Wywiad z Olgą Bieniek – reżyserką „KULT. Film”

Nieco niespodziewanie jednymi z najbardziej obleganych seansów tegorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego były pokazy dokumentu "KULT. Film". Jeśli jednak przyjrzymy się fenomenowi niegasnącej popularności tego zespołu, nie powinniśmy być zdziwieni. Podczas festiwalu, jeden z naszych redaktorów miał przyjemność przeprowadzić wywiad z reżyserką filmu - Olgą Bieniek.

Zacznę od struktury filmu. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że reżyserzy filmów dokumentalnych o zespołach muzycznych dążą do pewnej chronologii, opowiedzenia o najważniejszych płytach, czy przełomowych momentach. Tutaj czegoś takiego nie ma. Wchodzimy w trasę zespołu, ale nie opowiadamy o tym jak ten zespół się kształtował i jak zdobywał sławę. Czemu zdecydowałaś się wraz z zespołem na taki zabieg?

Zespół nie ingerował na etapie zdjęć, wiedział, że krzywdy im nie zrobię. Co do chronologii, nie jestem ani kompetentna ani na tyle odważna, żeby podjąć wyzwanie przedstawienia 37-letniej już historii zespołu, ikony polskiej sceny muzycznej, w godzinę i pół. Myślę, że to zadanie dla szaleńca albo dla kogoś, kto naprawdę ma tupet – uważam, że po prostu się nie da zrobić tego w sposób godny i wystarczający i szczytem bezczelności byłoby podejmować taką próbę. O chronologii można przeczytać we wspaniałych książkach Wiesława Weissa czy Leszka Gnoińskiego ale też w prasie czy w internecie, można oglądać archiwa koncertów. Mnie zależało na pokazaniu takich rzeczy najprawdziwszych, o relacjach, o cechach które we współczesnym świecie odeszły do lamusa, empatia, przyjaźń, prawda, uczciwość wobec siebie. 

Zakładałaś, że każdy widz będzie znał Kult?

Nie, ale zakładałam że nikt nie będzie chciał się dowiedzieć jak zaczynał i jakie płyty wydawał i w jakiej kolejności. Zakładałam, że o swoim idolu, a takim jest Kazik dla wielu, będzie chciał się dowiedzieć czegoś poza tym.

Poza zdjęciami z koncertów nagrywanych wysokiej jakości sprzętem mamy sporo wyraźnie gorszej jakości zdjęć nagrywanych telefonem, czy aparatem. Czy to wyglądało tak, że w pewnym momencie zaczęliście zbierać materiały archiwalne, czy muzycy kręcili to spontanicznie, ale z wiedzą, że robią to na potrzeby filmu? 

Absolutnie z wiedzą, że są to materiały, które ja zbieram. Tam jest też kilka moich fatalnych ujęć, ale dokumentalnych. W dokumencie nie powinno być tak, że jest jakiś scenariusz i realizuje się scena po scenie. Tak jest w filmach fabularnych, którymi zajmuję się na co dzień. W dokumencie jest tak, że jeżeli taki autor jak ja obiera sobie jakiś cel, żeby coś dostrzec, coś zaobserwować, za czymś podążać, to musi być czujny. Czasem nie jest przygotowany z ekipą, z kamerą i ze światłem, więc musi korzystać z tego co ma pod ręką. Telefon to jest przedmiot codziennego użytku, ludzie nagrywają filmiki, wrzucają na instagramy i inne, więc to funkcjonuje. Uznałam że na potrzeby filmu nie zawsze kluczową wartość ma jakość 4k a po prostu wartość merytoryczna, którą zaproponujemy widzom.

Kult.-film

Chciałem zapytać o osobę Didiego (fana Kultu i przyjaciela Kazika), która pojawiła się dla mnie dość niespodziewanie. Skąd pomysł, żeby dać fanowi grupy tyle miejsca w filmie i postawić go jako jedną z głównych postaci.

Bo to było po prostu uczciwe. Didi to postać ważna dla Kazika i zespołu ale też dla mnie, więc dlaczego miałam odsyłać go do lamusa? Oczywiście to nie jedyna postać, Panowie przyjaźnią się z różnymi osobami. Natomiast żeby uczciwie pokazać widzowi jak Kult czy Kazik go traktuje, jakie ma podejście do swojej publiczności, dlaczego gra 37 lat, jak bardzo jest wierny osobom, które przychodzą na koncerty, zaczęłam obserwować również Didiego. Który stał się takim (w dobrym tego słowa znaczeniu) narzędziem zbliżające widza filmu do idola. 

A długo trzeba było go namawiać, żeby wpuścił kamerę do swojego domu?

Niedługo, załatwiliśmy to dwoma zdaniami. “Didi, weźmiesz udział w projekcie? Dobra.” I największe odkrycie to jego swoboda przed kamerą, kompletnie o niej zapomniał. Wiem już na pewno, że to nie była moja ostatnia filmowa współpraca z Didim.

Ile łącznie było godzin materiału z których korzystałaś?

