Launch Zoom Meeting – recenzja filmu „Lekcja języka” – Berlinale 2021

Mark Duplass to jedna z największych ikon amerykańskiego kina niezależnego; co roku realizuje projekty z największymi twórcami tego nurtu, jak Lynn Shelton, Noah Baumbach, Patrick Brice, czy Alex Lehmann, często też współtworząc scenariusze, czy reżyserując. Podczas tegorocznej edycji międzynarodowego festiwalu w Berlinie swoją światową premierę miał kolejny projekt z jego udziałem – Lekcja języka, stworzony z debiutującą za kamerą w pełnym metrażu aktorką Natalie Morales. Czy Duplass odkrywa tu kolejną potencjalną gwiazdę?

Morales niewątpliwie nie jest obca fanom amerykańskiej telewizji. Ma na swoim koncie występy w takich serialach jak Białe kołnierzyki, Parks and Recreation, Newsroom, Dziewczyny, czy Santa Clarita Diet, a także w produkowanego przez braci Duplass Room 104, gdzie także reżyserowała jeden z odcinków. Jednak dopiero, gdy sama stanęła za kamerą, otrzymała okazję do pokazania pełni swojego aktorskiego warsztatu. Wciela się tu w postać pochodzącej z Kuby lecz mieszkającej w Kostaryce nauczycielki hiszpańskiego Cariño. Internetowe lekcje z nią wykupuje Adamowi (Mark Duplass) jego mąż. Widzowi przypada w udziale oglądanie jak poprzez internetowe łącza rodzi się nić porozumienia i przyjaźń, dla której kilometry dzielące Orlando od San Jose nie istnieją.

Lekcja języka to przykład dobrze wykonanego „filmu pandemicznego”. W całej produkcji występuje tylko dwóch aktorów, którzy jednocześnie ani razu nie pojawiają się na jednym planie, gdyż historia opowiedziana zostaje poprzez nagrania wideokonferencji. Jednocześnie twórcom udaje się bardzo skutecznie uniknąć wizualnej nudy. Autorzy zdają sobie sprawę, że laptopy są komputerami przenośnymi, a telefony dysponują kamerkami i dostępem do internetu. Dzięki temu podczas kolejnych lekcji regularnie zmieniamy otoczenie, gdyż Adam nie przywiązuje dużej uwagi do bycia profesjonalnym uczniem, a z kolei Cariño pragnie możliwie urozmaicić zajęcia. Zwłaszcza, gdy w życiu Adama wydarzy się coś, co całkiem zmieni kontekst tych wirtualnych spotkań. Nie ma tu zatem ani patrzenia wciąż na te same twarze w tym samym miejscu, jak chociażby w dylogii Cybernatural, ani logicznych bezsensów i braku wewnętrznej spójności, które pamiętamy z Searching Aneesha Chaganty’ego.

Co ważne, musimy pamiętać, że Duplass to osoba stricte związana z mumblecore’m i festiwalem SXSW, zatem błędem byłoby kojarzenie Lekcja języka z raczej ckliwym i letnim kinem niezależnym spod znaku festiwalu Sundance. Debiut Morales to prawdziwy emocjonalny rollercoaster, napędzany przez na wpół improwizowane dialogi (jak na ten nurt przystało), niezaprzeczalną charyzmę aktorów i umiejętne wykorzystanie upływu czasu między kolejnymi lekcjami. Nie jest to produkcja mająca ambicje zmieniania świata albo edukowania, raczej po prostu pretekst do ucieczki na 90 minut od rzeczywistości. Uświadomienia sobie, że póki można – to trzeba żyć, pić, bawić się, gdyż rozpamiętywanie tego, co straciliśmy, donikąd nas nie zaprowadzi. W Language lessons śledzimy losy dwojga ludzi, których łączy głównie fakt, że oboje są samotni, tak jak wielu z nas zamkniętych przez pandemię w mieszkaniach, bez okazji do spotkania żywego człowieka. Chociaż, Bogu dzięki, wspomnienie o COVIDzie w filmie nie pojawia się ani razu.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Lekcja języka

Tytuł oryginalny: Language Lessons

Rok: 2021

Gatunek:
indie, komediodramat, mumbecore

Kraj produkcji: USA

Reżyseria: Natalie Morales

Występują: Mark Duplass, Natalie Morales

Dystrybucja: Galapagos Films

Ocena:
3,5/5