Afrykańska klasyka w polskim internecie

W dostępnych w Polsce serwisach streamingowych obrodziło ostatnimi czasy klasycznym kinem afrykańskim. Zapraszamy do krótkiego przeglądu ważnych historycznie i wybitnych artystycznie produkcji z tego kontynentu, które pozbawione wielkiej promocji kryją się przed oczami widzów. W dzisiejszym odcinku polecamy m.in. produkcje Ousmanego Sembène, Djibrila Diopa Mambéty’ego oraz południowoafrykańskie blaxploitation.

Zaczynając od naszego ulubionego MUBI; niewątpliwie nie wolno przegapić debiutu reżyserskiego Ousmane’a Sembène, obrazu uważanego za pierwszy film z Afryki Subsaharyjskiej doceniony międzynarodowo – MURZYNKA PANI X… / LA NOIRE DE… (1966). W zaledwie 65-minutowej formie senegalski reżyser przedstawia prawdziwą historię służącej, która wspólnie ze swoimi pracodawcami przenosi się z Dakaru do podcanneńskiego Antibes. „La noire de…” to opowieść o postkolonialnej dynamice, niewolniczych zależnościach ekonomicznych i klasowych, żywych niezależnie od faktu zaistnienia sześć lat wcześniej niepodległości jego ojczyzny.

Murzynka Pani X... / La noire de... , reż Ousmane Sembene (1966)

Drugiego czerwca został z kolei udostępniony THE WAGONER / BOROM SARRET (1963), krótkometrażowy samodzielny debiut Sembène. Trwająca niecałe 20 minut neorealistyczna historia o pragnącym pomóc swoim przymierającym głodem braciom furmanie, uważana jest za jeden z pierwszych w pełni niezależnych od Europy obrazów zrealizowanych w Senegalu.

Przekaz pocztowy / Mandabi, reż. Ousmane Sembene (1968)

W ofercie iTunes znajdziemy także inny film Sembène, PRZEKAZ POCZTOWY / MANDABI (1968). To wiwisekcja wpływu europejskiego kapitału na mieszkańców Senegalu. W neorealistycznej formie widzowie śledzą życie bezrobotnego senegalskiego muzułmanina, Ibrahima. Jego uboga egzystencja jako niewydolnego żywiciela dwóch żon i siedmiorga dzieci zmienia się nagle, gdy bratanek z Paryża przysyła mu 25 000 zaoszczędzonych przez siebie franków. To co miało być zbawieniem, okazuje się jednak początkiem dalszej tragedii. Jak w całej swojej twórczości, tak też tutaj Sembène eksploruje temat neokolonializmu oraz niewydolności Senegalu jako państwa. Co istotne, to pierwszy film reżysera zrealizowany w języku wolof, którym posługuje się większość mieszkańców jego ojczyzny i pierwszy film z Afryki Zachodniej nakręcony w całości w miejscowej mowie.

Londyński Sands Film Cinema Club udostępnia zaś inną perłę senegalskiego kina – HIENY / HYÈNES Djibrila Diopa Mambéty’ego z 1992 roku. Ta adaptacja szwajcarskiego dramatu Friedricha Durrenmatta „Wizyta starszej pani”, stanowi wyjątkowe połączenie europejskiej sztuki mieszczańskiej z realiami postkolonialnej Afryki. Historia przyjazdu mieszkającej na co dzień w Europie milionerki, do jej biednej i zapomnianej przez Boga i kapitał rodzinnej wioski, dla miejscowych staje się nadzieją na lepsze jutro, jednak w kolonialnych zależnościach nic nie jest dane za darmo.