Łącznie z materiałami archiwalnymi, które brałam pod uwagę było ok 270 godzin. Mam na myśli te materiały, które ostatecznie braliśmy pod uwagę. Wszelkie archiwalia użyte w filmie pochodzą z prywatnych źródeł i są publikowane po raz pierwszy.

W którym momencie zaczęły się rozmowy z zespołem, co w filmie znaleźć się może, co nie?

W trakcie produkcji nie było takich rozmów, zespół zobaczył dopiero finalny efekt.

I jak go przyjęli?

Musiałbyś ich zapytać, różnie. Niektórym się podobał bardzo, inni nie widzieli w oglądaniu siebie samych nic ciekawego. Nikt jednak radykalnie sprzeciwu nie postawił.

Kult. Film

Czy po sześciu latach zdjęciowych nie obawiasz się że będziesz czuła niedosyt i że będzie ci brakowało tych relacji z zespołem?

 

Będzie bardzo brakowało mi wyjazdów i tras. To jak nałóg naprawdę. Na szczęście i tak pozostajemy w stałych kontaktach. To był naprawdę przywilej.  

Jak twoje doświadczenia przy produkcji filmów fabularnych przekładały się na pracę przy tym filmie.

 

Jestem producentem i kierownikiem produkcji, więc wiedziałam jak ten film wyprodukować po prostu, dodatkowo pracuję we wspaniałym zespole. To ukochani ludzie, nie byłam więc sama. Mogłam się troszkę bardziej skupić na tej działalności merytorycznej. 

Zapytam jeszcze  o miejsce premiery, we wtorek był pierwszy publiczny pokaz filmu. Czy Warszawski Festiwal jest dla Ciebie, dla Kazika w jakiś sposób szczególny?

 

Film stanął do selekcji i się dostał.

Ale też ktoś decydował o tym żeby w ogóle startować.

 

Jest pewna droga festiwalowa, którą ustala się przy produkcji filmu, jest to pewna strategia, którą się planuje. Festiwal Warszawski jest festiwalem klasy A. Międzynarodowym, bardzo istotnym, więc z kilku możliwości w tym roku, jesienią w Polsce wybraliśmy właśnie ten festiwal.

A czy data premiery ogólnopolskiej, która pokrywa się z trasą Kultu, to jest coś co było z góry ustalone?

 

Nie, ustaliliśmy datę premiery na 22 listopada, dlatego że jesień to taki czas, kiedy chodzimy do kina. Oczywiście trasa temu w żaden sposób nie przeszkadza. Po prostu dopiero teraz byliśmy gotowi, ostatnie zdjęcia nagrywaliśmy przecież dzień przed PolAndRockiem i na samym PolAndRocku, potem jeszcze film musi przejść proces postprodukcji i teraz jest gotowy.

Czy doświadczenia Kazika z produkcjami ZF Skurcz czy dokumentem Tata Kazika były przydatne na planie?

Nie ma tak, że się przydały albo nie. Może to trochę brzydko zabrzmi, ale doświadczenia Kazika i całej reszty zespołu były zbędne, bo oni byli bohaterami tego filmu. Zadaniem mojej ekipy było  pozostać niezauważonymi i tylko obserwować. Nie ma w filmie ani jednej sceny inscenizowanej, takiej pod tytułem “wy tu usiądźcie i patrzcie wszyscy w lewo”. Oczywiście zdarzyło się takich kilka po drodze, trochę niechcący, ale usunęliśmy je na etapie montażu. Chodziło o to żeby pokazać widzowi dzieło najbliższe prawdy. Kazik wczoraj powiedział “Tak jak jest w tym filmie, tak jest naprawdę”.

Czy teraz planujesz wyreżyserować kolejny film?

W życiu, absolutnie nie. To był jeden mój pomysł, najukochańszy, najbardziej wyczekany. Spełniło się moje marzenie, oni chyba sobie z tego nie zdają sprawy. I to jest tylko ten temat, który bardzo chciałam zrobić. Nawet na początku nie bardzo miałam zamiar być autorką tego filmu, tak po prostu wyszło. Zajmuję się dalej produkcją, produkcja jest oczywiście trudniejsza, ale jest moim chlebem powszednim, więc dla mnie łatwiejsza.

Mówiłaś że Kazik jest twoim wieloletnim przyjacielem, czy myślisz że udało ci się dzięki filmowi spojrzeć na niego trochę z boku?

Bardzo się starałam, nie chciałam żeby to był taki obraz jak ja go odbieram. Zależało mi na tym, żeby być możliwie, jeśli w ogóle się da, obiektywną. Mam nadzieję, że mi się udało.

Spodziewasz się, że poza fanami Kultu ludzie będą chcieli go zobaczyć?

Nie, to jest film dla widza. Jak będzie chciał go zobaczyć fan, to zapraszam. Dla tego, kto pamięta z dzieciństwa też. Dla każdego kto chce poznać Kult i Kazika. 

 

Wywiad przeprowadził
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż