Cannes w Muranowie!

Wielki festiwal w Cannes zawita, chociaż w części do Stolicy Polski. Sześć filmów z konkursu głównego będzie można w ten weekend obejrzeć w kinie Muranów. Tak się składa, że każdy z nich widział już conajmniej jeden członek naszej redakcji, więc możemy doradzić wam, których seansów odpuścić nie można.

podwójny kochanek plakat

Podwójny Kochanek

Erotyczny thriller, który podzielił naszą redakcję, budząc w niej skrajne emocje. Obydwie recenzje filmu Ozona możecie zobaczyć tutaj

W ułamku Sekundy

W Ułamku Sekundy

Akin właściwie funduje nam trzy osobne filmy w jednym, z czym nawet zbytnio się nie kryje dzieląc go na rozdziały. Pierwszym jest rodzinna sielanka, zakończona zamachem w którym ginie rodzina bohaterki; drugim dramat sądowy, związany z procesem domniemanych oprawców, a trzeci wszystko co dzieje się po nim. Cały film jest niesamowitą emocjonalną bombą, w której pierwsze skrzypce gra fenomenalna Diane Kruger. Sposób, w jaki przeżywa stratę rodziny i wszystkie rzeczy z nią związane, jest niezwykle wymowny i plastyczny. Sprawia że potrafimy niemal odczuć ból i brak nadziei, taki jaki przyszło odczuwać bohaterce. Cała otoczka emocji, jakie niesie ten film, sprawia, że mimo tego, iż reżyser pozwolił sobie na pewne uproszczenia fabuły zupełnie o tym zapominamy. Bardzo mocny i ważny społecznie film.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Jupiters Moon

Księżyc Jowisza

Mundruczó dosłownie odleciał i zaprezentował nam historię latającego syryjskiego uchodźcy. Można to potraktować jako twórcze podejście do znanych z produkcji Marvela mutantów i superbohaterów - albo jak rozważania nad tym, co stałoby się, gdyby Jezus urodził się w Aleppo. Jego dynamika, nasycenie scenami akcji i świetne zdjęcia sprawiają, że wprost idealnie sprawdza się jako rozrywkowy film; niejako przy okazji poruszając temat kryzysu migracyjnego, który potraktowany jest wyjątkowo poważnie, mimo lekkiego i absurdalnego nastroju całego Księżyca Jowisza. Po raz kolejny na tym festiwalu mam wrażenie że ciężko nazwać mi film wybitnym, ale ja się na nim bawiłem znakomicie.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
The Square

The Square

Laureat tegorocznej Złotej Palmy jest filmem udanym, ale nie wybitnym. To nie tylko inteligentna satyra na sztukę współczesną i mechanizmy związane z jej promocją, a przede wszystkim portret hipokryzji. Zderzenie deklaracji z działaniem, wyznawanych ideałów z prozą życia. Wreszcie sztuki z krwiożerczą machiną korporacyjną. Wszystko to podane w formie lekkiego, nawet zbyt lekkiego komediodramatu. Przez swoją epizodyczną strukturę film jest trochę nierówny. Są sceny, które zapamiętam na długo, są i takie o których już zapomniałem. Bardziej zwarta forma na pewno by tu pomogła, bo czasem miałem wrażenie, jakby Ostlund jedynie ślizgał się po powierzchni, nie wydobywając esencji. Humor czasem także sprawia wrażenie przestrzelonego i momentami film zbliża się do poziomu niewybrednej, amerykańskiej komedii. Na szczęście pewnej granicy nie przekracza. Dopiero bliżej finału wszystkie pozornie niepasujące elementy, wskakują na właściwie miejsce i wyłania się z tego mocny, niejednoznaczny, dający do myślenia obraz naszych największych słabości w krzywym zwierciadle. Czyli coś, za co bardzo cenię sobie "Turystę" tego reżysera.

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny
Happy End Haneke

Happy End

W nadmorskim Calais obserwujemy zderzenie dwóch światów. Jeden z nich to typowi, wiecznie krytykowani przez Hanekego przedstawiciele cywilizacji zachodnioeuropejskiej, drudzy afrykańscy uchodźcy. Austriak stara nam się pokazać przedstawicieli europejskich elit jako ludzi słabych, zniszczonych przez dobrobyt, którzy nie potrafią już czerpać radości z życia. Oczywiście robi to dobrze, ale czegoś w tym wszystkim brakuje. Film porusza tyle wątków i przedstawia nam tyle postaci, że wychodząc z kina mamy wrażenie, jakbyśmy zobaczyli pilot serialu. Przy potencjalnej mocy całej historii czujemy, że twórca tego pokroju mógł nam pokazać dużo więcej. Nie znaczy to oczywiście że "Happy End" jest filmem złym, Haneke w brawurowy sposób puszcza do widza oko nawiązując do swoich poprzednich dzieł, świetnie wykorzystuje też motyw Social Media w komunikacji międzyludzkiej, ale na tle wcześniejszej twórczości jednego z najlepszych reżyserów europy to prostu wypada przeciętnie.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

120 uderzeń serca

Portret środowiska działaczy walczących przeciw stygmatyzacji chorych na AIDS, zajmujących się poszerzaniem wiedzy na temat profilaktyki i leczenia. Ciężko zrobić taki film, bez uciekania się do polityki. Chociaż jego bohaterowie pokazani są w sposób ewidentnie pozytywny, wręcz momentami cukierkowy zawiera też momenty, w których bohaterowie w ewidentny sposób zawodzili, bez złych intencji, zwyczajnie po ludzku przez błędy poszczególnych działaczy. Widać też momenty, w których społeczność niebezpiecznie się radykalizuje, tracąc kontakt ze swoimi sprzymierzeńcami. Poza portretem społeczności drugim ważnym motywem filmu jest romans między dwoma działaczami, z których jeden jest chory na AIDS, a drugi zdrowy, co jest dla ich związku sporą przeszkodą. O ile sportretowanie całej społeczności uważam za siłę tego filmu, to motyw miłosny poprowadzony jest w dość przeciętny sposób. Sam film na pewno jest potrzebny i wartościowy, ale uważam że Jury w Cannes nieco poniosło.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

Więcej informacji o przeglądzie znajdziecie tutaj