Hieny / Hyenes, reż. Djibril Diop Mambety (1992)
Touki Bouki, reż. Djibril Diop Mambety (1973)

Dzięki Sands Films możemy także zobaczyć najbardziej znany obraz Mambéty’ego, często uważany za najważniejsze dzieło kina senegalskiego, TOUKI BOUKI (1973) . Stworzony z fascynacji francuską nową falą film stanowi połączenie kina gangsterskiego, coming of age i produkcji etnograficznej. Podobnie jak ćwierć wieku później, w kinematografiach byłego Bloku Wschodniego, głównym tematem staje się pragnienie bliżej nieokreślonego „lepszego życia” w metropolitalnej Francji, które pcha młodych kochanków na ścieżkę przestępstwa. Touki Bouki w pamięć zapada dzięki żywym barwom i przemyślanym kadrom, a także prawdopodobnie najbardziej znanemu na świecie elementowi jakiegokolwiek afrykańskiego filmu, czyli słynnemu motocyklowi z bawolimi rogami na kierownicy, którym porusza się protagonista.

Oba filmy Mambety’ego poprzedzone zodstały prelekcją przewodniczącego Sands Film Cinema Club — filmoznawcy Oliviera Stockmana

Na północ od Senegalu zabiera nas SOLEIL O  (1967/70), arcydzieło kina mauretańskiego, uważane za pierwszą istotną produkcję z tego kraju. Tworzony przez cztery lata reżyserski debiut Meda Hondo pokazywany był w Tygodniu Krytyki festiwalu w Cannes, zdobył także – jako jedyny afrykański film w historii, Złotego Lamparta na festiwalu w Locarno. Podobnie jak La noire de… jest to realistyczna opowieść o kolonialnych zależnościach i rasizmie we Francji, oparta na własnych doświadczeniach emigracyjnych reżysera. Film dostępny jest na platformie MUBI w wersji zrekonstruowanej cyfrowo w ramach The Film Fundation’s World Cinema Project.

Soleil O, reż. Meda Hondo (1967/70)

Co ciekawe Hondo jest również aktorem – wystąpił m.in. w epizodycznej roli w MĘSKI – ŻEŃSKI: 15 SCEN Z ŻYCIA (1966) Jean-Luca Godarda, które również dostępne jest w ofercie MUBI, a w 1871 (1990) Kena McMullena wcielił się w samego Karola Marksa, grając u boku takich gwiazd jak Timothy Spall czy Maria de Medeiros.

W 1993 roku na festiwalu w Locarno pokazywano z kolei AU NOM DU CHRIST (1993) w reżyserii Rogera Gnoana M’Bali. To iworyjska religijno-polityczna satyra osadzona w małej wiosce pośród dżungli. Opowiada o wyrzuconym z domu, niewyedukowanym wypasaczu świń, któremu podczas próby samobójczej w rzece objawia się sam Zbawiciel i ogłasza, że protagonista jest tak naprawdę Magloire’m Pierwszym, „kuzynem Jezusa Chrystusa” i nakazuje mu przygotować swój lud na jego nadejście. Podobnie jak w innych produkcjach o domniemanych objawieniach, takich jak Himala (1982) Ishmaela Bernala, Lourdes (2009) Jessiki Hausner czy Benedetta (2021) Paula Verhoevena, świadkowie wystawieni na te rewelacje dzielą się, zostaje również zadane pytanie o to, czym jest wiara. Film został pomyślany jako komentarz do przetaczającej się wtedy (i wciąż) fali łączenia się katolicyzmu z wierzeniami animistycznymi i tworzenia w jej efekcie kolejnych kościołów i sekt. Chociaż Aun nom du Christ w Europie jest dziełem dość zapomnianym, to na rodzimym kontynencie został przyjęty ekstatycznie: w 1993 wygrał główną nagrodę na panafrykańskim odpowiedniku Gdyni, FESPACO. Film dostępny jest w serwisie MUBI.

