Podczas XII Festiwalu Filmów Rosyjskich “Sputnik nad Polską” projekcje dramatu w reżyserii Siergieja Dworcewoja wywołały burzliwe reakcje. Operatorka Jolanta Dylewska („Pokot”, „Tulpan”, „W ciemności”) opowiedziała na sesji Q&A z publicznością o współpracy z reżyserem. Spotkanie miało miejsce po pokazie w kinie Elektronik, po tym jak obraz wszedł 30 listopada do polskich kin.
– Ile czasu zajęło Państwu kręcenie tego filmu?
„Ajkę” kręciliśmy przerabiając niewielkie partie materiału w przeciągu sześciu zim (ledwo się uśmiecha – przyp. AG). Możecie zapytać, dlaczego tak długo: Siergiej (reżyser – przyp. AG) był ciągle niezadowolony z warunków atmosferycznych – a to zima za ciepła, a to za mało śniegu na ulicach. Ja, oczywiście, przez te sześć lat realizowałam inne projekty, w tym „Pokot” z Agnieszką Holland, ale w końcu udało się nam z Siergiejem skończyć prace nad „Ajką”. Dosłownie kilka tygodni temu film został zmontowany w całość nadającą się do dystrybucji.
– Jak poznała Pani reżysera i jakie początki miała Wasza współpraca?
Z Siergiejem poznaliśmy się w Berlinie, potrzebował operatora mówiącego po rosyjsku do kręcenia swojego poprzedniego dramatu. Najpierw jakoś specjalnie się nie polubiliśmy, ale po kilku rozmowach to przeszło (śmieje się – przyp. AG). „Tulpan” był debiutem fabularnym Siergieja i naszą pierwszą współpracą.
– Co Pani najbardziej zapadło w pamięć podczas pracy nad „Ajką”?
Bardzo dobrze zapamiętałam pałac, w którym zorganizowaliśmy mieszkanie azjatyckich migrantów, bohaterów filmu. Swego czasu to był pałac rodziny Lermontowa. Co jeszcze? Oczywiście, niesamowita gra Samał Jesljamowej (jako pierwsza aktorka z krajów byłego Związku Radzieckiego otrzymała Złotą Palmę dla najlepszej aktorki w Cannes – przyp. AG). Samał była jedyną profesjonalną aktorką na planie, wszyscy inni to tak naprawdę zwykli ludzie. Siergiej bardzo lubi, gdy na planie nie ma zbyt wielu profesjonalnych aktorów, jest mu wtedy łatwiej, jak przy tworzeniu dokumentów.