Dzielić i łączyć – recenzja filmu „Tajemniczy pieczeniarz” – Pięć Smaków 2023

Człowiek jest zwierzęciem stadnym. Przytoczoną frazą można najkrócej podsumować reżyserski debiut Lee Jeong-honga, który twórca określił jako wiernie oddający koreańską rzeczywistość. Co prawda Tajemniczy pieczeniarz ogniskuje się wokół niewypowiedzianych lęków, ułomności i pragnień pokolenia seulskich millenialsów, jednak jego wymowa pozostaje aktualna pod każdą szerokością geograficzną.

Zwycięzca 17. edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków, zgodnie z polskim tytułem, rozpoczyna się nad wyraz zagadkowo. Dwóch podchmielonych trzydziestoparolatków zamierza przenocować w aktualnie remontowanym przez nich apartamencie zleceniodawczyni. Na miejscu spostrzegają, że łazienka zamknięta jest od wewnątrz, co sugeruje obecność osoby trzeciej. Wyjęcie zamka w drzwiach i dostanie się do środka nie udziela bohaterom żadnych odpowiedzi, po czym scena się kończy. Ten brak wyraźnej puenty i pozornie mało istotny niuans to nie tylko uzasadniony element precyzyjnej fabularnej układanki, ale też narracyjny zabieg, który odtąd będzie się regularnie powtarzał przez cały seans. Początkowo zniechęcić może rozwlekłość oraz leniwe tempo filmu, jednak ostatecznie nie koliduje to ze stale utrzymującym się napięciem, a wręcz je potęguje.

Jednym ze wspomnianych mężczyzn jest Gi-hong (Park Gi-hong), stolarz zajmujący się wykończeniówką, prywatnie lekkoduch ze skłonnościami do mitomanii, bardziej niż terminowym wywiązywaniem się ze zleceń, zainteresowany przesiadywaniem ze znajomymi w barze. Wynajmuje pokój w wielkim domu na przedmieściach Seulu, w którym mieszkają także właściciele: Kyong-jun (Choi Kyong-jun) wraz z żoną Hyung-jun (Kim Jeon-gil). Panów łączy zamiłowanie do bumelanctwa, dlatego większość czasu spędzają na wspólnych posiadówkach przy magkeolli i soju oraz suto zastawionym stole. Punktem zwrotnym ich relacji staje się odkrycie pokaźnego wgniecenia w dachu samochodu Gi-honga, które jak wskazuje monitoring, zostało spowodowane przez człowieka. Proces poszukiwania sprawcy wyrywa ich z egzystencjalnego marazmu.

Tajemniczy pieczeniarz

Po takim zawiązaniu akcji można by się spodziewać kumpelskiej komedii kryminalnej, jednak w przypadku Tajemniczego pieczeniarza humor oparty jest głównie na niedopowiedzeniach i niezręcznościach, powodujących raczej nerwowe podniesienie kącików ust, a wątek kryminalny szybko przestaje wieść prym, z czasem stając się pretekstem do opowiedzenia historii o  problemach ekonomicznych oraz naturalnej potrzebie bliskości, przy jednoczesnej chęci utrzymania dystansu. W niewypowiedzianej samotności protagonisty widać analogię do innego, choć bardziej ogarniętego frustracją, koreańskiego majstra w podobnym wieku – Danny’ego z serialu Awantura, co udowadnia, że emocjonalną deprywację można tak samo odczuwać na emigracji w Kalifornii, jak w rodzimym Seulu.

Diagnoza pokolenia wiecznych marzycieli zostaje niespodziewanie dokonana przez mechanika samochodowego w jego zabawnym, a jednocześnie gorzkim monologu. Przywołuje on mistrzostwa świata w piłce nożnej z 2002 roku, w których Korea Południowa niespodziewanie doszła do półfinału. To zdarzenie podyktowane łutem szczęścia wpłynęło w jego ocenie na recepcję rzeczywistości przez ówczesnych nastolatków. W rezultacie wytworzyło w nich brak poczucia odpowiedzialności, wywołało roszczeniową wobec życia postawę i permanentne przekonanie, że wszystko ułoży sę samoistnie. To siłą rzeczy celna charakterystyka Gi-honga, który niczym rodzina Kimów z Parasite [NASZA RECENZJA] nawiedza posiadłość Kyong-juna i niejako zawłaszcza przestrzeń, bez oporów korzystając z kulinarnych dobrodziejstw oraz zaprzyjaźniając się z jego żoną. Czy w takim razie czyni go to tytułowym pieczeniarzem? Przecież dla także cierpiącego na samotność, kolegi jest to sytuacja nie dość, że akceptowalna, to nawet do pewnego stopnia pożądana. Kandydatów na to miano jest w filmie więcej, a żadna z relacji nie jest tu jednoznaczna. 

Zastanawiając się nad  istotą tych zażyłości, Lee wprowadza popularny ostatnio za sprawą Poprzedniego życia [NASZA RECENZJA] motyw in-jun, czyli teorii, że drogi niektórych ludzi, wbrew wszelkiej logice, muszą się przeciąć na którymś etapie życia, ponieważ ich dusze spotkały się w poprzednim wcieleniu. Jednak w przeciwieństwie do Celine Song, sugeruje on to w sposób wyjątkowo subtelny. W tym kontekście nie daje mi spokoju myśl, czy to przypadek, czy przeznaczenie, że w programie tegorocznych Pięciu Smaków odwołują się do tego motywu także dwie klasyczne produkcje: Koło życia i Historia pewnej przyjaźni, a ja zaraz po seansie Tajemniczego pieczeniarza widziałem mężczyznę z tatuażem pająka na szyi, łudząco podobnym do tego, jakim wyróżniała się jedna z bohaterek filmu?

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny
Tajemniczy pieczeniarz plakat

Tajemniczy pieczeniarz

Tytuł oryginalny:
Goein

Rok:  2023

Kraj produkcji: Korea Południowa

Reżyseria: Lee Jeong-hong

Występują: Park Gi-hong, Choi Kyong-jun, Kim Jeon-gil i inni

Ocena: 4/5

4/5