Au nom du Christ, reż. Roger Gnoana M'Bali (1993)

W serwisie FilmDoo możemy wypożyczyć aż 50 (!) południowoafrykańskich produkcji blaxploitation z lat 80. XX wieku. Gatunek stworzony niemal samodzielnie przez przedsiębiorcę budowlanego Toniego van der Merwe, odmienił kino w tym przemysłowym i skrajnie rasistowskim kraju. Chociaż początkowo chodziło tylko o zdobycie łatwych pieniędzy i wykorzystanie kolejnego sposobu na finansową eksploatację czarnej ludności, to również dzięki ambicjom najważniejszego reżysera nurtu, Louisa de Witta, tzw. Sollywood zaczęło odgrywać rolę nawet w sprzeciwie wobec Apartheidu. To właśnie dzięki blaxploitation po raz pierwszy na ekranach kin w RPA pojawił się język Zulu, czyli główny środek komunikacji czarnej ludności tego kraju, a produkowane przez van der Merwe obrazy nie bały się otwarcie krytykować wprowadzania kolejnych rasistowskich praw, jak paszporty wewnętrzne dla czarnoskórych. Jednocześnie był to nurt tak szalenie kasowy, że rząd nie umiał uciąć mu skrzydeł.

Umbango, reż. Toni van der Merwe (1986)
Umbango, reż. Toni van der Merwe (1986)

Za szczytowe artystyczne osiągnięcie Sollywood uważa się western UMBANGO (1986). Produkcja, na potrzeby której wybudowano całe westernowe miasteczko nad rzeką Mooi, opowiada o biznesmenie, wyruszającym w poszukiwaniu zemsty za śmierć swojego brata. Dzięki wpływom angażuje do swojej misji szeryfa i organizuje bandę rzezimieszków, która ma wspomóc wendette. Gdy jednak przyjaciele Jet i Owen dowiadują się, że są celem obławy, postanawiają stanąć do walki o swoje życie i godność. Istotną częścią, która wyróżnia Umbango spośród większości produkcji tego nurtu jest utrzymywana niejasność, co do tego, która strona tak naprawdę jest tu dobra. Film w momencie stał się pierwszą wielką produkcją w języku Zulu, a obecny na galowej premierze ówczesny król Zulusów, Goodwill Zwelithini, był zachwycony seansem.

Istotną cechą charakterystyczną tzw. B-scheme (tak nurt ten nazywał oficjalnie rząd w Pretorii, który przez krótki czas po namowach van der Merwe’a nawet go dotował), była różnorodność gatunkowa. Poza westernami, takimi jak wspomniane Umbango i Revange, powstawały także thrillery (Hostage, Fishy Stones), komedie (The Comedians), filmy gangsterskie (Doomsday), produkcje inspirowane kinem nowej przygody (Isiqalekiso, Isiboshwa), kryminały noir (Faceless Man), horrory (Treasure Hunter) , produkcje familijne (Bona Manzi), a nawet produkcje kung-fu (One More Shot) czy filmy o … siatkówce (Lola). Na szczególną uwagę, poza Umbango, zasługują dwa filmy okryte w swojej ojczyźnie kultem. Pierwszy z nich to Charlie Steel w reżyserii Bevisa Parsona, zakazany przez apartheidowską cenzurę i aż do 2018 (!) roku istniejący jedynie w drugim obiegu thriller opowiadający o tytułowym prywatnym detektywie, który ma za zadanie uratować córkę swojego przyjaciela z rąk bezwzględnych gangsterów. Drugi to Gone Crazy Tony’ego Cunninghama, stanowiący swoisty mix najpopularniejszych strachów i popkulturowych motywów lat 80. Rzecz dzieje się w małym miasteczku, gdzie psychopatyczny terrorysta, chcąc się zemścić na burmistrzu, planuje wysadzić pobliską tamę skradzioną z wojskowej bazy super-bombą. Dwóch inspektorów policji, z całkiem różnym podejściem do życia i pracy, musi połączyć swoje siły, by powstrzymać katastrofę oraz uratować uprowadzonego naukowca.

Wszystkie wspomniane powyżej filmy są dostępne w ofercie serwisu FilmDoo w cenie 1,49 €, z angielskimi napisami i w zrekonstruowanych cyfrowo kopiach.