prawidłami przy każdej możliwej okazji. Niestety, scenariusz szybko popada w banał, a egzystencjalne zdania-klucze zaczynają brzmieć jak bełkot niespełnionego humanisty. Ponadto, pewnym momencie twórca porzuca okowy realizmu i prezentuje scenę transcendentnej podróży pastora i Mary ponad ośnieżonymi górami, która w zestawieniu z naturalistycznym tonem całego filmu powoduje bolesny zgrzyt zębów.
Przyjaciel smutnego Tollera w pewnej scenie nakazuje mu zejść na ziemię i skupić się na rzeczywistości – wydaje się, że była to podświadoma rada Paula Schradera do samego siebie. „Pierwszy reformowany” to posępny manifest nieukontentowanego egzystencjalisty, który ostatecznie nie przynosi konkretnej puenty. Obraz jednakże ma swoje plusy w postaci surowych zdjęć we wszystkich odcieniach szarości, umiejętnie kreowanej dusznej, depresyjnej atmosfery, nawet wiecznie zbolały Ethan Hawke odnotowuje dobre momenty. Po seansie zostałem jednak z poczuciem pustki, bez jakichkolwiek pytań, które mogłoby ukieruknować na odpowiedzi. Pewnie dlatego, że nie ma żadnych odpowiedzi, albowiem za filozoficznymi monolitami omawianego dzieła tak naprawdę nic głębokiego się nie kryje.
Pierwszy reformowany
Tytuł oryginalny: „First Reformed”
Rok: 2017
Gatunek: Dramat
Kraj produkcji: USA
Reżyser: Paul Schrader
Występują: Ethan Hawke, Amanda Seyfried i inni
Ocena: 2,5/5